- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 lutego 2016, 01:13
Ja już nie wiem co mam robić jestem na skraju załamania nerwowego. Od 2,5 roku walczę z mężem o seks.
Razem jesteśmy ponad 7 lat, w tym 4,5 roku po ślubie. Zawsze miałam dużo większy temperament niż mąż ale seks był często np codziennie. Później wiadomo trochę rzadziej ale też nie narzekałam. Niedługo przed ślubem mąż poświęcał mi podczas stosunku coraz mniej uwagi, po prostu nie dbał o moją przyjemność Były rozmowy ale twierdził, że krępuje się obecnością moich rodziców w domu (wcześniej mu nie przeszkadzało) i jak tylko będziemy na swoim to się zmieni. Po ślubie bywało różnie ale z biegiem czasu coraz gorzej. Seks przestał być dla męża aktem bliskości a stał się formą zaspokojenia własnej potrzeby - budził mnie w środku nocy bo akurat miał ochotę, zrobił swoje a potem zasypiał. Cierpiałam, czułam się uprzedmiotowiona i wykorzystana, płakałam w trakcie do poduszki ale nigdy nie odmawiałam bo zawsze miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Były rozmowy, były awantury nic się nie zmieniało.
Starałam się inicjować seks sama w ciągu dnia ale mąż albo przyjmował moje pieszczoty i nic nie dawał w zamian albo zachowywał się obojętnie. Z czasem zaczęłam słyszeć odmowy: boli mnie głowa, jestem głodny, jestem pojedzony, nie teraz wieczorem, chodźmy najpierw na zakupy itp. Stroiłam się i wyciągałam go na randki, zaczepiałam w restauracji co kiedyś bardzo lubił jednak on dalej mnie odpychał i marudził, że nie wypada, że mogłabym dać sobie spokój dopóki nie wrócimy do domu. Zawsze czekałam aż przekroczymy próg drzwi i znowu słyszałam wykręty: idź się wykąpać zanim wyjdziesz ja napiję się piwa i pogram na kompie. Jak już wróciłam albo spał, albo już gadał i zachowywał się bez sensu, albo nie mógł przerwać gry bo coś tam.
W końcu przestałam go zaczepiać i seks był coraz rzadszy. Taka sytuacja zaczęła się przedłużać, ja już nie mogłam tego wytrzymać i prowokowałam rozmowy bo nie rozumiałam czemu tak mnie traktuje. Winą obarczył mnie, że niby przedmiotowo go traktuje i tylko w kółko o seksie gadam. Owszem brakowało mi przyjemności ale najbardziej bolało, że mąż nie traktuje mnie już jak kobietę. Nie dotyka, nie pragnie, nie chce być tak blisko ale ok przetrawiłam to co powiedział i pomyślałam, że może rzeczywiście za bardzo naciskam. Było mi głupio po prostu wzięłam to sobie do serca bo go kochałam. Kilka dni później odkryłam, że mój mąż godzinami ogląda filmy porno. Mocno to przeżyłam, tak wiem faceci tak mają itp. ale chodzi o to, że ja miałam luźne podejście do tego tematu i nawet kiedyś chciałam razem pooglądać to mąż stwierdził, że on porno nie lubi bo to nie ma nic wspólnego z uczuciami i jest obrzydliwe i sztuczne. Poczułam się oszukana i zdradzona bo myślałam, że o wszystkim szczerze rozmawiamy, a po drugie jak tak walczyłam o bliskość między nami, a zostałam wprowadzona w poczucie winy przez męża, że podchodzę do seksu przedmiotowo a on co robił ? Nie mogłam pojąć, że ja po nocach płakałam, łasiłam się do męża a on mnie odpychał bo wolał porno. Najpierw się wykręcał, oszukiwal, nawet twierdził, że to ja oglądam i już nie pamiętam. Potem czyścił historię w kompie i zaczął oglądać porno w tel. jak i to odkryłam to oglądał na DVD.
Coś we mnie pękło, skończyło się, przestałam wysyłać mu miłe smsy, mówić, że go kocham, przytulać się. Ciągle brakowało mi seksu i bliskości męża ale jednocześnie czułam do niego wstręt i nie potrafiłam już mu zaufać. Poza tym moje poczucie wartości zaczęło maleć. Przestałam czuć się kobietą sama dla siebie, zaczęłam sie wstydzić swoich pragnień, jak już do czegoś dochodziło to nie miałam poczucia własnej seksualności.
Mimo braku przeciwwskazań od 4 miesiąca ciąży nie było żadnego seksu w prawdzie miałam dolegliwości bólowe ale to była moja decyzja czy mnie to bardzo przeszkadza podczas stosunku czy nie. Mnie nie przeszkadzało ale mąż miał dobry pretekst i nawet w ogóle mnie nie dotykał. Nie wyglądałam w ciąży jak krowa, ćwiczyłam, zdrowo się odżywiałam - przytyłam tylko 10 kg. Pomyślałam, że to przetrwam, i już nie podejmowałam tematu. Męża nie było przy porodzie.
W okresie połogu cały czas mnie zaczepiał mówił, że nie może się doczekać ... Pierwsze seks był już 3 tyg po porodzie (cesarka). Myślałam, że może rzeczywiście coś się zmieni. Niestety dzisiaj 5 miesięcy po porodzie seks jest raz na 2/3 tygodnie i z reguły po awanturach. Z rozmów nic nie wynika tzn. mąż twierdzi, że nie ma seksu bo ja po nim krzyczę. Tak owszem po 2,5 roku proszenia się o seks mam dni, że już czuje się tak upokorzona,że nerwowo nie wytrzymuje i czepiam się o byle co ale to nie ma znaczenia bo nawet jak jestem grzeczna i miła to i tak na koniec dnia dowiaduje się, że znowu krzyczałam (?). Jak nie o krzyki chodzi to znowu o przytulanie, bo on najpierw chciałby się poprzytulać. Ok przytulamy się pół dnia ale i tak nie ma seksu bo za mało się przytulaliśmy poza tym przytulanie zaczyna mnie już boleć bo ileż można powstrzymywać łzy i udawać, .
Ja już tego nie wytrzymuje, nie mogę spać, rzucam się na łóżku do 2-3 w noc i płaczę. Mam wahania nastrojów, bywam tygodniami apatyczna, zasmucona i zrezygnowana a potem wybucham niczym wulkan. Przez jakiś czas starałam się nie podejmować tematu albo udawać niedostępną w myśl tezy o gonieniu króliczka ale to i tak nic nie zmieniało. Tęsknię za mężem, za okazywaniem sobie czułości, za bliskością. Katorgą jest dla mnie leżenie obok niego, świadomość bliskości jego ciała i poczucie, że i tak nie będziemy razem jak kobieta i mężczyzna. On to wszystko wie ale znowu zwala winę na mnie bo on niby często ma ochotę tylko ja nie chcę (?). On nawet nie próbuje nic inicjować ale z góry zakłada, że ja nie mam ochoty podczas kiedy dobrze wie, że za nim tęsknię.
Nie wiem już co robić, jak rozwiązać ten problem. Czasami mam wrażenie, że to tylko mój problem. Dzisiaj mąż mi nawet powiedział, że kupi mi wibrator. Znowu poczułam się jak kretynka, gdyby tylko chodziło o przyjemność już dawno miałabym wibrator albo kochanka. Zresztą kupować żonie wibrator bo chciałaby seks raz albo 2 razy w tygodniu.
EDIT:
Mija już 16 dni od ostatniego seksu. Znowu dzisiaj płakałam. Mąż na to, że miał rano ochotę ale wyrzuciłam go do sklepu. Jak zwykle moja wina. Owszem miał rano jechać do sklepu, wstał żeby się ubrać ale zawołałam go z powrotem do łóżka. Stwierdził, że skoro w promocji są pojedyncze sztuki to lepiej od razu jechać. Ok doceniam, że wstał wcześniej, żeby coś dla mnie kupić ale jak wrócił znowu wołałam, go do łóżka. Najpierw marudził, że jest głodny ale ostatecznie położył się koło mnie i oczywiście jak zwykle tylko się przytulaliśmy. Brakło mi słów na zarzut, że on chciał, ale ja wyrzuciłam go do sklepu tym bardziej, że oczywiście w żaden sposób nie okazywał ochoty na seks.
Nie mogłam przestać płakać, więc mąż najpierw obiecał mi seks jutro rano a potem dzisiaj wieczorem. Zawsze ta sama śpiewka: potem, jutro, wieczorem, więc powiedziałam, żeby już nie robił ze mnie kretynki. I znowu moja wina bo znowu na niego nakrzyczałam i dlatego nie ma seksu. Nie było żadnych krzyków po prostu było mi tak smutno, że powiedziałam to dość cicho rozżalonym głosem i wyszłam z pokoju bo nie widziałam sensu dalszej dyskusji i czułam, że cokolwiek nie zrobię nie powiem to mąż odwróci kota ogonem i znajdzie kolejny powód jaki można dopisać do przyczyn braku seksu.
Edytowany przez upokorzona_ 15 lutego 2016, 20:42
14 lutego 2016, 12:10
To jest już jakaś totalna paranoja. Dlaczego Ty się na to godzisz? I analizujesz to na tysiące sposobów? Ja sobie nie wyobrażam tego, żeby tak włazić facetowi do d..., a na hasło, że skoro wczoraj miałam łaskawy seks, więc nie powinnam prosić o zmianę pieluszki, facet miałby wystawione swoje rzeczy za drzwi. Jeśli Ty nie masz do siebie szacunku, to jak możesz oczekiwać go od męża?
14 lutego 2016, 12:10
dobrze że nie mam ślubu i się na niego nie zgodziłam jak zaszłam w ciążę, tak jest zdecydowanie lepiej....
14 lutego 2016, 12:30
Sami do porozumienia raczej nie dojdziecie. Czy on chciałby pójść na terapię dla par? Z tego co piszesz to możliwe, że on taki wzorzec w domu zaobserwował, i wciela go w życie. Ty miałaś w domu inaczej. I tutaj jest konflikt. A jeśli ciebie włożył w rolę swojej matki, to nawet jakbyś była Pamelą Anderson, to juź nie będziesz go pociągała, bo takich uczuć nie można mieć do mamy. Potrzeby Twój mąż ma, bo ogląda to porno. Może być też tak, że on się boi, że po seksie będzie rozmowa co było nie tak, i dlatego już mu ten seks nie sprawia przyjemności. Ciąża była dobrą wymówką, on chce, a ty nie możesz - więc on tutaj jest czysty, bo przecież chciał. Na vitalii możesz się wygadać, ale nie znajdziesz tu rozwiązania problemu. Dziewczyny podpowiadają, a że może wyprowadzka do rodziców, a to bycie niedostępną. To będzie działać na krótką metę. A bycie niedostępną to właściwie będzie mu na rękę. Nawet sama mogłabyś pójść na terapię indywidualną, jeśli mąż by się opierał.
14 lutego 2016, 12:45
Bardzo Tobie współczuje i rozumiem tą frustracje .Wiem ze go kochasz ale ja bym na twoim miejscu znaczeła myslec o zyciu w pojedynke lub zaakceptowała sytuacje .
14 lutego 2016, 13:45
Bylam w podobnym zwiazku ... mistrz manipulacji , tylko chyba nie zdaje sobie z tego sprawy ( on ma racje , a ty masz robic tak jak on chce ) Powiem Ci , jestes w ciezkiej sytuacji , co bys nie robila to jest zle , jak sie nie starszasz jest zle ...Ciezko to rozwiazac , bo maz nie widzi tu swojej winy ... za wszystko winna jestes TY - albo wymyslasz, albo krzyczysz, albo za duzo wymagasz .... Masz prawo - nie daj sobie wmowic , ze nie . Zacznij budowac swoje poczucie wlasniej wartosci na sobie ,a nie na nim !!!! Zostala Ci terapia ( pewnie sie nie zgodzi , bo mu jest tak dobrze ) albos sie troche pomeczysz ( czyt kilka lat ) i stracisz ochote i sily , aby walczyc o zwiazek . Pomysl o sobie ..- pomysl jak bedzie wygladalo twoje zycie za kilka lat jesli nic sie nie zmieni ? Bedziesz szczesliwa ? czy sfrustrowana ? przygnebiona ? Widac , ze oczekujecie czegos innego . Mu jest tak dobrze ,a Tobie nie ....Nie zazdroszcze - Powodzenia , pamiatj zawsze jest jakies wyjscie z sytuacji ...Tylko czasami , ciezko podjac drastyczne decyzje .
14 lutego 2016, 14:30
Twój mąż z opisu wygląda na osobę z Zespołem Aspergera. A partnerki osób z ZA bardzo często czują sie tak, jak ty się czujesz.Charakterystyczne jest także to, że na samym początku zalewał cię miłością, a po ślubie nagle przestał, wielu ZA tak robi. Brak zainteresowania seksem albo seks instrumentalny, niechęć do utrzymywania kontaktów z innymi ludźmi, nie dbanie o wygląd zewnętrzny i w zasadzie większość tego, co piszesz.Zła wiadomość - on się nigdy nie zmieni. Dobra - ty możesz to zaakceptować, jak zrozumiesz, to przestaniesz walić głową w mur, uznasz, że to nie twoja wina. Druga zła wiadomość - terapia małżeńska u osób z ZA niewiele wnosi, chyba, że pójdziecie do osoby, która się w ZA specjalizuje.Przeczytaj to.http://www.evmendes.com/wp-content/uploads/2015/05...Nie wiem, czy to ZA, ale rzuciło mi się w oczy to przejaskrawione "zalewanie miłości" na początku i nagłe tego zakończenie. Tak jakby ktoś powiedział mu, że tak się zdobywa kobietę i robił to mechanicznie. W normalnym związku takie przytulanie się też wygasa, ale nie urywa się w tydzień, tylko wygasa latami.
No i bez wątpienia Twój mąż ma problem z nałogowym graniem. I to według mnie jest w tej chwili Wasz największy problem, bo to raczej samo nie minie.
14 lutego 2016, 15:07
AksiuszkaMój mąż mówi, że zmieniłam się po ślubie ale to nie tak. Byliśmy bardzo zakochani, przynajmniej mnie się tak wydawało. Maż nie odstępował mnie na krok, cały czas przytulał, całował, trzymał za rękę. Spędzał u mnie każdy dzień, przyjeżdżał zaraz po pracy, wracał o 1 w nocy. Ja na początku trochę się dusiłam ale potem przywykłam do tego. Nie lubiłam nigdy gotować ale starałam się dla niego, on wiedział że mistrzynią kuchni nie jestem ale tego nie wymagał. Mąż dbał o siebie, był we wszystkim pomocny, zawsze przyjeżdżał wcześniej, żeby pomóc mi w obowiązkach domowych.Zaraz po ślubie to ja usłyszałam, że mam go nie całować bo to już nie wypada, mam go wieczne nie przytulać bo on nie jest maskotką. A w ogóle to on potrzebuje 6 h dziennie na komputer. Mimo, że studiowałam i pracowałam wyłącznie ja miałam być odpowiedzialna za obowiązki domowe. Tydzień chodził w jednej koszuli i sam nie pamiętał kiedy ostatni raz mył zęby. Mąż w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, wracał z pracy, włączał kompa i kończył kiedy ja już dawno byłam w łóżku. Byłam w szoku, nie wiedziałam czy ja się pomyliłam i czegoś nie widziałam czy on mnie oszukiwał. Zależało mi więc najpierw rozmawiałam, tłumaczyłam, zachęcałam. Nie było we mnie żadnej złości, raczej niedowierzanie, smutek. To nic nie dawało, czułam się bezradna. Nie wiedziałam co dalej.Płakałam, zaczęłam trzaskać drzwiami i wychodzić na całe dnie z domu. Z łagodnej, miłej, dobrej dziewczyny stałam się nieszczęśliwą, kłótliwą jędzą. Zawsze lubiłam jego rodziców i pomagałam w kuchni jego mamie ale po ślubie on zaczął traktować mnie jak służącą. Jechaliśmy do teściów albo my mieliśmy gości u nas i tylko słyszałam jak mąż rzucał w moją stronę: no to zajmij się wszystkim idź do kuchni zrób to i to przy okazji przynieś mi kawę a ja idę z bratem pogadać. Przestałam się na to godzić i u jego rodziców zaczęłam czuć się nie jak u siebie tylko jak gość i czekałam aż zostanę "obsłużona". Jak jego rodzina przyjeżdżała do nas również czekałam aż mąż ruszy tyłek. Nigdy nie ingerowałam w to jak wygląda mój mąż co ubiera, nigdy nie było takiej potrzeby aż przyszedł moment, że nie dało się stać obok mojego męża. Moja mama to już mi notorycznie uwagę zwracała, że mój mąż znowu nie zmienił koszuli i trzeba otwierać okna. Co chwilę słyszałam, że dzisiaj jest dzień dziecka i on jutro się wykąpie, a golić też się nie trzeba. Były prośby, rozmowy i w tej kwestii również musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. W pierwszą rocznicę śmierci mojego taty mój mąż na msze ubrał stare dziurawe wytarte jeansy i powyciągane sweter a teściu przyjechał w garniturze. Nie chciałam się już kłócić, zapytałam tylko czy ubierze coś porządniejszego jak odpowiedział, że tak mu wygodnie odpuściłam, znowu by powiedział, że nim dyryguje. Wiadomo każdy patrzył na mnie, nawet teściu, że ten mój mąż taki niezadbany w końcu żona jest od tego. Końcem końców obecnie dla mojego męża jestem fochowatą, złośliwą niewyżytą seksualnie babą z potrzebą kierowania jego życiem chociaż twierdzi, że i tak mnie kocha - nie mogę zaprzeczyć często to mówi. Mąż twierdzi, że przeze mnie nie utrzymujemy z nikim kontaktów ale to ja mam stałe 3 koleżanki, z którymi regularnie się spotykam i wielu znajomych. Jak moi znajomi zapraszają nas na imprezę albo urodziny to mąż każe mi mówić, że jesteśmy zajęci. Jak pytam na kiedy mam zaprosić jego rodziców też są fochy. Jemu najlepiej pasuje jak ja zostaje z dzieckiem w domu a on może sam jechać. Zresztą co do dyrygowania, chcemy kupić nowe mieszkanie ale tylko ja się tym zajmuje bo maż umył ręce, wyjazdy, wakacje itp ja też muszę koło tego skakać. Bardzo bym chciała, żeby moj mąż był moim partnerem i zebysmy dzielili się takimi sprawami, czasem chciałabym poczuć się jak mała kobietka, którą trzeba się zaopiekować ale przy moim mężu to nie jest możliwe. Chociaż w łóżku chciałam, żeby mój mąż okazał się facetem ale jak widac woli kupić mi wibrator. W miedzy czasie wyszlo jeszcze, że niby zbieramy na większe mieszkanie ale mąż oszukuje mnie na pieniądzach. Potajemnie wydał jakieś 6 tyś na granie w internecie czego skutkiem na jakiś czas zabrałam mu kartę do bankomatu i zakazałam robić przelewy internetowe więc niestety ale nie bez powodu jestem okropną jędzą.Moja mama mojego męża nie trawi uważa, że jest mistrzem w odwracaniu kota ogonem. Czytam książki, ćwiczę, z mężem rozmawiam o polityce i mimo, iż moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z pracą mojego męża, on uważa, że rozumiem więcej niż jego pracownicy. W trakcie macierzyńskiego chciałam iść na 2 studia i może potem zmienić pracę ale mój mąż nie przyjął tego entuzjastycznie. Na razie ustaliliśmy, że będę w domu aż mała skończy 2 latka i mąż twierdzi, że jemu to wszystko jedno czy chce się realizować czy być w domu.Kiedyś byłam bardzo kobieca, lubiłam się stroić, mężczyźni zwracali na mnie uwagę ale odkąd mąż unika seksu zaczęłam czuć się nie pewnie i zakrywam swoją kobiecość. Poza tym nie raz słyszałam od męża, że po co się tak znowu wystroiłam mogłam zalożyć jeansy zamiast sukienki i szpilek.
14 lutego 2016, 15:16
Ludzie sie zmieniaja - Twoj maz sie ewidentnie zmienil. Albo zawsze taki byl, tylko Cie oszukiwal. Tu nie chodzi o seks tylko o ewidentny brak szacunku do Ciebie i Twojej rodziny, Skoro potrafil ubrac podziurawione spodnie na pogrzeb Twojego ojca - to pomysl, jak bardzo cie szanuje? WCALE, nie szanuje ani Ciebie ani Twojej rodziny. Oszukal Cie - wydal 6 tysiecy na gry w internecie podczas gdy zbieracie na mieszkanie - od nie chce zadnego mieszkania, tak mu dobrze i wygodnie. On mowi ze Cie kocha - dla swietego spokoju, bo pewnie wtedy przez pare dni nie krzyczysz. Pamietaj, ze nie licza sie slowa ale czyny. Jego czyny swiadcza o tym, ze ma w dupie Ciebie i wasza przyszlosc. Co bys nie robila, i tak bedzie zle. Bedziesz krzyczec - powie ze sie czepiasz. Bedziesz go olewac- powie ze TOBIE nie zalezy. Bedziesz plakac- powie ze histeryzujesz. Nie szukaj winy w sobie, bo to on sie zmienil i Ciebie zaniedbuje. Ty juz nic z tym nie zrobisz - bo on ewidentnie nie chce nic zrobic. Ty juz dosyc zrobilas i sie wyplakalas. NIE ROB ABSOLUTNIE NIC. Zajmij sie soba i dizeckiem, znajdz sobie nowych znajomych lub hobby. Z czasem skumasz, ze masz wrzod na dupie, ktorego trzeba sie pozbyc. Jestes madra i inteligentna, wiesz co robic.
14 lutego 2016, 15:49
Przykro mówić, ale mi to brzmi jakby on Ciebie zdradzał..