Temat: EDIT - Upokorzona. Seks.

Ja już nie wiem co mam robić jestem na skraju załamania nerwowego. Od 2,5 roku walczę z mężem o seks. 

Razem jesteśmy ponad 7 lat, w tym 4,5 roku po ślubie. Zawsze miałam dużo większy temperament niż mąż ale seks był często np codziennie. Później wiadomo trochę rzadziej ale też nie narzekałam. Niedługo przed ślubem mąż poświęcał mi podczas stosunku coraz mniej uwagi, po prostu nie dbał o moją przyjemność Były rozmowy ale twierdził, że krępuje się obecnością moich rodziców w domu (wcześniej mu nie przeszkadzało) i jak tylko będziemy na swoim to się zmieni. Po ślubie bywało różnie ale z biegiem czasu coraz gorzej. Seks przestał być dla męża aktem bliskości a stał się formą zaspokojenia własnej potrzeby - budził mnie w środku nocy bo akurat miał ochotę, zrobił swoje a potem zasypiał. Cierpiałam, czułam się uprzedmiotowiona i wykorzystana, płakałam w trakcie do poduszki ale nigdy nie odmawiałam bo zawsze miałam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Były rozmowy, były awantury nic się nie zmieniało. 

Starałam się inicjować seks sama w ciągu dnia ale mąż albo przyjmował moje pieszczoty i nic nie dawał w zamian albo zachowywał się obojętnie. Z czasem zaczęłam słyszeć odmowy: boli mnie głowa, jestem głodny, jestem pojedzony, nie teraz wieczorem, chodźmy najpierw na zakupy itp. Stroiłam się i wyciągałam go na randki, zaczepiałam w restauracji co kiedyś bardzo lubił jednak on dalej mnie odpychał i marudził, że nie wypada, że mogłabym dać sobie spokój dopóki nie wrócimy do domu. Zawsze czekałam aż przekroczymy próg drzwi i znowu słyszałam wykręty: idź się wykąpać zanim wyjdziesz ja napiję się piwa i pogram na kompie. Jak już wróciłam albo spał, albo już gadał i zachowywał się bez sensu, albo nie mógł przerwać gry bo coś tam. 

W końcu przestałam go zaczepiać i seks był coraz rzadszy. Taka sytuacja zaczęła się przedłużać, ja już nie mogłam tego wytrzymać i prowokowałam rozmowy bo nie rozumiałam czemu tak mnie traktuje. Winą obarczył mnie, że niby przedmiotowo go traktuje i tylko w kółko o seksie gadam. Owszem brakowało mi przyjemności ale najbardziej bolało, że mąż nie traktuje mnie już jak kobietę. Nie dotyka, nie pragnie, nie chce być tak blisko ale ok  przetrawiłam to co powiedział i pomyślałam, że może rzeczywiście za bardzo naciskam. Było mi głupio po prostu wzięłam to sobie do serca bo go kochałam. Kilka dni później odkryłam, że mój mąż godzinami ogląda filmy porno. Mocno to przeżyłam, tak wiem faceci tak mają itp. ale chodzi o to, że ja miałam luźne podejście do tego tematu i nawet kiedyś chciałam razem pooglądać to mąż stwierdził, że on porno nie lubi bo to nie ma nic wspólnego z uczuciami i jest obrzydliwe i sztuczne. Poczułam się oszukana i zdradzona bo myślałam, że o wszystkim szczerze rozmawiamy, a po drugie jak tak walczyłam o bliskość między nami, a zostałam wprowadzona w poczucie winy przez męża, że podchodzę do seksu przedmiotowo a on co robił ? Nie mogłam pojąć, że ja po nocach płakałam, łasiłam się do męża a on mnie odpychał bo wolał porno. Najpierw się wykręcał, oszukiwal, nawet twierdził, że to ja oglądam i już nie pamiętam. Potem czyścił historię w kompie i zaczął oglądać porno w tel. jak i to odkryłam to oglądał na DVD.

Coś we mnie pękło, skończyło się, przestałam wysyłać mu miłe smsy, mówić, że go kocham, przytulać się. Ciągle brakowało mi seksu i bliskości męża ale jednocześnie czułam do niego wstręt i nie potrafiłam już mu zaufać. Poza tym moje poczucie wartości zaczęło maleć. Przestałam czuć się kobietą sama dla siebie, zaczęłam sie wstydzić swoich pragnień, jak już do czegoś dochodziło to nie miałam poczucia własnej seksualności. 

Mimo braku przeciwwskazań od 4 miesiąca ciąży nie było żadnego seksu w prawdzie miałam dolegliwości bólowe ale to była moja decyzja czy mnie to bardzo przeszkadza podczas stosunku czy nie. Mnie nie przeszkadzało ale mąż miał dobry pretekst i nawet w ogóle mnie nie dotykał. Nie wyglądałam w ciąży jak krowa, ćwiczyłam, zdrowo się odżywiałam - przytyłam tylko 10 kg. Pomyślałam, że to przetrwam, i już nie podejmowałam tematu. Męża nie było przy porodzie. 

W okresie połogu cały czas mnie zaczepiał mówił, że nie może się doczekać ... Pierwsze seks był już 3 tyg po porodzie (cesarka). Myślałam, że może rzeczywiście coś się zmieni. Niestety dzisiaj 5 miesięcy po porodzie seks jest raz na 2/3 tygodnie i z reguły po awanturach. Z rozmów nic nie wynika tzn. mąż twierdzi, że nie ma seksu bo ja po nim krzyczę. Tak owszem po 2,5 roku proszenia się o seks mam dni, że już czuje się tak upokorzona,że nerwowo nie wytrzymuje i czepiam się o byle co ale to nie ma znaczenia bo nawet jak jestem grzeczna i miła to i tak na koniec dnia dowiaduje się, że znowu krzyczałam (?). Jak nie o krzyki chodzi to znowu o przytulanie, bo on najpierw chciałby się poprzytulać. Ok przytulamy się pół dnia ale i tak nie ma seksu bo za mało się przytulaliśmy poza tym przytulanie zaczyna mnie już boleć bo ileż można powstrzymywać łzy i udawać, .

Ja już tego nie wytrzymuje, nie mogę spać, rzucam się na łóżku do 2-3 w noc i płaczę. Mam wahania nastrojów, bywam tygodniami apatyczna, zasmucona i zrezygnowana a potem wybucham niczym wulkan. Przez jakiś czas starałam się nie podejmować tematu albo  udawać niedostępną w myśl tezy o gonieniu króliczka ale to i tak nic nie zmieniało.  Tęsknię za mężem, za okazywaniem sobie czułości, za bliskością. Katorgą jest dla mnie leżenie obok niego, świadomość bliskości jego ciała i poczucie, że i tak nie będziemy razem jak kobieta i mężczyzna. On to wszystko wie ale znowu zwala winę na mnie bo on niby często ma ochotę tylko ja nie chcę (?). On nawet nie próbuje nic inicjować ale z góry zakłada, że ja nie mam ochoty podczas kiedy dobrze wie, że za nim tęsknię. 

Nie wiem już co robić, jak rozwiązać ten problem. Czasami mam wrażenie, że to tylko mój problem. Dzisiaj mąż mi nawet powiedział, że kupi mi wibrator. Znowu poczułam się jak kretynka, gdyby tylko chodziło o przyjemność już dawno miałabym wibrator albo kochanka. Zresztą kupować żonie wibrator bo chciałaby seks raz albo 2 razy w tygodniu.

EDIT:

Mija już 16 dni od ostatniego seksu. Znowu dzisiaj płakałam. Mąż na to, że miał rano ochotę ale wyrzuciłam go do sklepu. Jak zwykle moja wina. Owszem miał rano jechać do sklepu, wstał żeby się ubrać ale zawołałam go z powrotem do łóżka. Stwierdził, że skoro w promocji są pojedyncze sztuki to lepiej od razu jechać. Ok doceniam, że wstał wcześniej, żeby coś dla mnie kupić ale jak wrócił znowu wołałam, go do łóżka.  Najpierw marudził, że jest głodny ale ostatecznie położył się koło mnie i oczywiście jak zwykle tylko się przytulaliśmy. Brakło mi słów na zarzut, że on chciał, ale ja wyrzuciłam go do sklepu tym bardziej, że oczywiście w żaden sposób nie okazywał ochoty na seks.

Nie mogłam przestać płakać, więc mąż najpierw obiecał mi seks jutro rano a potem dzisiaj wieczorem. Zawsze ta sama śpiewka: potem, jutro, wieczorem, więc powiedziałam, żeby już nie robił ze mnie kretynki. I znowu moja wina bo znowu na niego nakrzyczałam i dlatego nie ma seksu. Nie było żadnych krzyków po prostu było mi tak smutno, że powiedziałam to dość cicho rozżalonym głosem i wyszłam z pokoju bo nie widziałam sensu dalszej dyskusji i czułam, że cokolwiek nie zrobię nie powiem to mąż odwróci kota ogonem i znajdzie kolejny powód jaki można dopisać do przyczyn braku seksu. 

przepraszam,ze tak napiszę,ale może mąż ma kochankę?pisze z doświadczenia,wiem jak mężczyzna może się zmienić,gdy jest omotany przez inną....hmmm teraz doczytalam resztę, o braku higieny itd, to raczej pewnie wyklucza kochankę,ale jego zaniedbanie i to jak traktuje Ciebie wynika pewnie z uzależnienia od pornografi i gier, tak się zatraca w tym wszystkim, ze nie myśli już o niczym innym, ani o Tobie ani o dbaniu o siebie

Moim zdaniem problem jest w tych filmach porno.  Nie wiadomo jak długo je ogląda i z jaką intensywnością. Jeśli od młodych lat jego wzorcem do seksu był film dvd to niestety tak samo chce postepować w życiu realnym. Kręcą go ewidentnie mechaniczne, czasami pewnie upokrzające dla kobiety akty seksualne. Podczas porno zajmuje się sobą i podniecaja go takie mechaniczne działanie, bez większych emocji. Być może tylko taki stosunek jest dla niego satysfkacjonujacy, dlatego budzi cię w nocy, robi co swoje, wyżywa się i idzie spać. Niczym w pornosie, niestety. 

Powtorze innymi slowami - jestes stlamszona przez krwiopijce. Krwiopijca uwaza sie za bez skazy, wszelkie niepowodzenia sa w/g niego Twoja wina, a przede wszystkim jego nalogi! Ty go bedziesz analizowac, tlumaczyc, wyciagac jakies sentymenty z pamieci, a on bedzie na Tobie zerowal. Dopoki nie zrozumiesz funkcjonowania uzakeznionego czlowieka sama bedziesz brnac w szambo jako wspoluzalezniona. On sie nie zmieni dlatego, ze Ty placzesz i tlumaczysz i nie doceni Twoich obiadkow. Jesli w ogole myslisz o ratowaniu tego zwiazku to tylko lodowaty prysznic moze tu cos wskorac. Porzadny kop i jego dno. Albo sie obudzi i zacznie sie leczyc albo zgnije w swoim swiecie. Oby wtedy sam. 

Pasek wagi

bylam z uzaleznionym od grania, internetu itd, nic z tego nie bedzie, im szybciej go zostawisz tym lepiej. Tacy ludzie sie nie zmieniaja, moze dopiero jak wniesiesz o separacje o sie obudzi ale tez na krotko. Podstawowe pytanie: Czy ty tak chcesz zyc? Jesli nie, to zmien faceta a bedzie inne zycie. Tacy faceci soe nie zmieniaja, mu tak dobrze. 

upokorzona_ napisał(a):

EDIT:Mija już 16 dni od ostatniego seksu. Znowu dzisiaj płakałam. Mąż na to, że miał rano ochotę ale wyrzuciłam go do sklepu. Jak zwykle moja wina. Owszem miał rano jechać do sklepu, wstał żeby się ubrać ale zawołałam go z powrotem do łóżka. Stwierdził, że skoro w promocji są pojedyncze sztuki to lepiej od razu jechać. Ok doceniam, że wstał wcześniej, żeby coś dla mnie kupić ale jak wrócił znowu wołałam, go do łóżka.  Najpierw marudził, że jest głodny ale ostatecznie położył się koło mnie i oczywiście jak zwykle tylko się przytulaliśmy. Brakło mi słów na zarzut, że on chciał, ale ja wyrzuciłam go do sklepu tym bardziej, że oczywiście w żaden sposób nie okazywał ochoty na seks.Nie mogłam przestać płakać, więc mąż najpierw obiecał mi seks jutro rano a potem dzisiaj wieczorem. Zawsze ta sama śpiewka: potem, jutro, wieczorem, więc powiedziałam, żeby już nie robił ze mnie kretynki. I znowu moja wina bo znowu na niego nakrzyczałam i dlatego nie ma seksu. Nie było żadnych krzyków po prostu było mi tak smutno, że powiedziałam to dość cicho rozżalonym głosem i wyszłam z pokoju bo nie widziałam sensu dalszej dyskusji i czułam, że cokolwiek nie zrobię nie powiem to mąż odwróci kota ogonem i znajdzie kolejny powód jaki można dopisać do przyczyn braku seksu. 

Hej tp on po prostu nie widzi problemu i to ty sie czepiasz? Co on odpowiedzial jak powiedzialas ze nie jestes szczesliwa? Powiedz mu to, ze nie jestes szczesliwa i tak dluzej byc nie moze. Zapytaj go co on proponuje. Nie ze sex wieczorem itd, zapytaj dlaczego sexu unika. Moze cos go kreci i boi sie ci powiedziec temu oglada pronole? Znacie sie dlugo, powiedz otwarcie. Co bys chciala i jak i zapytaj go o to samo. A jesli dalej bedzie szedl w zaparte ze nie ma problemu, to bym powaznie rozwazyla wyprowadzke albo separacje przynajmniej krotkotrwala. Mi to wyglada na to ze on sie sam zaspokoja i nie chce mu sie juz z toba. Przykro mi naprawde, szkoda mi ciebie. Tez bylam w takim zwiazku, nic sie nie zmienilo, odzeszlam i teraz jest duzo lepiej a on dalej sie nie zmienil. Ale wy macie dziecko, wiec warto probowac. Odwagi! 

A ja uważam, że naprawdę mogłabyś się zaspokoić tym wibratorem i dać facetowi spokój. Poniżasz się totalnie tak skamlając o seks. Nie dziwię się jemu, że ucieka i nie ma ochoty.

ggeisha napisał(a):

A ja uważam, że naprawdę mogłabyś się zaspokoić tym wibratorem i dać facetowi spokój. Poniżasz się totalnie tak skamlając o seks. Nie dziwię się jemu, że ucieka i nie ma ochoty.

Proszę Cię bardzo abyś jeszcze raz uważnie przeczytała cały wątek i odpowiedziała sobie na pytanie czy chodzi mi o fizyczną bliskość z mężem budującą i zacieśniającą związek czy o fizyczne zaspokojenie. Zastanów się czemu jeszcze nie zdradziłam męża, czemu tak mnie boli ten brak seksu, po co i o co ja tak walczę ... bo wiesz co ja walczę nie tylko o seks ale i o to małżeństwo. Jest taka stara prawda, że jak psuje się w łóżku tzn. że psuje się w małżeństwie i wibrator tu nic nie pomoże tylko sprawi, że tego małżeństwa już nie będzie. 

Jakbyś uważnie przeczytała to wiedziałabyś, że problemem nie jest moje proszenie się o seks. Problem pojawił się bardzo dawno temu, był zupełnie inny i dopiero jego konsekwencją jest moje jak to nazwałaś skomlenie a skomle bo mi jeszcze zależy, jak przestanę skomleć to będzie znaczyło, że mąż ma się spakować i nie chcę więcej go widzieć. Dopóki żona jęczy, stęka, marudzi tzn. że jeszcze kocha męża i ją coś ich małżeństwo obchodzi. Obojętność oznacza poddanie się i koniec.

A i jeszcze jedno co do Twojego poprzedniego postu w tym temacie. Uważasz, że to jest normalne, że facet przychodzi z pracy, pierwsze co robi siada przed kompem i kończy grać dopiero ok. godziny 24 co powoduje kompletny brak wspólnego czasu i rozpad więzi. Rozumiem, że te 4 lata temu na początku małżeństwa miałam to tolerować i nie reagować tylko kupić sobie 2 komputer, albo 1000 książek zamknąć się w drugim pokoju i prowadzić życie współlokatorki własnego męża tak ? Wyobraź sobie, że jak już nie wiedziałam co robić i po wielu miesiącach wykorzystałam wszystkie możliwości to wpadłam i na ten pomysł. Konsekwencja tego była taka, że ani mnie ani mojego męża nie obchodziło czy spędzamy razem czas czy nie, czy jest seks czy nie. JA przestałam okazywać mu czułość itp. i liczyłam się już z rozwodem bo do tego to prowadziło. Zaszłam w ciążę właściwie chyba cudem za 1 razem (mimo tego jak było to planowaną i chcianą przez męża) i wybacz ale chciałam jeszcze coś ratować. Zawsze było też tak, że co jakiś czas mąż jednak potrafił się ocknąć i się stara dlatego nie chciałam, nie potrafiłam odejść kocham go i liczyłam ze tym razem zmiana bedzie na stale nie na chwile.

Zaraz po powrocie ze szpitala było całkiem fajnie doki mąż nie zakupił nowego tel i nie zacząl spędzać z nim 10 h dziennie zaniedbywać nie tylko mnie ale i dziecko jeszcze w czasie, w ktorym miał L4 w ramach opieki na mnie po operacji. I wtedy wróciliśmy do punktu wyjścia, rozmów kłotni, rzadkiego seksu itp

Od tego co było na początku małż jest duża poprawa w zakrsie obowiązków domowych , mniejszej ilosci grania ale jeszcze wiele musi sie zmienic . Dzisiaj to takie modne poddac się, przestać się prosić i się rozwieść. 

Spiewka ze mu sie "chcialo" o 3 nad ranem, kiedy bylas u lekarza, w lazience, kiedy kazalas mu wyniesc smieci beda coraz bardziej rozbudowane. Przekaz jest jeden - jemu sie chce A TY AKURAT NIE MOZESZ, NIE MA CIE ALBO COS WYMYSLILAS WIEC TO WSZYSTKO TO TWOJA WINA. 

Pasek wagi

Bo robisz to źle. Ani skomlenie, ani włażenie mu do d... nie prowadzą do zaciśniania więzi. Z powodu pierwszego będzie uciekał i wykręcał się, z powodu drugiego oleje wszystko i będzie korzystał z życia. Zatem zmień metody. I nie rób z siebie takiej świętej męczennicy. Bo prostu hormony Ci buzują i chcesz seksu. Nie utworzyłaś wątku "jak odciągnąć męża od komputera", tylko "jak spowodować, żeby częściej Ciebie chciał". 

Zastanawiałaś się może choć raz, dlaczego woli komputer, pornosy, gry od bliskości z Tobą? Dlaczego? Tylko odpowiedź "bo to zły facet jest" raczej nie będzie dobra.

ggeisha napisał(a):

Bo robisz to źle. Ani skomlenie, ani włażenie mu do d... nie prowadzą do zaciśniania więzi. Z powodu pierwszego będzie uciekał i wykręcał się, z powodu drugiego oleje wszystko i będzie korzystał z życia. Zatem zmień metody. I nie rób z siebie takiej świętej męczennicy. Bo prostu hormony Ci buzują i chcesz seksu. Nie utworzyłaś wątku "jak odciągnąć męża od komputera", tylko "jak spowodować, żeby częściej Ciebie chciał". Zastanawiałaś się może choć raz, dlaczego woli komputer, pornosy, gry od bliskości z Tobą? Dlaczego? Tylko odpowiedź "bo to zły facet jest" raczej nie będzie dobra.

W takim razie mam zmienić metody ale na jakie bo ani skomlenie ani włażenie do tyłka ani olewanie nie dają trwałych rezultatów. Jak zaczynam żyć własnym życiem, olewać go to są zarzuty, że wszystko moja wina bo mu nie okazuje czułości i nie poświęcam czasu. 

Nie pisałam o odciąganiu od komputera bo po tych 4 latach walki już po woli zaczynam akceptować, że jest nas 3 nie dwoje. Widze, że nie wygram. Bywały momenty, że wszystko było postawione na ostrzu noża i mąż kasował wszystkie gry itp ale po jakimś czasie i tak zakładał nowe konta. Ja rozumie, że jeden lubi czytać inny grać ale do szału mnie doprowadza, że on zamiast może spędzić czas z żoną rano w łózku to nastawia budzik specjalnie, żeby pograć. Znika w kuchni albo wc i ma wszystko w nosie bo on teraz ma mecz. Ale do płaczącego dziecka nie wstanie bo jest śpiący i zmęczony.  Na wszystko jest czas i miejsce, ja też mam swoje zainteresowania ale mam męża, rodzinę i sama wybrałam takie życie i od momentu zawarcia związku małżenskiego to małżeństwo i małżonek są najważniejsi a nie ksiązka czy gra. Nie wyklucza to swoich zainteresowań oznacz to jedynie tyle, że nie zaniedbuje swojej rodziny i poświęcam sie swojemu hobby gdy jest na to czas. 

I tak zastanawiałam się dlaczego woli komputer, ale nie tlyko odemnie także kiedy miał stary tel. i jeżdziliśmy do jego rodzicow on potrafił pójść do 2 pokoju mieć wszystkich w d... i grać na komputerze bo akurat teraz ma mecz, jakąś walkę itp. Jego rodzina w przeciwieństwie do mnie nie reagowala. Tak było u niego w domu, nie było braku akceptacji takich sytuacji i teraz kiedy ja chcę wprowadzić zasady to jest bunt.  Ja rzadki seks odbieram jako manipulację z jego strony. Jak będę tolerowała  jego nałóg, jego lenistwo to dostanę  nagrodę a jak nie to nie będzie seksu. I to odnosi się nie tlyko do gier ale np do wspólnego życia. Nie mogę nic powiedzieć, nic od niego wymagać bo zaraz jest brak seksu. Pisałam już,  że dziecko jest grzeczne ale ma okresy marudności sama się nim zajmuje więc bywa, że jestem zmęczona. Dwa razy w trakcie jego 10 dniowego urlopu chciałam, żeby zmienił dziecku pieluszkę bo byłam wykończona to było nie bo nie i miałam wczoraj seks więc o co mi znowu chodzi i po co szukam wojny.  Myślę, że on ma ochotę na seks widzę, że wszystko z nim ok nawet kiedy się do nie przytula to czuję ale nie ma seksu za karę a skoro potrzeby ma to musi jakos się wyżyć dlatego to porno. On chce żyć jak kawaler, robić co i kiedy mu się podoba nie mieć obowiązków a jeżeli ja zaczynam wymagać to jest kara. On odbiera to tak, ze ja rządzę w domu więc on rządzi seksem. Tylko widzisz żadne próby kompromisów nie działają. On wyniesie śmieci jak mu się przypomni jak będzie miał ochotę nie ważne, że w domu śmierdzi i wszystko się wywala, on teraz jest zmęczony i nie przewinie dziecka. Próbowałam olewki to po miesiącu wyglądało w domu jak w chlewie. Mężowi marzy się duże mieszkanie ok tylko w ogole się tym nie interesuje zawsze mówi do mnie poszukaj, zadzwoń, umów nas,  a jak nas umowie to nie pamięta gdzie i kiedy idziemy. JAk nie karze mu wrzucić koszuli do prania to chodzi w niej tydzień Jedyne wyjście jest takie, ze ja wszystkim kieruje i nie w własnej woli bo naprawdę chciałabym mieć w domu partnera i nie mam ochoty nianczyć dorosłego chłopa. 

I wiesz co pisanie na forum nie jest takie głupie bo właśnie dopiero teraz do tego doszłam. Teraz dopiero widzę o co chodzi ale i tak nie mam pomysłu jak to zmienić. Jak nie kierować facetem, który sam od siebie niewiele chce robić. Wyobraź sobie, że od mojej mamy często słyszę, że jestem złą żoną bo mój mąż znowu jest w tej samej koszuli, ma potargane spodnie itd. a mnie już ręcę opadają bo kiedy proszę załóż świeżą jest bunt bo ja nim rządze i on sam będzie decydowal. 

Przed ślubem tak nie było, mój mąż sam potrafił o siebie zadbać, garnął się do wielu rzeczy i nie musiałam niczym kierować a po ślubie poczuł wolność, bycie na swoim i mu odbiło.

Powiedz mi co ja mam robić np w takiej sytuacji: posprzątałam w kuchni i kładę się do łożka, mąż postanawia zjeść bardzo póżną kolację. Wstaję rano i widzę na stole wielki syf, wszystko porozwalane, umazane masłem, wszędzie kruszki. Co mam posłusznie wziąć szmatę i posprzątać po swoim panu. W takiej sytuacji pytam czy może podejśc do kuchni. On przychodzi więc ja mu pokazuje w czym rzecz. I tu następuje odwet nie ma seksu bo ja rano byłam dla niego złośliwa. Co Ty być zrobila ?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.