Temat: wulgaryzmy od faceta

Jakie jest najgorsze słowo/zwrot jaki usłyszałyście od faceta? Mój pierwszy raz powiedział mi podczas dużej kłótni "zamknij mordę" i strasznie mnie to zdenerwowało... Co najgorszego powiedział Wasz facet?

nabla napisał(a):

Zapytam inaczej, serio jak się kłócicie to mówicie "przepraszam, kochanie czy mogłabyś dać mi spokój"? Dla mnie to jakaś abstrakcja, nie mówię o wyzywaniu się, ale to są nerwy, człowiekowi wtedy zdarza się puścić hamulce i trochę pokrzyczeć.

Nie, to mówię wtedy "weź, daj mi spokój" - niezbyt miłe, ale bez wulgaryzmów. Nie wyobrażam sobie żebym miała ich używać w rozmowie z kimś kogo kocham. Oczywiście, zdarza mi się przeklinać - ale to albo w próżnię/do szafki jak się o nią uderzę, albo jak "pomstuję" na kogoś kogo absolutnie nie lubię i/lub kim gardzę, bo mi zrobił coś złego. Dlatego tym bardziej nie wyobrażam sobie żebym miała używać wulgaryzmów w stosunku do faceta, albo on do mnie. Jak się pokłócisz z mamą to też padają niecenzuralne wyrazy? - chyba nie, to w końcu brak szacunku. Więc dlaczego facet miałby mnie nie szanować, albo ja jego? 

Wilena napisał(a):

nabla napisał(a):

Zapytam inaczej, serio jak się kłócicie to mówicie "przepraszam, kochanie czy mogłabyś dać mi spokój"? Dla mnie to jakaś abstrakcja, nie mówię o wyzywaniu się, ale to są nerwy, człowiekowi wtedy zdarza się puścić hamulce i trochę pokrzyczeć.
Nie, to mówię wtedy "weź, daj mi spokój" - niezbyt miłe, ale bez wulgaryzmów. Nie wyobrażam sobie żebym miała ich używać w rozmowie z kimś kogo kocham. Oczywiście, zdarza mi się przeklinać - ale to albo w próżnię/do szafki jak się o nią uderzę, albo jak "pomstuję" na kogoś kogo absolutnie nie lubię i/lub kim gardzę, bo mi zrobił coś złego. Dlatego tym bardziej nie wyobrażam sobie żebym miała używać wulgaryzmów w stosunku do faceta, albo on do mnie. Jak się pokłócisz z mamą to też padają niecenzuralne wyrazy? - chyba nie, to w końcu brak szacunku. Więc dlaczego facet miałby mnie nie szanować, albo ja jego? 
Napisałam, że nie mówię o wyzywaniu się. Ale jak czytam takie wypowiedzi "my się nie kłócimy, my się kochamy" to się zastanawiam, czy może żyję w jakiejś patologii, gdzie jak warknę na chłopa to nie mam do niego szacunku. To była luźna myśl puszczona w przestrzeń, nie mówiłam tego do nikogo osobiście.

U mnie nie ma w ogóle takich słów :) Nawet przy kłótniach. Za to na co dzień mówimy do siebie "Ty debilu" czy "Ty dupo" :D

nabla napisał(a):

Zapytam inaczej, serio jak się kłócicie to mówicie "przepraszam, kochanie czy mogłabyś dać mi spokój"? Dla mnie to jakaś abstrakcja, nie mówię o wyzywaniu się, ale to są nerwy, człowiekowi wtedy zdarza się puścić hamulce i trochę pokrzyczeć.

Podniesionym glosem daj spokój, zadne przepraszam kochanie...mozna sie kulturalnie klocic jak widac, słów w jezyku polskim nie brakuje,nie trzeba rzucać miesem, a czasem tonem, glosem czy wyrazem twarzy można wyrazic wiecej niz slowami.

Pasek wagi

nabla napisał(a):

Wilena napisał(a):

nabla napisał(a):

Zapytam inaczej, serio jak się kłócicie to mówicie "przepraszam, kochanie czy mogłabyś dać mi spokój"? Dla mnie to jakaś abstrakcja, nie mówię o wyzywaniu się, ale to są nerwy, człowiekowi wtedy zdarza się puścić hamulce i trochę pokrzyczeć.
Nie, to mówię wtedy "weź, daj mi spokój" - niezbyt miłe, ale bez wulgaryzmów. Nie wyobrażam sobie żebym miała ich używać w rozmowie z kimś kogo kocham. Oczywiście, zdarza mi się przeklinać - ale to albo w próżnię/do szafki jak się o nią uderzę, albo jak "pomstuję" na kogoś kogo absolutnie nie lubię i/lub kim gardzę, bo mi zrobił coś złego. Dlatego tym bardziej nie wyobrażam sobie żebym miała używać wulgaryzmów w stosunku do faceta, albo on do mnie. Jak się pokłócisz z mamą to też padają niecenzuralne wyrazy? - chyba nie, to w końcu brak szacunku. Więc dlaczego facet miałby mnie nie szanować, albo ja jego? 
Napisałam, że nie mówię o wyzywaniu się. Ale jak czytam takie wypowiedzi "my się nie kłócimy, my się kochamy" to się zastanawiam, czy może żyję w jakiejś patologii, gdzie jak warknę na chłopa to nie mam do niego szacunku. To była luźna myśl puszczona w przestrzeń, nie mówiłam tego do nikogo osobiście.

Ale właśnie nie wiem gdzie przeczytałaś wypowiedzi "my się nie kłócimy, my się kochamy", bo chyba nie w tym wątku? - dopisałaś coś sobie, dopowiedziałaś i potem to komentujesz. Przecież wszystkie osoby, które nie używają w rozmowie z partnerem wulgaryzmów pisały tylko to, że nie wyzywają się nawzajem, nie przeklinają, nie padają wulgarne wyrazy. Nikt nie napisał słowa o tym, że "warknięcie na chłopa" to brak szacunku. 

Ja raz swojego zaczęłam laskotać, stracił panowanie nad ciałem i zarył głową w stolik i było "kuuuuuuuuuuuu*rwaaaaa kochanieee!!!" :D a przez 3 lata się nie poklociliśmy nigdy

Pasek wagi

u mnie to mówi weź się ogarnij albo przestań....

Pasek wagi

U nas wulgarne odzywki pojawiają się często - traktuję to raczej jak abstrakcyjny, humorystyczny element. Jeśli mój warknie do mnie per "dziwko bez szkoły" (nie wiem, czy wszędzie to utarte określenie, ale coś z tego gatunku), to nie czuję się realnie obrażona - przecież oboje doskonale wiemy, że żadna ze mnie "dziwka", bez szkoły też nie jestem. Uważam, że w grzecznych słowach można łatwo przekazać znacznie mocniejszy negatywny ładunek. Jeśli mój się obrazi, a ja nazwę go "rozwydrzoną panną", to uderzam w niego znacznie mocniej. Słowa są może umiarkowanie neutralne, ale ogólny wydźwięk jest bardziej przykry niż wulgarna, a za to abstrakcyjna odzywka.

Podczas kłótni nie używamy wulgaryzmów, najgorsze to ... nie wiem... hm, "daj mi spokój", zresztą ogólnie bardzo rzadko się kłócimy, z 2-3 razy w roku.

Pasek wagi

Peanut_Butter napisał(a):

Ja się nie wypowiem, bo wyjdzie, że jestem w jakimś patologicznym związku  Nerwusy z nas.

Też się podpisuję i się nie wypowiadam, bo wyjdzie że patola he he

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.