- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 sierpnia 2015, 12:25
Dziewczyny, jak Wasi faceci spełniają się w rolach ojca?
Bo ja ostatnio jestem totalnie zawiedziona moim mężem... Mamy dwóch synów. Młodszy ma pół roku i na razie ja jestem jego całym światem, karmienie, przewijanie, zabawa, spacery. Mąż od czasu do czasu się nim zajmie na chwilę, jak np. muszę się iść wykąpać. Drugi syn niebawem kończy cztery lata. Jest żywiołowym dzieckiem i czasami trzeba mu po kilka razy tłumaczyć, żeby zrozumiał, że czegoś nie wolno. Bywa trudny, ale jest bardzo inteligentny i jak tylko poświęci mu się trochę czasu i uwagi to naprawdę wstępuje w niego anioł.
Do rzeczy:
Z moim mężem czuję się, jakbym miała trójkę dzieci... Jedyne, na co zawsze mogę liczyć z jego strony to chęć na miłość (a ja nie mam ochoty w ogóle). Od czasu do czasu coś pomoże, ale poza tym siedzi w komórką albo robi coś przy komputerze, albo drzemie. Pracuje, tego nie mogę mu odmówić. Ale na tym się kończy.
Każde 5 minut spędzone z dziećmi to dla niego męka. Chciałabym, żeby od czasu do czasu sam wyszedł z inicjatywą wobec swojego pierworodnego. Żeby mieli męski świat, tajemnice, żeby razem coś robili, jak faceci. Ja jestem matką i robię co w mojej mocy, żeby uatrakcyjnić mu czas (co nie jest łatwe przy drugim mamincycku). A mąż nie wykazuje żadnej inicjatywy wobec niego. Pracuje na zmiany, więc zazwyczaj ja czytam małemu przed snem. Ale jak już jest w domu to bez mojej prośby nie pójdzie do niego. Wiecznie na niego podnosi głos, nie tłumaczy świata, tylko wymaga, żeby wszystko wiedział, był cicho i realizował każde żądanie bez mrugnięcia okiem. Z domu nie za takiego wzorca, bo jego ojciec ma cudowne podejście do dzieci.
Wczoraj byliśmy na "rodzinnej" wycieczce i słowem nic do dzieci nie powiedział, w końcu wrzasnął na żywiołowego czterolatka i powiedział, że więcej żadnej wycieczki nie będzie. I się obraził...
Mam go już dość, coraz częściej mam ochotę wychodzić sama z dziećmi albo zabierać mamę, bo ona przynajmniej pomaga. A jak idziemy z mężem to jakbym miała trójkę dzieci... :(
24 sierpnia 2015, 13:07
tu gdzie mieszkam, poza Pl, to tatusiowie zajmują się dziećmi lepiej niż mamusie. Przynajmniej poza domem. Wózki prowadza tylko panowie. No może jeden na 20 prowadzi kobieta. Rowery, góry, lasy i wody, bo wszystko mamy pod nosem, to tylko tatusiowie. Wśród moich znajomych tutaj tak samo. Tatuś nie robi mniej niż mamusia. Za to wśród moich koleżanek mieszkających w Pl prawie każda narzeka, że tatusiowie mają wyjebke
24 sierpnia 2015, 13:25
sama nie mam dzieci, ale obserwuje w rodzinie i wśród znajomych młodych ojców. Niestety żaden z nich nie jest jakoś specjalnie zainteresowany zajmowaniem sie dzieckiem. to kobiety chodzą do lekarza, bawią się z dziećmi, uczą dzieci, kąpią, karmią. Mężczyźni uważają, ze po dniu pracy nie muszą już nic robić w domu. często byłam świadkiem kłótni o to, ale jakoś sie nie dziwie tym kobietom.
A ja obserwuje cos zupelnie odwrotnego. Mlodzi tatusiowie rwa sie do opieki nad dzieckiem, kiedy mama jest jeszcze na macierzynskim to oczywiscie ona zajmuje sie dziecmi w tygodniu ale w weekendy tatusiowie przejmuja paleczke, czesto bez dodatkowej ingerencji matki (tzn. kobieta moze sobie sama cos w tym czasie zrobic). Zajmuja sie nimi, kapia, przewijaja, karmia, zabieraja na wycieczki. Wiekszosc moich znajomych uprawia czynnie sporty i fejsbuk pelen jest dyskusji na temat najlepszych nosidelek, siedzonek i wozkow doczepianych do rowerow czy relacji z dnia kiedy mama startowala w jakichs zawodach (rower, bieganie, plywanie) a tatus z maluchem jej kibicowali albo przygotowywali w tym czasie obiad dla zmeczonej mamy. Nierzadkie sa rowniez przypadki kiedy po kilku miesiacach mama wraca do pracy a tata bierze kilka (albo kilkanascie) tygodni urlopu tacierzynskiego. Po prostu naturalne jest, ze dziecko jest dwojga rodzicow, wiec praca zwiazana z jego wychowaniem jest dzielona pomiedzy dwie osoby.
Z wlasnego dziecinstwa tez pamietam sporo czasu spedzonego z moim tata. Faktem jest, ze dluzsze wycieczki byly z mama, bo on nigdy nie lubil podrozowania, ale pamietam wspolne dlugie spacery w pobliskim lesie, wspolne ogladanie bajek, czytanie ksiazek czy rozmowy. No i gotowanie - to ojciec nauczyl mnie gotowac i piec.
Historie o tym, ze ojciec nie interesuje sie wlasnymi dziecmi to dla mnie jakas totalna abstrakcja. Jak mozna nie interesowac sie wlasnym dzieckiem? :-/ I z mojego doswiadczenia wynika, ze to na pewno nie jest jakas wrodzona cecha typowa dla mezczyzn. Moze to kwestia norm w danym srodowisku? Nie wiem...
Porozmawiaj z mezem i zapytaj sie o co mu chodzi. Czy naprawde ma w nosie wlasne dzieci (watpie). Wytlumacz mu jak to wyglada z twojego puntu widzenia. Bez klotni i obwiniania sie - po prostu przedyskutujcie temat jak dorosli ludzie. Wspolnie znajdzcie jakies dziedziny, w ktorych maz bedzie mogl zajac sie zyciem rodzinnym - moze po prostu nie ma pomyslu na zabawy z dziecmi i trzeba mu cos podpowiedziec? Jesli nie lubi bawic sie misiami, to moze niech wspolnie zbuduja cos z klockow, albo niech poczyta im ksiazke... Nie kazdy musi byc dobry we wszystkim, wazne jednak zeby sie starac i byc dobrym w czyms ;) No chyba ze oczekuje, ze dzieci same sie wychowaja, dorosna, beda zawsze cicho, grzeczne i posluszne...
Edytowany przez mysz57 24 sierpnia 2015, 13:29
24 sierpnia 2015, 13:32
Moja przyjaciółka ma ten sam problem. Ja zdecyduje się na dziecko dopiero jak będę miała chęci, żeby je sama wychowywać, bo jak widać na facetów nie ma co liczyć
24 sierpnia 2015, 14:01
Ja natomiast zauważyłam, że z tyłka się to nie bierze. Często matki robią wszystko same, a jak już nie mają siły to nagle tata taki zły. Od początku trzeba zacząć ojca traktować jak 50% rodzica i mamę jak 50% rodzica. Angażować w kąpiele, przewijanie, wyparzanie butelek, zabawy, to wtedy normą staje się, że ojciec jest zaangażowany. Wiele widuję par gdzie tatuś nagle idzie w odstawkę, bo mama dostaje za przeproszeniem "pieluszkowego zapalenia mózgu" i dziecko jest tylko jej do tulenia, z cyca karmienia itp itd.
Teraz to Ci pozostaje pokazywanie palcem "idź na plac", 'pobaw się" no i oczywiście rozmowa, co dla niego znaczy rodzicielstwo i jak on to dalej widzi. Czy mąż od małego robił wszystko razem z Tobą przy dzieciach, a teraz mu się nie wiadomo czemu odwidziało?
24 sierpnia 2015, 14:10
Wiele niewiadomych :
W każdym razie ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam !
Musisz jak najszybciej przeprowadzić z mężem rozmowę - dla Waszego dobra,a co najważniejsze dla dobra dzieci.
24 sierpnia 2015, 14:10
przykro mi bardzo :(
mój mąż w nocy wstaje do dzieci ( 3, najmłodszy ma 5 miesięcy ), młodego jeszcze karmi. Kąpie syna, czyta na dobranoc dziewczynom i śpiewa kołysanki. Gdy wraca z pracy o 17, je obiad i bierze psa i dziewczyny na hulajnogi i wychodzą na godzinę, przed spaniem. w soboty jeździmy do teściów, a w niedziele mamy wpolne wypady ( kaszubski park miniatur, labirynt ). Nie wyobrażam sobie, żeby zachowywał się jak Twój mąż. U nas to ja jestem nerwus i bardziej marudzę na rozbrykane dzieci.
Zdecydowanie z nim porozmawiaj, bo skoro dzieci to była wspólna decyzja, to wychowywanie również takie powinno być.
24 sierpnia 2015, 14:41
Moja kolezanka ma ta sama sytuacje co Ty. Maz chcial dziecko i sam nalegal na zajscie w ciaze. Teraz dziecko ma 4 lata, jest rozpuszczone do szpiku kosci i strasznie rozwydrzone. Matka nie potrwfi zapanowac nad synem a ojciec nawet nie potrafi sie zajac nim 5minut a jedyna oznaka milosci to kupienie zabawki od czasu do czasu. Nikt nie moze zrozumie takiego zachowania i wydaje mi sie ze Twoj maz z dnia na dzien nie zmieni swojego zachowania
24 sierpnia 2015, 14:58
Sprawy rodzicielstwa nie sa takie proste. Mój mąż zajmuje sie córką, chodzi z nia na rower, do sąsiadki-koleżanki małej, codziennie ją kąpie i usypia, w nocy do niej wstaje. Ale...czuję, że nasze małżeństwo już nie jest takie jak kiedyś. Mamy coraz mniej czasu dla siebie. Aż się boję, co to będzie, kiedy urodzi sie drugie :(
24 sierpnia 2015, 15:27
niektórzy nie powinni mieć dzieci no ale teraz to już gadanie tylko. Chyba warto pogadać z nim niech sobie przypomni jak był dzieckiem i co najlepiej wspomina jeśli chodzi o swojego ojca i czy nie chciał by jego syn też wspominał czas z ojcem miło. Twój mąż chyba zapomniał że kiedyś był dzieckiem a to bardzo zły znak osoby które o tym zapominają nigdy nie sa dobrymi rodzicami
24 sierpnia 2015, 15:41
Pierwsze co, to porozmawiaj z nim szczerze, ale bez wygłaszania wykładu. Opisz mu to, jak Ty to widzisz z boku, a jak chciałabyś aby było, dla dobra dzieciaków, a nie Twojej wygody.
Co do tego, że mąż nie wie jak się z dziećmi bawić, to cóż, tak jak dziewczyny piszą, skoro nigdy tego nie robił, to nie ma co oczekiwać, że nagle stanie się super tatą, który wymyśla najlepsze zabawy na świecie.
Ja, nie mam dzieci i ogólnie jako takiego kontaktu z nimi. Sporadycznie, od święta, się nimi zajmuję, w sensie że dzieciakami od kuzynostwa, czy też znajomych. No i dla mnie również dość ciężkie na początku było przestawienie się na relację ja- dorosła, oni- dzieciaki. Też nie wiedziałam, co np. 4 letnie dziecko już rozumie, co wie, co jest dla niego normalne itd. Żeby się wdrożyć w taką relację potrzebna jest chwila, w końcu każdy z nas był kiedyś dzieckiem Tyle, że według mnie, najlepiej jest się "zakumplować" bez widzów. Więc jak już z mężem porozmawiasz, wyjaśnicie sobie wszystko, przedstawicie swoje oczekiwania itd., to weź go z tymi dziećmi zostaw na cały dzień. Krzywdy im nie zrobi, a i presji nie będzie czuł, że np. coś źle z nimi robi, albo że śmiesznie się zachowuje ;) Jak będą sami to załapią kontakt, no i przede wszystkim nawiążą jakąś tam relację ojciec-syn.