Temat: Jak wygląda normalny związek?

Po toksycznym związku, w trakcie mojego czasu na refleksje, doszłam do wniosku, że ta relacja wypaczyła moje wyobrażenia. Szczerze, to nawet bym nie miała teraz żadnych oczekiwań w stosunku do partnera, nie wiedziałabym jak mam się zachowywać będąc w normalnej relacji. O czym nie pomyślę mam wrażenie, że to tylko bujda w bajkach dla nastolatek i prawdziwe życie wygląda tak jakie mi on zafundował. 

Dlatego muszę spytać jak wyglądają/ły Wasze związki? Chodzi mi o proste rzeczy towarzyszące codzienności, wiem że to może wydawać się błahe, ale muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. 

Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące planów na przyszłość), które zachowaliście dla siebie? 

Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)?

Jeśli ktoś nie chce odpowiadać, bo pytania naruszają za bardzo jego/jej prywatność to proszę nie komentować.

1.Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące przyszłości), które zachowaliście dla siebie? 

Nie mieszkamy razem, ale gdy idę do niego nocować" to bardzo często wspólnie gotujemy kolację. Śpimy pod jedną kołdrą (tudzież ja mu zabieram, on marznie :D)

wychodzić wspólnie wychodzimy najczęściej na spacery, czasami do kina, na kręgle, bilard, etc.

Rozmawiamy o wszystkim, nie ma dla nas tematu taboo, chociaż na niektóre fakty z jego przeszłości się wkurzam.

2.Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)?

Codziennie gadamy przez smsy. Jak idziemy do sklepu naszego operatora, to czasami aż nie wierzą ile smsów można pisać (miesięcznie ponad 1000). Najdłużej? hmm...z 5 - 6 godz, ale to dlatego że był u rodziny czy tam znajomych. Tak to nie mamy długich przerw w rozmowach

Pasek wagi

kurcze... laliho, jesteś jedną z osób, które mają najbardziej wartościowe, sensowne i ludzkie wypowiedzi, a trafiłaś na takiego...! Ale cóż, miłość bywa ślepa :( choć jak czasem o Was pisałaś, to mi się raczej wydawało, że jesteś szczęśliwa. 

mojemu związkowi do ideału pewnie raczej daleko, i co jest paradoksalne - to początki były ciężkie, a z biegiem czasu jest coraz lepiej. w każdym razie:

Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące przyszłości), które zachowaliście dla siebie? 

śpimy pod jedną, choć nieco się o nią czasem kłócimy, jeśli oboje pracujemy/jestem długo na uczelni to jemy oddzielnie, jeśli w domu to zawsze robimy coś razem, wychodzimy gdzieś średnio raz/dwa razy w tygodniu. Rozmawiamy o wszystkim, wszystkie plany omawiamy wspólnie.

Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)

jak wspomniałam wcześniej, u nas początki były trudne, a potem coraz lepiej - i na początku zdarzało się, że rozmawialiśmy co ok. 2 dni, widywaliśmy się raz/dwa razy w tygodniu, potem coraz częściej, aż doszliśmy do codziennych (jeśli nie byliśmy razem) rozmów telefonicznych po 3-4h przed snem. a potem zamieszkaliśmy razem ;)

Pasek wagi

Wy tak serio z tą jedną kołdrą? Damn, my śpimy przytuleni na maksa non toper, ale koldry mamy dwie. Posiłki jemy osobno, bo pracujemy o różnych porach (on ma 3 zmiany, ja 2 prace + zajęcia), ale np. na weekendy idziemy gdzieś coś zjeść, albo w tygodniu jak się da. Jak nie mieszkaliśmy razem to różnie bywało, niby rozmawialiśmy codziennie, ale też nie jakieś długie godziny, obydwoje nie lubimy takiej formy komunikacji.

Jak ja jadę do domu, czy on, to to tam jest telefon dziennie czy krótka rozmowa, ale generalnie uznajemy to za czas dla siebie, więc...

W sumie to tajemnic chyba już nie mamy po tylu latach. Myślę, że bardzo dużo o przeszłości rozmawialiśmy na początku związku, a w tej materii chyba nic się nie zmieniło :P

Jednak z racji tego, że obydwoje tu jesteśmy poza domami, i obydwoje mamy względnie blisko (chociaż on ma jakieś 60 km a ja około 200), to często jednak on jedzie na weekend do siebie (ze mną albo bez), albo ja jadę sama do siebie.

Ile najwięcej, to jak byłam w Szwajcarii, to nie wiem chyba 2 meichy to był maks bez kontaktu :P plus pół roku bez widzenia siebie.

Mieszkamy razem. Śpimy pod jedą kołdrą (dużą), ale nie tulimy się całą noc do siebie, bo jest nam po prostu niewygodnie. Teraz jesteśmy oboje w domu, więc najczęsciej obiady gotuje on, zawsze jemy wspólnie. Inne posiłki niekoniecznie. Większość czasu spędzamy w domu, czasem gdzieś wyjdziemy (kino, teatr, spacer, a najbardziej kochamy knajpy :D ). Znamy się dobrze, wszystko mu mówię o sobie, on też się stara, ale jest troche zamkniętym człowiekiem. Jeśli jesteśmy osobno na dzień lub dłużej to kontaktujemy się często (kilka razy dziennie).

Jesteśmy razem 19 miesięcy. Nie mieszkamy razem. Rozmawiamy codziennie. Nie było dni, żebyśmy się do siebie nie odzywali, nasze kłótnie bywały burzliwe i krótkie, nie obrażaliśmy się tylko od razu na gorąco wszystko sobie wyjaśnialiśmy. 

Gdy jesteśmy dłuższy czas razem (ja pomieszkuję czasem u niego) śpimy pod jedną kołdrą, chociaż ja w połowie jestem odkryta, bo jest mi wiecznie za gorąco, a zawsze zasypiamy przytuleni, więc trochę tej kołdry muszę na sobie mieć. ;D Tak, razem gotujemy i jemy razem nawet jeśli jemy kompletnie różne rzeczy (na przykład ja tosty, a on jajka sadzone, wtedy czekamy aż wszystko będzie gotowe i jemy razem). Nie za często wychodzimy razem, czasem do jakiejś knajpy czy do kina jak jest coś dobrego, ale zdecydowanie wolimy siedzieć w domu w piżamach i oglądać coś w internecie. Rozmawiamy o wszystkim, nie są to plany, ale luźne rozmowy, że obydwoje chcemy mieć w przyszłości dzieci czy o tym, że ja chcę psa, a on psa i kota. ;D

Ogólnie początki były ciężkie, bo jeszcze się poznawaliśmy i musieliśmy się 'dotrzeć'. Teraz nie kłócimy się w ogóle i mogę śmiało powiedzieć, że każdego dnia jest jeszcze lepiej. ;)

Przezywam swoj kolejny zwiazek i skupie sie na nim. Ale dodam, ze idealnych relacji nie ma. Przynajmniej ja takich nie znam, ani swoich ani cudzych. 

Duzo pracujemy. Wieczorem ogarniam szybko jemu obiado kolacje ( taka dla duzego ciezko pravujacego faceta), sniadania do pracy, pare jakis obowiazkow- typu naczynia, pranie. Potem sie lenimy przed tv, popijamy piwko. Kiedy wraca szybciej, zabiera sie za typowo domowe meskie prace. Koldry mama oddzielne. Moj sie dlugo o to burzyl, ale ja musze czuc wygode i luz w czasie snu. Przytulania tez nie lubie spiac. Zaczyna wszystko mi dretwiec:) w weekend porzadki, odpoczynek...., na ogol wszystko robimy razem. I nie biegamy na osobne imprezki. Smsy, telefony- kilkadziesiat dziennie. Ciagle wiemy gdzie sie znajdujemy, nawet co myslimy. 

Obecnie jest za granica. Dzwoni 2/3 raxy dziennie. 

Nie jest osoba wylewna, nie rozpoeszcza mnie czulosciami, ale to solidny facet. Nigdy  nie zdradzil zadnej swojej partnerki. Bardzo lojalny, konkretny. Ale nie bez skaz:) O nie:). Potrafimy rozniecic takie awantury, ze bol. Nawet teraz, na odleglosc. Ale, szybko nam przechodzi. Albo jedno poerwsze przychodzi albo drugie i nie ma, ze ja przychodze ze skrucha a on mnie odpycha i dalej foszy. Ale czasem jest ciezko i dogadac sie nie mozemy:)

Pasek wagi

Dzieki za wszystkie odpowiedzi :) jak wroce do domu bede miala lekture.

cancri napisał(a):

Wy tak serio z tą jedną kołdrą? Damn, my śpimy przytuleni na maksa non toper, ale koldry mamy dwie.

Wiesz co, dla mnie z czasem wspolna koldra zrobila sie symbolem bliskosci, moglam przytulic sie do ramienia czy przypadkiem styknac posladami. Po nie calym tyg mieszkania razem kazal mi kupic wlasna posciel i w sumie od tego czasu tego dotyku nie mialam. Tak jak wczesniej pisalam - jak mnie dotknal to dlatego, ze chcial seksu.

Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Śpimy pod jedną kołdrą, chociaż bardziej wygląda to tak że ja śpię okryta od stóp do głów bo zmarzluch jestem a on prawie nago :)

Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Czasami gotujemy razem, czasem tylko ja, czasem tylko on w zależności od dnia czy nastroju, posiłki tak naprawdę rodzinnie spożywamy tylko weekendowo, ale my nie celebrujemy jakoś za specjalnie wspólnych posiłków.

Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Czasami wychodzimy, raczej nie do restauracji czy kina ale na rower, na spacer, do znajomych oczywiście na zakupy, czy załatwiamy wspólnie jakieś sprawy, on wozi mnie na prawie wszystkie biegi, w domu czasami wypijemy wspólnie jakieś piwko i obejrzymy film, no ale mamy też swoje zainteresowania i swoje pasje.

Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące przyszłości), które zachowaliście dla siebie? rozmawiamy o wszystkim, chociaż jakieś tajemnice  mamy ale raczej (przynajmniej z mojej strony) nie są strasznie pogrążające, głupie błędy młodości, czasami tez niektóre drobnostki przemilczam by go niepotrzebnie denerwować :)

Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Jak nie byliśmy małżeństwem to mogliśmy kontaktować się tylko przez telefon, bo internet nie był jeszcze tak powszechny i zdarzało się że nie rozmawialiśmy kilka dni bo nie było na kartę albo mama limitowała stacjonarny :) ale mimo odległości widywaliśmy się dość często.

Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)? Przed ślubem zdarzało się, że kilka dni ale to były inne czasy a po ślubie to już codziennie, nawet jak wyjedzie w delegacje to stara się dzwonić przynajmniej raz dziennie a jak tęskni to nawet kilkanaście razy na dzień co czasami mnie denerwuje :)

Pasek wagi

laliho napisał(a):

Dzieki za wszystkie odpowiedzi :) jak wroce do domu bede miala lekture.

cancri napisał(a):

Wy tak serio z tą jedną kołdrą? Damn, my śpimy przytuleni na maksa non toper, ale koldry mamy dwie.
Wiesz co, dla mnie z czasem wspolna koldra zrobila sie symbolem bliskosci, moglam przytulic sie do ramienia czy przypadkiem styknac posladami. Po nie calym tyg mieszkania razem kazal mi kupic wlasna posciel i w sumie od tego czasu tego dotyku nie mialam. Tak jak wczesniej pisalam - jak mnie dotknal to dlatego, ze chcial seksu.

Wspólna koładra to raczej powód do kłótni :p Jak się chcemy przytulić to ja wpełzam po jego albo on pod moją. Kiedyś miałam takiego faceta, który mnie przutlał, jak tylko czegoś chciał. Z moim jak jesteśmy w domu to nonstop się tulę do niego np. jak oglądamy tv to nie ma opcji, że siedzimy oddzielnie, zawsze koło siebie.

mrruczek napisał(a):

Kurcze... też myślałam, że Twój związek raczej udany był, a tu taki kwiatek.

vitalijka23 napisał(a):

Ale cóż, miłość bywa ślepa :( choć jak czasem o Was pisałaś, to mi się raczej wydawało, że jesteś szczęśliwa.

Hah bo to taka sztuczka :) sama myslisz, ze nie jest zle, bo wpojono Ci ze to norma, a Twoje wyobrazenia sa szalone. Mi w koncu raz nerwy puscily, poplakalam sie, wygadalam przyjaciolce, a jej opadla kopara, ze w ogole sie godze na cos takiego.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.