Temat: Jak wygląda normalny związek?

Po toksycznym związku, w trakcie mojego czasu na refleksje, doszłam do wniosku, że ta relacja wypaczyła moje wyobrażenia. Szczerze, to nawet bym nie miała teraz żadnych oczekiwań w stosunku do partnera, nie wiedziałabym jak mam się zachowywać będąc w normalnej relacji. O czym nie pomyślę mam wrażenie, że to tylko bujda w bajkach dla nastolatek i prawdziwe życie wygląda tak jakie mi on zafundował. 

Dlatego muszę spytać jak wyglądają/ły Wasze związki? Chodzi mi o proste rzeczy towarzyszące codzienności, wiem że to może wydawać się błahe, ale muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. 

Mieszkając razem: Spaliście pod jedną kołdrą? Gotowaliście i jedliście wspólne posiłki? Często wychodziliście razem czy tylko czas spędzony w domu był tym wspólnym? Rozmawialiście o wszystkim czy były rzeczy (dotyczące planów na przyszłość), które zachowaliście dla siebie? 

Żyjąc oddzielnie: Rozmawialiście codziennie (fejs, telefon, skype)? Ile najdłużej nie odzywał się do Was partner (bez żadnej kłótni)?

Jeśli ktoś nie chce odpowiadać, bo pytania naruszają za bardzo jego/jej prywatność to proszę nie komentować.

laliho, dobrze że już nie jesteś w tym związku. ale nie ma tego złego-zdobyłaś cenne doświadczenie, a i piękne chwile też przecież były. teraz najważniejsze jest, żebyś ,,wyprostowała celownik", więc fajnie, że rozkminiasz pewne kwestie, widzę, że robisz to mądrze i wiele już widzisz co było nie tak. z miłością tak to już jest, że dajemy sobie wmówić, nawet wierzymy że to, co nienormalne, jest normalne, będziemy nawet żalić się i jednocześnie usprawiedliwiać partnera. szczególnie popracuj nad porzuceniem poczucia winy, jeśli jeszcze je masz, mów sobie, że nie zrobiłaś nic złego, chciałaś normalności i że już nigdy więcej nie dasz sobie wmówić, że coś ,,be" jest ok tylko dlatego, że ktoś chce twoim kosztem zaspokoić swoje potrzeby i mieć spokój, nie zauważając, że ciebie to rani. a ty jesteś dla siebie najważniejsza, nikt nie może cię urabiać na swoją modłę, ty musisz być wierna sobie i zawsze mieć pewność, że jesteś z kimś, ale pozostajesz sobą i ten ktoś daje ci szczęście, a nie wysysa z ciebie energię. życzę mądrych wyborów i cudownego związku:)

Pasek wagi

Laliho a co z Twoim związkiem było nie tak, że był "nienormalny"?

edit: a sorry, doczytałam. I śmiecie mi mówić, że to ja mam nienormalny związek :p  Idealnych związków nie ma, ale Twój Cię po prostu zlewał.

Tylko przez pierwsze 2 miesiące było idealnie. Później już raczej żyłam nadzieją, a nie rzeczywistością. Jeśli miałabym odpowiedzieć na swoje własne pytania bazując na ostatnich 8 miesiącach związku to wyglądałoby to tak Mieliśmy oddzielną pościel, nie dotykaliśmy się, chyba, że miał być seks. Gotowałam sama dla siebie, on nie jadł ze mną, wolał jeść na mieście. Często siedziałam sama w domu, on wychodził ze znajomymi. Jako, ze specjalnie wyjechałam za granicę dla tego związku to nie miałam tam za dużo znajomych. Gdy prosiłam czy mogę z nim iść to odpowiadał, że to jest jego prywatny czas i całą noc spędzamy razem. W sprawie rozmów już wyżej napisałam. Dowiedziałam się np. dwa dni przed, że się wyprowadza do innego miasta na studia, podczas, gdy wiedział, że ja planuję się przenieść na południe Polski, żeby być bliżej i dalej mieszkać razem (kyrie eleison!). Ogólnie wielu kwestii dowiadywałam się nie stricte od niego, a jak dopytywałam to mówił, że to nie mój biznes.Wcześniej parę miesięcy byliśmy w związku na odległość. Na początku pisał do mnie codziennie, było widać jakiś tam zapał. Potem normalka, że nie odzywał się do mnie tydzień albo i 10 dni. Jakiekolwiek rozmowy kończyły się moim poczuciem winy, ulepił sobie mnie jak chciał mówiąc, że to jest normalne, a moje oczekiwania są wariackie. Tak pokrótce. 

Podczytuję Twoje posty od dawna, bo jesteś aktywna na forum i wydajesz się (i na pewno jesteś) babką z głową na karku, a tu taka akcja. Nie zrozum mnie źle - nie nie zarzut, tylko taki luźny wniosek, że nawet najlepszym ludziom zdarzają się podłe historie. I niejedna kobieta, nawet znając swoją wartość, daje się manipulować i traktować jak śmieć i do tego jeszcze mieć poczucie winy wobec pana i władcy. 

Życzę Ci, żebyś się zakochała szczęśliwie w wartościwoym facecie, który będzie Cię traktował tak, jak powinien.

Ja jestem z chłopakiem ponad 2 lata - ja 21, on 22. Z czego większość czasu jesteśmy daleko od siebie - ja studiuję, on pracuje, oddaleni o 250 km. Przyjeżdża do mnie raz na miesiąc na ok. tydzień, więc można powiedzieć, że naprzemiennie jjesteśmy razem i oddzielnie. :-)

Dzwonimy do siebie codziennie, ogólnie mamy stały kontakt. Jeżeli któreś jedzie np. do znajomych lub do miasta oddalonego o 20 km - dajemy znać. Jeżeli któremuś akurat udało się zrobić pyszne pesto pomidorowe - informujemy się w SMSie. Czyli wiemy o sobie większość, ogólnie dziennie poświęcamy pewnie ok. 40-60 minut na gadanie przez telefon. Gdy się spotykamy to tylko uzupełniamy te informacje, rozmawiamy co się wydarzyło, kogo spotkaliśmy, co widzieliśmy i dyskutujemy na ten temat :) Jeżeli nie spędzamy akurat tego tygodnia razem to najdłużej nie odzywaliśmy się około... 5h. 

A gdy jesteśmy razem, tj. spędzamy razem kilka dni to śpimy w jednym łóżku, ale nie pod jedną kołdrą, bo nam nie starcza :D Usypiamy zwykle przy filmie, przytuleni. Rano budzimy się raczej razem i jeżeli jeszcze komuś chce się pospać to druga osoba pozwala tej zmęczonej się wyspać (czyli chodzenie na palcach i tak dalej). Obiady raczej przygotowujemy razem - ewentualnie jedna osoba przygotowuje, ale zjadamy razem, przy wspólnym stole. Kolacje, przekąski, śniadania - jak kto tam ma ochotę.

Każde z nas ma swoich znajomych, z tym, że nie spotykamy się sam na sam z przedstawicielami płci przeciwnej (czyli ja nie spotykam się z kolegą, on nie spotyka się z koleżanką). Taka nieustalona reguła, ale tak wyszło, że istnieje.

Spędzamy razem tyle czasu, ile jest to możliwe - łazimy po mieście, spacerujemy, przeglądamy internet, sprzątamy. Jeżeli nie spędzamy czasu razem mimo tego, że mieszkamy akurat w jednym pokoju, to tylko dlatego, że idę na uczelnię albo któreś akurat poszło do sklepu. 

Rozmawiamy o wszystkim i raczej nie mamy o sobie tajemnic. A przynajmniej nic zatajonego. 

Dobrze jest nam ze sobą, więc to chyba dobra relacja.

laliho napisał(a):

ewelinusek napisał(a):

laliho napisał(a):

Jakiekolwiek rozmowy kończyły się moim poczuciem winy, ulepił sobie mnie jak chciał mówiąc, że to jest normalne, a moje oczekiwania są wariackie. Tak pokrótce. 
no właśnie.. powiedzcie co te toksyczne osoby w sobie mają, że potrafią sprawić, że człowiek czuje się jak najgorszy śmieć i boi cokolwiek powiedzieć?
Cóż, są dobrymi manipulatorami :)

Dorzucę jeszcze silną (wręcz dominującą) osobowość, zadatki na tyrana no i jakby na to nie patrzeć - pewien rodzaj inteligencji, dzięki której wiedzą w jaki punkt daną osobę uderzyć.

Pasek wagi

ja też nie wiem hyba co to jest normalny związek. a mam 27 lat. za sobą związek pięcioletni, dwuletni, 7 miesięcy, a teraz jestem w związku, który trwa 1,5 roku... i miotam się. 

śpimy pod jedną kołdrą, on zawsze trzyma mi rękę na pupie, ja śpię na brzuchu. 

Kiedy mamy czas razem to się lenimy- siedzimy w wyrze, oglądamy głupoty,m idziemy na spacer, czasem do kina. W niedziele zawsze obowiązkowo było wspólne śniadanie i kawa.

Tyle, że go nie ma ciągle. Pracuje długo. kiedyś był momenty,że pracował do 21 i byłam przeszczęśliwa. Teraz wraca o północy, jest mi źle, on nie rozumie tego,że cierpię, że brak mi bliskości. I też doskonale potrafi wzbudzać we mnie poczucie winy za to, że mam jakiekolwiek potrzeby.

Fajny związek według mnie to taki, w którym oboje spełniamy swoje potrzeby. Ja chciałabym czuć się kochana, ładna dla niego, bezpieczna, chciałabym czuć, że mnie nie zdradzi, że jestem ważniejsza niż durny kumpel itd. 

Nie wiem. Ale źle mi.

Ja tez sie przeprowadzilam za granice dla zwiazku, ktory chociaz trawl ladnych pare lat, to jednak w ktoryms momencie zaczal przysparzac tyle cierpienia, ze sie rozstalismy. I mysle podobnie jak ty- jezeli kogos poznam (w co ciezko uwierzyc, bo on byl moim pierwszym, jedynym I do tej pory marze o tym, zeby stal sie cud I zebysmy mogli wrocic do dobrych chwil), to nie bede miec zadnych oczekiwan, nie bede wiedziec, czy ktos zachowuje sie w porzadku czy nie, nie wiem, chyba mam po prostu zryty mozg przez ten zwiazek- zawsze, gdy mowilam mu, ze jego zachowanie jest zle, on odkrecal kota ogonem I w koncu ja sama czulam sie winna, ze wogole mam o cos pretensje. I niby widze,ze manipulowal moimi uczuciami I dalam sie urobic, ale z drugiej strony chyba weszlo mi juz w krew nie oczekiwac zbyt wiele I nie walczyc o lepsze traktowanie

Nie śpimy pod jedną kołdrą. Mojego partnera często nie ma (ma pracę w terenie), wieczorem piszemy smsy, takie o niczym : co robisz, co jesz. Jak jest to ja gotuję, najczęściej jedno danie na cały dzień - do odgrzewania ;) zwykle sama jem coś innego, bo on lubi głównie spagetti, a ja nie przepadam za makaronem. Jak jest jakieś dziwne danie które chcemy wypróbować to gotujemy razem (on obiera i kroi ;) ale właściwie teraz to już się prawie nie zdarza . Rozmawiamy o wszystkim, chociaż są tematy, na które ja nie mam ochoty, więc ich nie poruszam, jestem zamkniętą osobą. 

Nie wiem czy istnieją związki idealne jak w bajce, ale na pewno istnieją związki szczęśliwe.  Ja swoje małżeństwo za takie uważam. Jak nie mieszkaliśmy razem to codziennie ze sobą rozmawialiśmy i smsowalismy. Spotykaliśmy się na weekendy, ponieważ mieszkaliśmy w różnych miastach. 

Jak już ze sobą mieszkaliśmy, to od początku każde z nas ma osobną kołdrę. Jak mamy ochotę, to śpimy pod jedną, a jak nie to pod osobnymi. Jak nam się chce to się przytulamy, czasem trzymamy się za rękę, a czasem śpimy odwróceni do siebie plecami. Zawsze staramy się jeść razem. W tygodniu trudniej, bo wiadomo praca, ale w weekendy już nie ma z tym problemu. Wcześniej zawsze gotowalismy wspólnie, teraz kiedy mamy dziecko, jedno gotuję, drugie zajmuje się Synkiem. Robimy tak na zmianę. Najczęściej wychodzimy razem, ale zdarza się, ze każde z nas wychodzi osobno. On z kolegami na mecz i piwo a ja z moimi dziewczynami. Generalnie rozmawiamy o wszystkim, nie mamy przed sobą poważnych tajemnic. Od siebie dodam, że wg mnie podstawą dobrego i udanego związku są dwa czynniki: rozmowa i sex. Jak potrafisz się z partnerem dogadać i sex jest dobry, to znaczy, że wszystko jest ok.

Pasek wagi

Nie mieszkamy razem. Ale gdy mamy szansę spać wspólnie - tak, pod jedną kołdrą, najczęściej na wąskim akademikowym łóżku, przytuleni (bo inaczej zresztą się nie da), także zero przestrzeni własnej i oboje uważamy to za piękne ;p. Zazwyczaj widujemy się codziennie, a gdy nie możemy to najczęściej ten kontakt jest np. każdego wieczoru. Bywa, że ktoś zajęty, to nie rozmawiamy np. dobę, ale nie dłużej. W każdym razie nie wyobrażam sobie klepać do siebie smsy nie wiadomo o czym przez cały dzień, czy robić sobie awantury, że ktoś przez dwie godziny nie odpisał - to dla mnie właśnie są toksyczne związki. Rozmawiamy o wszystkim, tzn. czasem o czymś co mi chodzi po głowie powiem po jakimś czasie, ale nie robię sekretów. O przyszłości też rozmawiamy, choć raczej luźno, np. jak byśmy nasze dzieci wychowali, jakiego psa byśmy mieli, ale bez konkretnego planowania bo nie mamy póki co zamiaru zakładać rodziny.

Kurcze... też myślałam, że Twój związek raczej udany był, a tu taki kwiatek. Faktycznie dziwna relacja, a może po prostu dziwny typ człowieka. W każdym razie chyba nadający się do związku tylko z taką samą osobą jak on - żeby się dowiedział jak to jest. Ja też bym tak nie chciała, nie wiem czy jakakolwiek zaangażowana dziewczyna by chciała, bo taki związek "zatruwa" emocje, poczucie własnej wartości, życie.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.