Temat: Mąż i prawo jazdy

Mój Mąż zapisał się na prawko. Jest około 40 i dotychczas jakoś czasem zdarzyło mi się wypomnieć mu, że gdybyśmy mieli prawko, to kupilibyśmy samochód, i nie musielibyśmy latać z megaciężkimi bagażami na pociągi, że łatwiej byłoby pojechać na święta od jednych do drugich rodziców, nie spędając całego dnia w podórży etc. No więc mój Mąż zapisał się na kurs. A ja? A ja mam z łe przeczucia, bardzo się boję, że Mężowi może się coś stać, że będzie miał wypadek i Go stracę... I że będzie to przeze mnie... Tyle teraz tych wypadków. On może być najlepszym kierowcą, aje jakiś kretyn na drodze może go zabić... Miałyście czasem takie obawy? 

Można iść prostą drogą i stracić życie. Pomyśl ile ludzi jeździ i żyją. Jeśli ma głowę na karku, to poradzi sobie w roli kierowcy. 

Nie do końca rozumiem...

Jedziesz pociągiem.autobusem - nie boisz się? Przecież równie dobrze pociągiem może kierować konduktor-samobójca i specjalnie wjechać na inny tor i pozabijać wszystkich pasażerów? Albo busem - kierowca może wjechać w tira. Przecież to irracjonalne...

Nie boisz się jeździć pociągami (choć nie znasz kierowców/konduktorów) a jednak ufasz im bardziej niż własnemu mężowi:?

nie kracz :) niech smiga na kurs :)

Pasek wagi

ja mam prawo jazdy,moj partner ma prawo jazdy ,many 2 samochody,w tym momencie prawo jazdy robi moj syn..I mnie wlasnie takiw mysli nachodza jak pomysle o moim osobistym gowniarzu.Bo moj syn jeszcze jest nieletni,ake tu w UK juz Moze zaczac kurs.nie boj sie I nie udzielaj zlych nastrojow mezowi

Ja Cię rozumiem. Mój Mąż przejeżdża rocznie około 50 tysięcy kilometrów z czego ja przejeżdżam z nim zaledwie połowę. Często jest tak, że się o niego boję. Może nie wtedy, kiedy jedzie gdzieś blisko (chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy jadą do sklepu, który jest obok domu i już nie wracają) ale jak jedzie np. z Wrocławia do Krakowa (i z powrotem) raz w tygodniu to trochę się boję, aczkolwiek mniej, niż na początku. Ten strach mija, szczególnie jeżeli zobaczysz, że Mąż naprawdę dobrze sobie radzi za kierownicą, mój jest świetnym kierowcą, ale często za szybko jeździ na autostradzie. 

idealnecialo napisał(a):

Nie do końca rozumiem...Jedziesz pociągiem.autobusem - nie boisz się? Przecież równie dobrze pociągiem może kierować konduktor-samobójca i specjalnie wjechać na inny tor i pozabijać wszystkich pasażerów? Albo busem - kierowca może wjechać w tira. Przecież to irracjonalne...Nie boisz się jeździć pociągami (choć nie znasz kierowców/konduktorów) a jednak ufasz im bardziej niż własnemu mężowi

ufam Mu, ale tak jak napisałam - jakiś kretyn może w Niego wjechać i nie z jego winy. Wypadek pociągu to mniejsze prawdopodobieństwo... Więcej osób ginie na drodze niż w pociagu...

Ale masz korby, jakby on pierwszy i ostatni prawko robił.

comfy napisał(a):

A ja to nie rozumiem jednej rzeczy: skoro tak bardzo chcesz mieć auto, to dlaczego TY nie zapisałaś się na kurs?

Też nie rozumiem. każdy powinien mieć prawo jazdy.. kobieta też. Męża zmuszasz i ciśniesz o auto, a sama co? Zmiany trzeba zaczynać od siebie, a nie jechać innym.

Z twoim podejściem to lepiej w ogóle z domu nie wychodzić, bo wszystko może zabić.

idealnecialo napisał(a):

Nie do końca rozumiem...Jedziesz pociągiem.autobusem - nie boisz się? Przecież równie dobrze pociągiem może kierować konduktor-samobójca i specjalnie wjechać na inny tor i pozabijać wszystkich pasażerów? Albo busem - kierowca może wjechać w tira. Przecież to irracjonalne...Nie boisz się jeździć pociągami (choć nie znasz kierowców/konduktorów) a jednak ufasz im bardziej niż własnemu mężowi

Przepraszam ale po przeczytaniu twojej wypowiedzi nie moge przestac sie smiac:)

Po pierwsze to maszynista kieruje pociagiem a nie konduktor. Ten jest od sprawdzania biletow. A po drugie zapewniam cie ze nie istniej taka mozliwosc zeby maszynista sam sobie mogl zmienic tor jazdy.

A ja Ciebie rozumiem,bo niestety sama mam problem natury:auto, trasa, wypadek itd. Staram się odganiać złe myśli i przestawić myślenie na normalne, ale czasem jest ciężko z tym moim problemem psychicznym. I nie boję się tutaj o siebie, tylko o bliskich. Może z domu rodzinnego to wzięłam?pamiętam jak mama nie spała po nocach, jak ktoś z rodziny miał się przemieścić z innego kraju , czyli jechać 24 godziny ...zawsze też i do tej pory się dzwoni czy ktoś już zajechał szczęśliwie itd. Prawdziwy szok przeżyłam jak mój Mąż oświadczył że robi prawko na motocykl. ...oczywiście teraz sama z Nim jeżdzę i uwielbiam to, ale jak jeździ sam to ja już mam w głowie czarny scenariusz:/ choć tak jak pisałam wcześniej jest lepiej o wiele niż na początku, staram się leczyć z tego..

Wracając do tematu , postaraj się nie panikować bo zwariujesz. Daj mu zrobić to prawko , ułatwi Wam to życie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.