Temat: Mąż i prawo jazdy

Mój Mąż zapisał się na prawko. Jest około 40 i dotychczas jakoś czasem zdarzyło mi się wypomnieć mu, że gdybyśmy mieli prawko, to kupilibyśmy samochód, i nie musielibyśmy latać z megaciężkimi bagażami na pociągi, że łatwiej byłoby pojechać na święta od jednych do drugich rodziców, nie spędając całego dnia w podórży etc. No więc mój Mąż zapisał się na kurs. A ja? A ja mam z łe przeczucia, bardzo się boję, że Mężowi może się coś stać, że będzie miał wypadek i Go stracę... I że będzie to przeze mnie... Tyle teraz tych wypadków. On może być najlepszym kierowcą, aje jakiś kretyn na drodze może go zabić... Miałyście czasem takie obawy? 

A ja to nie rozumiem jednej rzeczy: skoro tak bardzo chcesz mieć auto, to dlaczego TY nie zapisałaś się na kurs?

Twoje obawy są bezzasadne, każdego z nas może zabić cokolwiek. Równie dobrze może zostać potrącony idąc po chodniku, może mu cegła spaść na głowę albo piorun trzasnąć. I żadne z tych zdarzeń nie będzie twoją winą, nawet jeśli ta cegła spadnie mu na głowę akurat w drodze do sklepu po coś dla ciebie.

Pasek wagi

comfy napisał(a):

A ja to nie rozumiem jednej rzeczy: skoro tak bardzo chcesz mieć auto, to dlaczego TY nie zapisałaś się na kurs?Twoje obawy są bezzasadne, każdego z nas może zabić cokolwiek. Równie dobrze może zostać potrącony idąc po chodniku, może mu cegła spaść na głowę albo piorun trzasnąć. I żadne z tych zdarzeń nie będzie twoją winą, nawet jeśli ta cegła spadnie mu na głowę akurat w drodze do sklepu po coś dla ciebie.

Bo ja ciągnę pracę w dwóch miejscach i na razie, przez najbliższy jeszcze rok, nie dam rady czasowo. On ma mniej zobowiążan.

nie panikij,kretyn moze wjechac w meza nawet jak bedzie stal na chodniku.

Pasek wagi

jak jedziecie autobusem czy pociągiem, to też moze się coś stać. Ja to uważam, ze nasz koniec jest już zaplanowany i nie można go oszukać 

zawsze sie moze cos stac, najlepiej nie wychodzic z domu

najlepiej to w piwnicy go zamknac to mu sie nic nie stanie :-(

skrzydlata napisał(a):

najlepiej to w piwnicy go zamknac to mu sie nic nie stanie :-(

Zawał, wylew? Niestety, nic nie daje stuprocentowego bezpieczeństwa. 

I nie, nie miałam takich obaw. Znaczy oczywiście, przeraza mnie myśl o tym, że mojemu mężczyźnie mogłoby się coś stać ale jeździ samochodem codziennie i jakbhm miała o tym myśleć dwa cztery na dobę to chyba bym się zameczyla.  

Ja nigdy nie miałam takich obaw i dlatego współczuję, że w ogóle coś takiego przyszło Ci na myśl. Twojemu mężowi krzywda może się stać nawet we własnym łóżku - zrzucisz go przypadkowo podczas snu, na ziemi będzie leżał ostry przedmiot i koniec (czarna wizja, wybacz).

Nie martw się, dobrze, że mąż poszedł na kurs, bo samochód jest cholernie potrzebny. Ileż ja się rzeczy nanosiłam zanim kupiłam z mamą samochód, to głowa mała, facetowi bałabym się dać takie ciężary do ręki. 

A ja Cię rozumiem,  to naturalne,  ze martwymy się o ukochaną osobę.  Masz podobnie do mnie,  kiedy mąż bez uprzedzenia spóźnił się z pracy prawie o godzinę nie wiedziałam,  co ze sobą zrobić a w głowie ułożyło się 1000 scenariuszy,  ze wypadek w pracy,  albo samochodowy.  Jedyna rada to próba walki z tym strachem... 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.