Temat: Czy macie lub mieliscie kochanka/kę?

Cześć, mam pytanie, czy bedac w zwiazku mieliście kiedykolwiek "skok w bok"? A jeśli tak to jednorazowy, czy raczej romans? I czy z jedną osobą czy z wieloma? 

A jeśli nie, to co myślicie o osobach, które to robią?

Miałam niemal w każdym związku. Może było bez seksu [tak, usunęłam tu dwa wyrazy], ale jakieś drobne zakochania zawsze były. 

Mnie osobiście śmieszą takie rady, że wypadałoby zerwać. Po co? Romans, to romans, a nie układanie sobie życia z kimś na nowo.

cancri napisał(a):

Miałam niemal w każdym związku. Może w młodszych latach było bez seksu, ale jakieś drobne zakochania zawsze były. Mnie osobiście śmieszą takie rady, że wypadałoby zerwać. Po co? Romans, to romans, a nie układanie sobie życia z kimś na nowo.

A mnie śmieszą takie opinie jak Twoja. Ciekawe, czy dla swojego narzeczonego/ chłopaka, nie wiem kogo tam masz, byłabyś równie łaskawa dowiedziawszy się, że Cie zdradzał dla sportu/ bo się nudził/ bo mu nie wystarczyłaś i miał kilka romansów, a Ty byłaś taką idiotką na stałe, do której można zawsze wrócić jak się "sport" z inną skończy. 

Pasek wagi

cancri napisał(a):

Miałam niemal w każdym związku. Może w młodszych latach było bez seksu, ale jakieś drobne zakochania zawsze były. Mnie osobiście śmieszą takie rady, że wypadałoby zerwać. Po co? Romans, to romans, a nie układanie sobie życia z kimś na nowo.

A informowalas swoich partnerow ze masz romans? Bo jak nie to albo trzeba bylo zerwac albo ich poinformowac zeby mogli sobie poszukac kog zycie

laura85 napisał(a):

cancri napisał(a):

Miałam niemal w każdym związku. Może było bez seksu [tak, usunęłam tu dwa wyrazy], ale jakieś drobne zakochania zawsze były. Mnie osobiście śmieszą takie rady, że wypadałoby zerwać. Po co? Romans, to romans, a nie układanie sobie życia z kimś na nowo.
A informowalas swoich partnerow ze masz romans? Bo jak nie to albo trzeba bylo zerwac albo ich poinformowac zeby mogli sobie poszukac kog zycie

Czytałaś co napisałam, czy skupiłaś się tylko na tym, żeby mnie teraz poczucać co powinnam była robić? Bo nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi, fakt, zjadłam przecinek, ale nie napisałam, że miałam romans związany z seksem z innymi facetami, tylko chodziło mi o lekkie i chwilowe zadurzenia w innych osobach. Zresztą, kiedy byłam bardzo młoda.

nigdy!

Nigdy nie mogłam liczyc na mężczyzn z którymi byłam, nie mogłam im ufac ale czy chodzili na boki tego nie wiem. Ja za każdym razem zdradzałam ale byly to jednorazowe wykoki i nie mam z tego tytułu wyrzutów sumienia...

Nie. Dla mnie ZDRADA ogólnie ma wydźwięk negatywny i jest dla mnie naturalnym złych rzeczy nie robić, a już na pewno nie osobom bliskim i z premedytają. Mam na myśli wszelkie zdrady, a nie tylko akty seksualne. Co innego fantazjowanie czy zauroczenia. To jest osobiste i chwilowe. Nie ma człowiek na to wpływu, ale wybór postępowania ma zawsze. 

Co sadzę o takich osobach? Nic. Kompletnie nic, dopóki żyją w zgodzie ze sobą. Ale jeśli ktoś taki zaczyna się nad sobą użalać, wzbudzać poczucie winy, to jego postawa ma liche fundamenty, a tego akurat nie lubię. Najbardziej jak płachta na byka działa na mnie argumentacja "coś mi się od życia należy". I to już tak ogólnie, ale jest to zdanie wyjątkowo często padające z ust osób, które tak właśnie tłumaczą wstrętne zachowania, kiedy same widzą że to nie w porządku.

Cyrica napisał(a):

Nie. Dla mnie ZDRADA ogólnie ma wydźwięk negatywny i jest dla mnie naturalnym złych rzeczy nie robić, a już na pewno nie osobom bliskim i z premedytają. Mam na myśli wszelkie zdrady, a nie tylko akty seksualne. Co innego fantazjowanie czy zauroczenia. To jest osobiste i chwilowe. Nie ma człowiek na to wpływu, ale wybór postępowania ma zawsze. Co sadzę o takich osobach? Nic. Kompletnie nic, dopóki żyją w zgodzie ze sobą. Ale jeśli ktoś taki zaczyna się nad sobą użalać, wzbudzać poczucie winy, to jego postawa ma liche fundamenty, a tego akurat nie lubię. Najbardziej jak płachta na byka działa na mnie argumentacja "coś mi się od życia należy". I to już tak ogólnie, ale jest to zdanie wyjątkowo często padające z ust osób, które tak właśnie tłumaczą wstrętne zachowania, kiedy same widzą że to nie w porządku.

Widzisz, ja uważam, że chwilowe zadurzenia zdarzają się każdemu, i nie trzeba przez nie rezygnować ze związków. Ale tu jak zwykle same ideały, które nigdy nawet nie spojrzały na ulicy na innego faceta ;-))) Ani nie śniły przypadkowo (bo jak inaczej) o innym. Ani przez myśl im nie przeszedł. I jeszcze inne za to ukamieniują ;-)

cancri napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Nie. Dla mnie ZDRADA ogólnie ma wydźwięk negatywny i jest dla mnie naturalnym złych rzeczy nie robić, a już na pewno nie osobom bliskim i z premedytają. Mam na myśli wszelkie zdrady, a nie tylko akty seksualne. Co innego fantazjowanie czy zauroczenia. To jest osobiste i chwilowe. Nie ma człowiek na to wpływu, ale wybór postępowania ma zawsze. Co sadzę o takich osobach? Nic. Kompletnie nic, dopóki żyją w zgodzie ze sobą. Ale jeśli ktoś taki zaczyna się nad sobą użalać, wzbudzać poczucie winy, to jego postawa ma liche fundamenty, a tego akurat nie lubię. Najbardziej jak płachta na byka działa na mnie argumentacja "coś mi się od życia należy". I to już tak ogólnie, ale jest to zdanie wyjątkowo często padające z ust osób, które tak właśnie tłumaczą wstrętne zachowania, kiedy same widzą że to nie w porządku.
Widzisz, ja uważam, że chwilowe zadurzenia zdarzają się każdemu, i nie trzeba przez nie rezygnować ze związków. Ale tu jak zwykle same ideały, które nigdy nawet nie spojrzały na ulicy na innego faceta ;-))) Ani nie śniły przypadkowo (bo jak inaczej) o innym. Ani przez myśl im nie przeszedł. I jeszcze inne za to ukamieniują ;-)

ja miałam zadurzenie pewnym aktorem, mój facet tolerował nawet jego plakat w formie A1 na ścianie ;) To nie jest nic, aż tak złego 

cancri napisał(a):

Cyrica napisał(a):

Nie. Dla mnie ZDRADA ogólnie ma wydźwięk negatywny i jest dla mnie naturalnym złych rzeczy nie robić, a już na pewno nie osobom bliskim i z premedytają. Mam na myśli wszelkie zdrady, a nie tylko akty seksualne. Co innego fantazjowanie czy zauroczenia. To jest osobiste i chwilowe. Nie ma człowiek na to wpływu, ale wybór postępowania ma zawsze. Co sadzę o takich osobach? Nic. Kompletnie nic, dopóki żyją w zgodzie ze sobą. Ale jeśli ktoś taki zaczyna się nad sobą użalać, wzbudzać poczucie winy, to jego postawa ma liche fundamenty, a tego akurat nie lubię. Najbardziej jak płachta na byka działa na mnie argumentacja "coś mi się od życia należy". I to już tak ogólnie, ale jest to zdanie wyjątkowo często padające z ust osób, które tak właśnie tłumaczą wstrętne zachowania, kiedy same widzą że to nie w porządku.
Widzisz, ja uważam, że chwilowe zadurzenia zdarzają się każdemu, i nie trzeba przez nie rezygnować ze związków. Ale tu jak zwykle same ideały, które nigdy nawet nie spojrzały na ulicy na innego faceta ;-))) Ani nie śniły przypadkowo (bo jak inaczej) o innym. Ani przez myśl im nie przeszedł. I jeszcze inne za to ukamieniują ;-)

patrze na facetow na ulicy ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.