- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 maja 2015, 19:14
Jestem z facetem od roku, mieszkamy razem. Ciągle kłócimy się o sferę materialną. On uważa, że skoro dał mi dach nad głową ja powinnam dorzucić się do kupna samochodu ( drogiego) i do remontu mieszkania. Nie jesteśmy małżeństwem, nie jesteśmy zaręczeni. Jestem zdania, że na takie wydatki powinniśmy poczekać do ślubu, różnie w życiu bywa i nie mam żadnej gwarancji że będziemy do końca życia razem. Czy on ma prawo wymagać tego ode mnie? Czy ja jakoś dziwnie myślę?
6 maja 2015, 19:34
a co on laske Ci robil przygarniajac do siebie? Bez dachu nad glowa bylas? Zalosny typ naprawde tacy istnieja? Az wierzyc sie nie chce!
6 maja 2015, 19:34
teoretycznie: jak on chce żebyś się dołożyła, to raz że nic na gębę, a dwa że wtedy auto jest w papierach w połowie Twoje... ale mimo wszystko ja bym się w taki układ nie pchała... Mam koleżankę, która w wyniku straty miejsca do mieszkania zamieszkała ze swoim facetem (jego własnościowe lokum), on nigdy od niej nie chciał nawet grosza za miejsce, dorzutka do rachunków owszem ale na zasadzie zdrowego rozsądku- ona wyszła z inicjatywą, przez jakiś czas nawet sama mu płaciła za mieszkanie, tak jakby wynajmowała pokój, ale on się temu przeciwstawiał, więc np jak kupował szafę czy jakieś meble to ona sama dokładała połowę (bo tak czuła że będzie ok) ale kiedy on zmieniał samochód to już za swoje... ja nie wiem co chwila na forum jakiś wątek o "skąpym facecie" co się dzieje z tymi facetami? Pzdr
6 maja 2015, 19:34
Jak się do niego wprowadzałam to myślałam, że to była wspólna decyzja. Po czasie on uważa, że traktuje jego mieszkanie jak hotel co jest dla mnie oczywistym absurdem bo regularnie w nim sprzątam, gotuje i piorę. On się wszystkiego czepia nawet kurzy na kontaktach sam nic nie robi. Raz na miesiąc poodkurza.
6 maja 2015, 19:43
Jak się do niego wprowadzałam to myślałam, że to była wspólna decyzja. Po czasie on uważa, że traktuje jego mieszkanie jak hotel co jest dla mnie oczywistym absurdem bo regularnie w nim sprzątam, gotuje i piorę. On się wszystkiego czepia nawet kurzy na kontaktach sam nic nie robi. Raz na miesiąc poodkurza.
Masakra. Lepiej sie zastanow, czy na pewno chcesz byc z kims takim... jak juz teraz nic nie robi to co bedzie np po slubie? palcem w tylku juz pewnie nie kiwnie, wszystko bedzie na Twojej glowie; i absolutnie nie dokladaj sie do zadnego samochodu ani zadnych remontow, pozniej - w razie rozstania - nie odzyskasz wlozonych w to pieniedzy, nic ci sie nie bedzie nalezalo; takie inwestycje to po slubie dopiero - jak dla mnie...
6 maja 2015, 19:52
Kurcze, placisz po polowie za mieszkanie, jedzenie, dodatkowo za darmo sprzatasz, i jeszcze ksieciu zazyczyl sobie, zebys mu doplacila do samochodu? Powaznie liczysz na to, ze kiedys zalegalizuje ten zwiazek? a po co mialby to robic? czego mu brakuje zeby cokolwiek zmienic? pewnie, moze chce abys mu placila jeszcze wycieczki zagraniczne, buty i szafe a jak bedzie chcial to w kazdej chwili moze ci powiedziec, zebys sie wyprowadzila. Masz fatalna sytuacje , Korzysta na calego i ma pretensje. Zastanow sie czy o takim partnerze marzylas. Nie znam nikogo, kto byl chytry i nagle stal sie "normalny" . Raczej skapstwo sie poglebialo.
Edytowany przez chuda.2015 6 maja 2015, 19:54
6 maja 2015, 20:04
dokładanie się do domowego budżetu, typu rachunki, zakupy jak najbardziej - nie pozwól sobie być utrzymanką... ale dokladka do auta albo remontu??? chyba oszalal? to jego zakupy, jego inwestycja, a jak sie rozejdziecie...? nie bądź naiwna. A skoro jestescie razem to nie dziwne, ze zamieszkaliscie u niego. Niech nie robi z siebie Pana i Władcy, że Cie "przygarnął".