Temat: nasi dziadkowie:)

jako że święto ich akurat, powspominajmy lub podzielmy się odczuciami na temat naszych babć i dziadków. ja już jestem dużą dziewczynką i od dawna nie ma już dziadków, ale wspominam z czułością 2 babcie i dziadka, bo drugiego nie poznałam... jedna babcia mieszkała z nami i wiadomo, były różne tarcia między nią a rodzicami, ale dla mnie była wspaniałą babcią... a dziadek... mądry, inteligentny człowiek, jak on umiał opowiadać... zapraszam do wypowiedzi<3

Pasek wagi

Wilena napisał(a):

Moi na całe szczęście wszyscy mają się dobrze :) Dziadek od strony mamy właściwie mnie wychowywał w równej mierze co rodzice, bo to on ze mną zostawał jak byłam dzieckiem - i zawsze miał milion pomysłów. Rodzice załamywali ręce jak po powrocie z pracy zastawali mnie przebraną za Indianina, siedzącą w igloo, malującą obraz na ścianie etc. Przy czym bardzo dużo podróżował i często pracował za granicą, więc zawsze słuchałam milionów opowieści - mimo, że je znam na pamięć to mogę słuchać ich w nieskończoność. Babcia z kolei jest niezastąpiona jeżeli chodzi o wszelkie rodzinne historie. A poza tym zawsze ją podziwiałam, bo ma taką niemalże przedwojenną klasę, a mam wrażenie, że dzisiaj to deficytowa cecha. I jest najbardziej gościnną osobą na świecie, także podejrzewam, że gdybym teraz powiedziała "babciu, zaprosiłam na jutro 100 osób na obiad" to bez mrugnięcia okiem powiedziałaby żebym poszła pożyczyć stół do sąsiadki, bo ona idzie wstawiać zupę :P Mój drugi dziadek jest mistrzem opowiadania dowcipów i rozbawiania wszystkich dookoła, więc taki prywatny kabaret. I ma słucha absolutnie absolutny, uczył mnie grać na fortepianie - i właściwie do dzisiaj czasami gramy na cztery ręce. Poza tym geniusz szachowy, także właśnie od dziadka szachami zaraziłam. Druga babcia ma najwięcej energii na świecie i jest niezmordowana, naprawdę nie wiem jakim cudem. Ale pamiętam, że jak byłam mała to często gdzieś wyjeżdżaliśmy pozwiedzać, ja, dziadek i mój brat padaliśmy na twarz, a babcia miała zawsze siłę - i do teraz jej to zamiłowanie do podróży i włóczenia się po mieście zostało - zresztą to ostatnie przejęłam. Ale tak chyba najbardziej na świecie mnie rozwala, mimo że to dziecinne i głupie, że zawsze jak się szło z dziadkami na spacer to mieli po kieszeniach poupychane kawałki chleba i można było karmić łabędzie, kaczki, albo gołębie. Mimo, że mam 22 lata to jak jestem gdzieś gdzie są kaczki to oni nadal jakimś magicznym sposobem ten chleb z kieszeni wygrzebują żeby "dziecko się cieszyło" :D

Niech  żyją 200 lat. 

Pasek wagi

Ja np. patrze na babcie mojego faceta, i jej jest mi naprawde szkoda. Jest niedolezna, ma ciezka depresje. Staram sie z nia rozmawiac, jakos pomoc jak u niego jestem, ale naprawde po tylu latach jak zaczynam slyszec placz, to wychodze z pomieszczenia...-.-

a ja napisze tak: popłakałam się kiedy oglądałam dziś tv śniadaniową i w tym programie za pośrednictwem iluzjonisty dzwonili do swoich babć... ja już nie mam do kogo a bardzo bym chciała

Pierwszy dziadek zmarł jak miałam 5 lat więc prawie nie pamiętam :( Ale wiem że był BARDZO dobrym człowiekiem. Drugi dziadek zmarł jak miałam 8 lat, trochę Go pamiętam, bardzo nas (mnie i brata) kochał  na wiele nam pozwalał, mieszkał razem z nami. Babcia zmarła jak miałam 12 lat, była najukochańszym człowiekiem jakiego było mi dane mieć przy sobie. Do dziś mi przykro że tak szybko odeszła, ciesze się że mieszkała z nami i spędziła ze mną moje dzieciństwo. 

Druga babcia żyje, nigdy nie miałam z nia dobrych relacji, zresztą mało kto miał, wszyscy zawsze zastanawiali się jakim cudem dziadek z nią wytrzymywał, ona zatruwała mu życie, tylko kasa miała dla niej znaczenie. No cóż na dziś dzień opiekuje się nią, zmieniła się, jest całkiem inna, ale to za sprawą psychiki, która jej wysiada wraz z pamięcią. Na szczęście Jej siostra była dla mnie jak babcia, nie miała dzieci więc nas traktowała jak wnuki, niestety zmarła w 2009 roku. Ona również była bardziej matką dla mojego taty niż obecnie żyjąca babcia.

W tym dniu jest mi również bardzo przykro, bp zdaje sobie sprawę, że mój tato nie doczekał się wnuków, a moje dzieci nigdy nie poznają osobiście swojego dziadka.

Mnie został dziadek od strony taty i babcia od strony mamy. Z dziadkiem mieszkam, ale nie jestem z nim jakoś zżyta. Babcia podobnie, zwłaszcza, że jest hipochondryczką i nie potrafi usiedzieć 5 minut bez wymieniania miliona chorób, które ma i niestety nie znajduję z nią wspólnego tematu. Widuję jednak często bo mieszka w tej samej wsi.

Drugi dziadek zmarł na zawał jak miałam 11 lat, więc nie przeżywałam jeszcze jakoś bardzo jego śmierci, nie byłam też z nim zbyt związana. Ale odszedł młodo, w wieku 59 lat. Z drugą babcią natomiast byłam bardzo zżyta, mieszkałam z nią całe życie, niestety umarła nagle - coś jej się stało przy jedzeniu śniadania, okazało się, że miała niewykrytego krwiaka czy tętniaka aorty (sama już dokładnie nie wiem, bo nie dopytywałam się rodziców a później też nie wracałam do tematu) i jej to coś pękło. Mózg po operacji nie zaczął reagować i zmarła w ciągu kilku dni. Było to w czasie moich studiów, więc w tygodniu byłam poza domem i nawet się z nią nie pożegnałam - wyjechałam w niedzielę jak zawsze z domu a jak wróciłam w piątek to już jej nie było... Odeszła również młodo, w wieku 63 lat i do tej pory nie mogę się z tym pogodzić chociaż minęło ponad 5 lat. Była cudowną babcią,do rany przyłóż... Pamiętam jak zakręcałam jej włosy na wałki (jakiś czas temu robiłam porządki i te wałki znalazłam, pół dnia ryku), jak rozwiązywałyśmy krzyżówki szukając nazw rzek czy miast świata na piłce - globusie... Błahe rzeczy ale miło powspominać... I fajnie wyglądała w naszym ówczesnym czarnym BMW - idealny samochód dla babci ;). Ojesu, znowu się poryczałam ;).

no, wzruszające te wasze opowieści, też mi się buczeć chce... współczuję wszystkim którzy nie mają dobrych relacji w dziadkami, uważam że to bardzo istotna sprawa w życiu...

Pasek wagi

Ehhh ja swoich dziadków nie znałam obaj zmarli nim się urodziłam. Jedna babcia też już odeszła, uwielbiałam ja zawsze była dla mnie kochana(niestety dla mojej mamy była okropna) a druga....hmmm ciężko się o tym pisze, ale zawsze faworyzowała wnuków płci męskiej. Ja i kuzynka byłyśmy czarnymi owcami, z tym że ja miałam gorzej bo jakiś czas mieszkałam z nią i mamą,a  kuzynka była daleko. Teraz babcia ma 93 lata i demencja zrobiła swoje. Nie da się z nią dogadać często nie poznaje najbliższej rodziny, a niedawno przewróciła się złamała nogę i jej stan sie bardzo pogorszył. Opieką nad nią została obarczona moja mama, bo pozostała 2 dzieci mieszka w innych miastach. Najgorsze jest to że siostra mamy mieszka tylko niecałe 50 km od nas, ale ma to w dupie bo ona ma swoje sprawy i się kompletnie nie interesuje własną matką. Ciężko patrzeć jak mama wykańcza sie psychicznie i fizycznie, nie dość że większość życia mieszkała z teściową która nigdy dobrze jej nie traktowała to po jej śmierci została obarczona opieką nad ciotką chora na schizofrenie. Zmarła ciocia zachorowała babcia i tak całe życie matka się zajeżdża. Trochę sie rozpisałam, więc wybaczcie, ale musiałam z siebie wyrzucić trochę żalu.

Ja mam żyjących jeszcze dziadków, niestety z żadnymi nie utrzymuje większych kontaktów. Raz na rok ich widzę i tyle. Ich nigdy nie obchodzi co u mnie ciagle mi opowiadaja o innych wnukach wiec tam nie jeżdże. Moze wynika to z tego że jedna z babć wychowywała moje kuzynostwo i traktuje je jak wlasne dzieci oddałaby im wszystko, a resztę swoich wnucząt nigdy nawet nie przytuliła ani dobrego slowa nie powiedziała, tak jakbyśmy byli obcy dla niej (jak bylam mala to widywalam ją co weekend). Druga natomiast ma syna ktorego urodzila 4 lata przed tym jak moja mama urodzila swoje pierwsze dziecko, Wiec jak bylam mala ona miala w domu dziecko i pewnie tylko marzyła by sie uwolnić od dzieci :P  Co innego jak sie ma babcie ktora wyczekuje wnuka potem go rozpieszcza- chcialabym taką miec ale coz. A najsmutniejsze jest to ze wszyscy dziadkowie sa juz schorowani lada dzien pewnie poumierają a ja nawet nie mam ochoty sie z nimi zobaczyc no moze tylko nie potrafie sobie wyobrazic smierci jednago z dziadkow ktory traktowal mnie jak ksiezniczke poki nie stracil pamieci z nim jestem najbardziej zwiazana bo mielismy swietne przygody razem ale dlugo to nie trwalo bo gdy mialam 7 lat stracil pamiec w wypadku a jak ja odzyskał to juz nigdy nie byl taki jak przedtem. 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.