- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
21 stycznia 2015, 19:18
jako że święto ich akurat, powspominajmy lub podzielmy się odczuciami na temat naszych babć i dziadków. ja już jestem dużą dziewczynką i od dawna nie ma już dziadków, ale wspominam z czułością 2 babcie i dziadka, bo drugiego nie poznałam... jedna babcia mieszkała z nami i wiadomo, były różne tarcia między nią a rodzicami, ale dla mnie była wspaniałą babcią... a dziadek... mądry, inteligentny człowiek, jak on umiał opowiadać... zapraszam do wypowiedzi
21 stycznia 2015, 19:27
Nie znałam dziadków ;) Ale wiem, że mądrzy mężczyźni to byli.
Z jedną babcią miałam średni kontakt, ale mimo wszystko wspominam ją ciepło.
Natomiast moja babcia kochana jeszcze ze mną jest :) To z babcią szukałam swoich odpowiedzi na "trudne" pytania - o sens życia, boga. To rozmowy z babcią mnie chyba najbardziej ukształtowały. I choć wiem, że na niektóre tematy mamy różne poglądy to babcia zawsze była i jest otwarta na moją opinię :)
Poza tym jest kochana - dobra, ciepła, cierpliwa, zabawna ;) I cholernie inteligentna. Zawsze pomocna. Bardzo słowna i odpowiedzialna, co bardzo szanuję. Bardzo wrażliwa, potrafiąca cieszyć się z drobiazgów.
Nawet moje koleżanki mając już naście lat potrafiły podejść do mojej babci i zapytać "czy mogą się przytulić" bo to taka ciepła osoba ;) Naprawdę - mojej babci to chyba nie da się nie lubić ;P
Najlepszym komplementem jest dla mnie powiedzenie, że wdałam się w babcię :)
21 stycznia 2015, 19:30
U mnie komplet babć i dziadków, z tymi od strony taty nie mam za dobrego kontaktu, za to ci od strony mamy są dla mnie jak do rany przyłóż :) jak sobie wyobrażam świat bez nich momentalnie mam łzy w oczach. Babcia zawsze ze mną czytała przed snem Koziołka Matołka, dziadek palił ze mną ognicha i częstował owocami. Między innymi dzięki nim dobrze wspominam dzieciństwo.
21 stycznia 2015, 19:31
ŚP.Dziadziuś - brakuję mi jego :( Był to wspaniały człowiek , mój najlepszy przyjaciel . Najbardziej pamiętam nasze wypady do lasu i pokazywał mi ....chatkę Smerfów :D Ale to nic ! Najbardziej lubiłam chodzić z nim i świnkami na spacery :D . Świnie często nam uciekały i biegaliśmy za nimi jak dwa wariaty :P
Babcia ( jego żona ) - przeciwieństwo . Kobieta która chyba zamiast serca , miała głaz . Ale od paru lat widzę u niej zmianę .Zastanawiam się czy to starość czy .... naprawdę się zmieniła.
Moja ukochana ( druga ) i dziadziuś - Moi ukochani :D Tacy dziadziusiowie jak z najlepszej bajki/serialu :) Dbają,kochają,rozpieszczają :) Babcia - aj , jej smakołyki ....A dziadziuś ? - Tylko z nim spacery są najwspanialsze !
21 stycznia 2015, 19:43
Ehhh ja bardzo tesknie za moimi dziadkami, ktorzy zmarli jak mialam 7 i 12 lat. Babcie zyja po dzis dzien, mam z nimi swietny kontakt. Dziadkowie bardzo wielu rzeczy mnie nauczyli, chociaz bylam mala pamietam po dzis dzien. Jeden bardzo wplynal na moje poczucie wartosci i na moje pozniejsze zainteresowania w zyciu. Jak mi smutno, wchodze na wikipedie i o nim czytam, bo jest o nim haslo na wikipedii o dziwo :P Chociaz byl okropnym ojcem dla mojego taty.
Zeby zrozumiec smierc jednego, bylam zbyt mala, ale okolicznosci tego dnia byly takie, ze cos sie wydarzy. A ze smiercia drugiego bardzo nie moglam sie pogodzic, winilam siebie, bo w dniu kiedy tak powiedzialam kolezance, ze dziadkowie nie beda dlugo zyc, okazalo sie, ze ma zaawansowanego raka, i zmarl 2 miesiace potem. Mnie wyslano na oboz na 3 tygodnie,zmarl w dniu, w ktorym z niego wrocilam, a bardzo chcialam do niego jechac go zobaczyc i nie zdazylam, zreszta ciagle wierzylam, ze wyzdrowieje, nie wiedzialam jak to powazne, a moi rodzice mnie oklamywali. Do dzis nie umiem im tego wybaczyc. Ale kilka lat temu, bylam taka zla i w ogole mialam kryzy wiary w cokolwiek, i tak myslalam, ze skoro mnie tak kochali, czemu nigdy mi sie nie snia, czemu nie daja sygnalow, i wtedy byla niedziela i Msza w kosciele, i ksiadz jako kazanie opowiedzial bajke, ktora zawsze opowiadal mi dziadek, a ktorej nie slyszalam od lat, bo nie jest jakas znana i popularna. I sie poryczalam na Mszy jak bobr, naprawde.
Jedna moja babcia nie mieszka w naszym miescie, wiec odwiedzam ja co kilka miesiecy, dzwonie co tydzien. Druga, jest gorsza ode mnie, ale za to jest wspaniala kobieta. No, i chodzi ze mna na zakupy, sama mnie wyciaga, co przyjade czeka na mnie sterta ciuchow z galerii. Nie wyobrazam sobie jak to bedzie, kiedy jej zabraknie, chociaz mamy tak silne charaktery, ze za dzieciaka raz w tygodniu wywalala mnie z domu na zbity pysk :P ale babcia nadzwyczaj dobrze sie trzyma. Druga mnie wzrusza, kiedy cieszy sie jak widzi kwitnace kwiaty i raduja ja rzeczy, ktorych ja nie dostrzegam.
21 stycznia 2015, 19:53
moja babcia jest bardzo kochaną kobietką, a dziadek to najgorszy człowiek jakiego znam, nie rozmawiam z nim od wielu lat i już nigdy nie będę :)
21 stycznia 2015, 19:54
Dziadków średnio pamiętam ale mam miłe wspomnienia .Babcie nadal żyją.Jedna lepsza od drugiej.Obie są wszechwiedzące zarozumiałe i uważające dzieci/ młodzież za coś okropnego.Z tym,że jedna ma 87 lat i obecnie żyje we własnym świecie i tylko męczy otoczenie. Niestety wrobiono nas w zajmowanie się nią. Żadne z wnuków nigdy się dla niej zbytnio nie liczyło.
Druga mimo,że jest psychicznie sprawna nasze relacje są oschłe i oficjalne . Ma swoje sprawy, swoje koleżanki i tak było zawsze.Mnie i mojego brata zawsze gorzej traktowała z tego co zauważyliśmy(i tak jesteśmy we wszystkim najlepsi patrząc na osiągnięcia reszty wnuków).
21 stycznia 2015, 19:59
ja nikogo nie znałam w zasadzie. moich czasów dożyła tylko babcia ze strony mamy, ale była raczej oschłą osobą i mieszkała daleko... najbardzie pamiętam dzień w którym umarła - w naszym domu, na raka trzustki....brrrrr. ale za to dziadek mojego męża - no taki wypisz wymaluj dziadziuś... uwielbiałam go i strasznie, strasznie mi go brakuje. nigdy się nie wściekał, nigdy na nic nie marudził, zawsze można było pogadać o wszystkim i nigdy nie czepiał się moich kolczyków ;D jak babcia, jego żona, coś mi marudziła, to ją strofował mocno, że ma mi dać spokoj, ladnie to wygląda i jestem dorosła :D często o nim myślę
21 stycznia 2015, 20:03
Moi na całe szczęście wszyscy mają się dobrze :) Dziadek od strony mamy właściwie mnie wychowywał w równej mierze co rodzice, bo to on ze mną zostawał jak byłam dzieckiem - i zawsze miał milion pomysłów. Rodzice załamywali ręce jak po powrocie z pracy zastawali mnie przebraną za Indianina, siedzącą w igloo, malującą obraz na ścianie etc. Przy czym bardzo dużo podróżował i często pracował za granicą, więc zawsze słuchałam milionów opowieści - mimo, że je znam na pamięć to mogę słuchać ich w nieskończoność. Babcia z kolei jest niezastąpiona jeżeli chodzi o wszelkie rodzinne historie. A poza tym zawsze ją podziwiałam, bo ma taką niemalże przedwojenną klasę, a mam wrażenie, że dzisiaj to deficytowa cecha. I jest najbardziej gościnną osobą na świecie, także podejrzewam, że gdybym teraz powiedziała "babciu, zaprosiłam na jutro 100 osób na obiad" to bez mrugnięcia okiem powiedziałaby żebym poszła pożyczyć stół do sąsiadki, bo ona idzie wstawiać zupę :P Mój drugi dziadek jest mistrzem opowiadania dowcipów i rozbawiania wszystkich dookoła, więc taki prywatny kabaret. I ma słucha absolutnie absolutny, uczył mnie grać na fortepianie - i właściwie do dzisiaj czasami gramy na cztery ręce. Poza tym geniusz szachowy, także właśnie od dziadka szachami zaraziłam. Druga babcia ma najwięcej energii na świecie i jest niezmordowana, naprawdę nie wiem jakim cudem. Ale pamiętam, że jak byłam mała to często gdzieś wyjeżdżaliśmy pozwiedzać, ja, dziadek i mój brat padaliśmy na twarz, a babcia miała zawsze siłę - i do teraz jej to zamiłowanie do podróży i włóczenia się po mieście zostało - zresztą to ostatnie przejęłam.
Ale tak chyba najbardziej na świecie mnie rozwala, mimo że to dziecinne i głupie, że zawsze jak się szło z dziadkami na spacer to mieli po kieszeniach poupychane kawałki chleba i można było karmić łabędzie, kaczki, albo gołębie. Mimo, że mam 22 lata to jak jestem gdzieś gdzie są kaczki to oni nadal jakimś magicznym sposobem ten chleb z kieszeni wygrzebują żeby "dziecko się cieszyło" :D
Edytowany przez Wilena 21 stycznia 2015, 20:05