- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 grudnia 2014, 12:07
Co byście zrobiły w sytuacji, gdy jesteście już zaręczeni, planujecie wspólne życie, u niego w domu( ale oboje pracujecie i oboje będziecie płacili za wszystko), on wie,że kochasz zwierzęta, że nie wyobrażasz sobie domu bez jakiegoś zwierzaka W NIM aż tu nagle się mu odwidziało i absolutnie nie ma prawa zwierzę mieszkać w domu i bez dyskusji. Nie można zerwać przecież bo to by było dziecinne ale z drugiej strony to się kłóci z tej dziewczyny jakimiś ideałami, to wyniosła z domu rodzinnego i co tu zrobić..
22 grudnia 2014, 14:50
Miejsce psa w budzie? To ludzie oswoili zwierzęta i wzięli ja pod swój dach. Pewnie takiemu "zmienionemu" wilkowi, żbikowi czy innemu zwierzaczkowi nie jest ciepło zimą na dworze, deszcze padają, wiatr wieje, smutno samemu ( z natury zwierzęta te żyły w stadzie).
Nie każdy musi mieć kota lub psa w domu, ale miejsce zwierząt nie jest na dworze. Niech ludzie przeprowadzą się do jaskiń albo wrócą na drzewa - w końcu to NASZE miejsce.
22 grudnia 2014, 14:52
Prawda jest taka, że większość zwierząt, które od lat są hodowane przez człowieka ma upośledzone pewne instynkty i na wolności ciężko im przeżyć ;)
Miejsce mojego kota jest w domu, na dworze wpada w panikę i potrafi się zsikać pod siebie, ucieka na oślep więc mógłby łatwo wpaść pod samochód. Taki jest od kiedy go wzięłam ze schroniska ;) Najlepiej czuje się na kolanach.
Rodziców pies, został znaleziony wygłodniały w krzakach. Nie był w stanie się ruszyć, nie umiał sobie znaleźć jedzenia. Był wychudzony, słaby i umierający. Teraz jest psem typowo kanapowym i jest szczęśliwy ;)
A zwierzaki trzymane na łańcuchu czy w kojcu mają tak jak ktoś powiedział za mało socjalizacji ;)
Ale jedno jest pewne, do miłości nikogo się nie zmusi więc nie można drugiej osoby na siłę uszczęśliwiać czworonogiem ;)
22 grudnia 2014, 15:00
Az mi sie cieplej zrobilo na duszy gdy przeczytalam posty Pastelozy, Myszkikocurokowej, Sfaxy007 I Aksiuszki. Wiem, ze post nieco odbiega od glownego watku, ale chcialabym te poboczna mysl podsumowac: chcesz zwierzaka- zapros go do swojego domu, na zawsze I opiekuj sie nim I traktuj go jak czlonka rodziny. Nie zapomnij tez, ze bedziesz musiec poswiecisz duzo czasu aby go wychowac- czytaj wytrenowac.
W przeciwnym przypadku- daruj sobie.
22 grudnia 2014, 15:09
A może obawia się, że będzie musiał wyprowadzać psa/sprzątać po kocie? Mój facet się zgodził na kota, bo widział jakie mam rozmydlone oczy na widok kotków, ale sprzątanie to wyłącznie moja działka - taki był poniekąd warunek... moje zwierzę, wyłącznie ja o nie dbam.
Poza tym stanowisko opisywanego faceta nie jest takie "masz swojego kota to go oddaj" - nie, on pozwala mieć aktualnego zwierzaka, ale na kolejne w przyszłości się nie godzi. Warto zapytać skąd taka postawa, ale ja nie stawiałabym związku na krawędzi z tego powodu.
22 grudnia 2014, 15:14
nie wyobrażam sobie takiej sytuacji bo bym nie byla z osobą która nie lubi zwierząt.
22 grudnia 2014, 15:40
Nie trawię zapachu psa w domu i fruwającej wszędzie sierści. A już tym bardziej kota łażącego po stole czy blatach. Nie wyobrażam sobie później robić na tych blatach kanapki.
Ja traktuję koty jak członków rodziny, można nawet powiedzieć że dbam o nie jak o dzieci, więc u mnie nie byłoby mowy o mieszkaniu bez zwierzaków. Spytaj go o co dokładnie mu chodzi - bo w gruncie rzeczy co to dla niego za różnica, ten kot którego masz obecnie czy jakiś inny. A jak nie będzie potrafił decyzji rozsądnie uargumentować, to nad ślubem bym się poważnie zastanowiła, bo teraz kot, a co będzie jutro?
22 grudnia 2014, 15:41
Moja koleżanka od kota złapała toksoplazmozę i poroniła.Ja NIGDY nie miałam kota, a i tak okazało się, ze mam prezeciwciała (te dobre) na toksoplazmozę. Za to moje dzieci wychowują się z czterema psami - niestety nie u nas, ale dwa u jednych dziadków, jeden u drugich i jeden u cioci i bywa, że cała czwórka jest razem z dzieciakami na raz. I jest ok, bo wystarczy WIEDZIEĆ, jak zadbać i o dzieci i o psy - o bezpieczny kontakt i warunki.Co do autorki - u nas nie ma zwierząt na razie, ale ustaliliśmy, że jak dzieci podrosną, to weźmiemy ze schronu coś (no dwa cosie). Kwestia dogadania. Możesz np. pokazywać mu fajne sporty ze zwierzętami, jak agility, biegi, czy coś, co go może nakręcić. Jeszcze mozesz sobie wychować faceta, który np. będzie chciał psa, czy kota, bo się wkręci czy w jakąś rasę, czy w sporty właśnie. Nparawdę pogadajcie, powiedz, jak to dla ciebie ważne i że chyba jako partnerzy macie róne prawa bez względuy na to, na czyim jesteście terytorium, bo układ "moja partnerka, mój dom, moej zasady" dla mnie nie działa...Gdyby przyszle matki wiedzialy jak czesto kobiety lapia choroby od papuzek, kotow itd to z pewnoscia nie dopuscilyby do i ch hodowania... no ale...Poza tym szpitale sa pelne dziecimi pogryzionymi przez psy... Najpierw sie bagatelizuje te fakty, a potem kobiety pytaja - dlaczego to wlasnie mnie spotyka....
Równie dobrze mogła złapać np. z ziemi sadząc kwiatki lub z źle dopieczonego miesa.
22 grudnia 2014, 15:46
Zawsze jakoś tak podświadomie mam różne podejrzenia do ludzi, którzy otwarcie mówią, ze nie lubią zwierząt. Szerokim łukiem omijam tych, na których mój zwykle bardzo łagodny pies reaguje źle. Psy wyczuwają złych ludzi, a człowiek, który traktuje dobrze zwierzęta, jest zwykle dobry-biorę pod uwagę wyjątki jak Hitler czy kinowy Hannibal;)
Mój facet też nie chce kolejnego zwierzaka, ale z bardzo prostej przyczyny. Mamy 60-metrowe mieszkanie i 50-kilogramowego psa, który nie przepada za innymi zwierzakami. Gdyby to ode mnie zależało, to bym brała wszystkie psy ze schroniska do siebie wbrew wszelkiemu rozsądkowi. Ale on jest bardziej racjonalny i w sumie ma rację. Może warto zatem przemyśleć argumenty faceta?