Temat: bolesne rozstania

Cześć. Chciałam Was zapytać, po jakim czasie uporałyście się z rozstaniem w związku. Generalnie chciałabym się dowiedzieć, po jakim czasie też znalazłyście kogoś innego oraz kiedy poczułyście się wolne, że już nie kochacie byłego partnera? Ja ze swoim chłopakiem byliśmy równo rok i zostawił mnie zaraz po wyjeździe na studia, mimo, że to on obawiał się, że mi coś może "odbić". Minął drugi miesiąc i nadal uważam, że go kocham, tęsknie, chciałabym, żeby wrócił, chociaż potraktował mnie niezbyt dobrze....Byłam na paru randkach, poznałam nawet fajnego faceta, ale na chwile obecną nie jestem gotowa na nowy związek, ta próba umawiania się z kimś innym była jednak na siłę i pozbawiona sensu. Zastanawiam się, kiedy to minie i czy minie w ogóle...Po dwóch tygodniach mówiłam sobie, że to świeża sprawa, poczekaj miesiąc...Ale jak na razie nic się nie zmieniło. Powoli mam tego dosyć. Jak to było u Was i co o tym sądzicie?

ja odchorowałam pierwszą miłość po 1.5 roku, ale pocieszyciela znalazlam sobie już po miesiącu, bo chyba bym zwariowała 

Pasek wagi

Ja dostałam załamania nerwowego, nerwicy żołądka i wpadłam w nieciekawe używki :P Ale historia była naprawdę nieprzyjemna, nie było to rozstanie z błahego powodu, więc to pewnie dlatego. Odchorowałam rok i od tamtej pory jest okej, mam wspaniałego chłopaka :) Chociaż nie powiem, pocieszyciel też był po drodze, dość mocno mi to pomogło. Przeczekaj jeszcze trochę i zacznij się spotykać z facetami. Przede wszystkim głowa do góry, jest wiele wartościowych facetów na tym świecie :)

Pasek wagi

moja wielka pierwsza miłość trwała 4 miesiąca i skończyła się bardzo dla mnie boleśnie (jeszcze byłam na haju emocjonalno-hormonalnym). Przeżyłam bardzo, odczuwałam do tego stopnia że fizycznie bolało mnie ciało (nie mówiąc o tym co się działo w głowie).  Ale wiedziałam też, że ktoś kto ze mnie zrezygnował nie jest wart by opłakiwać go w nieskończoność więc randkować zaczęłam po jakichś 2-3 tygodniach. Po 4 miesiącach poznałam fajnego faceta. Daliśmy sobie szanse- zaczęliśmy tworzyć związek chociaż ja leczyłam się jeszcze z tamtej miłości. Było specyficznie, z jednej strony wiedziałam, że rozwija się coś nowego z drugiej były chwile, że wspomnienia trochę mieszały i psuły mi radość z tego czegoś nowego co budowałam. Trudno mi powiedzieć, kiedy się na dobre wyzwoliłam- to czasem wracało silniej lub mocniej, w pierwszych miesiącach nowego związku częściej, z biegiem lat już rzadziej. Do dziś wspomnienia budzą moje mieszane uczucia i kiedy przypadkiem spotykam swoją pierwszą miłość po kilku latach w sklepie/na ulicy (mieszkamy w jednym mieście) to czuje jakieś emocje (chociaż bardziej te negatywne, spotykam kogoś kto mnie zranił). Nie witam się z nim. On patrzy i szuka kontaktu wzrokowego a ja przechodzę obok jak wobec obcej mi osoby. A myślę, że w moim przypadku całkowite zerwanie kontaktów było dobrym posunięciem. Aha, z Panem numer dwa stworzyłam stały związek, nie był tylko pocieszeniem- od ośmiu lat jesteśmy razem i jest moim mężem (a na początku związku był moim najmądrzejszym i najcudowniejszym "terapeutą"- zrozumiał, zaopiekował się i pocieszył).

Bez sensu jest takie przechodzenie obok bez "dzień dobry" chociaż. Trzeba zaakceptować, że ktoś nas już nie kocha i nie chce, bez fochów.

.mela. napisał(a):

Bez sensu jest takie przechodzenie obok bez "dzień dobry" chociaż. Trzeba zaakceptować, że ktoś nas już nie kocha i nie chce, bez fochów.

jeżeli to do mnie, to wydaje mi się, że bez sensu jest wydawać osądy nie znając całej historii. Tamten Pan nie zasługuje na moje cześć to raz a dwa nie odezwę się bo mi zwyczajnie taka gula staje w gardle, że boje się iż mój głos mógłby w jakiś sposób zabrzmieć nienaturalnie/zadrżeć. Tak kończy się miłość- zaczynamy jako obce osoby i tak kończymy. 

 Był płacz, bolało mnie w klatce piersiowej, były jakieś głupie myśli, typu taki ideał mi się już nie trafi :) ale po tygodniu już funkcjonowałam normalnie, mogłam się spotykać z ludźmi, ale w pracy się nie przyznałam jeszcze chwile, bo nie chciałam pocieszeń gdy byłam w takim stanie, jak już ochłonęłam i pocieszenia na mnie nie działały to wtedy powiedziałam, że jestem wolna i nie jestem wcale smutna :D

Z moim pierwszym byłam półtora roku, ba, zaręczyny byliśmy, ale czułam się strasznie osaczona. Rozstaliśmy się i dwa miesiące pózniej poznałam mojego obecnego męża. Poprzedni związek odbijał mi się czkawką ze trzy lata, bo nie mogłam odchorować, że byłam tyle czasu z takim idiotą.

Pasek wagi

Mam nadzieję, że szybko odchoruję :) Ja właśnie dzisiaj rozstałam się z chłopakiem, byliśmy ze sobą prawie 2 lata.. A raczej to on mnie zostawił :) 

Sęk w tym, że etap płaczu i złych dni mam za sobą, teraz funkcjonuję normalnie, ba, jest mi dobrze samej, lubię siedzieć w domu i oglądać filmy, czytać książki. Jednak tęsknota jest mi cały czas obecna...Cały czas o nim myślę i nawet miał wpaść do mnie teraz kolega na film, z którym teoretycznie się spotykam, ale stwierdziłam, że mogę oglądać albo sama, albo Z NIM i dziwnie by mi było to robić z jakims obcym facetem, dlatego już odwowłałam drugie spotkanie, a tylko dwa były :P. Wiem, że to brzmi głupio, ale na chwile obecną niedobrze mi na myśl o tym, że miałabym kogoś poznawać od nowa i otwierać się z powrotem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.