Waga stoi.
Płakać nie będę, zdarza jej się świrować Kupiłam sobie wreszcie centymetr, bo obserwowanie samej wagi mogę sobie wsadzić w przysłowiowy tyłek
Dziś w lumpeksowym szale nakupowałam sobie 2 bluzki, sweter, spodnie i kurtkę (za niesamowitą cenę łączną 38 zł )
Dzień był trochę zalatany, jedzenie poprawne, choć nieprzemyślane. Starając się dobić białko do maksimum i zwiększyć kalorie zapomniałam gdzieś o warzywach
Choć mam wrażenie, że nic nie robiłam tylko ciągle jadłam - dalej uparcie jestem przy 1300 kaloriach... Najbardziej żałuję durnego jogurtu truskawkowego, który wypiłam w mieście, a kalorii miał milion (choć bez niego bym spadła poniżej jakiejkolwiek normy kalorycznej.)
A wyglądało to tak
Śniadanie 7:00
[Kalorie 391] [Białko 19g ] [Węglowodany 23g ] [Tłuszcze 25]
Jajko na miękko x 2
Chleb żytni pełnoziarnisty (kromka)
Masło roślinne (pół łyżeczki)
Szynka wiejska (plasterek)
Miód pszczeli (do herbaty, pół łyżeczki)
II Śniadanie 10:00
[Kalorie 356 ] [Białka 8 g ] [ Węglowodany 65 g] [Tłuszcze 7 g]
Rogalik (połówka)
Jogurt truskawka (grrr...0
I Obiad 13:00
[Kalorie 145 ] [Białka 4 g ] [ Węglowodany 20 g] [Tłuszcze 5 g]
Dawka zupy kolagenowej (problem ze stawami). Tym razem był to
Krupnik (miseczka)
Miód pszczeli (do herbaty, pół łyżeczki)
II Obiad 16:00
[Kalorie 214 ] [Białka 34 g ] [ Węglowodany 9 g] [Tłuszcze 5 g]
Grillowana pierś z kurczaka
Żółta fasolka szparagowa (podkradziona tacie, z oliwą i bułką tartą)
Kolacja 19:30
[Kalorie 191 ] [Białka 13 g ] [ Węglowodany 23 g] [Tłuszcze 5 g]
Łosoś wędzony (plasterek)
Chleb żytni pełnoziarnisty (kromeczka, taaa, wiem, węgle na noc )
Chrzan (z 5 gram)
Miód pszczeli (pół łyżeczki do herbatki)
Suma dobowa: 1295 kcal
78 g białka 140 g węglowodanów 47
g tłuszczu
Od jutra jeszcze zacznę myśleć nad warzywkami, bo bardzo o nich zapomniałam...
A! No i kupiłam buty, od jutra biegam!