Temat: Pomocy! Tata zdradza mame

Dziekuje bardzo za wszystkie odpowiedzi.  

Ja bym powiedziala mamie, ale pamiętała o tym żeby wspierac ją psychicznie

Powiedzenie tego to konieczność, szczególnie, jeśli Twoi rodzice jeszcze razem współżyją. Pomyśl, jak łatwo jest złapać jakąś chorobę. Większość z nich przecież nie daje objawów szybko. To nie może być kontynuowane, bo nie dość, że to nieuczciwe, to do tego jest zwyczajnie niebezpieczne.

proza napisał(a):

Ja uwazam, ze zdrada rodzicow to jest ich sprawa a nie dzieci. Tata zdardzajacy czy niezdradzajacy nie ma nic wspolnego z tym jakim jest ojcem. Wpieprzanie sie za przeproszeniem z buciorami do zycia intymnego jakiegos zwiazku, nawet jezeli chodzi o zwiazek rodzicow nikt nie powinien miec prawa. Coreczka rozwalajaca malzenstwo? ok i co dalej? Wielkorotnie kobiety wiedza o zdradach swoich mezow i wola taka sytuacje niz samotnosc na stare lata. Wiem cos o tym, gdyz mam znajome w wieku twoich rodzicow. jezeli zapytasz psychologa a nie kolezanki o to jaka postawe powinnas przyjac, to zaden psycholog nie bedzie ci radzil do wtracania sie do jakiegokolwiek malzenswta - a rodzicow juz szczegolnie. Fakt, ze pzrejrzalas czyjes sms-y, bezpodstawnie je czytalas, nie oznacza, ze masz te wiadomosci wykorzystac. To jest wlasnie kara dla podgladaczy! Zobaczyles - to teraz zyj z tym! Nie byla i nie jest to twoja sprawa jakim mezem jest twoj ojciec ani jaka zona jest twoja matka.Niepochwalam nigdy podgladanie, pzreszukiwanie czyichs kieszeni, czytanie cudzych sms-ow, to sa prywatne sprawy poszczegolnych ludzi,...a ze ludzie nei sa idealni, to chyba wszyscy wiemy.Nie radze sie wtracac, ani dyskutowac o tym z ojcem. Pozwolilas sobei na za duzo i chcesz to dalej ciagnac?.. co uzyskasz? jakie korzysci ty bedziesz z tego miec? O co ci chodzi? Chcesz nauczyc ojca  rozumu? czy chcesz zniszczyc matce malzenswto? Co cie obchodzi jak sobie ludzie w malzenswtie intymne sprawy ukladaja... Szokujesz mnie.

To albo prowokacja, jesteś zwykłym trolem albo masz coś z głową.

Ja bym powiedziała i pokazała mamie ten telefon (no, chyba że ojciec już usunął ślady tych zdrad). Na początku chciałam napisać, żebyś porozmawiała z ojcem, ale doczytałam, że już próbowałaś i jak próbował Tobą manipulować, zamiatając całą sprawę pod dywan. Skoro ma odwagę zdradzać, a nie ma odwagi sam się do tego przyznać i jeszcze bagatelizuje sprawę, to ja bym nie miała żadnych skrupułów. Mama ma prawo wiedzieć i sama zdecydować, co dalej. Pomyśl sama, czy chciałabyś, żeby ktoś z Twojego otoczenia wiedział, że jesteś od dłuższego czasu i wielokrotnie zdradzana, a nie powiedział Ci tego. 

Ja z kolei poniekąd zgadzam się z prozą. Nie uważam, że to trolling, po prostu patrzy na to z innego punktu widzenia. Sama miałam identyczną sytuację w domu ( nie raz, nie dwa, nie trzy - proszę mi uwierzyć, że, jak mało kto, jestem wprawiona w tych bojach) i wiem, że mówienie matce o zdradach ojca sprzed jakiegoś czasu nie ma sensu. Byłam tak samo mądra, jak tutaj piszecie, wszystko powiedziałam, z odpowiednim podejściem, potem była terapia psychologiczna i w przeciągu kilku miesięcy moja mamusia zamieniła się w alkoholiczkę, a za kanapą miałam wystawę szklanych butelek po winie. No, żeby tylko alkohol wchodził w grę, to byłoby wspaniale, ale nie będę nikogo nudzić osobistymi wynurzeniami i historią życia, bo nie siedzę na kanapie u Anny Maruszeczko. Wiem jedynie tyle, że mogłam najpierw porozmawiać z ojcem i umówić się z nim, że wszystko pokasuje, powyrzuca i wracając na łono rodziny, nigdy nie wywinie takiego numeru. Albo żeby zachowywał większą dyskrecję... nie wiem, mam nadzieje, że było lepsze wyjście z tej sytuacji niż te, które wybrałam. Zrobiłam inaczej, bo młoda byłam, mądrzejsza od wszystkich i myślałam, że zwojuję świat - matka leczy się do teraz, wpadła w takie problemy psychiczne, że nikomu tego nie życzę. Jest i tak dużo lepiej niż było, bo ojciec dużo przy niej pomaga, bez niego byłby w tym domu jakiś czarny kryminał, dlatego też jestem mu wdzięczna. Wiem, że kilka razy zaangażował się w podobną relację - mam doskonały zmysł obserwacji, więc niewiele mi umyka. Tym razem nie mówiłam matce, załatwiałam sprawę inaczej, bardzo dyskretnie. No cóż, nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale mam nadzieję, że moja historia  będzie alternatywą dla powszechnej tutaj opinii i zanim autorka postu zrobi cokolwiek, pięć razy się nad tym zastanowi.

Aksiuszka napisał(a):

Ja z kolei poniekąd zgadzam się z prozą. Nie uważam, że to trolling, po prostu patrzy na to z innego punktu widzenia. Sama miałam identyczną sytuację w domu ( nie raz, nie dwa, nie trzy - proszę mi uwierzyć, że, jak mało kto, jestem wprawiona w tych bojach) i wiem, że mówienie matce o zdradach ojca sprzed jakiegoś czasu nie ma sensu. Byłam tak samo mądra, jak tutaj piszecie, wszystko powiedziałam, z odpowiednim podejściem, potem była terapia psychologiczna i w przeciągu kilku miesięcy moja mamusia zamieniła się w alkoholiczkę, a za kanapą miałam wystawę szklanych butelek po winie. No, żeby tylko alkohol wchodził w grę, to byłoby wspaniale, ale nie będę nikogo nudzić osobistymi wynurzeniami i historią życia, bo nie siedzę na kanapie u Anny Maruszeczko. Wiem jedynie tyle, że mogłam najpierw porozmawiać z ojcem i umówić się z nim, że wszystko pokasuje, powyrzuca i wracając na łono rodziny, nigdy nie wywinie takiego numeru. Albo żeby zachowywał większą dyskrecję... nie wiem, mam nadzieje, że było lepsze wyjście z tej sytuacji niż te, które wybrałam. Zrobiłam inaczej, bo młoda byłam, mądrzejsza od wszystkich i myślałam, że zwojuję świat - matka leczy się do teraz, wpadła w takie problemy psychiczne, że nikomu tego nie życzę. Jest i tak dużo lepiej niż było, bo ojciec dużo przy niej pomaga, bez niego byłby w tym domu jakiś czarny kryminał, dlatego też jestem mu wdzięczna. Wiem, że kilka razy zaangażował się w podobną relację - mam doskonały zmysł obserwacji, więc niewiele mi umyka. Tym razem nie mówiłam matce, załatwiałam sprawę inaczej, bardzo dyskretnie. No cóż, nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale mam nadzieję, że moja historia  będzie alternatywą dla powszechnej tutaj opinii i zanim autorka postu zrobi cokolwiek, pięć razy się nad tym zastanowi.

Bo zdrada zawsze boli. 

Niektóre kobiety potrafią sobie z nią radzić , inne nie.

Moja mama też "sfiksowała" - leczyła się , ale najgorsze było to że o zdradę ....obwiniała mnie.

W każdym razie stanęła na nogi.I dziś po tylu latach jest szczęśliwą kobietą. Chciałabym by miała tego kogoś,jednak mama ma straszą awersję do facetów :)

pyzia1980 napisał(a):

Aksiuszka napisał(a):

Ja z kolei poniekąd zgadzam się z prozą. Nie uważam, że to trolling, po prostu patrzy na to z innego punktu widzenia. Sama miałam identyczną sytuację w domu ( nie raz, nie dwa, nie trzy - proszę mi uwierzyć, że, jak mało kto, jestem wprawiona w tych bojach) i wiem, że mówienie matce o zdradach ojca sprzed jakiegoś czasu nie ma sensu. Byłam tak samo mądra, jak tutaj piszecie, wszystko powiedziałam, z odpowiednim podejściem, potem była terapia psychologiczna i w przeciągu kilku miesięcy moja mamusia zamieniła się w alkoholiczkę, a za kanapą miałam wystawę szklanych butelek po winie. No, żeby tylko alkohol wchodził w grę, to byłoby wspaniale, ale nie będę nikogo nudzić osobistymi wynurzeniami i historią życia, bo nie siedzę na kanapie u Anny Maruszeczko. Wiem jedynie tyle, że mogłam najpierw porozmawiać z ojcem i umówić się z nim, że wszystko pokasuje, powyrzuca i wracając na łono rodziny, nigdy nie wywinie takiego numeru. Albo żeby zachowywał większą dyskrecję... nie wiem, mam nadzieje, że było lepsze wyjście z tej sytuacji niż te, które wybrałam. Zrobiłam inaczej, bo młoda byłam, mądrzejsza od wszystkich i myślałam, że zwojuję świat - matka leczy się do teraz, wpadła w takie problemy psychiczne, że nikomu tego nie życzę. Jest i tak dużo lepiej niż było, bo ojciec dużo przy niej pomaga, bez niego byłby w tym domu jakiś czarny kryminał, dlatego też jestem mu wdzięczna. Wiem, że kilka razy zaangażował się w podobną relację - mam doskonały zmysł obserwacji, więc niewiele mi umyka. Tym razem nie mówiłam matce, załatwiałam sprawę inaczej, bardzo dyskretnie. No cóż, nikomu nie życzę takiej sytuacji, ale mam nadzieję, że moja historia  będzie alternatywą dla powszechnej tutaj opinii i zanim autorka postu zrobi cokolwiek, pięć razy się nad tym zastanowi.
Bo zdrada zawsze boli. Niektóre kobiety potrafią sobie z nią radzić , inne nie.Moja mama też "sfiksowała" - leczyła się , ale najgorsze było to że o zdradę ....obwiniała mnie.W każdym razie stanęła na nogi.I dziś po tylu latach jest szczęśliwą kobietą. Chciałabym by miała tego kogoś,jednak mama ma straszą awersję do facetów :)

Widzisz, Twoja mama stanęła na nogi, moja po 9 latach wciąż nie może. A co do obwiniania, mnie równiez swego czasu o to obwiniała, to chyba jakiś etap. 

Nic bym nie mowila i w sumie dziwie sie ze tyle osob by powiedzialo,nie chcialabym podejmwac takiej decyzji.

Pasek wagi

Ja bym powiedziała,ale decyzja nalezy do Ciebie,zdecydowałaś już co zrobisz?

charlotte160 napisał(a):

Ciężki temat... Znam małżeństwo w którym facet zdradzał żonę przez dwadzieścia lat. Wszyscy o tym wiedzieli nawet ich syn a mój ówczesny chłopak. Z tego co wiem w końcu kuzynka się zlitowała i powiedziała jej co i jak. Ja nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji.

No i czy to nie jest chamowa nie mowic takiej kobiecie? Owszem, "ich" sprawy. mOge zrozumiec przymkniecie oczu na chwilowy romans, pomylke, bo czasem naprawde nie warto przez to rujnowac sobie calego zycia, zwiazku. Ale kur. 20 lat zycia w klamstwie, to jest dla mnie niewyobrazalna masakra. Dla mnie w takim momencie kobiete zdradza nie tylko maz, ale i wszyscy, ktorzy trwaja w tej zmowie milczenia.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.