- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lipca 2014, 18:36
Nie mamy zadnych planow, mieszkamy w innych miastach, jest nam razem cudowanie.
Tylko ostatnio chodzimy z wesela na wesele i w mojej głowie pojawiła się mysl- kiedy my???
Rozmawiamy i marzymy jak fajnie bedzie razem mieszkac, miec rodzine, spedzac czas itd......Tylko, ze ja nie widze, zeby On planować jakieś zaręczyny...Tzn, ogladalismy pare razy pierscionki przy okazji zakupow, mowil tez ze znajomy moze mu pomoc kupić ze sporym rabatem bo jest pracownikiem i ma znizki....ale to bylo jakies 3 mce temu.
Przecież nie zapytam go wprost, czemu sie nie oswiadcza, bo to powinno wyjsc od niego.
Jak było u Was- czy ja źle myślę, ze facet który jest zakochany i planuje życie razem, oświadcza się swojej kobiecie?
1 lipca 2014, 19:29
Powiedział, że nie wytrzyma kolejnego takiego czasu osobno i że chce mieć rodzinę ze mną.... Ja wiem, że on mnie kocha, ja kocham go. Dlatego chcę być z nim do końca życia, nie chcę go sprawdzać, ani testować...
Małżeństwo dla mnie jest ważne, wspólna rodzina, dom, majątek też- nie ukrywajmy, że wspólne dorabianie się nie gra roli.
Z praktyki zawodowej znam przypadki, gdzie kobieta zamieszkuje z facetem w jego domu, nawet kredyt pomaga mu spłacac, a potem jest papa i zostaje z niczym.
1 lipca 2014, 19:30
A moze zbiera na pierscionek?
1 lipca 2014, 19:33
Ales poleciala... ja kocham mojego faceta nad zycie, i nie bawie sie ani nim, ani naszym zwiazkiem. Nikt, kto nie kocha wystarczajaco swojej drugiej polowki nie przezyje takiego czasu na takich warunkach. A planowanie slubu, kiedy sie zyje na odleglosc, i bedzie zyc przez kilka kolejnych lat, jest dla mnie czysta glupota, bo aboslutnie niczego w niczyim zyciu nie zmieni. Nie potrzebuje obraczki na palcu, zeby byc pewna, ze moj zwiazek przetrwa.Oczywiscie, super zasypiac w ramionach faceta, ale my nie mielismy takiej mozliwosci, i wolimy zyc ze soba widzac sie na weekendy, niz ze soba nie byc.Jezeli uwazasz, ze moja odpowiedz nic nie wniosla, to chyba tylko szukasz poklasku dla idei rychlego malzenstwa i zamieszkania razem. Ale widac, ze Twojemu facetowi chyba nie bardzo sie do tego spieszy.W sumie Twoja wypowiedź niczego mi nie wniosła, bo skoro nie planujesz ślubu, to nie ma co porównywać. Ja jednak uważam, że jeśli się bardzo kocha drugą osobę i się za nią tęskni, to robi się wszystko żeby z nią być i jej z ramion nie wypuszczać. Ja 6 lat nie spędzę na takiej zabawie.A ja tam lubie swoj zwiazek, od 6,5 roku na odleglosc, moze nie taka duza, ale jednak. Nie wiem, ani namietnosci, ani milosci to nam nie ujelo poki co. Pierscionka nie chce, bo slubu nie planujemy, wiec po co mi taka szopka :P Moze za x lat sie cos zmieni, albo jak skoncze studia, ale do tego czasu jeszcze ho ho ho...:PZnajomi, ktorzy nas widza razem zawsze mowia, ze jestesmy wpatrzeni w siebie jak w obrazki, i nie wierza, ze to juz tyle czasu, i na takich warunkach. Nawet sie ciesze, ze tak sie potoczylo, wiele sie sama nauczylam, mam wiele wlasnych zyciowych doswiadczen, moj facet nie musial koniecznie przez to wszystko przechodzic.
A można wiedzieć co stoi Wam na przeszkodzie w zamieszkaniu razem? I nie szukam poklasku, tylko chcę poznać doświadczenia innych osób, które są w podobnej sytuacji i rozmawiają/ planują ślub. Nie atakuję Cię, po prostu szukam odpowiedzi dla swojego "przypadku".
1 lipca 2014, 19:34
Cancri a moge spytac ile jest u Was ;) Btw. podalabys mi adres bloga na PW :p ?
Co do reszty to tez jestem zdania ,ze nie warto brac kota w worku... Ale z drugiej strony, na dzien dzisiejszy tez nei widze sensu tego ,,testu''. Jakos sobie nie wyobrazam,ze z nim nie jestem, kocham go i wydaje mi sie,ze nie ma takiej rzeczy ,ktora by mnie teraz od niego odepchnela. Na pewno mieszkajac razem ludzie lepiej sie poznaja ale ciezko by mi bylo rozstac sie bo cos powaznego mi w nim nie odpowiada. Nie mowimy tu o zdradach czy braku szacunku,tylko takich zyciowych sprawach.
1 lipca 2014, 19:37
Teraz? On ma dobra prace, ja studiuje za granica. Co stoi na przeszkodzie, tu i tak pracy w "zawodzie" nie znajdzie. I tak bedzie musial wyjezdzac, i tak, zjezdzac ewentualnie na co ktorys weekend. A w domu ma chora babcie i siostre z dwojka malych dzieci, ot caly "problem". Jak zjezdza to albo przyjezdza do mnie, albo jedziemy do nich. Nie mam najmniejszej potrzeby, zeby mi placil kase za czynsz, kiedy go tu czesciej nie bedzie, ja na moich studiach generalnie i tak nie mam czasu na romanse, widywalibysmy sie wieczorami jakbym w ogole wracala do domu, bo czasem bywa tak, ze nie wracam ze wzgledu na projekty. Teraz generalnie mielismy mu szukac pracy i mial sie przeprowadzic, ale nic z tego nie wyjdzie, bo praca dla niego jest w tych okolicach, gdzie on aktualnie pracuje, wiec bezsens totalny, a dom na wsi ma, jest na niego, wyremontowany bo go remontowal dla nas przez ostatnie lata. Nie mam do niego do domu daleko, bo jakies 70 km wiec godzina drogi samochodem (od miasta, w ktorym studiuje do jego domu, bo od mojego rodzinnego miasta to ponad 200). A wynajem w Niemczech pochlania troche kasy, i jak na wpadanie na weekend jest to totalnie nieoplacalny biznes.
Edytowany przez cancri 1 lipca 2014, 19:39
1 lipca 2014, 19:40
Teraz? On ma dobra prace, ja studiuje za granica. Co stoi na przeszkodzie, tu i tak pracy w "zawodzie" nie znajdzie. I tak bedzie musial wyjezdzac, i tak, zjezdzac ewentualnie na co ktorys weekend. A w domu ma chora babcie i siostre z dwojka malych dzieci, ot caly "problem". Jak zjezdza to albo przyjezdza do mnie, albo jedziemy do nich. Nie mam najmniejszej potrzeby, zeby mi placil kase za czynsz, kiedy go tu czesciej nie bedzie, ja na moich studiach generalnie i tak nie mam czasu na romanse, widywalibysmy sie wieczorami jakbym w ogole wracala do domu, bo czasem bywa tak, ze nie wracam ze wzgledu na projekty. Teraz generalnie mielismy mu szukac pracy i mial sie przeprowadzic, ale nic z tego nie wyjdzie, bo praca dla niego jest w tych okolicach, gdzie on pracuje, wiec bezsens totalny.
Powiem Ci, że kiedy się studiuje jest inaczej, niż kiedy pracujesz i masz tę niezależność, że raczej wszedzie znajdziesz pracę. Jestem 4 lata starsza od Ciebie, skończyłam prawo, ekonomię....mam doświadczenie kilkuletnie, mój facet jest starszy ode mnie. My nie mamy takich problemów, że nie moglibyśmy być razem.
1 lipca 2014, 19:44
Ok- jak przystało na prawdziwą i sumienną vitalijkę, idę uprawiać sporty. Dziękuję Wszystkim za odpowiedzi, jak widać każdemu w życiu inaczej się układa i nie ma złotej recepty na szczęście.
1 lipca 2014, 19:46
Trzy lata jestes starsza .P Nie kazdy ma zawod, ktory mu pozwoli pracowac w dowolnym miejscu. Wiec to nie jest tak, ze sobie nagle razem we dwoje wyjedziemy szukac szczescia :P Ale niewazne. Nie macie takich problemow, a mimo to jakos od dwoch lat ciagniecie zwiazek na odleglosc. Wiec chyba jakis problem jest?
Faktycznie, jak jestes przed trzydziestka, to juz inaczej patrzysz na chec zalozenia rodziny i ustatkowania sie. Mi do tego daleko, nie jest mi to do niczego poki co potrzebne.
Edytowany przez cancri 1 lipca 2014, 19:47
1 lipca 2014, 19:52
Trzy lata jestes starsza .P Nie kazdy ma zawod, ktory mu pozwoli pracowac w dowolnym miejscu. Wiec to nie jest tak, ze sobie nagle razem we dwoje wyjedziemy szukac szczescia :P Ale niewazne. Nie macie takich problemow, a mimo to jakos od dwoch lat ciagniecie zwiazek na odleglosc. Wiec chyba jakis problem jest? Faktycznie, jak jestes przed trzydziestka, to juz inaczej patrzysz na chec zalozenia rodziny i ustatkowania sie. Mi do tego daleko, nie jest mi to do niczego poki co potrzebne.
Dopiero w tym roku się wszystko wyprostowało, bo drugi kierunek skończyłam, a i on znalazł w końcu pracę marzeń. Wcześniej mieliśmy podobną sytuację do Waszej, praca/szkola. Ale zobaczysz, kiedyś i u Ciebie zagości ta myśl, że zechcesz czegoś więcej.
1 lipca 2014, 20:22
ja niestety doszłam do wniosku że faceci łatwo przyzwyczaja się do wygody - zmieszasz z nim jako dziewczyna -pełnisz rolę pełnoetatowej pani domu - sprzątasz, gotujesz, dogadzasz Mu, mijają miesiące lata i tak trwacie, a o zaręczynach rozmawiasz z wszystkimi tylko nie z Nim (bo przecież wystraszysz Misiaczka - szczerą rozmową na temat oczekiwań co do przyszłości waszego związku?!) Oczywiście nie dotyczy to wszystkich związków, ale niestety się takie zdarzają
rozumiem twoje oczekiwanie,aby zamieszkać z nim jako narzeczona, zwłaszcza jeżeli jest się bliżej 30-stki niż 20-stki. Mogę doradzić tylko rozmowę, ale Wy już rozmawialiście i na słowach się kończy, sama nie wiem.