- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 czerwca 2014, 09:31
Zalezy, za mojego tez mama i babcia wszystko robiła, zawsze wszystko podstawione pod nos. Zamieszkaliśmy razem, sprząta, gotuje, robi zakupy, wkłada do zmywarki :D więc nie wiem od czego to zależy :)
18 czerwca 2014, 09:38
Zalezy, za mojego tez mama i babcia wszystko robiła, zawsze wszystko podstawione pod nos. Zamieszkaliśmy razem, sprząta, gotuje, robi zakupy, wkłada do zmywarki :D więc nie wiem od czego to zależy :)
Tez mam taką sztuke w domu :D Z tym, że u niego po prostu był podział na prace damskie i męskie, a że mieszkali na wsi, w starym domu to i pracy dla mężczyzn było niemało. Nie miał oporów ani specjalnych problemów żeby się przestawić - ja np. nie prasuję (bo nie cierpię tego robić).
18 czerwca 2014, 09:57
Jesteście razem ponad rok - być może to rzeczywiście zbyt krótko dla Twojego partnera do odbywania takich poważnych rozmów, co będzie za ileś tam. Ale za około 2 lata ślub? No to jednak czas najwyższy porozmawiać o tym, jak będzie wyglądało to życie po ślubie... Nie pisałaś nic o zaręczynach - jesteście zaręczeni? Czy tylko Ty sobie tak myślisz, że za 2 lata ślub, a chłopak nawet jeszcze o tym nie wie? Jeśli jesteście już zaręczeni, to jak najbardziej takie rozmowy powinny się odbywać. Jeśli nie, to chłopak ma trochę prawo Cię zbywać.
Ja Cię na mieszkanie przed ślubem namawiać nie będę, chociaż wg mnie to bardzo dobry pomysł. Ale skoro tak się mają sprawy, że nie będziesz miała możliwości poznać go przed ślubem w tej kwestii (w sensie, czy zacznie sprzątać), to niestety musicie ustalić przed ślubem jakie obowiązki będą do kogo należały. Najlepiej zrobić listę, np "Ty gotujesz, on zmywa, Ty ścierasz kurze, on odkurza itd". Jeśli od razu Cię wyśmieje z tą listą, to możesz uciekać tam, gdzie pieprz rośnie :) Jeśli powie, że się zastanowi, że jeszcze jest czas - to pewnie gra na zwłokę, a tak naprawdę nie zamierza Ci w niczym pomagać. A jeśli się zgodzi, to tylko kwestia tego, żeby później dotrzymał słowa ;) Bo niestety nie mieszkając razem przed ślubem inaczej się chyba nie da - i zawsze będzie to trochę takie kupowanie kota w worku...
Ja jestem z moim - za parę dni będzie 3 lata. 7 miesięcy temu mi się oświadczył, półtora miesiąca później przeprowadziłam się do niego. Nic wcześniej nie ustalaliśmy, nie przyszło mi to nawet do głowy. On chodzi do pracy, ja póki co siedzę w domu (za 2 miesiące ślub i dopiero po ślubie zamierzam iść do pracy). W związku z tym, że on pracuje, ja wykonuję większość rzeczy w domu, tj. gotuję, zmywam, sprzątam... Ale jak przyjdzie sobota, ja ścieram kurze, on odkurza. Ja sprzątam w kuchni, on w łazience. Co najlepsze, on myje kibelek i kabinę - bo jak twierdzi "nie chce, żeby jego kobieta wykonywała taką brudną robotę"! Na weekendzie zmywa gary, czasem nawet coś ugotuje. Czasami ma gorszy dzień i nic nie zrobi, ale ja też nie jestem święta :P
A jeszcze takie pytanie: Co zamierzacie po ślubie? Gdzie zamieszkacie? Sami czy z rodzicami/teściami? Jeśli z jego mamusią, to bądź pewna, że będzie ciężko.
Ja na Twoim miejscu zaczęłabym od małych kroczków: Kiedy będziecie u niego, poproś: "Kochanie, zrobiłbyś mi kawę?" tylko tak, żeby to on zrobił, a nie siostra, czy mama. A później pochwal: "to najlepsza kawa jaką ostatnio piłam!". Faceci lubią, jak się ich chwali. Motywuje ich to do dalszej pracy. Oczywiście z tą kawą to tylko przykład, możesz tak zrobić ze wszystkim - ale tak jak mówię, najlepiej zacząć od małych rzeczy :) I się okaże, czy chłopak się zmieni, czy nie... Bo trudno zerwać z nim teraz tylko dlatego, że jest leniem. Ale przymykać na to oczu też nie ma co, bo niedługo po ślubie może być rozwód... Więc bądź czujna :) Powodzenia.
18 czerwca 2014, 10:00
mój brat co prawda potrafi gotować ale nic w domu nie posprząta :/ nawet głupiego noża, którym wcześniej smarował chleb, nie wsadzi do zmywarki.
18 czerwca 2014, 11:18
Mój Mąż gdy mieszkał u rodziców to miał wszystko podane pod nosek, posprzątane, wyprane, ugotowane. Jedynie pomagał tacie w "męskich" obowiązkach typu rąbanie drewna, rozpalanie w piecu w kotłowni, koszenie trawnika itd itp.
Natomiast jak tylko zamieszkaliśmy razem to od początku pomaga mi w domowych obowiązkach. Raczej tak sam od siebie, nie musiałam go tego "uczyć". Myje naczynia, odkurza, wynosi śmieci, robi dzieciom kolacje, zrobi zakupy :D Jedynie za gotowanie się nie bierze ;)
18 czerwca 2014, 11:51
Edytowany przez ewula1976 18 czerwca 2014, 11:57
18 czerwca 2014, 13:12
Denerwują mnie te Wasze "pomaga mi w domu", "pomaga mi przy dzieciach". Jakie pomaga? To są Wasze wspólne domy, Wasze wspólne dzieci, nigdzie nie jest powiedziane, że to kobieta jako jedyna ma obowiązek zajmować się dziećmi, domem, kotem, psem, a facet może jedynie umyć auto, otworzyć piwo. Tak nie jest i dopóki tego nie pojmiecie, drogie panie, to dacie się wpędzać w kierat. Żona = darmowa służąca?
Moja Mama, na uwagi swojej teściowej (rocznik 1906), że jej syn, a mąż mojej Mamy i mój Ojciec się w domu zaharowuje zamiatając i wieszając pranie, mawiała niewzruszona: "Służbie się płaci. Skoro nie mamy na służbę, to musimy sobie radzić sami." I to jest to, co ja wyniosłam z domu. Faceci są doskonali w czynnościach domowych. Mam dwóch braci, którzy sprzątają, gotują, piorą, robią zakupy i przetwory, nie wiem, prasują i wynoszą śmieci sami z siebie. Prowadzą domy wraz ze swoimi kobietami bez tekstów, że pomagają. Uważam faceta bez takich umiejętności za upośledzonego społecznie. Dopuszczam to, że być może stać ich na służbę, jeśli nie chcą lub nie umieją prowadzić sobie domu, czemu nie. Mnie też szkoda czasu na sprzątanie, ale stać mnie na panią, która to robi.
Natomiast jestem niewzruszenie przeciwna leserom i wygodnickim hrabiom, którym się wydaje, że żona/matka/siostra to jest robot wieloczynnościowy. Darmowy.
Autorko, ja Wam niestety nie wróżę świetlanej przyszłości, chyba że godzisz się w duchu na bycie tą służbą w swoim własnym domu. Bo co innego facet, który nie wie, że zakupy trzeba schować do lodówki, ale pełen dobrych chęci, żeby się nauczyć i współtworzyć ten dom ze swoją kobietą, a co innego pan, który na 28 lat i świadomie domaga się herbaty od kobiet w domu rodzinnym. To są być może mało znaczące fakty, ale dają do myślenia. I nie są to bardzo radosne myśli. Twój facet musi CHCIEĆ. A o to najtrudniej.
18 czerwca 2014, 13:19
Faceci są różni, różnie chowani. Nie mam pojęcia, jaki jest Twój i jak bardzo jest skory do kompromisów i "nowych zasad", ale jedno jest pewne-oczekuje, że będziesz śmigać wokół niego jak mama i siostra. Skoro Ty tego nie chcesz, musisz z nim usiaść i porozmawiać. Spisać na kartce, czego oczekujesz, ustalić, jak dokładnie będzie wyglądał sprawiedliwy podział obowiązków. Jeśli Cię kocha i chce Twojego szczęścia, to się na to zgodzi.
Jak to wygląda u mnie? Mój facet mieszka sam i jest w stanie robić wszystko, ale już mi powiedział, że gotować nienawidzi (robi to, bo musi, inaczej chodziłby głodny) i że spodziewa się, że kiedy zamieszkamy razem, to ja się będę tym zajmować, on za to może zmywać i sprzątać. Nie jestem do końca z tego zadowolona, bo wiem, że gotowanie to dodatkowa godzinka lub dwie, a zakładając, że będziemy pracować tyle samo czasu, niespecjalnie mi się to podoba. I by loby mi miło, jakby czasem, od serca, sam zrobił kolację. Nie jestem przyzwyczajona, by codziennie gotować, często jest tak, że zamiast obiadu zjadam jakąś kanapkę, żeby nie czuć głodu i już, a tak musiałabym codziennie przy tych garach... Zobaczymy jak to będzie.