Temat: do usunięcia

.

wiem na pewno, że byłby to dla mnie olbrzymi problem, gdyby facet nie poczuwał się do dbania o dom/mieszkanie. mój tata nie potrafi nawet po sobie łyżeczki umyć, sorry, nie chce mu się. cóż, babcia nie nauczyła, mama przymykała oko, to teraz jest tak a nie inaczej. jak dla mnie dorosły facet, który nie potrafi zadbać o dom jest trochę nieprzystosowany do życia. ja nawet lubię sprzątać, bo lubię czystość i porządek wokół siebie, ale tylko, gdy wiem, że to mój wybór i dobra wola, a nie jakiś obowiązek czy oczekiwanie, bo przecież jestem babą. co nie znaczy, że nie oczekuję, że druga osoba zauważy moje starania i np następnym razem postara się zrobić więcej ode mnie. nawet nie musi być po równo, ale inicjatywa i chęci się liczą :) a i gdybym była z facetem, który oczekiwałby ode mnie robienia wszystkiego w domu, łącznie z robieniem mu herbaty  i zbierania skarpetek z podłogi, to, hehe, długo bym z nim nie była.

Pasek wagi

Hmm. Mój do roboty też się nie pali, ale póki co nie mam z tym problemu... bo ja też nie :d 

myślę, że gdybyśmy zamieszkali razem, to byłby mały chlewik :D aczkolwiek potrafi sam posprzątać, poodkurzać zanim przyjdę, pozbierać rzeczy porozrzucane po domu, wyrzucić śmieci itp, wiec gdy juz 'chlewik' urosnie za duzy, to nie sądzę byśmy mieli problem. Ja za niego harować na pewno nie zamierzam, w życiu nie zgodzę się na sytuację, gdzie facet to 'pan i władca' tylko dlatego, że jest facetem. 

Ja niestety jestem bałaganiarą, zwłaszcza przed wyjściem do pracy/ na uczelnię, wciąż brak mi czasu. Kubek zostawiam w łazience, 3 razy sie przebieram i część rzeczy laduje na łóżku, kosmetyków nie zdążę odłożyć, torebki przepakować itp.

Pasek wagi

Moje zdanie jest takie, że to matki są winne, rozpieszczają syneczków, a przy tym ich krzywdzą życiowo. Ja od swojego 9-letniego synka już wymagam (oczywiście na miarę jego możliwości) aby w przyszłości mógł sobie w życiu poradzić i już teraz myślę o tym, że kiedyś będzie mężem i ojcem. Ale bez względu na to co wynosi się z rodzinnego domu to jeśli dwoje ludzi się kocha będzie potrafiło się dopasować i stworzyć naturalne kompromisy, najważniejsze to umieć rozmawiać ze sobą. No i my kobiety swoim urokiem potrafimy sobie "wychować" faceta :) to taki pół żart, ale chodzi mi o to, że jeśli Ty będziesz dobra dla swojej drugiej połówki, to on odwzajemni się tym samym jeśli Cię kocha. A jeśli nie jesteś tego pewna to powiedz to partnerowi jak sobie widzisz wspólne życie i czy on widzi je podobnie ;) U mnie w każdym razie jakoś wszystko samo się poukładało i mało jest rzeczy które mi przeszkadzają, a w sumie przeszkadzają tylko jak jestem przed okresem ;) Dobrze się dobraliśmy, nieraz jak patrzymy np. na znajomych to mój mówi "dobrze, że nie jesteś taka jak ona", ja zaś mówię "nie wyobrażam sobie życia z takim" mimo, że lubimy znajomych to widzimy różnice w ich wspólnym życiu od naszego życia, im ich styl i poukładanie spraw odpowiada, a nam nasz. I o to chodzi, by dobrze się dobrać ;)  Aha i ja się nie zgadzam z tym, że facet będzie Cię traktował jak swoją matkę. Czego jestem dowodem ;)  I dodam jeszcze, że UWIELBIAM SWOJEGO MĘŻA, nawet gdy zostawia na ławie brudną szklankę po kawie, albo okruchy z chleba na desce, nawet gdy uważa że posprzątanie to tylko zmycie podłóg, ale zawsze gdy mu wskażę co ma zrobić lub poproszę to robi, sam też się czasem domyśli co trzeba zrobić ;) ,  ja też nie mam problemu ze zrobieniem tego co on robi zwyczajowo gdy widzę, że jest zmęczony albo ma więcej pracy. A że jesteśmy rodzicami to dla mnie najważniejsze jest to iż bardzo troszczy się i dba o dzieci, super się z nimi bawi i jest wzorowym tatusiem ;) ale się rozpisałam..

Pasek wagi

mój mąż robi wszystko o co poproszę, a nawet jeśli nie poproszę,,,teraz jestem w ciąży /lada moment rodzę/ i pomaga mi we wszystkim, łącznie zdzieckiem, które już mamy...

Przykro mi Autorko, ale Twoja sytuacja jest tragiczna.

Facet, który ma 28 lat, mieszka z rodzicami i nawet palcem w domu nie kiwnie? Przecież to jest tak tragiczne, że aż śmieszne. Można mieszkać z rodzicami i do śmierci (jak są warunki), ale wtedy każdy dba o dobro wspólne, czyli dom. To już nawet 3-letnie dzieci odnoszą po sobie talerze, wkładają brudne rzeczy do prania, sprzątają zabawki.

Twój facet przez 28 lat był obsługiwany przez mamusię i nie licz, że zmienisz jego światopogląd ''kobiety do garów/miotły''. Nie mieszkacie ze sobą, bo nie uprawiacie seksu przed ślubem i unikacie pokus? Bo podobno mieszkanie osobno było jego pomysłem i jeżeli nie stoi za tym religia, to zapaliłaby mi się w głowie czerwona lampka, a może nawet reflektor... Przecież to klasyczna ucieczka od obowiązków i zobowiązań. On zdaje sobie sprawę, że jak sobie pomieszkacie przed ślubem i zobaczysz, jaki on jest na co dzień, natychmiast uciekniesz. I jeszcze tekst, że na takie rozmowy przyjdzie czas. Kiedy? Po ślubie? Błagam Cię. Przed Tobą świetlana przyszłość sprzątaczki i kucharki.


cherry_flamme napisał(a):

Przykro mi Autorko, ale Twoja sytuacja jest tragiczna.Facet, który ma 28 lat, mieszka z rodzicami i nawet palcem w domu nie kiwnie? Przecież to jest tak tragiczne, że aż śmieszne. Można mieszkać z rodzicami i do śmierci (jak są warunki), ale wtedy każdy dba o dobro wspólne, czyli dom. To już nawet 3-letnie dzieci odnoszą po sobie talerze, wkładają brudne rzeczy do prania, sprzątają zabawki.Twój facet przez 28 lat był obsługiwany przez mamusię i nie licz, że zmienisz jego światopogląd ''kobiety do garów/miotły''. Nie mieszkacie ze sobą, bo nie uprawiacie seksu przed ślubem i unikacie pokus? Bo podobno mieszkanie osobno było jego pomysłem i jeżeli nie stoi za tym religia, to zapaliłaby mi się w głowie czerwona lampka, a może nawet reflektor... Przecież to klasyczna ucieczka od obowiązków i zobowiązań. On zdaje sobie sprawę, że jak sobie pomieszkacie przed ślubem i zobaczysz, jaki on jest na co dzień, natychmiast uciekniesz. I jeszcze tekst, że na takie rozmowy przyjdzie czas. Kiedy? Po ślubie? Błagam Cię. Przed Tobą świetlana przyszłość sprzątaczki i kucharki.

Też tak mi się zdaje... delikwent nie chce odsłaniać zbyt wiele, żeby kandydatka na sprzątaczkę i donosiciela herbat nie zmyła się przed zawarciem umowy.;) Jak już wersja demo się skończy, papiery będą podpisane objawi swoje prawdziwe kolory. Wtedy autorka tematu zacznie rozprawiać, jak trzeba w małżeństwie iść na kompromisy bo w dzisiejszych złych czasach to ludzie zmieniają partnerów jak rękawiczki i się nie poświęcają dla dobra ogólnego małżeństwa. To już grali, panie dzieju, to już grali...

My kobiety lubimy tak romantycznie uwierzyć, że partner zmieni się pod wpływem naszej magicznej mocy miłosnej, że go sobie "wychowamy", ale prawda taka, że jak nie chce (a ten z tego przykładu ewidentnie nie chce) to go nie ruszysz. Więcej, jestem zdania, że z każdego w końcu jego dom wyjdzie, wystarczy trochę poczekać, zawsze gdzieś tam będzie wystawał spod męża ten chłopczyk co wynosił talerze do kuchni i grabił ogród, albo tylko leżał, bo mamusia zrobiła wszystko.

Pasek wagi

ostatniepodejscie napisał(a):

On tak został wychowany. wiem coś o tym i uwierz nie jest  lekko. I moim zdaniem takich zachowań nie da się wybić z głowy. Skoro teraz nic nie robi to nie łodz się ze za kilka lat kiwnie palcem.

Popieram... bardzo trudno będzie ci teraz wypracować u niego jakieś nawyki... No ale tak niestety jest jak mamusia synusiowi wszystko wokół dupy robiła i zawsze dostawał wszystko pod pysk za przeproszeniem... 

Spróbuj przed ślubem z nim zamieszkać chociaż na parę miesięcy wtedy zobaczysz czy garnie sie do pomocy. Mnie to tak denerwuje że szok, takie lewusy, dwie lewe ręce. Kobieta ma pracować, wychowywać dzieci, sprzątać, gotować, a oni aby do pracy i haj lajf...

Uważam, że jeśli facet pracuje 8 godz dziennie i kobieta też tyle, to powinni razem wypełniać obowiązki domowe. 

Czasy sie zmieniły, to kiedyś kobieta zajmowała sie domem i dziećmi ( ale przeważnie nie pracowała) i przyzwyczaiła facetów do wygody. wiem, bo moja babcia i mama całe życie podawały jedzenie pod twarz i to tak perfidnie, że mój ojciec ostatnio się pytał jak wyglądają liście pietruszki... normalnie ręce opadają :)

sama widzisz,on wie ze od tego sa kobiety i nie ludz sie,ze po slubie bedzie inaczej

Nie wyglada to za dobrze, gdy dorosly facet nawet prosi o herbate swoja mame czy siostre... sam powinien zapytac komu zrobic, gdy ma na nia ochote! Jest zwyczajnie wygodnicki, a takiego faceta latwo nauczyc, ze baba jest od garow.

Sprobujcie pomieszkac razem, zobaczysz jak to wyglada w praniu, ale bez mamusi, ktora wyreczy synusia. Zamieszkajcie gdzies razem samodzielnie.

Ja sie swojego faceta troche obawialam, bo straszny balaganiarz byl. Przed slubem pomieszkiwalismy razem, to w wakacje, to na waleta w akademiku, ale moglam zobaczyc, ze potrafi kolo siebie zrobic to i owo i przede wszystkim NIE WYRECZAL sie nikim. Teraz nie ma innego wyjscia jak pomagac w domu, bo mnie wiecej nie ma niz jego, a dziecmi tez trzeba sie zajac. Czasem sie "krztusi" ze mi duzo (wiecej niz inni?) w domu pomaga, no ale sorry oboje pracujemy i jakos to musi funkcjonowac.

Mamy podzielone obowiazki: ja gotuje, on wynosi smieci, ja piore on rozwiesza, ja skladam na kupki pranie i kazdy swoja kupke sam wklada do szafy (nawet moje 5 i 3 letnie dziecko- tak jak potrafia) na zmiane tez odkurzamy, prasujemy i zmywamy gary (kto akurat jest w domu, a jest potrzeba). Dzieci same musza swoje rzeczy posprzatac pod koniec dnia. Potrafia tez wlozyc po sobie naczynia do zmywarki. Gdy cos rozleja lub rozsypia to tez musza posprzatac po sobie. Potem musze poprawic, ale w ten sposob  ucza konsekwencji i sprzatania po sobie. Ale bez pomocy by sie nie obylo, bo raz w tygodniu przychodzi pani aby ogarnac powierznie plaskie scierkami i mopami

Latwo nie bedziesz miec, powodzenia

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.