- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 czerwca 2014, 22:02
Lepiej zamieszkajcie ze sobą przed tym ślubem bo możesz się ładnie rozczarować, dla mnie to co opisałaś, jest BARDZO niepokojące Prawdopodobnie po ślubie zastąpisz mu mamusię, zostaniesz jego kucharką, sprzątaczką i kochanką, potem jak będą dzieci to też nic nie będzie umiał przy nich zrobić, bo Ty to zrobisz lepiej w końcu jesteś kobietą.
Popieram. To już nie są pierwsze oznaki do zaniepokojenia się o własną wygodę w przyszłości - tutaj już trzeba patrzeć na to jako przyczynę jakiejś decyzji. Bo co z tego, że facet będzie dla Ciebie dobry, kochany, będziesz mogła z nim porozmawiać, iść do łóżka i pooglądać TV - jak nie będziesz miała na to czasu?
Mój TŻ jest wychowany w ten sposób, że sam potrafi wszystko zrobić. Lepiej czy gorzej - ale potrafi (no, może poza gotowaniem, bo nie dałoby się zjeść). Przyjeżdża do mnie i od razu odkłada wszystko na miejsce; czasami wracam z uczelni, a tutaj poodkurzanie, poukładane, kurze zmyte - super!
17 czerwca 2014, 22:05
zamieszkajcie razem przed ślubem i zobaczysz czy dojdziecie do porozumienia. Jak jesteś u niego to poś go żeby zrobił Ci herbate i szczrze porozmawiaj o swoich obawach. powiedz to co napisalas tu.
zawsze,jak próbuję podjąć dyskusję na ten temat, to kończy się tak samo -"nie",głupia gadka, albo wywracanie oczami. Nigdy nie powie nic konkretnego,a ja mu przecież nie będę stawiać warunków póki co,prawda? Nie chcę tez go tym za bardzo męczyć, żeby go nie zniechęcać i już mu truć no ale:/ W każdym razie wiem, że ogólnie on wyznaje zasadę,że problemy w związku się rozwiązuje i nie ma sytuacji, których się przezwyciężyć nie da. Pytanie,czy on uważa kwestię podziału obowiązków za problem, czy nie (bo odpowiedź jest przecież jasna,kto ma pracować w domu).A co do tej herbaty, to nieraz na to robiłam miny wyrażające zniesmaczenie, ale on nic. Albo też raz jedyny powiedziałam, że przecież on mógłby to zrobić,albo my wspólnie na co on :"ale po co,jak Anka może zrobić". Ale przyznam,że ostatnio jak byłam u niego,też kazał zrobić siostrze herbatę dla nas, przyszedł zadowolony,że zaraz będzie. Minęło 15 min i herbata nie przyszła,to ten zdziwiony i mówi,że idzie sprawdzić czemu jeszcze nie przyniosła. W końcu sam sobie musiał zrobić, mi nie przyniósł (no ale mi tak bardzo nie zależało,żeby mieć tą herbatę). No właśnie.pytanie- jak mam postępować,żeby jednak miał inny stosunek do prac domowych?A i dodam,że mieszkać przed ślubem na pewno nie będziemy ze względu na nasze poglądy.
sorry, nie doczytałam, ja bym sie jednak oburzyła jakby mi nie przyniósł. Nie chodzi o herbate ale o fakt, to bardzo niekulturalne, już nie mówić, że Cię olał. Ja bym sie poważnie zastanowiła. Masz troche czasu, wiec lepiej zacznij wymagać, może z jego mamą porozmawiaj, żeby za niego nie sprzątała.
17 czerwca 2014, 22:06
zawsze,jak próbuję podjąć dyskusję na ten temat, to kończy się tak samo -"nie",głupia gadka, albo wywracanie oczami.ale dosc dlugo juz jestescie razem, skoro myslisz o slubie, to jest jak najbardziej odpowiedni czas na takie powazne rozmowy. Nie chcesz go denerwowac? To co mamy ci doradzic?bo powiedział mi,że na takie poważniejsze tematy mamy jeszcze czas. więc nie chcę go denerwować. z drugiej strony, jeśli miałbym się dowiedzieć, że jego poglądy się nie zmienią,to wolałbym wiedzieć to teraz. może on gra na zwłokę albo "jakoś to będzie?"A dlaczego mu nie chcesz stawiać teraz warunków ? A po ślubie to już można ? Bądź twarda i wymagaj od niego już teraz, bo będziesz kiedyś żałować tego ślubu a i on się zdziwi nieźle, że przed ślubem taka potulna byłaś, a tu nagle coś od niego chcesz i w zołzę się zmieniłaśNo nie wiem już sama :( Bo póki co z jego perspektywy to może być głupota no i dla mnie też jest,bo na razie tego nie odczuwam (bo nie mieszkamy razem). Dla takiej pierdoły nie chcę psuć niczego teraz. Wiem oczywiście, że później to pierdołą nie będzie. Chciałabym tak go podejśc,by zrozumiał moje obawy i znowu mi nie przerywał, że "to za wcześnie","cieszmy się tym, co mamy","nie,bo nie" itp
17 czerwca 2014, 22:07
zamieszkajcie razem przed ślubem i zobaczysz czy dojdziecie do porozumienia. Jak jesteś u niego to poś go żeby zrobił Ci herbate i szczrze porozmawiaj o swoich obawach. powiedz to co napisalas tu.sorry, nie doczytałam, ja bym sie jednak oburzyła jakby mi nie przyniósł. Nie chodzi o herbate ale o fakt, to bardzo niekulturalne, już nie mówić, że Cię olał. Ja bym sie poważnie zastanowiła. Masz troche czasu, wiec lepiej zacznij wymagać, może z jego mamą porozmawiaj, żeby za niego nie sprzątała.zawsze,jak próbuję podjąć dyskusję na ten temat, to kończy się tak samo -"nie",głupia gadka, albo wywracanie oczami. Nigdy nie powie nic konkretnego,a ja mu przecież nie będę stawiać warunków póki co,prawda? Nie chcę tez go tym za bardzo męczyć, żeby go nie zniechęcać i już mu truć no ale:/ W każdym razie wiem, że ogólnie on wyznaje zasadę,że problemy w związku się rozwiązuje i nie ma sytuacji, których się przezwyciężyć nie da. Pytanie,czy on uważa kwestię podziału obowiązków za problem, czy nie (bo odpowiedź jest przecież jasna,kto ma pracować w domu).A co do tej herbaty, to nieraz na to robiłam miny wyrażające zniesmaczenie, ale on nic. Albo też raz jedyny powiedziałam, że przecież on mógłby to zrobić,albo my wspólnie na co on :"ale po co,jak Anka może zrobić". Ale przyznam,że ostatnio jak byłam u niego,też kazał zrobić siostrze herbatę dla nas, przyszedł zadowolony,że zaraz będzie. Minęło 15 min i herbata nie przyszła,to ten zdziwiony i mówi,że idzie sprawdzić czemu jeszcze nie przyniosła. W końcu sam sobie musiał zrobić, mi nie przyniósł (no ale mi tak bardzo nie zależało,żeby mieć tą herbatę). No właśnie.pytanie- jak mam postępować,żeby jednak miał inny stosunek do prac domowych?A i dodam,że mieszkać przed ślubem na pewno nie będziemy ze względu na nasze poglądy.
Mysle, ze mama nie madrzejsza od syna, albo nie da rady go przekonac, skoro chlop ma 28 lat, dalej mieszka z mamusia i jeszcze pozwala sie obslugiwac... a jak juz z laska cos zrobi, to tylko dla siebie
17 czerwca 2014, 22:12
No nie wiem już sama :( Bo póki co z jego perspektywy to może być głupota no i dla mnie też jest,bo na razie tego nie odczuwam (bo nie mieszkamy razem). Dla takiej pierdoły nie chcę psuć niczego teraz. Wiem oczywiście, że później to pierdołą nie będzie. Chciałabym tak go podejśc,by zrozumiał moje obawy i znowu mi nie przerywał, że "to za wcześnie","cieszmy się tym, co mamy","nie,bo nie" itpzawsze,jak próbuję podjąć dyskusję na ten temat, to kończy się tak samo -"nie",głupia gadka, albo wywracanie oczami.ale dosc dlugo juz jestescie razem, skoro myslisz o slubie, to jest jak najbardziej odpowiedni czas na takie powazne rozmowy. Nie chcesz go denerwowac? To co mamy ci doradzic?bo powiedział mi,że na takie poważniejsze tematy mamy jeszcze czas. więc nie chcę go denerwować. z drugiej strony, jeśli miałbym się dowiedzieć, że jego poglądy się nie zmienią,to wolałbym wiedzieć to teraz. może on gra na zwłokę albo "jakoś to będzie?"A dlaczego mu nie chcesz stawiać teraz warunków ? A po ślubie to już można ? Bądź twarda i wymagaj od niego już teraz, bo będziesz kiedyś żałować tego ślubu a i on się zdziwi nieźle, że przed ślubem taka potulna byłaś, a tu nagle coś od niego chcesz i w zołzę się zmieniłaśto ty nie potrafisz jasno i konkretnie postawic sprawy?
17 czerwca 2014, 22:13
najpierw z nim zamieszkaj przed slubem i się dogadajcie w tej kwestii w praniu, a nie kłutnie i sprzataczka po ślubie bo z tego co piszesz tak moze byc i jak nie umie chyba nie chce mu się
17 czerwca 2014, 22:21
myślałam, że jestem twarda,ale chyba nie w tej kwestii. poczułam się trochę przytłoczona przez Wasze posty.i chyba mnie przekonują do tego, aby coś konkretnego zacząć działać. zobaczę się z nim w weekend i podejmę temat jeszcze raz, ale już z dużo poważniejszym tonem. może to go trochę przestraszy.
co do pomysłu wspólnego zamieszkania to jest niemożliwe. on ma swoje zdanie i tutaj na to nie wpłynę, zresztą już powiedziałam mu dawno,że to akceptuję i ze mam podobne zdanie. zresztą nawet jeśli..to moja rodzina chyba by mnie zaszczuła,naprawdę.
swoją drogą szkoda,że żaden facet się nie wypowiedział,bo fajnie byłoby znać ich stosunek do tej sprawy.
dzięki dziewczyny z kopa :)
17 czerwca 2014, 22:21
Moim zdaniem najważniejszy jest plan i jego egzekwowanie. Ustaliłam z nim, że jeżeli jedno robi obiad to drugie zmywa, a skoro jemu nie chce się pozmywać to mnie nie chce się robić obiadu i koło się zamyka. Dodatkowo zauważyłam, że szybciej i chętniej wykonuje prace domowe jeżeli wie, że ja coś zrobiłam, bądź akurat robię. Gadanie 'umyj podłogę' nie działa, ale 'Kochanie idę posprzątać łazienkę, zajmiesz się podłogą?' odrazu. Tyle, że mój za dzieciaka układał wszystko i miał błysk w pokoju, a teraz w okresie studenckim się rozleniwił.
17 czerwca 2014, 22:25
Jeśli nie jest totalnym betonem, a Ty masz w sobie zdrowe pokłady cierpliwości, to powinno być nieźle. :) Moja przyjaciółka ma bardzo podobną sytuację, z tym że oni mieszkają ze sobą od ponad 4 lat. Facet nauczył się sprzątać (chociaż sam z siebie tego nie zrobi), zmywa naczynia i przyswaja powolutku, jak się gotuje (na początku nie wiedział, jak ugotować makaron, teraz daje radę sam zrobić prosty obiad), chociaż też był przyzwyczajony, że wszystko ma podane jak na tacy i czasem wydaje się niezadowolony, że się skończyło. ;)
17 czerwca 2014, 22:28
Wiem, niestety z doświadczenia, że trudno to zmienić, bo tak został wychowany,ewentualne pretensje do Pani teściowej, oczywiście żart.A tak poważnie to zacznij już teraz nad tym pracować, aby Jego nastawienie się zmieniło,bo będzie Ci bardzo ciężko cokolwiek wyegzekwować, niestety po ślubie to już trochę póżno na zmianę przyzwyczajen.A tak na marginesie to mój 14 letni syn ma dyżuty w kuchni przy zmywaniu, odkurza mieszkanie 2 razy w tygodniu i wynosi śmieci, także potencjalna żona będzie miała z Nim trochę lepiej niż Jego mamusia ciągle walczaca,pozdrawiam