Temat: chcę dziecka, a jego nie ma - co robić?

Vitalijki. Pytałam was niedawno o to, co robić w sytuacji kiedy facet jest ciągle w delegacji, a ja chcę poważnego życia i związku. Mówiłyście, że jak kocham to trwać.

Jednak....

Teraz fakt, że jego nie ma stał się faktem. Kiedy mieszkaliśmy razem bo miał pracę blisko - myślałam, że dam radę kiedy on będzie daleko. Kiedy wyjechał - przyjeżdżał w środy i weekendy - tęskniłam, ale dawałam radę. Teraz zaczyna się wiosna, lato, będzie dużo pracował nawet w weekendy. W środy już nie przyjeżdża. Na weekendy zabiera pracę do domu. A teraz będzie pierwszy weekend kiedy go nie będzie. Mogę do niego pojechać, ale kiedy pracują w weekendy to też do póżna, do 20, 22 czasem na budowie, a mam do niego 200 km. 

Coraz bardziej czuję instynkt macierzyński. Bardzo bym chciała zostać matką. Ale to że on całe życie w delegacji nie pomaga mi. Nie wyobrażam sobie przebywania sama w domu jak teraz z rosnącym brzuszkiem, z pierwszymi dniami maleństwa. Jak o tym myślę to mi się płakać chce. Zależy mi na nim...ale nie wiem czy potrafię żyć na odległość. I stosunki między nami kiedy jego niema się ochładzają, każde żyje swoim życiem.

Pomocy.........

Pasek wagi

Oj ciężkie jest życie na odległość, zwłaszcza jeżeli Ty marzysz już o dziecku. Co z tego, że Twój chłopak chce dziecka, jeżeli nie zamierza zmienić swojego życia.... Jeżeli mówi do Ciebie ,,wiedziałaś jaką mam pracę" teraz, to pomyśl,że tak samo może Ci powiedzieć jak będziesz w ciąży i jak maluszek się już pojawi. Będzie Ci ciężko i będziesz sama. Bardzo Ci tego NIE życzę! Wiem coś na temat związków na odległość. Mój tata jest kierowcą i nigdy go w domu nie było, czasem dzień lub dwa w tygodniu, a czasem całymi tygodniami byliśmy tylko z mamą. Mama miała ciężko, była nas czwórka, bardzo tęskniła, musiała zrezygnować ze swojej ukochanej pracy. Niestety ich małżeństwo nie było udane. Tata miał ,,swoje życie" w trasie, a mama z nami. Jak się już widywali to zawsze się kłócili.

Ja też ma doświadczenie ze związkiem na odległość. Męża poznałam przed jego wyjazdem na studia do Niemiec. Żyliśmy w związku na odległość 5 lat... To był koszmar i wiedziałam, że jeżeli nic z tym nie zrobimy to nasz związek się rozpadnie. U nas to wyglądało tak,że mój K.miał w Niemczech dobrą pracę, a ja skończyłam prawie studia i postanowiłam wyjechać. Zrezygnowałam z wielu rzeczy, nie znałam języka i byłam kompletnie sama, czułam się pusto...Wszystko jednak za sprawą determinacji, powoli się ułożyło, mamy synka, K. nadal ma świetną pracę, a ja szukam czegoś dla siebie. Było ciężko, ale nam się udało. Nadal jest mi ciężko bo tęsknie za rodziną, przyjaciółmi, ale staram się myśleć pozytywnie. 

Tak na prawdę to Ty musisz zdecydować i to najlepiej teraz czy chcesz wiązać się z osobą, której przy Tobie nie będzie w najprawdopodobniej najważniejszych momentach w życiu...

no i chyba prawda jest taka, że wiem jak to się zakończy. Wiem, że mój ukochany pracy nie zmieni, bo ją kocha - ja też nie mogę żądać od niego takich poświęceń, a z drugiej strony wiem, że nic by to nie dało. Nie wyobrażam sobie ciąży bez mężczyzny przy sobie. Głaskania brzucha, całowania, a potem wspólnej pielęgnacji małego człowieka. Mam 23 lata, ale od 5 żyje całkowicie samodzielnie, więc jest to dla mnie odpowiedni czas. Tym bardziej, że mogę później mieć problemy (to rodzinne) z zajściem. Jeszcze sobie nie wyobrażam tego rozstania. 

Pasek wagi

alexbehemot25 napisał(a):

cos tak mi sie wydaje, ze zaczynasz dojrzewac do decyzji o rozstaniu

ale dlaczego od razu się rozstawać? Pogadaj z nim...

czasem nie rozumiem tych wątpliwości, gdybym była na Twoim miejscu porozmawiałabym z facetem i nakreśliła jak ja to widzę, daj mu szansę, Ale jeśli nie jest w stanie zmienić pracy dla Ciebie, to czy naprawdę chcesz być z kim kto Cię stawia na 2 czy 3 miejscu?

Przechodziłam podobną sytuację, dzieliła nas podobna odległość On nie chciał się przeprowadzić (pomimo że z pracą nie byłoby problemu), i od kilku lat razem nie jesteśmy (na szczęście).

Pasek wagi

dobrze Cię rozumiem, tak jak pisałam my też mieliśmy ciężko, ale wspólne kompromisy pozwoliły nam na sytuację jaką teraz mamy. Jeżeli Twój chłopak nie chce się zmienić i postarać coś zrobić dla Waszego związku to nie wiem czy warto walczyć o taki związek. Jak byłam w ciąży, K. czytał do brzucha bajki, przytulał go, głaskał,całował. Bardzo dużo mi pomagał i mimo pracy, która tego wymaga, ograniczył wyjazdy w delegację do minimum. Po porodzie(przy którym był obecny) trochę nie mógł się odnaleźć, ale z czasem wszystko samo przyszło:)

Życzę Ci abyś miała kogoś na kim możesz polegać, kogoś kto będzie przy Tobie. Zasługujesz na to!

ZagubionaMyszka napisał(a):

no i chyba prawda jest taka, że wiem jak to się zakończy. Wiem, że mój ukochany pracy nie zmieni, bo ją kocha - ja też nie mogę żądać od niego takich poświęceń, a z drugiej strony wiem, że nic by to nie dało. Nie wyobrażam sobie ciąży bez mężczyzny przy sobie. Głaskania brzucha, całowania, a potem wspólnej pielęgnacji małego człowieka. Mam 23 lata, ale od 5 żyje całkowicie samodzielnie, więc jest to dla mnie odpowiedni czas. Tym bardziej, że mogę później mieć problemy (to rodzinne) z zajściem. Jeszcze sobie nie wyobrażam tego rozstania. 

O ile sie dobrze orientuje to chyba problemy z zajsciem w ciaze dziedziczne nei sa wiec tu sie nei martw:)

A czy ty nie mozesz podazac za nim? Jezdzic tam gdzie o akurat jest?  Mieszkac tam?

Pasek wagi

Na pewno nie decyduj się na takie weekendowe macierzyństwo.Znam kilka przykladow takich malzenstwa a jedno nawet blisko i uwierz mi ale w zadnych przypadku to dobrze nie wygląda.Nie mowie, ze to sto procent przypadkow ale wiekszosc.Wieczne pretensje, kazdy zyje wlasnym zyciem.moj mąz pracuje z takim ,,weekendowym tatą" i zona nie raz dzwoni do niego z podniesionym glosem, ze np dziecko chore a jego nie ma.Nie raz wraca tylko na niedzielę bo w sobotę pracuje do pozna.On pracy nie chce zmienic bo w ich miejscu zamieszkania jest ciezko a ona sie przeniesc tez nie chce bo coś tam i tak się zrą.

Pasek wagi

Też zarabiałam nieźle jak na swój wiek i doświadczenie. Ale potrafiłam zrezygnować z pracy na rzecz powrotu do ukochanego, który serio nie mógł rzucić swojej. Trzeba umieć wybrać co jest ważniejsze - miłość czy kariera. Co z kariery kiedy nie ma się z kim tym podzielić.

no i chyba prawda jest taka, że wiem jak to się zakończy. Wiem, że mój ukochany pracy nie zmieni, bo ją kocha - ja też nie mogę żądać od niego takich poświęceń, a z drugiej strony wiem, że nic by to nie dało. Nie wyobrażam sobie ciąży bez mężczyzny przy sobie. Głaskania brzucha, całowania, a potem wspólnej pielęgnacji małego człowieka. Mam 23 lata, ale od 5 żyje całkowicie samodzielnie, więc jest to dla mnie odpowiedni czas. Tym bardziej, że mogę później mieć problemy (to rodzinne) z zajściem. Jeszcze sobie nie wyobrażam tego rozstania. 

KotkaPsotka napisał(a):

ZagubionaMyszka napisał(a):

no i chyba prawda jest taka, że wiem jak to się zakończy. Wiem, że mój ukochany pracy nie zmieni, bo ją kocha - ja też nie mogę żądać od niego takich poświęceń, a z drugiej strony wiem, że nic by to nie dało. Nie wyobrażam sobie ciąży bez mężczyzny przy sobie. Głaskania brzucha, całowania, a potem wspólnej pielęgnacji małego człowieka. Mam 23 lata, ale od 5 żyje całkowicie samodzielnie, więc jest to dla mnie odpowiedni czas. Tym bardziej, że mogę później mieć problemy (to rodzinne) z zajściem. Jeszcze sobie nie wyobrażam tego rozstania. 
O ile sie dobrze orientuje to chyba problemy z zajsciem w ciaze dziedziczne nei sa wiec tu sie nei martw:)A czy ty nie mozesz podazac za nim? Jezdzic tam gdzie o akurat jest?  Mieszkac tam?

ale jak? z wykształcenia jestem ratownikiem medycznym. O swoją pracę się starałam 4 miesiące i też nie jest różowo. A on... raz jest 3 miesiące tu, raz półtorej roku tam.... za każdym razem wynajem mieszkania? zmiana pracy? w imię czego? jestem jedynakiem, rodzice mają tylko mnie, radzę sobie, nie mieszkam z nimi, ale jestem te 40 km od nich i staram się być w tygodniu raz w domu. Cenię sobie relacje z mamą. nie wyobrażam sobie jeździć za facetem. 

Pasek wagi

ja też nie wyobrażam sobie życia raz tutaj, a raz tutaj. Ciągła zmiana miejsc, otoczenia, nowi znajomi, bez żadnej zaczepki. Niestety taka praca jest dla singli, a nie dla rodzin lub osób, które chcą mieć rodzinę

Słuchaj, nikt tu nie podsunie Ci salomonowego wyjścia w stylu mieć ciastko i zjeść ciastko.

Jeśli dla Twojego faceta praca jest pierwszą kobietą, to cóż, masz dwa wyjścia. 

Albo się z tym godzisz i 

1. żyjecie jak marynarskie małżeństwo- pozdrawiam laski z Wybrzeża, pewnie wiele z nich powie Ci, jak to jest (i pewnie nie tylko z Wybrzeża, teraz sporo rodzin jest podzielonych, bo jedno z małżonków pracuje na kontraktach zagranicą). 

2. Jeździsz za nim za każdym razem właśnie wynajmując mieszkanie, to przecież też nic nowego, tak od lat robiły żony zawodowych wojskowych na przykład, dyplomatów etc. 

Obie wersje trudne i wymagające poświęceń z Twojej strony. Ale nie niemożliwe.

Albo też nie godzisz się na to i t też przypadkiem masz dwa wyjścia:

1. Rozstajecie się, bo Wasze poglądy na świat i życie są bardzo różne.

2. Próbujesz go przekonać do znalezienia stacjonarnej pracy w jednym miejscu- z doświadczenia wiem, że mężczyźni nie takie rzeczy dla swoich kobiet robią. Może przecież pracować w jakimś biurze projektowym, na uczelni, nie wiem, ostatecznie zmienić zawód na fryzjera/kucharza/instruktora nauki jazdy/programistę/kwiaciarza- cokolwiek, byleby być w jednym JAKIMŚ mieście i żebyście byli razem.

To z kolei wymaga poświęcenia ze strony Twojego faceta, ale cóż, to też jest możliwe.

Innych opcji nie widzę.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.