- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
10 kwietnia 2014, 23:19
Vitalijki. Pytałam was niedawno o to, co robić w sytuacji kiedy facet jest ciągle w delegacji, a ja chcę poważnego życia i związku. Mówiłyście, że jak kocham to trwać.
Jednak....
Teraz fakt, że jego nie ma stał się faktem. Kiedy mieszkaliśmy razem bo miał pracę blisko - myślałam, że dam radę kiedy on będzie daleko. Kiedy wyjechał - przyjeżdżał w środy i weekendy - tęskniłam, ale dawałam radę. Teraz zaczyna się wiosna, lato, będzie dużo pracował nawet w weekendy. W środy już nie przyjeżdża. Na weekendy zabiera pracę do domu. A teraz będzie pierwszy weekend kiedy go nie będzie. Mogę do niego pojechać, ale kiedy pracują w weekendy to też do póżna, do 20, 22 czasem na budowie, a mam do niego 200 km.
Coraz bardziej czuję instynkt macierzyński. Bardzo bym chciała zostać matką. Ale to że on całe życie w delegacji nie pomaga mi. Nie wyobrażam sobie przebywania sama w domu jak teraz z rosnącym brzuszkiem, z pierwszymi dniami maleństwa. Jak o tym myślę to mi się płakać chce. Zależy mi na nim...ale nie wiem czy potrafię żyć na odległość. I stosunki między nami kiedy jego niema się ochładzają, każde żyje swoim życiem.
Pomocy.........
10 kwietnia 2014, 23:43
Ale chcieć dziecko to też je wychowywać, dbać wspólnie a nie tylko przysyłać na nie pieniądze... Zrobić to każdy facet umie a wychować to już ma kobieta sama... Chociaż też mi kiedyś jedna kobieta mówiła, że ona to by właśnie wolała żeby jej facet dał dziecko i niech spada bo tylko z nimi utrapienie :)
A może jest szansa, że niedługo awansuje czy coś (mówiłaś, że jego kariera się rozwija) i będzie więcej w domu?
10 kwietnia 2014, 23:45
niestety nie. Jest inżynierem budownictwa kolei. Nawet jeśli zostanie kierownikiem budowy czy coś, to na danej budowie, które zwyczajowo trwają około rok w jednym miejscu. W sumie był już chyba w całej Polsce. Kiedy go poznałam akurat budowa była blisko. Teraz znów daleko
10 kwietnia 2014, 23:47
Ostatnio zajmowałam sie trójka dzieci gdzie ich tata tez jest budowlańcem i tez pracuje w innym mieście i przyjezdzał tylko w weekendy albo czasem na kilka dni. Tak czasem bywa, jak sie kocha to trzeba najtrudniejsze chwile przetrwać. Jesli czujesz że to ten facet to musisz sie pogodzic z jego pracą.
11 kwietnia 2014, 01:15
Ostatnio zajmowałam sie trójka dzieci gdzie ich tata tez jest budowlańcem i tez pracuje w innym mieście i przyjezdzał tylko w weekendy albo czasem na kilka dni. Tak czasem bywa, jak sie kocha to trzeba najtrudniejsze chwile przetrwać. Jesli czujesz że to ten facet to musisz sie pogodzic z jego pracą.
Tylko co, jeżeli ich związek będzie miał wyglądać tak aż do emerytury? :-/
Moim zdaniem powinnaś postawić sprawę jasno. Ma na przykład 8 miesięcy na zastanowienie i dokładnie tyle samo na znalezienie pracy oddalonej maksymalnie o te 80 km (bo tyle da się jednego dnia objechać bezproblemowo).
11 kwietnia 2014, 06:46
Gdyby to nie był problem to i on mógłby się przejechać te 200 km. Iść niewyspany do pracy, ale zobaczyć się. Przejechać 400 km to też koszt. Miłość jest warta każdych pieniędzy ale nie przesadzajmy. Przede wszystkim poświęcenia obu stron. No. Chyba, że uzgodniliście wspólnie, że on zarabia miliony na Wasze piękne wspólne życie za rok, za dwa - teraz się nie widujecie, ale po to, żeby za chwilę być ze sobą cały czas.
11 kwietnia 2014, 07:25
Mój tata był budowlańcem. Całe dzieciństwo widziałam tatę tylko w weekendy. Jako dziecku, mi to ne przeszkadzało, było to dla mnie normalne. Ale mamie było ciężko.
11 kwietnia 2014, 07:29
miałam taka sytuacje. Mój narzeczony wyjechal za granice, byliśmy razem 5 lat. niecaly rok jego wyjazdow i wszystko szlak trafil....zaczal mnie draznic irytować .ja miałam tutaj wszystko poukładane po swojemu a on nagle sobie przyjezdzal i wszystko mi psul (tak to wtedy widziałam). nie przestalam kochac z dnia na dzień, było ciężko....poznałam mojego meza i przeszłam przez to.jestem szczesliwa....mamy synka...chciałabym drugie dziecko:)
11 kwietnia 2014, 07:42
cos tak mi sie wydaje, ze zaczynasz dojrzewac do decyzji o rozstaniu
i będzie to mądra decyzja...