Temat: Zero wdzięczności.

Tracę już energię do życia. Wczoraj od rana pucowałam pokój u mojego chłopaka, myłam ubrudzone jak nie wiem okna i całą resztę, męczyłam się godzinę z cholernymi firanami, robiłam to od godz 10 do 15 prawie - sama z własnej woli chcąc sprawić mu przyjemność. Później ugotowałam mu tak jak chciał pyszny obiad i co ? przyszedł do mnie z pretensjami że wydzwaniam a chciałam jedynie zapytać kiedy będzie - w ogóle się nie ucieszył co więcej nawet nie podziękował, nie przytulił - dopiero gdy powiedziałam. Zero jakiej kolwiek ludzkiej wdzięczności tym bardziej do swojej dziewczyny. Laski dlaczego tak jest że im więcej się staram tym bardziej on tego nie docenia ? dodam, że nie mieszkamy razem tak więc to nie należy do moich obowiązków zrobiłam to tylko dlatego że myślałam, że się ucieszy - wcześniej tak bylo , dziękował mi i wgl a teraz nawet na Kocham cię odpowiada inaczej niż zwykle, sam tego już nie mówi. Może mu spowszedniało nie wiem,
matka polka sie znalazla,  nie znosze takich kobiet co to sie wielce naharują sprzataniem, praniem, gotowaniem (jednym slowem robia caly dzien to co inne kobiety po pracy) a pozniej jest wypominanie, ustekiwanie typu: wszystko na moich rekach, nie jestem wasza służącą, ja po wszystkich sprzatam, itd itd itd, piszesz jak stara, zgryzliwa baba a nie mloda dziewczyna, matko jak ty zameczasz tego chlopaka swoja osbobą, jeszcze mu stopy umyj do kompletu a potem placz ze ucieka przed toba, jestes na prawde chora, jest zycie za oknem, nie wszystko sie kreci wokolo tego biednego, osaczonego chlopaka,i tak cie rzuci na dniach. 
Eukaliptusek1994 - jesli co drugi dzien wyskakujesz z identycznym problemem, nie dziw sie, ze ludzie maja Cie dosyc!
Probujemy Ci doradzic, ale Ty wszystko olewasz i tak w kolko...

Prawda jest taka, ze jestes zakompleksiona dziewczynka, ktora mysli ze pana Boga za nogi zlapala i ma cudownego ksiecia na cale zycie.
Kiedy ow 'ksiaze' to len, ktory ja olewa, nie docenia jej staran i woli spedzac czas z kolegami.
Masz faceta, ktory sie nie stara i krotko mowiac, pasuje mu to. Nie musi sie starac, bo nawet po wielkiej klotni Ty ugotujesz mu obiad, zostaniesz na noc, a dwa dni pozniej posprzatasz mu pokoj.
Zamiast mu pokazac, ze masz wlasne zycie, coraz bardziej sie od niego uzalezniasz.

Wyjscia sa dwa - zaczniesz go olewac, zdasz sobie sprawe z wlasnej wartosci i z tego, ze oboje marnujecie swoj czas, zakonczycie ten chory zwiazek i zaczniecie w koncu cieszyc sie zyciem.
Albo - bedzie tak jak jest.
On bedzie krolem, Ty bedziesz wokol niego skakac, a potem zalic sie na Vitalii, ze tak bardzo go kochasz i nie rozumiesz dlaczego on Cie olewa, kiedy probujesz kontrolowac jego zycie 24h/dobe.
A potem on zadzwoni i do niego polecisz.
Bledne kolo...
Może jesteś dal niego za dobra? Uważaj z tym poświęcaniem się! Najlepiej mają te kobiety, które wymagają, a same nic nie dają.  Wtedy taka od niechcenia zrobi raz na ruski rok obiad, to facet nosi ją na rękach w podziękowaniu. A jak kobieta się stara, od samego początku nadskakuje, pierze, gotuje, to ON się przyzwyczaja i nie dostrzega w tym żadnej wyjątkowości - myśli, że robisz to, bo pewnie lubisz. Staje się to dla niego tak normalne, że gdy raz nie ugotujesz tego obiadu chodzi nadąsany i jeszcze bezczelnie ci wypomina co robiłaś, skoro nawet obiadu nie ma. Trzeba się ustawić na samym początku związku, potem już trudno coś zmienić.
Ratować ten związek to jak ratować topielca przed utonięciem. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.

Eukaliptusek1994 napisał(a):

dzięki anula z obronę przed tą wredną szarańczą.


Zdecydowanie lepiej być wrednym niż głupim ;)
Chociaż przestałam wierzyć w prawdziwość Twoich tematów- pewnie smiejesz sie z każdego kolejnego zakładanego i uwazam, ze jako troll powinnas w koncu dostac bana i nie zasmiecać forum.

iLoveZombies napisał(a):

Traktujesz go jak krola, nie dziw sie, ze sie przyzwyczail.Latasz za nim i spedzasz kazda jego zachcianke - nic dziwnego, ze facet nie docenia malych i duzych gestow - on dobrze wie, ze sie pozalisz, moze sie poklocicie, a nastepnego dnia znow u niego bedziesz, zeby ugotowac pyszny obiadek.On Cie nie musi nawet przepraszac, on nie musi nic robic.Bo po co, skoro jest dobrze? [jemu, oczywiscie]Eukaliptusku, czytalam wiekszosc Twoich watkow, ale nie pamietam - to Twoj pierwszy, powazny zwiazek?


iLoveZombies napisał(a):

Eukaliptusek1994 - jesli co drugi dzien wyskakujesz z identycznym problemem, nie dziw sie, ze ludzie maja Cie dosyc!Probujemy Ci doradzic, ale Ty wszystko olewasz i tak w kolko...Prawda jest taka, ze jestes zakompleksiona dziewczynka, ktora mysli ze pana Boga za nogi zlapala i ma cudownego ksiecia na cale zycie.Kiedy ow 'ksiaze' to len, ktory ja olewa, nie docenia jej staran i woli spedzac czas z kolegami.Masz faceta, ktory sie nie stara i krotko mowiac, pasuje mu to. Nie musi sie starac, bo nawet po wielkiej klotni Ty ugotujesz mu obiad, zostaniesz na noc, a dwa dni pozniej posprzatasz mu pokoj.Zamiast mu pokazac, ze masz wlasne zycie, coraz bardziej sie od niego uzalezniasz.Wyjscia sa dwa - zaczniesz go olewac, zdasz sobie sprawe z wlasnej wartosci i z tego, ze oboje marnujecie swoj czas, zakonczycie ten chory zwiazek i zaczniecie w koncu cieszyc sie zyciem.Albo - bedzie tak jak jest.On bedzie krolem, Ty bedziesz wokol niego skakac, a potem zalic sie na Vitalii, ze tak bardzo go kochasz i nie rozumiesz dlaczego on Cie olewa, kiedy probujesz kontrolowac jego zycie 24h/dobe.A potem on zadzwoni i do niego polecisz.Bledne kolo...

Weź sobie te słowa do serca.
za bardzo si starasz...faceci tak nie lubia
Juz odchodzac od innych problemow w tym zwiazku, mojego faceta kiedys powaznie zagipsowali, i podczas kiedy jechal do szpitala i na badania (do innego miasta bo szpital przeniesli, wiec pol dnia z glowy), to ja mu posprzatalam jego pokoj. Poscieralam tych kilka cm kurzu, z polek posciagalam jakies pierdoly, meble mu umylam, tez wypralam firanki i w ogole, pokoj maly mial no a co jak co ale ja z nim w tym pokoju siedzialam bo sie nim opiekowalam 2 tygodnie po wypadku, wiec mnie to tez draznilo- nie zeby wielki syf czy cos, ale niescierany od tygodni kurz to same wiecie, nic przyjemnego.

Olaboga, ale mialam afere jak wrocil, ze ruszam jego prywatne rzeczy, haha, ja w sumie chcialam odstawic te pierdoly na polki, ale jego mama stwierdzila, ze w ogole to sie wywali wszystko, i wywalila :P No wiec foch byl niesamowity zamiast wdziecznosci, i od tej pory wiem, ze sie takich rzeczy nie robi- a jedyne co mu wyrzucila to naprawde jakas wystawe smieci z dwoch wiszacych polek, inne rzeczy byly na swoim miejscu. 
cudowne rozbrajające problemy
jezeli sam nie jest clean freak to napewno nie zauwazyl.. faceci juz tak maja:)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.