Temat: Ile można poświęcić...?

Nie wdając się w szczegóły mojej obecnej sytuacji, chciałam zapytać ile byłybyście w stanie poświęcić dla partnera? 
W większości z własnej winy wprowadził się w obecną sytuację i w związku z tym teraz wymaga ode mnie czegoś, czego nigdy nie chciałam (tj. przeprowadzki do innego miasta)... Otwarcie od kilku lat mówiłam, że nie chcę mieszkać nigdzie indziej... Nie wyobrażam sobie tego, jest to dla mnie naprawdę ogromny dramat i mam swoje powody. Teraz mam dylemat, bo chyba wygląda na to, że jeżeli się nie zgodzę to się rozstaniemy, a jeśli się zgodzę to mogę być nieszczęśliwa, a jeszcze gorzej- jego o to nieszczęście posądzać :( Wiem, że może jestem egoistką... Ale też jednocześnie bardzo go kocham. Nie wiem kompletnie co mam zrobić...
to jest pytanie czy z nim... a nie gdzie... bo jeśli jest wszystkim co masz to się wyprowadź... jeśli nie no cóż...
Pasek wagi
Dobra- głównie chodzi o to, że mieszkanie w którym teraz mieszkamy jest jedyną praktycznie rzeczą, która mi została po rodzicach, z tego względu jestem przywiązana... Wiem, to tylko mieszkanie, ale jednak... On narobił sobie długów i chce je sprzedać i wrócić do rodzinnego miasta, gdzie jego mama ma po jakiejś ciotce kawalerkę w takiej obskurnej kamienicy, nie wiem czy znacie takie miejsca- co drugi sąsiad alkoholik. Jestem z nim szczęśliwa, naprawdę bardzo go kocham, ale ból, jaki wywołuje we mnie myśl o sprzedaniu tego mojego mieszkania jest nie do zniesienia... Zrobię to, ale czuję w związku z tym ogromny dyskomfort. 

Kicikicii napisał(a):

Dobra- głównie chodzi o to, że mieszkanie w którym teraz mieszkamy jest jedyną praktycznie rzeczą, która mi została po rodzicach, z tego względu jestem przywiązana... Wiem, to tylko mieszkanie, ale jednak... On narobił sobie długów i chce je sprzedać i wrócić do rodzinnego miasta, gdzie jego mama ma po jakiejś ciotce kawalerkę w takiej obskurnej kamienicy, nie wiem czy znacie takie miejsca- co drugi sąsiad alkoholik. Jestem z nim szczęśliwa, naprawdę bardzo go kocham, ale ból, jaki wywołuje we mnie myśl o sprzedaniu tego mojego mieszkania jest nie do zniesienia... Zrobię to, ale czuję w związku z tym ogromny dyskomfort. 


Jak dla mnie to ten facet jest niepoważny. On narobił długów i najwygodniej będzie je spłacic kosztem mieszkania po Twoich rodzicach? To jego zasrany obowiązek, nie Twój. Chce spłacac dług- niech sprzeda tą kawalerkę.
Jedna z dziewczyn tutaj pisała wcześniej, że najbardziej kocha się nie rodziców a partnera, bo to on będzie z Tobą do końca życia- g*wno prawda- to, że masz chłopaka/narzeczonego/męża nie gwarantuje Ci, że wasze drogi się nie rozejdą- facetów można miec na pęczki, a rodziców, mimo wszystko, ma się jednych.
Jeśli faktycznie go kochasz, zaryzykuj i wyjedź z nim. Ale nie sprzedawaj mieszkania! To jedyne co zostało Ci po rodzicach i jest autentycznie Twoje. To mieszkanie możesz wynając, będzie to dla Ciebie dodatkowy dochód- a co najważniejsze, zawsze będziesz miała gdzie wrócic jeśli pójdzie nie po Twojej myśli.

Kicikicii napisał(a):

Dobra- głównie chodzi o to, że mieszkanie w którym teraz mieszkamy jest jedyną praktycznie rzeczą, która mi została po rodzicach, z tego względu jestem przywiązana... Wiem, to tylko mieszkanie, ale jednak... On narobił sobie długów i chce je sprzedać i wrócić do rodzinnego miasta, gdzie jego mama ma po jakiejś ciotce kawalerkę w takiej obskurnej kamienicy, nie wiem czy znacie takie miejsca- co drugi sąsiad alkoholik. Jestem z nim szczęśliwa, naprawdę bardzo go kocham, ale ból, jaki wywołuje we mnie myśl o sprzedaniu tego mojego mieszkania jest nie do zniesienia... Zrobię to, ale czuję w związku z tym ogromny dyskomfort. 


O nie nie nie! Nie do pomyślenia, ma długi, niech zarobi i zapłaci. Twoje mieszkanie to Twoja własność, nie pozwól mu tym dysponować, bo zmarnuje, odejdzie, a Ty zostaniesz z ręką w nocniku.
Pasek wagi
no skoro on długów narobił to nie sprzedwaj mieszkania 

możesz wyjechać ale mieszkania nie sprzedawaj bo jak wam nie wyjdzie to nawet nie będize do czego wrócić 

serio niech on liczy się z konsekwencjami swojego postępowania 

no chyba ze te długi są wspólne lub też zrobione z twojego powodu np. jakas twoja ciężka operacja 

Bez szczegółów ciężko mi się wypowiedzieć.
Jeśli przenosisz się z ukochanego miasta na nudną wieś to fakt: tego bym nie poświęciła. Wolałabym być sama w miejscu, które jest dla mnie ważne.
Znam osobę, która wyniosła się z miasta na wieś i nie żałuję ale nic jej tu nie trzymało, chciała, była pewna.
Poświęcenie to trudny temat. Wyidealizowany, taki z książek o miłości. W realnym życiu się nie sprawdza.
Pasek wagi
 W życiu nie sprzedałabym mieszkania po rodzicach żeby spłacać długi faceta. To jego długi więc niech na nie zarobi i spłaci a nie wymaga od Ciebie sprzedania mieszkania żeby mieć czyste konto. Wyjechałabym, ale nie sprzedała a wynajęła, zawsze to jest zabezpieczenie i punkt zaczepienia w razie gdyby coś nie wyszło. A to jest Twój mąż, narzeczony, życiowy partner?
Pasek wagi

Kicikicii napisał(a):

Dobra- głównie chodzi o to, że mieszkanie w którym teraz mieszkamy jest jedyną praktycznie rzeczą, która mi została po rodzicach, z tego względu jestem przywiązana... Wiem, to tylko mieszkanie, ale jednak... On narobił sobie długów i chce je sprzedać i wrócić do rodzinnego miasta, gdzie jego mama ma po jakiejś ciotce kawalerkę w takiej obskurnej kamienicy, nie wiem czy znacie takie miejsca- co drugi sąsiad alkoholik. Jestem z nim szczęśliwa, naprawdę bardzo go kocham, ale ból, jaki wywołuje we mnie myśl o sprzedaniu tego mojego mieszkania jest nie do zniesienia... Zrobię to, ale czuję w związku z tym ogromny dyskomfort. 

absolutnie nie sprzedawaj swojego mieszkania i nie oddawaj tej kasy facetowi za długi. już nie chodzi o wyprowadzkę, o sentyment, ale takie coś byłoby głupotą totalną. a niech Cię ten facet zostawi albo narobi jeszcze więcej długów to co wtedy? zaproponuj mu niech jedzie za granicę do pracy to szybciej się odkuje, a Ty będziesz na niego czekała.
w takim razie nie lepiej wynająć komuś mieszkanie ????
Pasek wagi
w takim razie nie lepiej wynająć komuś mieszkanie ????
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.