- Dołączył: 2013-05-11
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 156
11 maja 2013, 14:45
Edytowany przez ponizana... 2 czerwca 2014, 19:52
11 maja 2013, 19:08
gosiuniaaa napisał(a):
współczuję dzieciom większości osób ktore się tu wypowiedziały, skoro uważacie, że bicie, poniżanie i dręczenie własnego dziecka to coś normalnego...masakra....żadne dziecko nie będzie szanowało rodzica który tak się zachowuje, który na wszystkie reaguje NIE dla zasady, który dziecku na NIC nie pozwala...czego to uczy w dorosłym życiu???że można dawać się poniżać, w pracy, w szkole, że nie można mieć własnego zdania bo od razu kara, albo wyzwiska...czy życie 18-latki to nie czas na spotykanie się ze znajomymi, nażycie towarzyskie, na pierwsze spotkania z facetami????oczywiście że to też czas na naukę, ale kto nie wyszalał się będąc młodym potem popełnia masę błędów w dorosłym życiu...takie jest moje zdanie i tyle...moi rodzice też na wiele rzeczy mi nie pozwalali mówiąc nie bo nie i zawsze uważałam i uważam nadal że to jest najgorszy sposób kontaktu z dzieckiem, ale miałam znajomych, koleżanki, wyjeżdżałam, bawiłam się, i korzystałam z życia wiedząc gdzie są granice
pięknie :)
monika20monika..
wiesz, jakbym została wychowana tak jak Ty to nie zostałoby mi nic innego jak oszukiwać siebie, że było mi dobrze :)
nie wybaczyłabym mojej matce gdyby na nic nigdy mi nie pozwalała, i nie chodzi o wyjazdy, czy noce u chłopaka. ale wyjście na głupie lody na miasto, albo wypad do kina ? jak jest się w wieku młodzieżowym to życie na tym polega, aby się poznawać, uczyć czegoś nowego i doświadczać. dlatego rozumiem dobrze, że autorka tekstu się buntuje.
moje mama wychowywała mnie w zupełnie inny sposób, mogłam robić wszystko, przed 18 wyjeżdżałam na kilka dni ze znajomymi i chłopakiem, a czemu ? bo mi ufała. poza tym trzeba się czasami zbuntować i postawić rodzicom.. nigdy przez to się nie pokłóciłyśmy, nie obraziła się ona na mnie ani ja na nią, żyłyśmy w zgodzie i dalej żyjemy.
wychowała mnie inaczej a też jestem jej za to wdzięczna także nie rozumiem jak możesz pisać, że za surowe traktowanie będzie się im dziękowało.
i szczerze to współczuję Ci sytuacji z chłopakiem. ja dzięki swojemu obecnemu teraz narzeczonemu poznałam dużo więcej życia. on mnie większości nauczył, jak podchodzić do spraw.. itp.
i teraz mogę rownież współczuć Twoim dzieciom. niestety ale czasy się zmieniają i jeżeli Ty będziesz im wszystkiego zabraniała to po prostu Ciebie znienawidzą :) pozdrawiam.
a autorce współczuję, oby zleciało do tej 18-nastki. :) i coś wymyślisz :)
- Dołączył: 2010-12-09
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 122
11 maja 2013, 20:03
Kochana, po pierwsze postaw sie rodzicom bo cie zniszcz, po drugie nie psycholog tylko psychiatra da ci tabsy abys nie byla taka nerwowa po trzecie walcz o sowje szczescie, rodzicow masz zaborczych z nimi chyba do konca zycia nie bedziesz walcz o zwiazek czasami rodzice maja kryzys miedzy soba i wyladowuja to na dzieciach.....nie wiem czy w Twoim przypadku tak jes.Rodzice powinni byc Twoja ostoja a nie znienawidzonymi ludzmi, widac z Twojego wpisu ze cos zle się dzieje u nich i na tobie to odgrywaja;/
Zyczę Ci powodzenia i walcz o to co w zyciu dla ciebie wazne moze brzmi prozaicznie ale zycie jest zbyt krotki zeby przejmowac sie zlymi rzeczami ktore nas dotykaja.Ja wlasnie jestem pod opika psychiatry mialam depresje zycie bylo do d**** a teraz jakos sobie radze.Jestem mezatka z 4 letnim dzieciek i nadal walcze o lepsze jutro :*
- Dołączył: 2012-10-05
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 352
11 maja 2013, 20:16
za przeproszeniem gow*o prawda wychowywanie twarda reka nie daje nic. ja wychowywalam sie na wsi.wiadomo przyszly wakacje czas gimnazjum to i zaczely sie pierwsze imprezy alkoholowe. nie powiem abstynentka nie bylam. rodzice mowili owszem ale nie mielisyzadnej kary. nigdy. zawsze mozna nam bylo w domu wszystko robic nie mialam ograniczen godzinowych moglam wychodzic na cala noc. ale nie chialam owszem zadazalo mi sie to ale to zalezy od siebie. ja wiedzialam co grozi tym ze sie upije tym ze sie z kims przespie i wgl. do szkoly chodzilam mialam swiadectwa z paskiem zdalam mature. pilismy mielismy ogniska ale rodzice nam ufali. mam 22 lata i dopiero niedawno stracilam dziecwictwo wiec nie piszcie ze w mlodym wieku wszyscy zachowuja sie tak samo. pracuje mieszkam za granica ucze sie jezyka. i co wyszlam na kogos nieodpowiedniego. nie . nie pije nie pale nigdy nie mialam narkotykow w ustach. a mimo tego ze wczesniej imprezowalismy. nie mowcie ze sie martwia rodzice bo jak ktos tego nie przezyl w mlodym wieku to bedzie nadrabial w doroslym a pozniej juz z tego bedzie ciezko wyjsc. to tyle
- Dołączył: 2012-01-06
- Miasto: California
- Liczba postów: 1774
11 maja 2013, 20:23
monika20monika napisał(a):
a ja CI powiem że odpowiedni facet doceni to że byłaś tak wychowana :) Mój na przykład mówi ze właśnie dobrze że mój tata w ten sposób mnie wychował - ja aktualnie nie pije alkoholu bo najzwyczajniej w świecie nie lubię ( piję w sylwestra i przy takich okazjach jedynie czyli z 2 razy w roku) nie przeklinam nie pale nie mam dziecka .... a pierwsze moje balety w życiu były w moją 18stkę :)
Ja myslę, ze takie wychowanie nie jest dobre. Piwo to nie jest niewiadomo jaki alkohol i wypicie szklanki nie zrobi z ciebie pijaka. My ja bylismy mali to zawsze spijalismy ta piane od rodziców i nie było w tym nic złego.
Trzeba zyć. Młodzi jestesmy i trzeba sie wyszaleć. Ja zawsze chodziłam na imprezy, na potancówki, nawet takie wiejskie i moge powiedzieć że miałam super młodośc. Od 15 roku zycia mogłam iśc. W liceum poszłam na pierwsza dyskotekę. Po prostu trzeba miec rozum. Np. Nigdzie wczesniej nie idziesz na impreze a na studniówce będzie tanczyc jak karakan. To taka dygresja.
Jeszcze co do tych dyskotek, moja mama tez chodziła, wszyscy jak byli młodzi to chodzili, spotykali sie z ludźmi, z koleznakami, bo to jest ważne. Na sąsiedniej wiosce była sytuacja, ze dziewczyny uciekały z domu na dyskotekę, bo rodzice nie pozwalali i jedna zginęła a druga w ciezkim stanie do szpitala. Przez takie ucieczki. A nie mozna było normalnie? I zawieźć dzieciaki na impreze? Mnie rodzice tez nie raz zawozili i cieszyli sie nawet ze gdzieś idę, ze nie siedze w domu.
Tez nie palę i nie mam dziecka. Jestem z chłopakiem od 2 lat, a papierosa próbowałam i moge próbowac kiedy chcę. Po prostu mam swój ROZUM! Takie wychowanie, które wszystkiego zabrania nie pomoze jak dziecko nie ma rozumu. Oczywiscie mozna mówic i kierowac na dobra droge, ale nie zakazami. Bo jak dziecko będzie chciało to i tak będzie robic co chce ale za plecami.
- Dołączył: 2010-03-11
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 15084
11 maja 2013, 20:56
A ja Ci się nie dziwię. W jednym komentarzu ktoś napisał, że rodzice przyjaciele to najgorsza rzecz jaka może się zdarzyć. Nigdy nie słyszałam większej głupoty. Rodzice przyjaciele to najwspanialsza sprawa i taka też będę dla swojego dziecka- jeśli dziecko czuję, że rodzice mu ufają, może z nimi o wszystkim porozmawiać to nie ukrywa przed nimi niczego. Mogłam jechać z chłopakiem w wieku 17 lat na wakacje, bo rodzice mi UFALI i zawsze wiedziałam, że ich zaufania nie zawiodę niczym głupim.
Masz prawie 18 lat i to jest wiek na spotykanie się z ludźmi. Nie mówię, że masz włóczyć się po nocach, ale żeby nie mów pojechać na cały dzień do chłopaka, czy wyjść wieczorem z koleżankami to lekka przesada. Twoi rodzice w przyszłości odczują, że przez ich ograniczanie Ciebie, nie danie Ci szansy, nie ufanie Ci nie mają z Tobą dobrego kontaktu.
Przeczekaj to wszystko, bo jak widać są tak oporni, że mało do nich dociera. Dziecko trzeba wychowywać, ale i kochać, słuchać i interesować się jego problemami i potrzebami.
EDIT: Możesz się usamodzielnić i wyjechać na studia. Nie będzie Ci łatwo, ale możesz dorabiać, mam koleżanki, które utrzymują się same od 1. roku studiów. Zresztą rodzice mają obowiązek utrzymywać Ci do 25 roku życia, jeśli się uczysz. Więc gdyby mieli z tym problem to możesz wystąpić o alimenty.
Edytowany przez sacria 11 maja 2013, 21:09
- Dołączył: 2010-07-23
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 93
11 maja 2013, 21:43
gosiuniaaa napisał(a):
współczuję dzieciom większości osób ktore się tu wypowiedziały, skoro uważacie, że bicie, poniżanie i dręczenie własnego dziecka to coś normalnego...masakra....żadne dziecko nie będzie szanowało rodzica który tak się zachowuje, który na wszystkie reaguje NIE dla zasady, który dziecku na NIC nie pozwala...czego to uczy w dorosłym życiu???że można dawać się poniżać, w pracy, w szkole, że nie można mieć własnego zdania bo od razu kara, albo wyzwiska...czy życie 18-latki to nie czas na spotykanie się ze znajomymi, nażycie towarzyskie, na pierwsze spotkania z facetami????oczywiście że to też czas na naukę, ale kto nie wyszalał się będąc młodym potem popełnia masę błędów w dorosłym życiu...takie jest moje zdanie i tyle...moi rodzice też na wiele rzeczy mi nie pozwalali mówiąc nie bo nie i zawsze uważałam i uważam nadal że to jest najgorszy sposób kontaktu z dzieckiem, ale miałam znajomych, koleżanki, wyjeżdżałam, bawiłam się, i korzystałam z życia wiedząc gdzie są granice
No wreszcie jakieś normalne podejście do tematu. Również nie rozumiem tego, że dla Was bicie, poniżanie jest dobre i czegoś uczy.?????ale czego, bo ja nie rozumiem?? a kiedy ma wyjść na pierwsze piwo?? jak będzie miała 30 lat?? a kiedy ma mieć przyjaciół??? Co ją nauczy w życiu ciągłe zakazywanie???
Pamiętajcie jedno. To, że ktoś urodził dziecko nie daje mu prawa do tego, żeby to dziecko poniżać, bić i obrażać. Dziecko nie jest waszą własnością do realizowania swoich chorych zakazów i nakazów. Dziecko jest takim samym człowiekiem i ma prawo byś wysłuchane. Może jestem jakaś nienormalna, ale dzięki temu, że moi rodzice byli w porządku wobec mnie to nie dość, że się za młodu wyszalałam to jeszcze bardzo dobrze wspominam ten czas. Dodam, że dziewicą byłam do 23 roku mojego życia i straciłam dziewicę z moim obecnym mężem, a dlaczego??? Bo nie myślałam o tym, że muszę się szybko z kimś przespać, bo mnie mama wypuściła na chwilę z domu na jedną imprezę, a może to się nie powtórzyć i kolejnej szansy na spróbowanie wszystkiego, nie będzie. Wiedziałam, że za tydzień również mogę wyjść, więc do niczego konkretnego mnie nie ciągnęło. Dla mnie jest to chora sytuacja, ale uciekać nie powinnaś. Najwyżej porozmawiać z rodzicami, że jesteś już dorosła i albo zmienią swoje zachowanie w stosunku do Ciebie, albo się wyprowadzić, bo masz gdzie i już możesz. Myślę, że zrozumieją, że nie jesteś ich workiem treningowym i zmienią swoje zachowanie w stosunku do Ciebie.
- Dołączył: 2010-07-23
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 93
11 maja 2013, 21:50
Agnes12222 napisał(a):
Przykro mi czytac , kiedy rodzice tak traktuja wlasne dziecko , bez wzgledu na wiek .Jeszcze gorzej jak czytam , ze niektore z Was uwazaja ze dziewczyna przesadza , czy wyscie oszalaly !? Jak mozna rozmawiac z dzieckiem " NIE BO NIE " .Jestem mama nastolatki , czasem sa zgrzyty ale nie wyobrazam sobie zamykania jej w domu , mowienia NIE BO NIE . Przeciez to wszystko wplywa na jej samoocene. Kiedy jak nie w tym wieku poznaje sie przyjaciol na cale zycie , kiedy jak nie teraz ( pisze o Tobie , masz 18 lat ) szalec na imprezach , kiedy jak nie teraz popelniac mase bledow i ponosic konsekwencje ! Dziewczyno , masz niestety toksycznych rodzicow , zrob wszystko aby jak najszybciej uwolnic sie spod ich wladzy . Studiuj wieczorowo , pracuj , jest tyle mozliwosci i najwazniejsze to NIE BOJ SIE !
Jeszcze lepsza opinia. Dokładnie kiedy???? Przecież właśnie to jest najlepszy czas na pierwsze imprezy, przyjaźnie. Właśnie wtedy trzeba popełniać błędy, żeby później ich robić jak najmniej. Nie można uczyć się na błędach rodziców, tylko sami ich doświadczać i wyciągać z nich lekcje na całe życie. Nie można przeżyć życia pod kloszem rodziców. Później mając 30-40 czy więcej lat, będzie żałować, że na dyskotekach się nie wyszalała i w ogóle nie przeżyła tego co przeżyć w tym wieku powinna.
- Dołączył: 2013-05-11
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 156
11 maja 2013, 21:56
Ostatnio była taka sytuacja. Chciałam zaprosić mojego chłopaka na urodziny moje 18. no ale że nie robie ich w domu tylko u babci bo jak to na wsi... obowiazki i nie mieli by jak przyjechac to chcialam zeby przyjechał tam. Mama sie poczatkowo zgodzila potem ojciec oczywiscie NIE. bo co sobie pomysla ze kawaler ze hoho to tamto... a ojciec mysli ze to kolega. i utwierdza sie w tym. Ale ja dla znajomych nie robie nawet urodzin bo dla kogo? Jak nawet zabardzo ich nie mam, odwrocili sie ode mnie wszyscy poprzez te zakazy... Oni mogą chociaz troche gdzies wyjsc a ja na zadna impreze... No ale wracajac i byla awantura o to, ze moj chlopak nie pojedzie i koniec bo bedzie jeszcze czas... A on chcial spedzic ze mna tylko jeden dzien. Skoro nie robie dla znajomych to chyba nic by się nie stało gdybym go tam wzieła... Eh... :(
- Dołączył: 2006-05-18
- Miasto: Efate
- Liczba postów: 3389
11 maja 2013, 22:11
Powiem wam coś. Jestem juz leciwą kobietą. Nie wyobrażam sobie takiego traktowania dzieci przez rodziców. Poniżanie, bicie, krzyki, to nie jest "normalne", jak niektórzy uważają. Faktem jest, że rodzice martwią sie o dzieci i czesto nie maja do nich zaufania. Nawet jesli dziecko tego zaufania nigdy nie zawiodło, to rodzic często wynosi swoje zachowania z własnego domu. Poza tym rodzic tez był kiedyś dzieckiem i uważa, że dziecko mysli i zachowa się tak, jak ten rodzic w młodości. Czyli jeśli nie pozwala na wyjście z domu, to albo jemu nie pozwalano i on teraz sie "odgrywa", albo jemu w młodości też nie można było ufać, bo okłamywał rodziców i mysli, że inni nie potrafią inaczej. Ja bywałam na różnych spotkaniach towarzyskich do 5 nad ranem od 12 roku życia. Rzadko, ale zdarzało się. Rodzice mi ufali i nigdy ich zaufania nie zawiodłam. Nie piłam alkoholu, nawet piwa, zresztą nie lubiłam, z chłopakami zdarzało mi sie całowac, ale nic ponadto. I co? Jakos wyrosłam na normalną osobę, nie zaszłam w niechcianą ciążę, szanowałam się i zawsze mogłam bez wstydu patrzeć w lustro i w oczy rodziców. Pytanie, dlaczego oni nie bali się, że nie wracałam na noc. Otóż będąc niepełnoletnia zawsze byłam tam z kimś starszym, najczęściej z kuzynką. Rodzice zawsze wiedzieli, gdzie jestem, o której wyszłam i o której wróciłam. A były to czasy, gdy jeszcze komórki nie istniały. Zaufanie z czasów dzieciństwa przełozyło się na okres dorosłości, bo miałam zawsze autorytet u rodziców, zawsze umiałam z nimi rozmawiac, zawsze mówiłam dokąd idę, kiedy wrócę, zresztą z wzajemnością. Dziecko też się martwi o rodzica, gdy nie wraca o normalnej porze do domu, moi rodzice tłumaczyli się także mnie. I nie uważam tego za coś nienormalnego. Podobne stosunki mam z mężem, nikt nikogo nie kontroluje ale zawsze myslimy o tym, że druga osoba może się o nas martwić, gdy dzieje się coś nietypowego.
Dlatego nie piszcie, że dziewczyna przesadza, że nic złego się w jej domu nie dzieje. Dzieje się i powinna poszukać pomocy. Nie wiem gdzie, bo sama jej nigdy nie potrzebowałam.
- Dołączył: 2012-10-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1843
11 maja 2013, 22:15
A ja Cię rozumiem, może moja historia wygląda zupełnie inaczej ale to nie jest ważne. Jedyne co poradzę, czego nauczyłam się obserwując mojego brata aby uniknąć kłótni, bo ja się bardzo stawiałam - wiele rzeczy obracaj w żart, a najlepiej odpowiadaj wymijająco a potem rób swoje. Unikaj dokładnego precyzowania. Wtedy zazwyczaj nikt nie ma pretensji. Ale to prawdopodobnie też nie jest idealne rozwiązanie - bo oddalasz się trochę od rodzica i nie jest się w pełni szczerym. Poza tym nikt nie ma prawa zabronić ci iść do szkoły jakiej chcesz - przemyśl to. To jest Twoje życie - nie ich. Ja też czuję gdzieś czasem wewnętrznie kiedy robię coś co rozmija się z przekonaniami rodziców, że ich zawodzę i robię coś niewłaściwego, ale jeżeli postępujesz w zgodzie z własnym sumieniem i nie robisz czegoś moralnie wątpliwego to nie może to być błędna decyzja. Zwyczajnie jest Twoja. I prawdopodobnie dla Ciebie najlepsza. A jak nie - to nauczysz się na własnych błędach. Ja sporo oszukiwałam, ale tego sposobu nie polecam bo 1) wyrzuty sumienia 2) gdyby naprawdę się coś podziało a chodzi np. o wyjście to Twoje miejsce pobytu odbiega od rzeczywistości.
edit: pomyśl może o jakimś interwencie kryzysowym, albo linii zaufania tam chyba pozostaniesz anonimowa a tego chyba chcesz.
Edytowany przez Rwetes 11 maja 2013, 22:19