Miałam odezwac sie zaraz na drugi dzien i o dopiero dzisiaj znalazłam chwilke. Chociaz moze znowu sie usprawiedliwiam bo przeciez na wpis nie potrzeba wiele czasu...
Wczoraj wazyłam sie i waga poka zała 64.2 takze juz mniej niz na poczatku. Szczerze cwiczyłam dwa razy Mel B posladki i brzuch plus rozgrzewka to lacznie 2x30 min. Zawsze to cos.
Najgorsze jest,ze mimo tego ze sie pilnuje ograniczam slodzycze bo to jedyne co jem w nadmiarze to i tak nie ma dnia zebym mogła sobie postawic z czystym serecm 5 w dzienniku fitness.
Mam synka i jak to w wakacje nie zabaraniam mu zjesc czasami loda.Ale jak juz je to nie zjada do konca i oddaje mi. tak bywa z roznego rodzaju ciastkami batonikami lizakami. Nie chce wyrzucac ale on raz ruszonych drugi raz nie tknie.Rozwiazałabym to nie kupujac mu slodkosci ale sa jeszcze babcie dziadkowie wujkowie ciocie i calkiem obce osoby np sklepowa. Teraz przez wakacje mieszkam na wsi wiec sporo takich osob sie znajdzie.
Pocieszam sie faktem ze we wrzesniu jeszcze nie wiem kiedy, bo mamy mala klotnie z partnerem wracam do domu do miasta. Planuje zapisac sie na silownie, ale tez nie wiem co z tego wyjdzie, gdyz nie mam opieki dla Szymona a tesciowa idzie na operacje kolana wiec na jakis czas odpada jej pomoc, wrecz przeciwnie to ja bede musiała jej pomoc.
I tak w kólko cos.