- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
16 lutego 2013, 21:03
Tak sie zastanawiam czy sa tu kobetki zony czy tez nie zony:P ,ktore ,ze tak powiem zajmuja sie domem a mezczyzna zarabia na Dom,dzieci:) Jak wyglada "wydzielanie" kasy przez owego partnera czy daje wam kase np na miesiac jedzenia byscie tym dysponowaly a moze daje Wam "kieszonkowe na babskie przyjemnosci" ogolem jak wygalda sprawa z kasa, ktora zarabia facet;) i czy jestescie w takim ukladzie szczesliwe?:)
Edytowany przez stazi24 16 lutego 2013, 21:04
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4437
16 lutego 2013, 22:18
ja trzymam karte, i ja nia glownie rozporzadzam, moj m nawet nie ma grosza przy sobie czego ja bym sama na jego miejscu nie wytrzymala ale prawda jest taka ze ja lepiej zarzadzam i umiem oszczedzac a moj m jak ma kase to przepusci na byle co.
- Dołączył: 2011-12-03
- Miasto: Sieradz
- Liczba postów: 2001
16 lutego 2013, 22:22
ja isę boje ze jak nie bede pracować to bede musiała sie z kazdej zł rozliczac
- Dołączył: 2006-11-14
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3979
16 lutego 2013, 22:37
Mieszkam z narzeczonym, ja studiuję (mam swoje stypendium), mój narzeczony pracuje.
To ja trzymam nasze karty do bankomatów i ja zarządzam pieniędzmi, kontem, rachunkami, zakupami. Mój partner nigdy nie chciał, żeby było inaczej - w zasadzie wcale się nie dziwię, dla niego to wygodne, nie musi się martwić jaki jest stan konta - nawet nie chce wiedzieć;D Dla mnie taki układ jest idealny - uważam, że w związku to kobieta powinna pieniędzmi zarządzać. Jestem bardzo rozsądna w wydawaniu Jego pieniędzy, a większe wydatki zawsze uzgadniamy wspólnie.
Generalnie mój narzeczony nosi przy sobie w portfelu max 5zł :D
To dość śmieszne - bo gdy chce mi kupić prezent czy kwiatki to przychodzi do mnie, po swoje pieniądze ;)
Edytowany przez pannanikt00 16 lutego 2013, 22:39
16 lutego 2013, 22:39
Ja jestem w takim związku :). Pieniądze mamy wspólne, bez podziałów - twoje - moje.
- Nie wydzielamy sobie żadnych sum, a jak czegoś potrzebujemy to to kupujemy.
Mój narzeczony pracuje, ja się jeszcze uczę - więc ciężko mi pracę dostać.
Czasem mój Tata mnie wspiera finansowo.
- Dołączył: 2012-03-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 2673
16 lutego 2013, 23:24
U nas jak się poznaliśmy to ja pracowałam i studiowałam i Mój pracował, nawet jak pracowałam to on płacił za dom i robił wszystkie opłaty plus dawał mi 800 zł na miesiąc plus jak coś chciałam to mi kupował jakieś ciuchy itp, teraz ja nie pracuje bo studiuje dziennie, pracuje tylko on i do tego nie mieszkamy razem bo on jest w delegacji, wiec mieszkanie opłacają mi rodzicie a on daje mi na życie (rodzice 1000 zł) on 800 plus jak mi braknie to mi daje więcej, plus jak jest u mnie to płaci za zakupy (i spożywcze i ciuchy i drogeryjne)
- Dołączył: 2010-01-23
- Miasto: Narnia
- Liczba postów: 1553
16 lutego 2013, 23:59
Gdy nie miałam pracy a mąż pracował miałam dostęp do konta, kartę i mogłam wybierać pieniądze. Nie było żadnych kłótni o to.
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
17 lutego 2013, 00:07
Byłam partnerką,która zajmowała się domem i dzieciątkiem...
Sprawa wyglądała następująco..
Na,co chciałam, na to miałam... Ba, jeszcze mnie ciągnął na zakupy i namawiał żebym sobie coś kupiła..
A jak coś potrzebowałam w stylu : szampon, lakier, mascara..... Było "masz Kochanie, kup sobie co chcesz!"
I prezenty bez okazji...
Nigdy nie było dzielenia, żałowania,bo ja pracuję....
Dom był na błysk, dziecko czyste, ubrania, wyprane, wyprasowane, jedzenie zrobione ulubione, miłość, szacunek, życzliwość...
Ja dawałam tyle ile byłam w stanie, on pracował i dawał od siebie uczucia i było idealnie.
Od prawie roku ja również pracuje i jest tak samo idealnie,ale pod względem psychicznym dla mnie lepiej.
Nie muszę marudzić,że coś mi się kończy,bo sobie pójdę i kupię ;-)
Edytowany przez FammeFatale22 17 lutego 2013, 00:07
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
17 lutego 2013, 03:15
ja wytrzymalam pol roku nie narzekalam do pracy poszlam bo chce miec jakies lata przepracowane ubezpieczenie oplacane no i jak Bog da to dozyc do emerytury
17 lutego 2013, 07:30
Mąż pracuje, ale ja dysponuję kasą. I w sumie na tym Jego "wkład" w dom się kończy, bo to ja pilnuję rachunków, zakupów, urzędowych spraw itd. Wiadomo głównie ja zajmuję się domem i trójką naszych dzieciaków. Więc tak naprawdę jest, jakbyśmy obydwoje pracowali i dla mnie niesprawidliwe by było, gdybym dostawała "kieszonkowe" zamiast wspólnie decydować o kasie. Wydzielanie kasy zarówno mi, czy jemu byłoby dla mnie nie do przyjęcia. Podstawowe rzeczy (jak spożywa, chemia, ubrania) - ja się tym zajmuję, ale gdy trzeba wydać jakąś większą kasę, wtedy decyzja jest wspólna
17 lutego 2013, 08:15
Ja zajmuję się domem, mąż zarabia. Mamy jedno konto, wspólnie jeździmy na zakupy, wspólnie ustalamy budżet na kolejne miesiące. Póki co z "babskich przyjemności" mam tylko te, które są niezbędne. Z resztą, mam taką naturę, że wolę kupić coś dziecku, niż sobie. Ale myślę, że jak będę już pracować to pozwolę sobie na więcej.