Temat: Nasze matki

Zainspirowana jakimś pobocznym wątkiem na forum, chciałabym Was zapytać:

Jaki wpływ miały Wasze matki na samoakceptację? Co za tym idzie, na Wasze kompleksy?

Moja mama za czasów nastolatkowych zawsze mi mówiła, że trzeba być szczupłą, żeby znaleźć chłopaka, żeby być lubianą w szkole, żeby odnosić sukcesy w życiu. A grubi ludzie są nieszczęśliwi, nieakceptowani i gorsi. Chciała dla mnie dobrze, jestem w stanie ją zrozumieć, ale jest jednym z głównych powodów moich kompleksów. Tyle schudłam, a mam wrażenie, że nigdy nie zaakceptuje mojego wyglądu. Boję się, że jeśli kiedyś będę w ciąży, to nawet wtedy będzie komentowała mój wygląd. Kto czyta mój pamiętnik, zna pełny ogląd sytuacji.

Ja sama boję się, że przekażę moim dzieciom jakieś złe wzorce. Nie chcę tego najbardziej na świecie, ale mam chory stosunek do jedzenia i sama nie wiem, czy będę w stanie dać im taki zdrowy stosunek.

Jak to jest u Was? Czy Wasze relacje z matkami są zaburzone przez Waszą wagę, Wasze kompleksy?
Pasek wagi
Moja teściowa też jest cudowna, przynajmniej na razie :D Już traktuje mnie jak córkę. I mam nadzieję, że po ślubie to się nie zmieni ;) O teściowej też pisałam kiedyś w pamiętniku - to ona zauważała, że schudłam, cieszyła się razem ze mną, trochę martwiła, żeby badania kontrolne po odchudzaniu wyszły mi dobre. Cud kobieta :)
Pasek wagi
ja mam też wspaniałą Teściową. Początkowo zgrzytało, ale teraz po 5 latach jest dla mnie najlepszą mamą
Moi rodzice są otyli. Zawsze w domu dużo się jadło, wszędzie były słodycze i tłuste potrawy. Nie uprawiało się żadnych sportów. Przez to w wieku 21 lat ważyłam 92 kg i byłam potwornie nieszczęśliwa ze swoją fizycznością. Gdy zaczęłam to zmieniać, chudnąć i jednocześnie uczyć się zdrowego odżywiania, ze strony rodziców nie mogłam liczyć na wsparcie. Nigdy nie powiedzieli mi dobrego słowa o moich dokonaniach, nigdy nie powiedzieli, że się zmieniłam i ładnie wyglądam. Jedyne, co słyszę, to to, że jestem "chuda" (nie jestem). Noszę rozmiar M, w sklepie moja mama chce ubierać mnie w XS. Mówi, że prawie nic nie jem (jem dużo i zdrowo).

Niestety, mama nie wspierała mnie w odchudzaniu i nie wspiera mnie w zdrowym życiu. I, muszę przyznać, jest mi z tym nie najlepiej.
Moja mama jest otyła i zawsze mi i rodzeństwu mówiła że, grube jest "be" choć sama ze swoją tuszą mimo nadciśnienia i skłonności do cukrzycy nic nie robiła i nie robi... Zawsze złośliwie komentuje wagę innych... Ja i moje rodzeństwo jako dzieci i nastolatki byliśmy chudzi więc, słowa typu: 'suchar' czy 'kostucha' były na porządku dziennym... A jednocześnie komentowanie: 'nasza sąsiadka to już jak szafa trzydrzwiowa wygląda'. Takie wychowywanie miało chyba na nas wpływ, mimo że, miałyśmy prawidłowe wagi. Moja siostra miała początki anoreksji (40 kg, brak okresu przez rok, jadła po 300-400 kcal) a ja mam skłonności do objadania się (przytyłam 31 kg, schudłam w 2012r ponad 24 kg) Kiedy utyłam stale słyszałam od mamy 'złote rady' i pouczenia że, muszę coś ze sobą zrobić... Na 1 pozytywne słowo padało zaraz 9 słów krytyki... 
Moja mama jak skonczylam liceum wmawiala mi,ze zaden facet mnie nie zechce(wazylam ok 55kg przy 170cm wzrostu).Ale teraz wiem,ze chciala zaoszczedzic mi rozczarowan.Nigdy nie mialam problemow z waga gdy mieszkalam z rodzicami.Mama ma do teraz super szczupla sylwetke.A jak sie jej skarze,ze jestem gruba to zawsze mowi,ze przesafzam i ze wdalam sie w rodzine taty gdzie kobiety zawsze byly"postawne".Plus pociesza mnie ze jak na moje problemy z hormonami to i tak super wygladam.
Pasek wagi
im bardziej o tym myślę, tym bardziej dochodze do wniosku, że bardzo duży wpływ na moja samoocene miała nie tylko mama, ale też ogólnie rodzina.

mama nigdy nie mowila mi: "kocham cie", nie głaskała po głowie, nie przytulała (może na święta jakieś objęcie ramieniem albo buziak w policzek, i to by było na tyle).
zawsze była chłodna i zdystansowana, i no cóż, egoistyczna. nie zaprzatala sobie glowy moim samopoczuciem, wazniejsze bylo co jej sie dzieje, albo zeby jej cos pomoc/zrobic.
zawsze też byla na jakiejs diecie, mowila ze brzuch jej urosl itd., nawet teraz wazy mniej ode mnie o 3-4 kg przy wyzszym o 10 cm wzroscie i ciagle mowi ze musi pozbyc sie brzucha.

pamietam ze zawsze chowala do barku slodycze ktore przynosila kiedys hurtowo z pracy i robila straszne awantury jak cos znikalo bo powinno "byc na potem", i chyba to wtedy sie zaczelam kryć z jedzeniem...
i poszło...

Nikki23 napisał(a):

Zainspirowana jakimś pobocznym wątkiem na forum, chciałabym Was zapytać:Jaki wpływ miały Wasze matki na samoakceptację? Co za tym idzie, na Wasze kompleksy?Moja mama za czasów nastolatkowych zawsze mi mówiła, że trzeba być szczupłą, żeby znaleźć chłopaka, żeby być lubianą w szkole, żeby odnosić sukcesy w życiu. A grubi ludzie są nieszczęśliwi, nieakceptowani i gorsi. Chciała dla mnie dobrze, jestem w stanie ją zrozumieć, ale jest jednym z głównych powodów moich kompleksów. Tyle schudłam, a mam wrażenie, że nigdy nie zaakceptuje mojego wyglądu. Boję się, że jeśli kiedyś będę w ciąży, to nawet wtedy będzie komentowała mój wygląd. Kto czyta mój pamiętnik, zna pełny ogląd sytuacji.Ja sama boję się, że przekażę moim dzieciom jakieś złe wzorce. Nie chcę tego najbardziej na świecie, ale mam chory stosunek do jedzenia i sama nie wiem, czy będę w stanie dać im taki zdrowy stosunek.Jak to jest u Was? Czy Wasze relacje z matkami są zaburzone przez Waszą wagę, Wasze kompleksy?
Tak jak piszesz matka chciala dobrze ,ale wyszlo nie najlepiej. Pewnie powtarzala jakies stare wzorce ze swojego domu. Moja mama robila podobnie tyle ze pod kazdym wzgledem . Wyzywala mine do brudasow, ze nigdy nic nie potrafie dobrze zrobic , czasem ze jestem grubas. I tak roslam w takim przekonaniu do czasu az poszłam do szkoły średniej do internatu i odkryto we mnie wiele talentów. Sama zaskakiwalam czasem siebie ze cos potrafię. Mama zawsze faworyzowala brata maja podobny charakter i zawsze sie go jakby bała. Odcielam sie od rodziny a kiedy wyszłam za maz nie pozwoliłem jej na jej zachowanie. Potrafiła np. Powiedzieć ze jestem wyrodna  matka do moich dzieci. Reagowalam od razu mówiąc ze To nie jej dom i sobie nie życzę .. Chociaż obrażala sie i wychodziła trzaskajac drzwiami nauczylam ja szacunku do mojego zycia.I to ja w życiu osiagnelam wiele i teraz podziwia ze moje dzieci są dobrze wychowane i wykształcone ale zdarzy jej sie czasem komentarz do mojej córki ze musi schudnąć bo jest za gruba. Ja od razu wtracam ze wcale nie musi, ze jest piękna i bardzo zdolna  i wielu ma adoratorow ( to prawda) więc zamyka sie. Takie pokolenie. Ale ty nie powielaj czasem bledow mamy ,jesteś bardzo ładna i wcale nie jesteś gruba a tusza wcale nie jest przeszkoda w osiągnięciu w życiu czego sie chce. 
moja mama jak i cala rodzina jest szczupla nikt mnie nigdy nie namawial na odchudzanie wrecz przeciwnie mama krzyczy ze nic nie jem i zebym sie przestala odchudzac bo dobrze wygladam heh
Moja mama jest szczupła ( ale nie chuda) 170cm i 62 kg , był okres w którym sugerowała mi odchudzanie- ale wtedy faktycznie był powód- 158cm 65 kg - po częsci dzięki niej udało mi się wziąć za dietę :) Teraz ciągle mówi do mnie "chudzino" albo "szczypiorze" :P więc mnie motywuje "komplementami" :P
Moja mama kobieta cudowna :) Sama miała spore kompleksy jak była młoda (była za chuda jak na ówczesny kanon piękna) i zawsze dbała o to, żebyśmy z siostrą nigdy nie miały problemów z akceptacją siebie. Owszem kompleksy się pojawiły w okresie nastoletnim ale jakoś z nich się wyleczyłam ;) Zresztą zawsze dbała o to, żebyśmy jadły w miarę zdrowo i miały dużo, dużo ruchu. Zawsze mówiła, że najważniejsze jest to co mamy w głowie, jakie jesteśmy dla ludzi - a o ciało mamy dbać dla zdrowia nie żeby się wpisywać w kanony piękna bo one i tak ciągle się zmieniają.

A w odchudzaniu mnie wspiera bardzo - wie ile mnie kosztowało to, że przytyłam. Przesyła mi fajne, lekkie przepisy. 
Mamuśka przytyła tylko w ciążach tak to chuderlaczek mimo, że je więcej niż ojciec chyba :D Ale kobieta aktywna bardzo więc może to dlatego ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.