Temat: Do teściów na święta

Moje Drogie,

mój mężczyzna poinformował mnie wczoraj, że zabiera mnie do siebie na święta. Co prawda, spotkałam się z jego rodziną kilka razy na weselach, ale jakoś niezbyt cieszy mnie fakt pójścia tam. Nie ciągnie mnie do ludzi ogólnie i dlatego trochę mnie to stresuje (chyba przed wyjściem machnę kielonka na odwagę;p) 

Ale do rzeczy. Nie chcę iść z pustymi rękoma, ale też nie znam ich na tyle, żeby obdarowywać prezentami. Czy dobrym wyjściem byłoby podarowanie ciasta zrobionego przez siebie? Wiecie, jak facet idzie do teściów to kwiatki/alkohol, no a co ma począć kobitka?

Ale na święta, czy na wigilię? To mi się wydaje istotne, bo jeżeli mają tradycję robienia sobie prezentów to bardziej niż pewne, że coś od nich dostaniesz. W takim wypadku możesz przygotować kosz ze słodyczami lub kosmetykami do łazienki - jako wspólny prezent dla rodziców chłopaka.

Ciasto? Raczej nie... zależy na ile znasz kobietę. Wiesz, żeby nie potraktowała tego jako włażenia jej do kuchni... Znam takie przypadki ;) Ja u swojej teściowej nawet pozmywać nie mam prawa, o zrobieniu herbaty nie wspominając -  jasna granica, rzecz zaznaczona od początku znajomości - jak jestem u teściów, to jestem gościem, mam się zachowywać jak gość i nie wtryniać do kuchni. Tak samo jak są u nas, wtedy mogę ich rozpieszczać ile wlezie i szaleć z własnymi wypiekami. Ale przynieść coś na popołudniową herbatę u niej, to tak jakby powiedzieć: "twoje ostatnie ciasto mi nie smakowało, więc przyniosłam coś innego". Może jest to trochę głupiutkie, ale funkcjonujemy tak 4 lata i się nie gryziemy. Zresztą lubimy się bardzo, mam z nią lepszy kontakt niż z własna matką i bardzo chętnie spędzam z nią czas. Ale pomocy przy przygotowaniu obiadu, nie śmiem już proponować ;)
Pasek wagi

kawonanit napisał(a):

Ale na święta, czy na wigilię? To mi się wydaje istotne, bo jeżeli mają tradycję robienia sobie prezentów to bardziej niż pewne, że coś od nich dostaniesz. W takim wypadku możesz przygotować kosz ze słodyczami lub kosmetykami do łazienki - jako wspólny prezent dla rodziców chłopaka.Ciasto? Raczej nie... zależy na ile znasz kobietę. Wiesz, żeby nie potraktowała tego jako włażenia jej do kuchni... Znam takie przypadki ;) Ja u swojej teściowej nawet pozmywać nie mam prawa, o zrobieniu herbaty nie wspominając -  jasna granica, rzecz zaznaczona od początku znajomości - jak jestem u teściów, to jestem gościem, mam się zachowywać jak gość i nie wtryniać do kuchni. Tak samo jak są u nas, wtedy mogę ich rozpieszczać ile wlezie i szaleć z własnymi wypiekami. Ale przynieść coś na popołudniową herbatę u niej, to tak jakby powiedzieć: "twoje ostatnie ciasto mi nie smakowało, więc przyniosłam coś innego". Może jest to trochę głupiutkie, ale funkcjonujemy tak 4 lata i się nie gryziemy. Zresztą lubimy się bardzo, mam z nią lepszy kontakt niż z własna matką i bardzo chętnie spędzam z nią czas. Ale pomocy przy przygotowaniu obiadu, nie śmiem już proponować ;)

A moja teściowa ostatnio zaczęła temat ciast i mówi "zjadłabym orzechowca" a ja na to że ostatnio właśnie piekłam... No i dostałam zrypkę że jej na pypcia nie przywiozłam

Spoko ta moja teściówka. A kiedyś mnie rozłożyła tekstem...  ja trochę się krępowałam u nich więc pyta "Wypijesz herbatkę?" A ja na to Tak a ona "To zrób mi też" No i moje skrępowanie się musiało zakończyć.

tak jak dziewczyny pisały ...ciasto to dobry pomysł;)) nie bój się ,oni sie bardziej krępują Ciebie i będa chcieli wypaść jak najlepiej ;) w końcu TY bedziesz gościem u nich :D głowa do góry
zrób ciasto ale nie 3 blachy tylko mała blaszkę i takiego typowo na swięta piernika czy brownie. albo u mojego w rodzinie robia szowego keksa  
robia cos takiego niebo w gebie 
ten ma wiecej ciasta i chyba dokładnie ten robia ja w tym roku tez zrobie 

kawonanit napisał(a):

Ja u swojej teściowej nawet pozmywać nie mam prawa, o zrobieniu herbaty nie wspominając -  jasna granica, rzecz zaznaczona od początku znajomości - jak jestem u teściów, to jestem gościem, mam się zachowywać jak gość i nie wtryniać do kuchni. Tak samo jak są u nas, wtedy mogę ich rozpieszczać ile wlezie i szaleć z własnymi wypiekami. Ale przynieść coś na popołudniową herbatę u niej, to tak jakby powiedzieć: "twoje ostatnie ciasto mi nie smakowało, więc przyniosłam coś innego". Może jest to trochę głupiutkie, ale funkcjonujemy tak 4 lata i się nie gryziemy. Zresztą lubimy się bardzo, mam z nią lepszy kontakt niż z własna matką i bardzo chętnie spędzam z nią czas. Ale pomocy przy przygotowaniu obiadu, nie śmiem już proponować ;)


Hehe, a ja jakoś nauczona jestem do pomocy i jak byłam pierwszy raz u swoich teściów, to od razu zaczęłam znosić, zmywać... teściowa nie przyzwyczajona, bo samych facetów w domu ma i zawsze sobie pracę organizuje. Dopiero ostatnio ja po imprezie pomogłam posprzątać, to stwierdziła, że dobrze jednak mieć córkę w domu ;)

A co do prezentu - ja na pierwszy raz winko kupiłam, wprawdzie nie na święta ale to myślę dobry pomysł. I ciasto chyba też nie będzie złe :)
Pasek wagi
Ten keks nieapetycznie wygląda
A moja teściowa ostatnio zaczęła temat ciast i mówi "zjadłabym orzechowca" a ja na to że ostatnio właśnie piekłam... No i dostałam zrypkę że jej na pypcia nie przywiozłam Spoko ta moja teściówka. A kiedyś mnie rozłożyła tekstem...  ja trochę się krępowałam u nich więc pyta "Wypijesz herbatkę?" A ja na to Tak a ona "To zrób mi też" No i mojego skrępowanie się musiało zakończyć.


No właśnie, wszystko zależy  Ja już wiem, że nie powinnam do nich niczego przynosić. Raz, na samym początku przyniosłam faworki, to popatrzyła na mnie jakbym jej kota kiełbasą zabiła. Po którymś warknięciu w stylu "poradzę sobie sama, potem sobie w spokoju pozmywam, już praktycznie skończyłam surówkę, wiec nie musisz..." załapałam gdzie nie mam wstępu
Pasek wagi

kawonanit napisał(a):

A moja teściowa ostatnio zaczęła temat ciast i mówi "zjadłabym orzechowca" a ja na to że ostatnio właśnie piekłam... No i dostałam zrypkę że jej na pypcia nie przywiozłam Spoko ta moja teściówka. A kiedyś mnie rozłożyła tekstem...  ja trochę się krępowałam u nich więc pyta "Wypijesz herbatkę?" A ja na to Tak a ona "To zrób mi też" No i mojego skrępowanie się musiało zakończyć.
No właśnie, wszystko zależy  Ja już wiem, że nie powinnam do nich niczego przynosić. Raz, na samym początku przyniosłam faworki, to popatrzyła na mnie jakbym jej kota kiełbasą zabiła. Po którymś warknięciu w stylu "poradzę sobie sama, potem sobie w spokoju pozmywam, już praktycznie skończyłam surówkę, wiec nie musisz..." załapałam gdzie nie mam wstępu

i tak bywa :) 
Pewnie, ciasto będzie jak najbardziej w porządku ;) Jeśli teściowe piją alkohol, to ja bym zaniosła jeszcze butelkę wina. Moja przyszła teściowa alkoholu nie pija, za to przyszły teściu jest miłośnikiem kawy, więc zawsze podrzucam dobrą kawę zamiast alkoholu :)
kup dobre wino ladnie zapakowane 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.