- Dołączył: 2012-10-27
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 489
2 grudnia 2012, 18:55
ponad tydzien temu rozstałam się z chłopakiem. znam powód, przyjechał, wszystko mi wytłumaczył, wiem, ze musiał tak zrobić, płakał, ja płakałam ( choć nawet mnie nie przytulił.. ), powiedział, że bedziemy w kontakcie. napisał tamtego wieczoru, jak się czuje itd. 3 dni później ja się odezwałam, czy wszystko ok. odpowiedział, że tak. rozmowa była krótka, treściwa, ale miła (sms). dodał '' napisze do ciebie, dobranoc" . od 5 dni się nie odezwał. ja ślęcze jak głupia przy telefonie i czekam. ćwiczę, czytam, wychodze bez komórki. ale wieczorem myślę ciągle o nim i dosłownie co 10 s podnoszę telefon. jak sobie z tym poradzić :( myslicie, że jak będzie mu zalezało to się odezwie? (dodam, że powód rozstania to jego obowiązki którym MUSI się oddać, a nie ''niekochanie'' mnie ju,ż. )
Edytowany przez androis 2 grudnia 2012, 18:55
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
3 grudnia 2012, 01:50
Matyliano napisał(a):
to najgłupszy powod rozstania jaki slyszalam..... chyba tylko zawod platnego mordercy usprawiedliwia taka wymowke ....
rozumiem, rozstać się w złości, mieć siebie dość, itd. - wtedy jest możliwy powrót do siebie...
ale to, co Ty opisujesz, to jak z opery mydlanej, "nie możemy być razem, bo musimy najpierw pozałatwiać swoje prywatne sprawy"... w prawdziwym życiu naprawdę nie umiem sobie takiej sytuacji wyobrazić...
zresztą, skoro wiedzieliście, ze on musi kiedyś do siebie wrócić - to chyba należało się wtedy zastanowić, czy chcecie się wiązać...
- Dołączył: 2010-01-03
- Miasto: Panama
- Liczba postów: 10736
3 grudnia 2012, 03:25
androis napisał(a):
prawdziwa przyczyna jest mi znana. on nie pracuje, nie mieszka w moim mieście, przyjechał tutaj w pewnym określonym celu i jest z tego ściśle wywiązywany. później wraca do swojego miejsca zamieszkania, ale wtedy to bajka, bo nikt go nie będzie '' pilnowac ''. póki co , został postawiony pod murem, albo dziewczyna (czyli ja), albo ta ''sprawa''. jak wybiera mnie to może się pakowac i wracać. a ani on ani ja tego nie chcemy, bo od tej sprawy zalezy jego przyszłe życie, praca, finanse. nie zrozumiecie pewnie, ale to żadna naiwność z mojej strony.
Skrajna naiwność...
To o czym piszesz to "dodatki" do życia. Jeśli ktoś kocha to nie odchodzi z powodów materialnych.
3 grudnia 2012, 07:53
zgodze sie i potwierdze gdyby mu zalezalo to zadne sprawy by nie stanely na drodze.
- Dołączył: 2012-01-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 8096
3 grudnia 2012, 08:28
Jedyne, co sensownie wyjaśnia rozstanie to rzeczywiście płatny morderca, szpieg, agent CBŚ czy innych służb. Reszta to ściema. Jak Ci się trafił romans z Bondem, to super, będziesz miała co wspominać. Ale teraz zajmij się sobą i życiem. Nie czekaj, bo na co.
- Dołączył: 2010-02-18
- Miasto: Antyle Holenderskie
- Liczba postów: 1916
3 grudnia 2012, 09:43
Dziwna sprawa z jego strony, ale powiem szczerze ze ja bym już się nie łudziła i nie czekała
3 grudnia 2012, 09:54
Niestety kobieto to juz koniec bez wzgledu na to co bylo powodem...nie ma sensu czekac
- Dołączył: 2011-03-06
- Miasto: Wiesbaden
- Liczba postów: 2095
3 grudnia 2012, 10:13
oj dziewczyny, facet jest księdzem, to chyba jasne.. proboszcz/ludzie/biskup odkryli romans i postawiono księdzu warunek.. albo dziewczyna, albo "posługa". Mało to takich historii... ;]
Swoją drogą współczuję Ci.. tak poważnie. Ale "nie można dwom Panom służyć.."