Temat: Związek osoby wierzącej z niewierzącą

Co sądzicie na temat związku osoby wierzącej i niewierzącej? Jakie macie doświadczenie w tym temacie? Czy według Was coś takiego w ogóle ma rację bytu czy jest to pomysł z góry skazany na niepowodzenie?
Może i złego nie, metoda zdrowa, tania, ale ja bym się tam bała, że sie pomylę, źle coś zinterpretuję i wpadka gotowa.Nie uważam siebie za aż tak nieomylną.Też kiedyś obserwowałam się, robiłam wykresy, ale nie zaufałabym tylko i wyłącznie NPR.
Poza tym dziwię się, że niezwierzęcy facet sie na to może zgodzić.Na miejscu żony takiego męża, bałabym się, że w razie pomyłki zwali wszystko na mnie.

No i największą ochotę na seks mam przed i podczas owulacji..
Pasek wagi
grunt to się dogadać co do wychowywania dzieci i obchodzenia świąt, cała reszta przejdzie bez problemu.
maharett, no tak, ewentualne skutki uboczne brania tabsów później też możesz zwalić tylko na siebie ;-)

orochimaru napisał(a):

Ja osobiście uważam, że zależy to od danych osób. Ja jestem wierząca, mój mąż nie. Wzięliśmy ślub jednostronny. Jeśli chodzi o dzieci, to z mężem musieliśmy podpisać przed ślubem, że wychowamy je w wierze katolickiej (2 świadków też podpisać musiało). Jak widać, Kościół w tej kwestii ma takie podejście. Na razie nie mamy dzieci, więc nie wypowiem się na ten temat, ale dogadujemy się od dobrych kilku lat, więc mam nadzieję, że w tej kwestii będzie podobnie:)


i to nie jest kompromis, to narzucanie facetowi tego ze nie ma prawa wobec dzieci
a jesli on da kobiecie slub a nie chce ochrzcic dziecka? i podpisze ten papierek dla picu bo ona chce a potem bedzie robil problemy?


mowimy tu o mezczyznie a co jesli ja chce zeby dzieci zyly wolno a moj facet chce ochrzcic bo to tradycja?
mam nie isc na chrzciny? mam uprowadzic dziecko?
najlatwiej to nie robic dziecka w takiej sytuacji


Katolik i ateista to mi nie gra, bo mają skrajne poglądy. Ateista prędzej się dogada z kimś kto sądzi, że może być ten u góry, ale nie lubi chodzić do kościoła- agnostykiem. Swój ciągnie do swego. Jeśli ktoś jest katolikiem ma o tym wiedzę, chodzi do kościoła co niedzielę, ważne są dla niego wszystkie święta i sakramenty, a budowle kościelne otacza wielkim szacunkiem i da się się po tej osobie poznać, że na pewno jest katolikiem- no to sorry jakoś nie widzę przy niej osoby, która mówi "Boga nie ma!"

cancri napisał(a):

maharett, no tak, ewentualne skutki uboczne brania tabsów później też możesz zwalić tylko na siebie ;-)

Nowoczesne tabsy mają niewiele skutków ubocznych, ja się po nich dobrze czułam.To nie nie są już te rakotwórcze co na początku.Więc bez przesady.
Pasek wagi

beatrx napisał(a):

grunt to się dogadać co do wychowywania dzieci i obchodzenia świąt, cała reszta przejdzie bez problemu.

No właśnie skrajny katolik nie będzie szedł na ustępstwa w tej kwestii.I niestety na strona niewierząca by się musiała to poświęcić,.Jak już wcześniej napisałam są 2 rzeczy na które bym się nie zgodziła, które bardzo dotyczą także i mnie,dlatego nie widzę takiego związku
Pasek wagi

iketeva napisał(a):

Katolik i ateista to mi nie gra, bo mają skrajne poglądy. Ateista prędzej się dogada z kimś kto sądzi, że może być ten u góry, ale nie lubi chodzić do kościoła- agnostykiem. Swój ciągnie do swego. Jeśli ktoś jest katolikiem ma o tym wiedzę, chodzi do kościoła co niedzielę, ważne są dla niego wszystkie święta i sakramenty, a budowle kościelne otacza wielkim szacunkiem i da się się po tej osobie poznać, że na pewno jest katolikiem- no to sorry jakoś nie widzę przy niej osoby, która mówi "Boga nie ma!"

Ale przecież bycie ateistą/agnostykiem nie oznacza ani braku wiedzy na temat religii (chrześcijańskiej czy innej) ani też braku szacunku dla cudzej wiary. Bycie ateistą/agnostykiem nie musi wcale wiązać się z wyśmiewaniem czyjejś religii. Będąc niewierzącym, można naprawdę podziwiać tych, którym wiara przynosi szczęście i są jej kompletnie oddani.

maharettt napisał(a):

cancri napisał(a):

maharett, no tak, ewentualne skutki uboczne brania tabsów później też możesz zwalić tylko na siebie ;-)
Nowoczesne tabsy mają niewiele skutków ubocznych, ja się po nich dobrze czułam.To nie nie są już te rakotwórcze co na początku.Więc bez przesady.

Tego pewnie dowiemy się za kilka lat ;-) Póki co plaga niepłodności rośnie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.