Temat: Związek osoby wierzącej z niewierzącą

Co sądzicie na temat związku osoby wierzącej i niewierzącej? Jakie macie doświadczenie w tym temacie? Czy według Was coś takiego w ogóle ma rację bytu czy jest to pomysł z góry skazany na niepowodzenie?
To nie jest tylko kwestia dojrzałości i uczucia jak napisała jedna z Was. Niby tolerancja, nowoczesność, akceptacja w 100% tej drugiej osoby.... Tylko jeśli ktoś wierzy i praktykuje (podobnie jak Cancri uwazam, że albo wszystko albo nic, nie ma takiej wygody jak wierze ale nie chodze do kościoła i nie przestrzegam 10 przykazań) i przychodzi czas na dziecko, pojawia się pytanie co z chrztem, w jakiej wierze wychowywac...powstaje ogromny problem...i wierzcie mi, że nie jest to sprawa tylko i wyłącznie tych dwóch zainteresowanych osób.... niby możecie upierać się, że to wasze życie i nikt nie ma prawa w nie ingerować ale co na to Wasi rodzice, dziadkowi, rodzina, którzy są wierzący i wychowywali ta chrześcijańską osobę z tego związku, prowadzali do kościoła, pilnowali przyjmowania sakramentów a nagle partner syna czy córki wszystko przekreśla bo on sobie nie życzy żeby jego dziecko nalezało do tej wiary...i osoba (chrześcijanin) jest w kropce... zaczynają sie kłótnie między parnerami, jak też syna/ córki z rodzicami. Symaptia do zięcia/ synowej ateisty też spada bo przecież dla nich to odmienne od ich obyczajów, przekonań.....  Znam taka sytuację z życia i nie jest tak kolorowo jak to sie najpierw wydaje ze" aaaa tam, jestem tolerancyjna, jakos sie dogadamy bo sie kochamy"....
i tak jak mówicie, często jedna osoba zatraca siebie, swoje przekonania, wierzenia na rzecz tej drugiej..... smutne
cancri, sama zadaje sobie te pytanie :) Czasem jednak mam możliwość spotkać się z "prawdziwymi katolikami" i gdyby hipokryzja otaczających mnie "katolików" mogła zabić to już by mnie tu nie było

wienia64 napisał(a):

Uważam, że w dzisiejszych czasach jest o wiele łatwiej bo dzisiejszy katolik to przeważnie uprawia sex przed ślubem, bierze rozwód, uważa że święta to drogie prezenty i zastawiony stół, stosuje antykoncepcję itd. Od ateisty różni się chyba tylko tym, że mówi, że wierzy w Boga, często dodając, że nie praktykuje.

Masz rację niestety. Jak ktoś mówi, że jest wierzący to ZWYKLE (nie zawsze, żeby tu nikogo nie urazić przypadkiem) oznacza to tyle, że na święta ubiera choinkę. Chociaż mi bardziej chodzi o takie przypadki, gdzie człowiek chodzi co niedzielę do kościoła, czuje potrzebę bliskości z Bogiem i takie tam, jednak jego całe życie nie jest fanatycznie "dopasowane" do Boga, nie na zasadzie tak, jak któraś z Was powiedziała, że nie bierze w ogóle pod uwagę antykoncepcji itd.

czuczuu123 napisał(a):

co wam nie pasuje w jehowych??????

Ale przecież nikt nic takiego tutaj nie powiedział. Spokojnie. ;)

Edit: Ups. Źle to zabrzmiało. Nie chciałam nikogo urazić. Nie twierdzę, że rezygnacja z antykoncepcji to fanatyzm. Każdy ma prawo do własnych poglądów, rzecz jasna. Chodzi mi jednak głównie o ludzi, którzy gdzieś tam wewnątrz naprawdę wierzą i uczęszczają na msze, jednak Kościół nie stanowi jedynego wyznacznika tego, co jest dobre.
Ja znam taka pare. Ona to Polka - wierzaca i praktykujaca katoliczka, on - Szwed, niewierzacy. Pozwolil jej chrzcic dzieci, poslala je do komunii. On nawet bierze w tym udzial, chyba dla niej- tak mysle.  Zyja w zgodzie. 
Pasek wagi
Mysle, ze gorzej porozumiec sie wyznawcom dwoch innych religii niz wierzacemu z ateista.
Pasek wagi

Trolle napisał(a):

Ja znam taka pare. Ona to Polka - wierzaca i praktykujaca katoliczka, on - Szwed, niewierzacy. Pozwolil jej chrzcic dzieci, poslala je do komunii. On nawet bierze w tym udzial, chyba dla niej- tak mysle.  Zyja w zgodzie. 

No i to jest okej, ale co w momencie, kiedy partner nie godzi się na chrzest, komunię, etc.? I jest zatwardziały w swoich poglądach? Tak samo jak partnerka, która chce ochrzcić dziecko? (albo na odwrót, partnerka nie chce on chce). A wcześniej no właśnie, jakoś się żyło, tu się machnęło ręką, tam się przymknęło oko...;-)
Trolle, to może poczytaj Środę i zobacz, czy da się z nią dyskutować, np. o religii:)
Ja jestem w takim związku już baardzo długo i nic złego się nie dzieje, nie rozmawiamy w ogóle o tych sprawach
Ja jestem w takim związku i żyje nam się bardzo dobrze, po prostu nikt, nikogo do niczego nie zmusza/namawia i jest ok:)
jezeli jedna osoba jest naprawde gleboko wierzaca a druga nie to moim zdaniem zwiazek nie ma szans. inne priorytety, inne wartosci itp

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.