Temat: Rozwód z dzieckiem? Jest tu kto?

Nie chce rozpisywac się póki co odnośnie powodów, ale coraz bardziej watpie aby udało nam sie to posklejać.. po kolejnej awanturze Mój Pan kazał mi się wynosić do rodziców. Nie chce płacić opiekunki- bo to jedyne wyjście abym ja poszła do pracy.. Nie mam jej z kim zostawić..
Boje się podjąć te decyzję, boję się że nie dam rady..
Mam już ok. 2 letnia przerwe w pracy.. a wiadomo ze nawet doswiadczonym prace znalezc ciezko..
Zreszta, po prostu boje sie ze nie dam rady..
Czy jest tu ktos kto sie rozwiodl a mial dziecko? Jak dalyscie sobie rade?
o alimenty sie staraj na dziecko jak się rozwodzicie    takie jest prawo
Zbieraj dowody najpierw. A potem myśl o rozwodzie.
Siostra mojego chłopaka siedzi w domu z dwójką dzieci, jedno ma 1,5 miesiąca, a drugie ma roczek.
Mieszka z niepełnosprawną babcią, na którą dostaje z opieki 600 złotych miesięcznie.
I od typa dostaje tyle, co jego przywiezie dla dzieci- mleko, pampersy, nie wiem za ile tego wychodzi.
On dzieci nawet nie odwiedza, przy porodzie drugiej był, owszem, zdjęcie na fejsbuka walnął,
i ojcostwo się skończyło.
Żyje bardzo, bardzo skromnie, ale nie narzeka, nie zastanawia się.

Ale wiem, że ona nie chce do niego wrócić za żadne skarby świata, i mam nadzieję, że tego nie zrobi.
Ty uciekaj póki możesz, a nie zastanawiaj się za co będziecie żyć.
to nie może być tak, że nie dziecko zostaje Tobie na głowie. właściwie: nie ma tak. obowiązkiem współmałżonka będzie łożenie na utrzymanie dziecka, a do tego zalicza się opiekunka, żłobek, przedszkole i cała reszta. jeśli Twój mąż jest człowiekiem cywilizowanym, to się dogadacie normalnie, jeśli nie, czeka Cię sąd. dziecko to obowiązek taki sam dla obu stron i obie strony muszą ponosić pewne konsekwencje. a to się równa - koszty. dobrym wyjściem jest pójście do poradni prawnej - istnieją takie miejsca darmowe w każdym mieście, musisz poszukać. poza tym determinacja. i nie bać się powrotu do pracy. trzeba wszystko z głową, zdecydowanie i sposobem.


Powiem Ci coś z nieco innej perspektywy - jako dziecko rozwiedzionych rodziców. Najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić, to ciągnąć to dalej ze względu na swoje dziecko. Przecież ono na pewno będzie czuło, że coś jest nie tak, a wychowywanie się w takiej chorej relacji na pewno nie wyjdzie mu na dobre. Pewnie, że rozwód będzie bolesny, i dla Ciebie i dla Twojego dziecka, ale uwierz mi: poboli i przestanie. Moja matka od jakichś 6 lat jest rozwiedziona i powiem Ci, że od tego czasu z każdym kolejnym rokiem dostrzegam jak staje się coraz lepszym człowiekiem, jest coraz szczęśliwsza. Naprawdę. I ja także, mimo, że rozwód się i na mnie na pewno w niemałym stopniu odbił, jestem wdzięczna obojgu rodzicom za to, że tego nie przeciągali jeszcze dłużej tej decyzji ze względu na mnie. I tak uważam, że zbyt długo to trwało, bo wielu scen mogli mi oszczędzić, gdyby właśnie nie ciągnęli tego "bo dziecko". Pewnie, że fajnie mieć kochających się rodziców, którzy są razem i są w stanie pokazać dziecku model zdrowo funkcjonującej rodziny. Jednak jeśli małżeństwo to ciągłe pole bitwy i same wrzaski, to dla dziecka z pewnością dużo lepiej mieć rodziców rozwiedzionych, którzy podjęli odważną decyzję ułożenia sobie życia na nowo i są szczęśliwi, niż takich, którzy niszczą mu psychikę niezdrową sytuacją w domu. Dasz radę. Nie Ty jedna przez to przechodzisz. Jeśli tak jak piszesz, już nie wiesz, czy szanujesz samą siebie, to przynajmniej dziecko szanuj i  zrób to dla niego, a na "dalszym etapie" na pewno przekonasz się, że i dla siebie było warto.

Odejdż od niego, z czasem będzie gorzej i wasze dziecko będzie tego świadkiem. Alimenty dostaniesz na pewno, tylko już teraz zacznij zbierać rachunki za wszystko (nawet na mydło za 1 zł) oczywiście za rzeczy potrzebne dziecku. Jak on ci nie da dostaniesz z banku alimentacyjnego a jemu ściągną z pensji. Nie będzie łatwo, a wręcz trudno. Może zacznij po parę groszy już teraz odkładać z jego pieniędzy, z zakupów, na przyszłość.

Pasek wagi

36663 napisał(a):

Nie znam się na takich sprawach kompletnie;/  Mogę za to napisać Ci jedno: najważniejszy jest komfort psychiczny a jeśli zrezygnujesz z siebie, dasz się zastraszyć i zdominować to może będziesz bezpieczna ale nieszczęśliwa. Jeśli on teraz Cię nie wspiera i nie pomaga, to nie łudź się, że on się zmieni... "ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko sytuacje w jakich się znajdują"Na pewno dasz radę.



AMEN
Ja sama wychowuje dziecko od narodzin alimenty na dziecko tata placi dobrowolnie. Swiat sie nie zatrzymal, tragedii nie ma.
Pracowalam i dzieckiem zajmowala sie opiekunka :-)
Z tego co słyszałam to alimenty mogą wynieść nawet 60%dochodu...dlatego staraj się o jak najwyższą kwotę.Jeżeli facet zarabia 1500 na rękę to nie wahaj się składać o 800zł!Masz dużą szanse właśnie tyle uzyskać.Koleżanka tu u nas ma właśnie tyle przyznane ale,że koleś nie pracuje to fundusz wypłaca jej 600zł...wydaje mi się,że na jedno dziecko to dużo.Popytaj w opiece czy oferują jakąś pomoc finansową(różne dodatki).
Nie podoba mi się tylko Twoje podejście z lekarzami...jeżeli dziecko nie jest poważnie chore to co za problem chodzić na fundusz?Ja starszą córkę zapisałam do okulisty na 24 października. Będziemy czekać skoro nie stać mnie na szybszą wizytę.Córcia mniej mnie za to kochać nie będzie 
Przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i normalnie ręce mi opadły.... Żadna z Was się nie rozwodziła, więc tak naprawdę nie ma pojecia jak to wygląda od tej drugiej strony..... Też mam koleżanki, które się rozwodziły, ale mój rozwód wyglądał inaczej, więc nie można mówić, że każdy będzie jednakowy. O alimenty na dziecko wcale nie musi czekać do rozwodu, pozew o nie może złożyć już teraz...
W większości większych miast działają stowarzyszenia pomocy samotnym matkom, tam prawnicy pomagają kobietom zupełnie za darmo, więc może zamiast czytać wypowiedzi dziewczyn na forum warto tam się wybrać, oni również pomogą napisać Ci pozew....
Trzymaj się nie TY pierwsza i nie ostatnia stoisz przed tak trudnym wyborem
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.