Temat: Rozwód z dzieckiem? Jest tu kto?

Nie chce rozpisywac się póki co odnośnie powodów, ale coraz bardziej watpie aby udało nam sie to posklejać.. po kolejnej awanturze Mój Pan kazał mi się wynosić do rodziców. Nie chce płacić opiekunki- bo to jedyne wyjście abym ja poszła do pracy.. Nie mam jej z kim zostawić..
Boje się podjąć te decyzję, boję się że nie dam rady..
Mam już ok. 2 letnia przerwe w pracy.. a wiadomo ze nawet doswiadczonym prace znalezc ciezko..
Zreszta, po prostu boje sie ze nie dam rady..
Czy jest tu ktos kto sie rozwiodl a mial dziecko? Jak dalyscie sobie rade?
Mam koleżanki,które odeszły/rozwiodły się.
W moim wieku lub młodsze.
Dały radę.

2lata przerwy w pracy to nie tragedia.

Ja miałam więcej,a pracę dostałam.


Pasek wagi
Jak mówisz o swoim mężczyźnie "Mój Pan" to powiem Ci jedno... służba jest od tego, żeby słuchać Pana... więc skoro siebie nie szanujesz... To rób jak Ci Pan karze! 
Nie panikuj, walcz. Wniosek o zabezpieczenie alimentacyjne złóż już, nie czekaj. Takie sprawy sad załatwia szybko. W żłobku idźpotem wniosek o rozwód, zaryzykuj orzeczenie o winie męża. W żłobku będziesz miała fory-samotna matka. Poszukaj prywatnego żłobka, albo opiekunki, która ma pod opieka 2 czy 3 dzieci, będzie taniej. I szybko postaraj sie o pracę. Nie zmarnowałaś sobie życia- co za pomysł. To tylko trudność do pokonania. Co do alimentów, we wniosku dokładnie wylicz wszystkie wydatki na dziecko. 300 złotych alimentów to jak twój mąż zarabia mniej niż najniższa  krajowa. Normalne kwoty w Warszawie to 1000 plus np połowa opłaty za przedszkole. Poza tym, powiem Ci na pocieszenie, że znam kilka dziewczyn, które wychowują/wychowywali dzieci bez alimentów, dają radę, choć kawioru i szampana nie ma. Ale da się. 
Pasek wagi

koralgola napisał(a):

Jak mówisz o swoim mężczyźnie "Mój Pan" to powiem Ci jedno... służba jest od tego, żeby słuchać Pana... więc skoro siebie nie szanujesz... To rób jak Ci Pan karze! 

To w cudzysłowie, że tak to ujme... Nie nazywam go "swoim Panem" na codzien.. Kobiety, ktore znaja ten typ mezczyzny wiedza o co chodzi.. 
I masz racje, nie szanuje siebie ale po tylu latach prania mozgu już chyba nie potrafie..
Zreszta, nie napisalam tego posta by uzalac sie nad soba, ale uslyszec kilka slow od kobiet ktore taka sytuacje maja za soba.. Ze SIE DA, nawet jesli wydaje sie ze to koniec swiata
Jasne, że się da, nawet jeśli w tej chwili myślisz, że to koniec świata, że sobie nie poradzisz... Dasz radę zobaczysz dla siebie, dla dziecka... Wiem co pisze przechodziłam przez to całkiem niedawno....
Pasek wagi

mmmartissia napisał(a):

Nie rób z siebie ofiary. Widziały gały co brały. a mąż nie będzie cb utrzymywał całe życie, trochę wstydu, pokory i szacunku do samej siebie. twoim obowiązkiem jest siebie utrzymac i w połowie utrzymywać dziecko. 

 

ale mONdry wywod

sama rozwodka nie jestem ale mam 2 kolezanki, ktore rozwiodly sie majac male dzieci. Sprawa wcale nie jest taka prosta. PAn i Wladca odchodzi albo zona ucieka od niego ( w przypadkach jakie znam) bez pracy, bo przeciez wychowywala dziecko a nawet jesli prace ma to mniej platna najczesciej, bo przeciez normalne ,ze faceci zarabiaja wiecej. Pan uklada sobie zycie od nowa, ma kase i najczesciej, szybko nawa kobiete. zas zona zostaje z dzieckiem,bez wystarczajacych srodkow do zycia. troszczy sie o dziecko, wychowuje, wstaje po nocach, odprowadza dziecko do przedszkola, przyprowadza/ albo oplaca nianie, zalicza prace, bo przeciez z czegos trzeba sie utrzymac, po pracy dziecko, obowiazki domowe, wychowanie , i marne kilka zlotych alimentow. MAz raz w tyg. albo i miesiacu albo wcale jak mu sie nie chce odwiedzi dziecko, przyniesie zabawke i jest super tatusiem. Alimenty ,jak moze to ma placic, jak nie to fundusz a reszta sie nie liczy... caly obowiazek ojca..T to matka zostaje z dzieckiem, na gorszej pozycji, bo przerwala kariere zeby moc urodzic ich wspolne dziecko ( kto ma dzieci ten wie, bo zaraz sie bezdzietne odezwa, ze po kiego dziecko chciala). Fakt jest taki, je jak facet jest fiut i ma gdzies dziecko to samotne matki maja niezly krzyz.Wszystko na ich glowie a ojciec jak ma prawa rodzicielskie to decyduje o najwazniejszych sprawach w sprawie dziecka mimo, ze ma potomka daleko gdzies. 

Nie mowiac juz o tym, ze to nie ma miejsc w przedszkolu, ze dzieci choruja i gdzie je zostawic jak trzeba do pracy pojsc? facet ma to najczesciej w d... rozwija sie zawodowo i sobie zyje a matka? porzadna prace malo kiedy dostaje ,bo wiadomo jak to jest samotna matka... nieobecnosci, zwolnienia itp. itd. Widze jak zyja moje 2 kolezanki i naprawde to nie jest latwy chleb.

koralgola napisał(a):

Jak mówisz o swoim mężczyźnie "Mój Pan" to powiem Ci jedno... służba jest od tego, żeby słuchać Pana... więc skoro siebie nie szanujesz... To rób jak Ci Pan karze! 

moze to ironia?

Decyzję co do rozstania musisz podjąć sama. Przez etap "decyzyjny" musisz przejść sama, ale pamiętaj "Nie Ty pierwsza i nie ostatnia" jesteś  w takiej sytuacji, więc głowa do góry, bo setki matek sobie radzą ( w tym ja ). Idź do prawnika ( najlepiej z polecenia, bo warto mieć dobrego, który zapędzi przeciwnika w kozi róg:) ), wcześniej wszystko przemyśl tzn. w kim i gdzie znajdziesz wsparcie ( na pewno znajdziesz takie osoby albo już je masz w swoim otoczeniu) i jak zorganizujesz się na początku po rozstaniu. I mylisz się jeśli myślisz, że bliskie i dalsze Ci osoby nie zauważyły co się dzieje, ale nikt nie zrobi nic za Ciebie i nie wtrąci się bez Twojej prośby. A facet bez klasy nie zniszczy Ciebie  w sądzie a skompromituje siebie. Ty pamiętaj, aby w każdej sytuacji zachować klasę ( wiem, że to trudne, ale warto dla siebie i dla dziecka - dla waszej spokojnej przyszłości). Od mojego rozwodu minęły dwa lata, jestem szczęśliwa i nie żałuję ani przez chwilę tego, bo uwolniłam się od człowieka, który znęcał się nade mną psychicznie. Żyłam w wiecznym napięciu i nerwach. Dzisiaj dalej się zmagam z byłym ( sprawy w sądzie o kontakty z dzieckiem itd. co chwile coś ), ale ja staję się silniejsza a on słabnie i na każdym kroku się kompromituje.Najważniejsze jednak, że moje dziecko stało się spokojniejsze, doskonale się rozwija i  pełne radości mówi "kochana mamusia" albo "mamo kochano" :). Wiem, że dobrze postąpiłam i że to ja tworzę jej rodzinę na jaką zasługuje.

Obserka napisał(a):

mmmartissia napisał(a):

Nie rób z siebie ofiary. Widziały gały co brały. a mąż nie będzie cb utrzymywał całe życie, trochę wstydu, pokory i szacunku do samej siebie. twoim obowiązkiem jest siebie utrzymac i w połowie utrzymywać dziecko. 
  ale mONdry wywod sama rozwodka nie jestem ale mam 2 kolezanki, ktore rozwiodly sie majac male dzieci. Sprawa wcale nie jest taka prosta. PAn i Wladca odchodzi albo zona ucieka od niego ( w przypadkach jakie znam) bez pracy, bo przeciez wychowywala dziecko a nawet jesli prace ma to mniej platna najczesciej, bo przeciez normalne ,ze faceci zarabiaja wiecej. Pan uklada sobie zycie od nowa, ma kase i najczesciej, szybko nawa kobiete. zas zona zostaje z dzieckiem,bez wystarczajacych srodkow do zycia. troszczy sie o dziecko, wychowuje, wstaje po nocach, odprowadza dziecko do przedszkola, przyprowadza/ albo oplaca nianie, zalicza prace, bo przeciez z czegos trzeba sie utrzymac, po pracy dziecko, obowiazki domowe, wychowanie , i marne kilka zlotych alimentow. MAz raz w tyg. albo i miesiacu albo wcale jak mu sie nie chce odwiedzi dziecko, przyniesie zabawke i jest super tatusiem. Alimenty ,jak moze to ma placic, jak nie to fundusz a reszta sie nie liczy... caly obowiazek ojca..T to matka zostaje z dzieckiem, na gorszej pozycji, bo przerwala kariere zeby moc urodzic ich wspolne dziecko ( kto ma dzieci ten wie, bo zaraz sie bezdzietne odezwa, ze po kiego dziecko chciala). Fakt jest taki, je jak facet jest fiut i ma gdzies dziecko to samotne matki maja niezly krzyz.Wszystko na ich glowie a ojciec jak ma prawa rodzicielskie to decyduje o najwazniejszych sprawach w sprawie dziecka mimo, ze ma potomka daleko gdzies.  Nie mowiac juz o tym, ze to nie ma miejsc w przedszkolu, ze dzieci choruja i gdzie je zostawic jak trzeba do pracy pojsc? facet ma to najczesciej w d... rozwija sie zawodowo i sobie zyje a matka? porzadna prace malo kiedy dostaje ,bo wiadomo jak to jest samotna matka... nieobecnosci, zwolnienia itp. itd. Widze jak zyja moje 2 kolezanki i naprawde to nie jest latwy chleb.

Boze, jakie to prawdziwe.. 
Dla niego to lepiej jesli usuniemy mu sie sprzed nosa.. On bedzie zyl sobie dalej spokojnie, tyle tylko ze kasy i czasu bedzie mial znacznie wiecej. Znajdzie sobie nowa kobiete, zreszta mowi mi o tym kazdego dnia... 
A moje zycie bedzie wygladalo tj jest opisane powyzej..
Oczywiscie to nie oznacza ze mam siedziec z nim ''dla kasy'', ale podjecie takiej decyzji, wychowywania dziecka w pojedynke- kiedy na dzien dzis nie ma sie ZADNYCH konkretnych perspektyw, jest naprawde b. trudne.

Byc moze ciezko uwierzyc ale kiedys byłam śliczną, pełną zycia kobieta- niezalezna finansowo, spelniona zawodowo, szczupła i seksowna.. 
Teraz tyje niemiłosiernie i nie potrafie nad tym zapanowac.. Jestem wykonczona opieka nad dzieckiem 24h a do tego ciaglymi klotniami z Nim..
Dobra, nie truje juz.. Chcialam po prostu wiedziec czy sa kobiety ktore podjely taka decyzje.. 

Obserka napisał(a):

koralgola napisał(a):

Jak mówisz o swoim mężczyźnie "Mój Pan" to powiem Ci jedno... służba jest od tego, żeby słuchać Pana... więc skoro siebie nie szanujesz... To rób jak Ci Pan karze! 
moze to ironia?

Napisalam powyzej ze to ironia:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.