Temat: Związek bez słów kocham Cię

Jestem ze swoim Lubym prawie rok. Żadne z nas nie powiedziało "kocham Cię" drugiej. Po ostatnim związku jestem ostrożna i nie chcę wyznawać pierwsza swoich uczuć, pomimo tego, że jestem pewna tego, co czuję do tego człowieka z którym teraz jestem. 
Zapytałam go czemu mi jeszcze tego nie powiedział a swoim poprzednim dziewczynom udało mu się jednak wcześniej powiedzieć, bez względu na miejsce czy było romantycznie czy nie. A on na to: Tak, powiedziałem, ale Ty jesteś wyjątkowa i nie było jeszcze dobrego momentu i miejsca. Bądź cierpliwa, a wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. 

Ja już nie wiem co mam myśleć? Czy on nie czuję tego co ja? Czy mnie tylko zwodzi? Zaczynam głupieć i czuję się gorsza od jego byłych dziewczyn.
Pasek wagi
ja bym się zastanowiła, czy jednak naprawdę kocha czy po prostu nie chce Cię oszukiwać. jak się kocha to nie ma się problemu z powiedzeniem tych dwóch słów...

raspberrylips napisał(a):

Ja tylko przedstawiam mój własny pogląd na tę sprawę ; ). Oczywiście, że rodziców się kocha inaczej, niż faceta. Ale nie można wtedy mówić "bardziej" lub "mniej", a inaczej. I nie mam nic do osób, które wyznają to i po pierwszej randce, to ich sprawa i nie ma w tym nic złego. Ja uważam, że nie ma co mówić tego słowa za wiele i za wcześnie, bo wtedy traci całą swoją magię. Ale akceptuję to, że ktoś uważa inaczej. Chodzi mi o to, że Twój partner, Autorko, może mieć taki sam pogląd jak ja - najpierw pokochać kogoś szczerą miłością, a później to powiedzieć. Że jest w Tobie zakochany - pewnie tak. Ale być może on chce się upewnić, że oddaje serce tej jednej i jedynej ; ). Daj mu czas, by był tego pewien, ze to z Tobą chce iść przez życie.

Nie no tu Ci przyznaję rację :) Nie należy nadużywać tych słów - mi chodziło o to, że wyznaczyłaś tę granicę (płynną co prawda, ale jednak).

Salemka napisał(a):

raspberrylips napisał(a):

Ja tylko przedstawiam mój własny pogląd na tę sprawę ; ). Oczywiście, że rodziców się kocha inaczej, niż faceta. Ale nie można wtedy mówić "bardziej" lub "mniej", a inaczej. I nie mam nic do osób, które wyznają to i po pierwszej randce, to ich sprawa i nie ma w tym nic złego. Ja uważam, że nie ma co mówić tego słowa za wiele i za wcześnie, bo wtedy traci całą swoją magię. Ale akceptuję to, że ktoś uważa inaczej. Chodzi mi o to, że Twój partner, Autorko, może mieć taki sam pogląd jak ja - najpierw pokochać kogoś szczerą miłością, a później to powiedzieć. Że jest w Tobie zakochany - pewnie tak. Ale być może on chce się upewnić, że oddaje serce tej jednej i jedynej ; ). Daj mu czas, by był tego pewien, ze to z Tobą chce iść przez życie.
Nie no tu Ci przyznaję rację :) Nie należy nadużywać tych słów - mi chodziło o to, że wyznaczyłaś tę granicę (płynną co prawda, ale jednak).


Może i granica nie jest potrzebna, ale naprawdę niewiele jest osób, które kochają od tak krótkiego czasu jak rok. Zazwyczaj ci epatujący tym słowem nie wiedzą, co się za nim kryje i potem z  "nudów" lub "różnicy charakterów" dają sobie spokój i szukają kogoś innego.  Chciałam tylko uświadomić, że miłość jest kwestią bardzo indywidualną i jednak wymagającą pewnego przywiązania, zrozumienia i pewności. Jeśli on tego nie ma, po co kazać powtarzać wyuczoną formułkę?
No i kwestia tego, że "jak nie powiedział że kocha, to pewnie leci na dwa fronty" - absolutnie się nie zgodzę. Sama nie powiedziałam "kocham" podczas trwania ponad rocznego związku i nikogo nie zdradziłam. Po prostu wolałam być pewna, że to ta właściwa osoba. A zdradzić i grać na dwa fronty może i powtarzając to codziennie po kilka razy.
Ja częściej mówiłam niż czułam i żałuję. Teraz jestem zgorzkniałą już singielką i nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle kochałam. Powiem to na pewno jako druga i to nie tak od razu po tym jak je usłyszę z kimś z kim kiedyś może będę...
Także nie wiem. Chyba to jest indywidualna sprawa ale spaliłaś się tym pytaniem jego..


raspberrylips napisał(a):

Salemka napisał(a):

raspberrylips napisał(a):

Ja tylko przedstawiam mój własny pogląd na tę sprawę ; ). Oczywiście, że rodziców się kocha inaczej, niż faceta. Ale nie można wtedy mówić "bardziej" lub "mniej", a inaczej. I nie mam nic do osób, które wyznają to i po pierwszej randce, to ich sprawa i nie ma w tym nic złego. Ja uważam, że nie ma co mówić tego słowa za wiele i za wcześnie, bo wtedy traci całą swoją magię. Ale akceptuję to, że ktoś uważa inaczej. Chodzi mi o to, że Twój partner, Autorko, może mieć taki sam pogląd jak ja - najpierw pokochać kogoś szczerą miłością, a później to powiedzieć. Że jest w Tobie zakochany - pewnie tak. Ale być może on chce się upewnić, że oddaje serce tej jednej i jedynej ; ). Daj mu czas, by był tego pewien, ze to z Tobą chce iść przez życie.
Nie no tu Ci przyznaję rację :) Nie należy nadużywać tych słów - mi chodziło o to, że wyznaczyłaś tę granicę (płynną co prawda, ale jednak).
Może i granica nie jest potrzebna, ale naprawdę niewiele jest osób, które kochają od tak krótkiego czasu jak rok. Zazwyczaj ci epatujący tym słowem nie wiedzą, co się za nim kryje i potem z  "nudów" lub "różnicy charakterów" dają sobie spokój i szukają kogoś innego.  Chciałam tylko uświadomić, że miłość jest kwestią bardzo indywidualną i jednak wymagającą pewnego przywiązania, zrozumienia i pewności. Jeśli on tego nie ma, po co kazać powtarzać wyuczoną formułkę?No i kwestia tego, że "jak nie powiedział że kocha, to pewnie leci na dwa fronty" - absolutnie się nie zgodzę. Sama nie powiedziałam "kocham" podczas trwania ponad rocznego związku i nikogo nie zdradziłam. Po prostu wolałam być pewna, że to ta właściwa osoba. A zdradzić i grać na dwa fronty może i powtarzając to codziennie po kilka razy.

Generalnie się zgadzam. Szczególnie z tą częścią, którą pogrubiłam :)  
Aczkolwiek tak też bywa. Ludzie bywają wyrachowani.
My mówimy sobie kocham Cię chyba ze 20 razy w ciągu dnia...
A pierwszy raz padł około po dwóch tygodniach bycia razem.
Nie wyobrażam sobie roku bez.
Tak miałam z moim eks, przez kilka miesięcy nie wydukał tego z siebie ani razu,
no i ekhm... najpierw twierdziłam, że okej, nie musi, ale później nie zdziwiłam się,
jak z dnia na dzień nasz związek się posypał.

Niby to tylko słowa, ale skoro tylko, to nie wiem czemu robi z nich takie wielkie coś.
dla mnie to oczywiste ze "kocham cie" nie szasta sie na lewo i prawo i nie mowi sie by komus bylo milo. jak sie jest pewnym to sie mowi, ja powidzialam jednej osobie tylko i uwazam ze to jest ok
Z resztą różne są podejścia do miłości i mówienia o niej. Osoby, które uważają, że prawdziwie kochać można tylko raz pewnie wolą zwlekać z mówieniem o miłości. 
Ja nie umiem powiedzieć tych słów. Mam wrażenie, że jak to nazwę, to straci to swoje znaczenie. Mój chłopak wie, co do niego czuję, ale nie muszę mu tego mówić. To jest najwazniejsze.
Ja slowo kocham, uslyszalam w bardzo dramatycznym momencie swojego zycia.
Teraz slysze codziennie :)
Nie rozumiem twojego faceta.
A moze pierwsza mu powiedz?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.