Temat: Finansowanie babci.

Mój tata obiecał swojej mamie, że będzie jej pomagał finansowo. Babcia często do nas przychodziła, mówiąc, że brakuje jej na leki lub jedzenie, więc oczywiście tata zobligował się dawać jej co miesiąc 400 złotych, chociaż nasz budżet nie jest jakiś niesamowicie wysoki i przy takiej pomocy czasami brakuje nam na jakieś przyjemności. Babcia dostaje średniej wielkości rentę i dorabia jako opiekunka do dzieci. Razem jej budżet prezentuje się całkiem przyzwoicie i zawsze się dziwiliśmy, ze przy tak małym mieszkanku i całkiem przyzwoitym przychodzie miesięcznym, babcia ciągle nie ma na leki na cukrzycę i chodzi głodna. Nie miałabym nic przeciwko takiej pomocy, oczywiście kocham babcię, no ale jest jeden haczyk...
Z babcią mieszka moja 16 letnia kuzynka (powiedzmy, że nazywa się Ola). Ola ma rodziców po rozwodzie, którzy chętnie by ją widzieli w domu, ale woli mieszkać z babcią, bo ponoć ma bliżej do szkoły i spokój od rodzeństwa. Jej mama za nią nie płaci, jej tata daje babci bardzo małe alimenty. Mimo to, Ola ma najnowszej marki telefon, dwa komputery i mnóstwo markowych ciuchów. Non stop słyszę, że dostała nowy kosmetyk od "swojej" babci z okazji zbliżających się imienin, czy innych mniejszych okazji.
Ostatnio nawet chciałam dać jej moje książki do liceum (chodzi do tego samego LO i do tego samego profilu co ja 3 lata temu), to powiedziała, że musi mieć nowe, bo te nie pasują. Nieprawda, książki sprzedałam parę dni później jej koleżance z klasy - wszystkie pasowały.
Ola nie pracuje, jej chłopak też nie. Chociaż babcia stara się kryć z tym, większość rodziny wie - Babcia pozaciągała spore kredyty i abonamenty na ten cały sprzęt dla wnuczki, a codziennie poluje w sklepach na ciuszki dla nastolatek, na których naprawdę się zna. Komplet nowiutkich książek też kupiła za pieniądze "na leki", chociaż proponowałam moje, za darmo, w bardzo dobrym stanie, by mogła ominąć ten spory wydatek.
Jednym zdaniem (dla leniuchów ^^)- dziewczynie wiedzie się o wiele lepiej, niż innym dzieciakom z rodziny, a babcia chodzi głodna i z nieleczoną cukrzycą.

Mój tata stara się tego nie zauważać, że nie finansuje wcale babci, a moją kuzynkę. I wiem, że rani go każda rozmowa, gdzie słyszy, jak faworyzowana jest jedna z wnuczek, gdy inne wnuki (a babcia ma ich dziesięcioro) nawet nie są odwiedzane (mieszkając dwie ulice dalej - wszystkich nas wcisnęło na jedno osiedle ;)) i nie dostają prezentów innych, niż gwiazdkowa i urodzinowa czekolada.

Jak myślicie, porozmawiać szczerze z tatą lub babcią? No i jak to zrobić, by nie było wojny?
Wiem, to pieniądze mojego ojca, nie powinnam się wtrącać. Ale obawiam się, że jeszcze trochę i babcia nawet te pieniądze, które od taty dostaje jej na leki i jedzenie, wyda na inne rzeczy. Bo jej ulubiona wnuczka wie, jak wyciągać od niej pieniądze.

pawiooka napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

raspberrylips napisał(a):

Babcia ma podobne stopy... Jakoś jej (Oli) to nie wzrusza.
Wierzę, ale to pierwszy krok do amputacji. I niestety znam osoby, które to spotkało, więc to nie jest tylko straszenie. Przy cukrzycy nie tylko leki kosztują. Są jeszcze te nieszczęsne paski, o które była taka walka i igły do glukometru. Przy cukrzycy typu II w dużej części odpłatne.
w pl cukrzycy placa za glukometry, lancety i igly?

Nie wiem, czym jest lancet (może to pasek?), ale tak. Cukrzycy typu I mają więcej refundowane, cukrzycy typu II mają refundowane małe ilości np. pasków. Nie słyszałaś o tym, że z początku roku była w Polsce wielka walka o refundacje pasków. Ludzie rozpaczali, bo 50 zł miała być paczka. Ja nie jestem cukrzykiem na szczęście, więc nie znam tematu ze szczegółami, ale często rozmawiam z dwoma osobami z tą chorobą i dużo mi mówią.

Co do postu powyżej, wcale niewykluczone, że masz rację. Ale próbować zawsze można.

Edit. Już wiem, co to lancet. Tak, to trzeba sobie kupić.
Twój tato nie daje pieniędzy na Twoją babcię, tylko na tą całą Ole, ot w czym leży problem.

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

pawiooka napisał(a):

AgnieszkaHiacynta napisał(a):

raspberrylips napisał(a):

Babcia ma podobne stopy... Jakoś jej (Oli) to nie wzrusza.
Wierzę, ale to pierwszy krok do amputacji. I niestety znam osoby, które to spotkało, więc to nie jest tylko straszenie. Przy cukrzycy nie tylko leki kosztują. Są jeszcze te nieszczęsne paski, o które była taka walka i igły do glukometru. Przy cukrzycy typu II w dużej części odpłatne.
w pl cukrzycy placa za glukometry, lancety i igly?
Nie wiem, czym jest lancet (może to pasek?), ale tak. Cukrzycy typu I mają więcej refundowane, cukrzycy typu II mają refundowane małe ilości np. pasków. Nie słyszałaś o tym, że z początku roku była w Polsce wielka walka o refundacje pasków. Ludzie rozpaczali, bo 50 zł miała być paczka. Ja nie jestem cukrzykiem na szczęście, więc nie znam tematu ze szczegółami, ale często rozmawiam z dwoma osobami z tą chorobą i dużo mi mówią.Co do postu powyżej, wcale niewykluczone, że masz rację. Ale próbować zawsze można.

tak lanceta to paseczek, nie slyszalam, podejrzewalam ze jakis procent sa platne nie wiedzialam ze calosc, ja jestem insulinoodporna, poki co ide dobrze na tabletki wiec nie musze miec insuliny, ale u nas chory przewlekle swoje leki ma refundowane w 75%  a glukometr lancety i igly po prostu wybiera sie na dowod osobisty u pielegniarki w przychodni za free.. wiem natomiast ze przyjaciolka mojej mamy ktora miala insuline (jakas mega droga i malo refundowana) przez co nie kupowala jej wogole bo jak syn przyslal 4 dzieci po kieszonkowe to nie starczalo na zastrzyki- miala mozliwosc ja zmienic na tansza i w duzym procencie refundowana, niewiem jak to bylo cenowo, ale wiem ze ktoregos dnia moja mama zawlekla pania kasie do enokrynologa wyjasnila sytuacje i insulina zostala zmieniona na tansza, tera zpo emeryturce we dwie ida do apteki wykupuja zapas na miesiac i final, lancety i igly musi miec refundowane bo nic nie slyszalam o nich:P

Pasek wagi

pawiooka napisał(a):

lancety i igly musi miec refundowane bo nic nie slyszalam o nich:P

Chyba podobnie to mówili. Przy czym ilość tych na receptę jest ściśle określona i trzeba mocno oszczędzać.

Galahda napisał(a):

dla mnie proste, tata nie powinien dawać kasy babci , albo niehc weźmie ją do apteki i wykupi leki ale kasy do ręki nie daję 

I wszystko w tym temacie.
Pasek wagi
AgnieszkaHiacynta- moja mama używa insulinę odpłatną, ponad 40zł.opakowanie plus \ paski również w tej cenie,bo ma taki glukometr.
d lat jest na tej insulinie, służy jej, ma od lat wyniki jak zdrowy człowiek i boi się zmieniać,mim,że lekarz to zasugerował.
Więc cukrzyca jest kosztowna. 
Pasek wagi

FammeFatale22 napisał(a):

AgnieszkaHiacynta- moja mama używa insulinę odpłatną, ponad 40zł.opakowanie plus igły do glukometru i paski również w tej cenie,bo ma taki glukometr.d lat jest na tej insulinie, służy jej, ma od lat wyniki jak zdrowy człowiek i boi się zmieniać,mim,że lekarz to zasugerował.Więc cukrzyca jest kosztowna. 

No właśnie. Niektórzy kupowali sobie w tym roku drugi glukometr, żeby nie płacić za paski. A akurat glukometr to może Twoja mama kupić, bo to nie ma nic wspólnego z rodzajem insuliny (chyba?). Pytanie tylko jak długo będą w ogóle refundowane te paski.

A jeszcze jest takie urządzenie do nakłuwania (z takim nakłuwaczem do uzyskania kropli krwi do pomiaru). To chyba oddzielnie się kupuje, prawda? 

cancri napisał(a):

Twój tato nie daje pieniędzy na Twoją babcię, tylko na tą całą Ole, ot w czym leży problem.


Tak to wygląda. A jak nie da, to babcia głodna chodzi. I to też nie jest tylko kwestia tego, że tata powinien babci kupować jedzenie i leki. Bo jeśli babcia ma budżet: 1000 zł renty + 1400 za pracę + 400 od taty Oli, to jednak 2800 na utrzymanie dwóch osób w malutkim mieszkanku (23 metry chyba), a mieszkanie własnościowe, to moim zdaniem żaden problem. W rachunkach za mieszkanie mieści się w 400 zł (wiem, bo po śmierci dziadka to moja mama, gdy jeszcze żyła, prowadziła babci rachunki, bo ona nigdy tego nie robiła), jedzenie dla dwóch osób przy w miarę oszczędnym życiu to raczej 500 zł miesięcznie.  Plus te leki, nie jestem pewna ile, ale chyba nie pochłaniają 2000 zł, bez przesady! Ale te pieniądze, które babcia by mogła wykorzystać na godne życie dla siebie i wnuczki, idą wyłącznie na kuzynkę i przez to tata musi z własnej kieszeni płacić za dziecko, za które nie ma żadnej odpowiedzialności.
A tata kuzynki nie lubi i dobrze wie, że ta ma zarówno strasznie zszarganą opinię, jak i dość wredny charakter.
2800 na dwie osoby? no ja was proszę... to jest naprawdę komfortowa sytuacja...

hanoirocks napisał(a):

2800 na dwie osoby? no ja was proszę... to jest naprawdę komfortowa sytuacja...


Tak napisałam na początku listu - że wszyscy się dziwią, że babcia przy tak dobrych dochodach nie ma na jedzenie i lekarstwa...
Razem z pieniędzmi mojego taty to 3200.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.