- Dołączył: 2012-06-07
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 110
4 września 2012, 14:57
Cała historia jest mocno zawiła, ale postaram się ją skrócić. Otóż przez stosunkowo krótki okres czasu, bo tylko 4 miesiące miałam chłopaka. Rozstaliśmy się w bardzo niemiłej atmosferze w marcu, z powodu ciągłych sprzeczek. Moja ówcześnie bardzo dobra koleżanka znała każdy szczegół naszego związku. Niestety już w czasie, kiedy byliśmy razem wiedziałam, że ze sobą rozmawiają. Poznali się poprzez naszego wspólnego przyjaciela. W międzyczasie znaleźliśmy się w trójkę na jednej imprezie właśnie u tego przyjaciela. Przyznam, że się upiłam i pod wpływem alkoholu miałam pretensje, że rzekomo są razem. Mój byly zarzekał się, że to tylko przyjaźń+na drugi dzień miał do mnie straszne pretensje o te sytuacje. Przepraszałam, ale to na nic. W wakacje odezwałam się do niego z zapytaniem, czy nie możemy po prostu normalnie rozmawiać, że męczy mnie ta sytuacja. Niestety jedyną sprawą o jakiej mówił to tylko to, iż cała sytuacja odbiła się na tej mojej koleżance. Teraz dowiedziałam się, że są razem. Nie wiedziałam, że to aż tak będzie bolało. Tu pojawia się moje pytanie, czy naprawdę mam do zarzucenia sobie jakąś poważną winę, wyłącznie moją winę i czy mam prawo odczuwać taką niechęć do nich, i jednocześnie ból z tego powodu, czy przesadzam?
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88300
4 września 2012, 18:18
U mnie była taka sytuacja, mój znajomy był z dziewczyną 9 lat.
Rozstali się, on zwierzał się swojemu kumplowi, z którym się przyjaźnił od urodzenia praktycznie.
Wszyscy się dobrze znają.
Po jakimś czasie ten kumpel zaczął z nią być.
Po chyba dwóch latach wzięli ślub, mają dziecko.
Znajomy ciężko to przeżył, bo na jakiś czas stracił kumpla, nie mógł mu wybaczyć.
Najwidoczniej on nie był w stanie dać jej przez 9 lat tego, co ten drugi dał jej w ciągu dwóch lat.
Ja również nie wyobrażam sobie być np. z facetem mojej przyjaciółki,
no ale też bez przesady, jeżeli dwoje ludzi, na których mi zależy, może być szczęśliwymi,
to dlaczego dla własnego widzimisię mam im to prawo odbierać...?
- Dołączył: 2012-02-02
- Miasto: Skandynawia Polska
- Liczba postów: 415
4 września 2012, 18:20
Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale.. moze ja jestem dziwna, ale uwazam ze mieli do tego swiete prawo.. Nie zdradzał Cie bedzac z Toba, ona rowniez.. Moze po prostu sie POKOCHALI i zadne przeciwnosci nie moga im stanac na drodze..?
Znam takie pary z wlasnych obserwacji, te "drugie" zwiazki zakonczyły sie........... MALZENSTWEM.
4 września 2012, 18:30
mummy84 napisał(a):
Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale.. moze ja jestem dziwna, ale uwazam ze mieli do tego swiete prawo.. Nie zdradzał Cie bedzac z Toba, ona rowniez.. Moze po prostu sie POKOCHALI i zadne przeciwnosci nie moga im stanac na drodze..?Znam takie pary z wlasnych obserwacji, te "drugie" zwiazki zakonczyły sie........... MALZENSTWEM.
Zgadzam się.
Rozumiem, że autorce tematu może być przykro... No ale, miłość nie wybiera
. Mieli rezygnować z siebie w imię jakichś dziwnych honorowych zasad?
- Dołączył: 2007-06-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15666
4 września 2012, 19:00
współczuję. a 'przyjaciółka' zachowała się jak świnia
4 września 2012, 19:36
snygging napisał(a):
Boli, ale wina jest niczyja, chłopak jest wolną osobą, tak samo jak koleżanka i obydwoje mają prawo wiązać się z kim chcą. To nie podstawówka. Chyba?
Sory bardzo ale właśnie w podstawówce coś takiego by przeszło, a w dorosłym życiu trzeba mieć jakieś zasady jak np"Nigdy ale to przenigdy nie wiązać się z byłym, obecnym lub przyszlym chłopakiem swojej przyjaciółki". Tylko bezzasadowiec postąpiłby inaczej...
4 września 2012, 19:46
nie znam takich zasad aby sie nie tykac bylego przyjaciolki. u autorki to bylo po faworkach. co innego gdyby on powiedzial ze odchodzi to tamtej. gdybym widziala potencjalnego mezczyzne u exa swojej przyjaciolki nie wahalabym sie i zabiegalabym, bo nie jestem jakas cierpietnica
jak wspomnialam moj ex przedstawil mnie swojemu przyjacielowi i tak o to jestesmy ze soba 2 lata. a z exem i jego zona sie spotykamy od czasu do czasu, nikt sie krzywo na nikogo nie patrzy, ani mojemu nie przeszkadza ze ex moczyl palucha ze mna przed x laty
4 września 2012, 19:57
doublebagger napisał(a):
oczywiście, że masz prawo i przestań przepraszać- a tak w ogole zajejbista kumpela o kant dupy taka potuc
a co ma przyjaźń do tego, że zaiskrzyło między koleżanką a jej byłym, może akurat do siebie pasują i lepiej się dogadują?
takie opinie są dla mnie dziecinne i śmieszne; ja bym się cieszyła, że po 4 mcach to się skończyło i mam szansę na coś lepszego a nie umartwiała nad sobą i winiła kumpelę o to, że jest z moim ex; skoro on taki, to może i ją spotka to samo, nie wiadomo kim i jaki jest ten chłopaczyna a Wy od razu na koleżankę, żałosne i dziecinne;
p.s. jakby nie chciał, to by nie zostawiał jednej i nie był potem z drugą- ten związek po prostu był pomyłką, nie ma czegoś takiego, jak "odbijanie faceta", po prostu są niewłaściwe związki
Edytowany przez Grian 4 września 2012, 19:59
- Dołączył: 2010-04-12
- Miasto: Liverpool
- Liczba postów: 1415
4 września 2012, 21:23
eh. ja wychodze z zalozenia, ze kiedy cos sie zlego stanie, to mozemy rozpaczac i ciagle martwic sie albo stwierdzic ze tak mialo widocznie byc, shit happens:) i get over it i move on. bo swiat na tym sie nie konczy. jesli ten chlopak mial zal do Ciebie o ta impreza, to moze nie chodzilo o to co mowilas, ale w jaki sposob? ludzi pijani nie potrafia sie kontrolowac i zazwyczaj robia z siebie idiotow, przy okazji raniac innych a potem nawet nie pamietaja calosci. wiec gdybym byla w Twojej sytuacji, przeprosilabym tego chlopaka za ta impreze i zyczyla im szczescia razem. i tyle. i ruszaj odnalezc swoje szczescie:)
6 września 2012, 16:16
Tak się nie powinno robić. Miałam przyjaciółkę, która dawno temu odbiła mi chłopaka. Tego samego dnia rozpadł się mój swiat! Nie chciałam znać ani jego, ani jej. Dla nich to było tylko kilka nocy, dla mnie cios prosto w serce. Obiecałam sobie, że nie zrobię tak nikomu. Kilka lat później zrobiłam coś podobnego mojej bliskiej koleżance... Na początku były wyrzuty sumienia... Kontakt z koleżanką się urwał. Wiem, że ma mi za złe. Jednak mimo wszystko do dziś nie żałuję swojej decyzji. Założyliśmy rodzinę i jesteśmy razem już 10 lat... Życie pisze różne scenariusze. Tych ważnych wyborów najtrudniej jest dokonywać. Nie obwiniaj się więc, że wam się nie układało. Być może, tak właśnie miało być. Potraktuj to, jak szansę na nową lepszą miłość :)