- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
25 lipca 2012, 23:22
Mój facet kilka miesięcy temu dopuścił się zdrady (po pijaku - niewiele pamieta) będąc ponad 1000 km ode mnie.
Od tamtej pory przeszedł przemiane: przestal chodzic po imprezach, po pracy cale wieczory spędza ze mną na gg, widać, że jest 100 razy 'lepszy' niż przed tym czego dokonał. - byłam w szoku, wszyscy mówili, że musi mnie bardzo kochać.
Po ponad pół roku powiedział, że musi mi to powiedzieć ponieważ męczy go to. Mówił rzeczy typu, że myśli o mnie jako o kobiecie na całe życie i nie chce mieć nic za uszami, że chce być czysty. I że woli mi teraz powiedzieć niż za kilka lat ma wyjść kiedy rozstanie nie będzie już takie proste gdy się na nie zdecyduje.
Powiedział, że chce, żebym była świadoma tego, że decyduje się na życie z kimś kto nie do końca zachował się fair i bardzo tego żałuje.
Stara się do dzisiaj mi wszystko wynagrodzić.
No i nie wiem co teraz zrobić.
Wybaczyłybyście?
Edytowany przez rynkaa 25 lipca 2012, 23:24
26 lipca 2012, 12:13
Dzisiaj nie walczy się o miłość, uczucia, cokolwiek. Tylko się zrywa, bo nie ma sensu.
Dzisiaj mówi się "nie ma już tej chemii, tej iskierki" po 5 latach związku. To chore : powiedzieliśmy sobie już wszystko, nie ma chemii, to każdy idzie w swoją stronę. 0_o Gdzie walka o to, co się budowało tak długo? Gdzie zrozumienie? Przecież związek też przechodzi inne etapy, wkracza w dorosłość, gdzie nie ma już miejsca tylko na motylki w brzuchu, ale jest miejsce na prawdziwe życie, prawdziwe problemy i prawdziwe zmaganie się z nimi. I na zwyczajne, proste sprawy, jak głupie zakupy.
Wkurza mnie te ciągłe "zerwać!", "zerwać od razu". Trzeba WALCZYĆ. Nie szkoda Wam tego, co tak długo budowałyście?
I w tej sytuacji zalecam Ci walczyć. Czas pokaże. I tak jesteście ze sobą już jakiś czas, szkoda to niszczyć, być może chłopakowi naprawdę zależy. Określ jasno warunki, zastrzeż sobie, że jeszcze jeden, nawet mały wybryk tego typu, to koniec z Wami. Jeżeli masz silny charakter i nie będziesz wypominała mu tego do końca życia, a on naprawdę Cię kocha, odbudujecie tę relację - jestem tego pewna.
- Dołączył: 2012-06-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 804
26 lipca 2012, 12:15
Pewnie bardzo bym chciała wybaczyć, ale zabijałoby mnie to od środka...
26 lipca 2012, 12:30
A skąd jesteście takie pewne tego że zdradził raz zdradzi i drugi.... Wszystkie lepiej wiecie co ktoś inny myśli, czuje?
26 lipca 2012, 12:33
karola041 napisał(a):
A skąd jesteście takie pewne tego że zdradził raz zdradzi i drugi.... Wszystkie lepiej wiecie co ktoś inny myśli, czuje?
To jest właśnie takie generalizowanie...
- Dołączył: 2012-01-25
- Miasto:
- Liczba postów: 22
26 lipca 2012, 12:40
Ja w ogóle zgadzam się z tym, co piszesz. Z jednym małym "ale"- to on, jako ten, który dopuścił się zdrady, przestał walczyć o związek a poszedł po najmniejszej linii oporu. Zdrada, wyłączając przypadki powodowane zboczeniem seksualnym, zazwyczaj jest objawem jakiś problemów w relacji. Ten facet, zamiast próbować naprawić problem i odbudować związek, zrobił coś dużo gorszego niż zerwanie, poddanie się. Upokorzył i skrzywdził kobietę, którą na pewno wielokrotnie zapewniał o swojej wiecznej, silnej miłości.
Edytowany przez morella 26 lipca 2012, 12:41
- Dołączył: 2012-01-25
- Miasto:
- Liczba postów: 22
26 lipca 2012, 12:42
Peggy.brown napisał(a):
Dzisiaj nie walczy się o miłość, uczucia, cokolwiek. Tylko się zrywa, bo nie ma sensu.Dzisiaj mówi się "nie ma już tej chemii, tej iskierki" po 5 latach związku. To chore : powiedzieliśmy sobie już wszystko, nie ma chemii, to każdy idzie w swoją stronę. 0_o Gdzie walka o to, co się budowało tak długo? Gdzie zrozumienie? Przecież związek też przechodzi inne etapy, wkracza w dorosłość, gdzie nie ma już miejsca tylko na motylki w brzuchu, ale jest miejsce na prawdziwe życie, prawdziwe problemy i prawdziwe zmaganie się z nimi. I na zwyczajne, proste sprawy, jak głupie zakupy.Wkurza mnie te ciągłe "zerwać!", "zerwać od razu". Trzeba WALCZYĆ. Nie szkoda Wam tego, co tak długo budowałyście?I w tej sytuacji zalecam Ci walczyć. Czas pokaże. I tak jesteście ze sobą już jakiś czas, szkoda to niszczyć, być może chłopakowi naprawdę zależy. Określ jasno warunki, zastrzeż sobie, że jeszcze jeden, nawet mały wybryk tego typu, to koniec z Wami. Jeżeli masz silny charakter i nie będziesz wypominała mu tego do końca życia, a on naprawdę Cię kocha, odbudujecie tę relację - jestem tego pewna.
Ja w ogóle zgadzam się z tym, co piszesz. Z jednym małym "ale"- to on, jako ten, który dopuścił się zdrady, przestał walczyć o związek a poszedł po najmniejszej linii oporu. Zdrada, wyłączając przypadki powodowane zboczeniem seksualnym, zazwyczaj jest objawem jakiś problemów w relacji. Ten facet, zamiast próbować naprawić problem i odbudować związek, zrobił coś dużo gorszego niż zerwanie, poddanie się. Upokorzył i skrzywdził kobietę, którą na pewno wielokrotnie zapewniał o swojej wiecznej, silnej miłości.
26 lipca 2012, 12:45
morella - tego wiedzieć nie możesz. Z tego co autorka powiedziała - mieli mieć przerwę od siebie (swoją drogą to trochę głupie... albo walczymy o związek, albo się rozstajemy - przerwa nie rozwiąże problemów). I tylko tyle wiemy, chyba, że wiemy, więcej tylko ja jestem niedoinformowana ;) Nie wiemy ani skąd ta przerwa, ani kto ją zainicjował.
Poza tym - nawet to jeśli on nie walczył o związek to nie znaczy, że teraz ktoś inny ma nie walczyć, aby być z nim ;]
Edytowany przez Salemka 26 lipca 2012, 12:49
- Dołączył: 2012-01-25
- Miasto:
- Liczba postów: 22
26 lipca 2012, 12:50
To prawda, co nie zmienia faktu, że mieli problem w relacji. Mieli go tym bardziej, skoro zdecydowali się na "przerwę". To jednak nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Zdradził. Nie starał się więc walczyć o związek, odbudować go, zakończyć przerwę, tylko uprawiał seks z inną kobietą. Wymieniał się płynami ustrojowymi, dyszał jej do ucha, miał orgazm. Każdy może seks traktować inaczej, ale jest pewna stała- to jedna z najbardziej intymnych czynności, jaką można wykonywać z innym człowiekiem.
Przypomina mi to odcinek "Friends", w którym Ross zdradził i uparcie powtarzał, że to nie zdrada, bo zrobił to w czasie przerwy. Jakoś mnie ta logika nie przekonuje.
- Dołączył: 2012-01-25
- Miasto:
- Liczba postów: 22
26 lipca 2012, 12:52
Jasne, że to nie znaczy, że ona ma nie walczyć. Moją uwagę zwrócił tylko ten pewny ton, że ona tchórzy, bo nie walczy, że dołączyła do tysiąca innych, współczesnych, którzy traktują związek jak kolejną rzecz nabytą.
Mówię więc, że to nie ona, a on pierwszy przestał walczyć, dając temu najwyraźniejszy z możliwych, dowód. Moim zdaniem, ona nie jest teraz zobowiązana do jakiejś walki.