- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 lipca 2012, 23:22
Edytowany przez rynkaa 25 lipca 2012, 23:24
26 lipca 2012, 12:54
Jasne, że to nie znaczy, że ona ma nie walczyć. Moją uwagę zwrócił tylko ten pewny ton, że ona tchórzy, bo nie walczy, że dołączyła do tysiąca innych, współczesnych, którzy traktują związek jak kolejną rzecz nabytą.Mówię więc, że to nie ona, a on pierwszy przestał walczyć, dając temu najwyraźniejszy z możliwych, dowód. Moim zdaniem, ona nie jest teraz zobowiązana do jakiejś walki.
Edytowany przez Salemka 26 lipca 2012, 12:57
26 lipca 2012, 13:22
:) No pewnie, na tym polega zdrowa dyskusja! Miłego dnia:)
26 lipca 2012, 22:36
To prawda, co nie zmienia faktu, że mieli problem w relacji. Mieli go tym bardziej, skoro zdecydowali się na "przerwę". To jednak nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Zdradził. Nie starał się więc walczyć o związek, odbudować go, zakończyć przerwę, tylko uprawiał seks z inną kobietą. Wymieniał się płynami ustrojowymi, dyszał jej do ucha, miał orgazm. Każdy może seks traktować inaczej, ale jest pewna stała- to jedna z najbardziej intymnych czynności, jaką można wykonywać z innym człowiekiem.Przypomina mi to odcinek "Friends", w którym Ross zdradził i uparcie powtarzał, że to nie zdrada, bo zrobił to w czasie przerwy. Jakoś mnie ta logika nie przekonuje.
26 lipca 2012, 23:31
przeczytałam wszystkie 10 stron i ogolnie jestem totalnie zdziwiona.
po 1 - facet przyznał się do zdrady dokonanej ponad pół roku temu. co oznacza, że nie tylko zdradził, ale i okłamywał partnerkę przez pół roku. kochał się z nią, był z nią, robił wszystko tak jak zawsze, patrzyl jej w oczy i nie przyznał się!!! więc w ogóle podwójny faul - pierwszy za zdradę, drugi za wielomiesięczne kłamstwo.
po 2 - co do "zdrady" poprzedniej partnerki, to nie zgadzam się. skoro mieli "przerwę", to znaczy, że nie byli razem, czyli mieli prawo spotykać się z innymi ludźmi, umawiać się na randki, a nawet sypiać - moim zdaniem. ja przynajmniej "przerwę" rozumiem w ten sposób -> odchodzimy od siebie, ale jeśli poukładamy sobie coś w glowach, przemyślimy, spojrzymy na coś z innej perspektywy, to jst szansa, że wrócimy do siebie. ale tymczasem mamy przerwę = jesteśmy wolnymi ludźmi, możemy próbować z innymi.
po 3 - jestem zdziwiona, ze aż tyle dziewczyn, potrafiłoby wybaczyć zdradę. nie "zdziwiona pozytywnie" czy "zdziwiona negatywnie", ale ogólnie baaaardzo zaskoczona. ja sądzę, ba! jestem pewna, że tak bardzo pracowałaby mi wyobraźnia, że przy każdym seksie wyobrażałabym sobie jak on robił "to" z inną. jak ona dotykała jego wrażliwych miejsc. jak był podniecony inną kobietą. jak to robili?? w jakiej pozycji?? był seks oralny? jakie słowa krzyczała mu do ucha? a on jej?
nie. mam zbyt silne poczucie własności ;-P nie wybaczyłabym i mój mąż o tym wie, zdrada to koniec wszystkiego, zaprzeczenie wszystkiego. i tu nie chodzi o to, że nie potrafiłabym walczyć o związek - bo uważam, że już by nie było, o co walczyć.
27 lipca 2012, 11:00
A skąd jesteście takie pewne tego że zdradził raz zdradzi i drugi.... Wszystkie lepiej wiecie co ktoś inny myśli, czuje?
Dokładnie o tym samym pomyślałam.
27 lipca 2012, 13:25
27 lipca 2012, 14:42
9 sierpnia 2012, 19:44