Temat: Jego zdrada i przemiana

Mój facet kilka miesięcy temu dopuścił się zdrady (po pijaku - niewiele pamieta) będąc ponad 1000 km ode mnie.
Od tamtej pory przeszedł przemiane: przestal chodzic po imprezach, po pracy cale wieczory spędza ze mną na gg, widać, że jest 100 razy 'lepszy' niż przed tym czego dokonał. - byłam w szoku, wszyscy mówili, że musi mnie bardzo kochać.
Po ponad pół roku powiedział, że musi mi to powiedzieć ponieważ męczy go to. Mówił rzeczy typu, że myśli o mnie jako o kobiecie na całe życie i nie chce mieć nic za uszami, że chce być czysty. I że woli mi teraz powiedzieć niż za kilka lat ma wyjść kiedy rozstanie nie będzie już takie proste gdy się na nie zdecyduje.
Powiedział, że chce, żebym była świadoma tego, że decyduje się na życie z kimś kto nie do końca zachował się fair i bardzo tego żałuje.
Stara się do dzisiaj mi wszystko wynagrodzić.
No i nie wiem co teraz zrobić.
Wybaczyłybyście?
Zdradził swój związek nie walcząc o niego, ale nie zdradził bezpośrednio jej.
Z resztą nie ma co dywagować, bo nie znamy nawet 10 % tej historii.

morella napisał(a):

Jasne, że to nie znaczy, że ona ma nie walczyć. Moją uwagę zwrócił tylko ten pewny ton, że ona tchórzy, bo nie walczy, że dołączyła do tysiąca innych, współczesnych, którzy traktują związek jak kolejną rzecz nabytą.Mówię więc, że to nie ona, a on pierwszy przestał walczyć, dając temu najwyraźniejszy z możliwych, dowód. Moim zdaniem, ona nie jest teraz zobowiązana do jakiejś walki. 


Pewnie, że nie jest zobowiązana - nikt nie jest - ale może warto? Może nie, ale ja chyba bym jednak spróbowała.
On stchórzył (być może) przy innym związku, może teraz nie chce stchórzyć.

Poza tym każdy ma prawo do swojego zdania ;) możemy się nawzajem do swojego przekonywać i tyle ;]
:) No pewnie, na tym polega zdrowa dyskusja! Miłego dnia:)
Pasek wagi

morella napisał(a):

:) No pewnie, na tym polega zdrowa dyskusja! Miłego dnia:)


Nawzajem :)
zdrady nigdy bym nie wybaczyła.

morella napisał(a):

To prawda, co nie zmienia faktu, że mieli problem w relacji. Mieli go tym bardziej, skoro zdecydowali się na "przerwę". To jednak nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Zdradził. Nie starał się więc walczyć o związek, odbudować go, zakończyć przerwę, tylko uprawiał seks z inną kobietą. Wymieniał się płynami ustrojowymi, dyszał jej do ucha, miał orgazm. Każdy może seks traktować inaczej, ale jest pewna stała- to jedna z najbardziej intymnych czynności, jaką można wykonywać z innym człowiekiem.Przypomina mi to odcinek "Friends", w którym Ross zdradził i uparcie powtarzał, że to nie zdrada, bo zrobił to w czasie przerwy. Jakoś mnie ta logika nie przekonuje.


zgadzam się w 100% i podpisuję wszystkim, czym tylko mogę. bardzo mądrze powiedziane w sumie.

przeczytałam wszystkie 10 stron i ogolnie jestem totalnie zdziwiona.

po 1 - facet przyznał się do zdrady dokonanej ponad pół roku temu. co oznacza, że nie tylko zdradził, ale i okłamywał partnerkę przez pół roku. kochał się z nią, był z nią, robił wszystko tak jak zawsze, patrzyl jej w oczy i nie przyznał się!!! więc w ogóle podwójny faul - pierwszy za zdradę, drugi za wielomiesięczne kłamstwo.

po 2 - co do "zdrady" poprzedniej partnerki, to nie zgadzam się. skoro mieli "przerwę", to znaczy, że nie byli razem, czyli mieli prawo spotykać się z innymi ludźmi, umawiać się na randki, a nawet sypiać - moim zdaniem. ja przynajmniej "przerwę" rozumiem w ten sposób -> odchodzimy od siebie, ale jeśli poukładamy sobie coś w glowach, przemyślimy, spojrzymy na coś z innej perspektywy, to jst szansa, że wrócimy do siebie. ale tymczasem mamy przerwę = jesteśmy wolnymi ludźmi, możemy próbować z innymi.

po 3 - jestem zdziwiona, ze aż tyle dziewczyn, potrafiłoby wybaczyć zdradę. nie "zdziwiona pozytywnie" czy "zdziwiona negatywnie", ale ogólnie baaaardzo zaskoczona. ja sądzę, ba! jestem pewna, że tak bardzo pracowałaby mi wyobraźnia, że przy każdym seksie wyobrażałabym sobie jak on robił "to" z inną. jak ona dotykała jego wrażliwych miejsc. jak był podniecony inną kobietą. jak to robili?? w jakiej pozycji?? był seks oralny? jakie słowa krzyczała mu do ucha? a on jej?

nie. mam zbyt silne poczucie własności ;-P nie wybaczyłabym i mój mąż o tym wie, zdrada to koniec wszystkiego, zaprzeczenie wszystkiego. i tu nie chodzi o to, że nie potrafiłabym walczyć o związek - bo uważam, że już by nie było, o co walczyć.

Pasek wagi

karola041 napisał(a):

A skąd jesteście takie pewne tego że zdradził raz zdradzi i drugi.... Wszystkie lepiej wiecie co ktoś inny myśli, czuje?

 

Dokładnie o tym samym pomyślałam.

 

Pasek wagi
wybaczylabym tylko po to żeby sie zemścić;]
ja bym nie wybaczyła , gdyz uważam ,z e skoro zrobił to raz to zrobi drugi . jestem osoba bardzo pamiętliwą i zawzięta i wiem ,z e w każdej kłotni bym mu to wypomniała i każdy jego powrót póxny by mi podsuwał mysli , ze znowu
ja bym nie wybaczyła...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.