10 czerwca 2012, 19:48
Już nie wiem co mam robić:( sypie mi się małżeństwo.. po śmierci teścia
mąż tak się zmienił że go nie poznaję..Kochamy się raz w miesiącu, nie
ma potrzeby żeby się choćby przytulic, mało co ze mną rozmawia.. Zawsze
jest ktoś ważniejszy z kim trzeba porozmawiać.. ze mną nie koniecznie..
Nawet w milczeniu nie chce mu się ze mną posiedzieć..Jednym słowem w
ogóle go nie obchodzę:( Jeszcze nigdy nie byliśmy od siebie tak daleko, a
ja już naprawdę nie wiem jak długo to wytrzymam.. Jestem na skraju
wytrzymałości.. Myślę o wyprowadzce.. Może wtedy coś do niego dotrze i
zatęskni chociaż troszkę..:( bo w sumie teraz to nie wiem do czego ja mu
jestem potrzebna:( próbuję go zrozumieć, ale już nie daję rady.. Nie
ogarniam..
Jemu się wydaje że tylko on ma problemy.. Mnie za 2 tyg.
kończy się staż i nie sądzę żeby mi go przedłużyli,( ale modlę się o
cud:( ) strasznie to przeżywam bo nie wyobrażam sobie znowu siedzenia w
domu..sama..a on ma to gdzieś, nie mówiąc już żeby mnie pocieszył
jakoś.. Myśli tylko o sobie:(:( a mnie się wszystko wali na głowę.. nie
wiem jak to poskładać żeby było dobrze.. Mam już powyżej uszu
tłumaczenia mu jednego i tego samego, bo jemu i tak to jednym uchem
wleci a drugim wyleci:( już na prawdę nie mam siły walczyć..A z jego
strony nie widzę ani jednego małego sygnału że chciałby coś zmienić.. I jego stałe odwracanie kota ogonem: że sama nie wiem czego chcę, że wymyślam, itp. że dlaczego zawsze to jest jego wina(?!) i on jest najgorszy..
Już nie wiem co mam robić.. czuje że powoli mi obojętnieje i przestaje mi w ogóle na nim zależeć..
( dzięki jeśli komuś się chcialo przeczytac:(
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
10 czerwca 2012, 20:22
a wcześniej jak przyjmował krytykę?
- Dołączył: 2011-03-20
- Miasto:
- Liczba postów: 6346
10 czerwca 2012, 20:24
dopiero minal miesiac, to tyle co nic, na uporanie sie z zaloba trzeba duzo wiecej czasu. Prawdopodobnie dopiero do niego zaczyna docierac, ze jego ojciec naprawde niezyje. Musisz mu dac czas, mi powrot do "normalnosci" po smierci mamy zajal dobry rok
10 czerwca 2012, 20:28
caiyah napisał(a):
a wcześniej jak przyjmował krytykę?
wcześniej wysłuchał co mam do powiedzenia, przemyślał, przeprosił jeśli zawinił i naprawdę się starał coś naprawić.. a teraz od razu mnie atakuje:( przecież ostatnią rzeczą jaką chce robić to się kłócić, mówię do niego spokojnie, myślę nad każdym słowem, a on jak mi odpowie tak bezmyślnie to potrafi tak mnie zranić że ... nic tylko wyjść i... :(:(:(
- Dołączył: 2010-09-09
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 38
10 czerwca 2012, 20:29
ja napisałam bym do niego list i zostawiła na stole łóżku gdzieś gdzie zauważy i poszła bym w takie "nasze" miejsce bo w liście napisałabym że jeśli mnie kocha to głos serca go zaprowadzi i w liście zawarłabym wszystko co obecnie czuję
10 czerwca 2012, 20:29
nie wyglupiaj sie, miesiac to bardzo krotko, jak napisalas ze kochacie sie raz na miesiac od smierci ojca to myslam ze mowisz o co najmniej roku kryzysu, jak ty tak szybko wymiekasz to wspolczuje
- Dołączył: 2009-11-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 587
10 czerwca 2012, 20:34
ehhh, i czemu jest tyle rozwodów? Przepraszam, że to piszę ale z tego co napisałaś myślę, że wina jest po Twojej stronie a nie jego. Niestety. Nie znam dokładnie sytuacji, ale Ty po miesiącu kryzysu chcesz się wyprowadzić z domu bo nie możecie dojść do porozumienia? I sama napisałaś, że on do Ciebie sam przychodzi, a Ty zamiast przytulić i pogadać o czymś innym drążysz, że on ma Cię przepraszać? Sama bym się wściekła i odpuściła. Miesiąc czasu po stracie bliskiej osoby, sama pomyśl!
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
10 czerwca 2012, 20:37
co prawda nie miałam aż tak przykrych okoliczności jak czyjaś śmierć ale tez przechodziłam kryzys w związku i mój M. reagował podobnie jak Twój- kiedy udało nam sie opanować sytuacje dowiedziałam się, że czuł się niezrozumiany, fałszywie oskarżany, że wywoływałam w nim te zachowania swoją postawą a ja czułam, że go tracę, że on nie walczy tylko ja o nas, że jest obcy- moja rada jest taka- przypatrz się sobie, zaciśnij zeby i unikaj zapalnych sytuacji, wyczekaj odpowiedni moment i zawalcz o niego jeśli go kochasz, daj mu czas, do niego pewnie dopiero dociera ta straszna świadomosć, nie wymagaj by teraz w 100% poświęcił się Tobie, teraz Ty zdajesz egzamin- ile z siebie umiesz dac jemu i jak długo wytrwasz.
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88313
10 czerwca 2012, 23:26
Tylko to, że za życia nie był do ojca przywiązany, i że się kłócili, to akurat może być punkt zwrotny, bo teraz, to on może naprawdę żałować tego, czego nie zrobił, by poprawić tę relację. Nawet jeśli dużo robił, w takich sytuacjach będzie mu się wydawać, że mógł zrobić jeszcze więcej.
- Dołączył: 2012-03-07
- Miasto: Starogard Gdański
- Liczba postów: 4779
11 czerwca 2012, 07:31
caiyah napisał(a):
no właśnie, może on Ciebie potrzebuje bardziej niż Ci się wydaje, może się odsunął bo źle mu komunikowałaś swoje potrzeby- mając pretensje i winiąc jego? Faceci są czuli na tym punkcie- jesli wytykałaś mu ostatnio ciągle błedy to nie dziw się, że teraz nie chce spędzać z Tobą czasu. Może zadbaj o miła atmosferę, zrób kolację przy świecach, kup wino (mimo swoich zali i pretensji) i porozmawiajcie tak szczerze ze sobą, bez żali i obwiniania- zapytaj się go czy jest z Tobą szczęśliwy, )mimo, że to Ty czujesz się pokrzywdzona)- zapytaj- co mogę zrobić dla Ciebie? Czego ode mnie oczekujesz. I licz się z tym, że nie każdy facet chce się tak otworzyć, bo może w jego oczach to uchodzić za słabość- ale jesteście małzeństwem i powinniście się wspierac. Dialog i otwarcie się na siebie- może potem nawet wywalicie swoje żale ale nie po to by się kłocić ale by wiedzieć co poprawić, by oczyścić atmosfere. Może ta wyprowadzka nie będzie potrzebna...
![]()
bardzo mądre słowa..
nie wyprowadzałabym się na Twoim miejscu bo to może tylko pogorszyć.. i bardzo go tym zranisz..
- Dołączył: 2009-03-13
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 15801
11 czerwca 2012, 07:33
powinniście wyjechać gdzieś na kilka dni- oderwać się od szarej rzeczywistości i spokojnie ze sobą porozmawiać. On ciebie teraz bardzo potrzebuje i (najprawdopodobniej) nie chce się do tego przyznać....