Temat: kryzys w małżeństwie po urodzeniu się dziecka :(

.

modamamka napisał(a):

kakalinka20 napisał(a):

ojoj uwierz mi że będzie ciężko z tego wybrnąć - jak czytam Twoją opowieść do jakbym czytała o moim małżeństwie półtorej roku temu, mój mąż też jest po AGH jak byłam w 8 miesiącu stracił pracę więc utrzymywaliśmy się z mojego macierzyńskiego, jak malutka miała 4 miesiące to znalazł pracę i też miał ciągłe pretensje że podkoszulek mu nie wysechł że nie uprasowane że obiad nie na czas....masakra!!poszłam na wychowawczy, ale znalazłam prace na weekendy i to był strzał w 10...bardzo ciężko było mi zostawić córcie, ale tatuś przez 2 dni w tygodniu przekonał się że łatwo nie jest, nic w domu nie robił nadal bo opiekował się dzieckiem cały dzień przecież, ale przekonał się że pogodzenie wszystkich obowiązków w domu z opieką nad maleństwem nie jest łatwe....od tej pory jest dużo lepiej, nawet jak ma na popołudniu do pracy to obiad ugotuje i posprząta :P
wiem, że nie będzie łatwo i strasznie się tego boje. nawet jak go zostawiam na jakiś czas z małą i jest super grzeczna-tak jak wczoraj, bo prawie cały czas prze spała, to mąż przesiedział przy komputerze, a jak wróciłam to narzekał, że jest głodny. a rosół nawet w lodówce był, wystarczyło odgrzać... ale tak samo jest ze śniadaniem, kolacją... wszystko zrób, podaj, posprzątaj... i jeszcze zapytaj czy jest głodny. praca w weekendy niestety nie wchodzi w grę, bo mąż pracuje 2 na 2 po 12 godz


Mój narzeczony pracuje tym samym systemem. 2 dni na 2 dni.
Trochę go nie rozumiem...Jest bardzo dużo czasu w domu. Ma dużo wolnego.
Co do tych spacerów, mój raz pojechał z małą do teściowej, ja miałam coś innego do załatwienia. A tak nigdy nie wychodzi z Nią na dwór sam...Bo zawsze wychodzimy/wyjeżdżamy razem. 
Pewnie wszystko zależy od charakteru... Bo mój facet jest taki,że dzwoni i mówi,że już się nie może doczekać ,żeby być z nami w domu. Bawi się z małą, a jak mała idzie spać to cały wieczór poświęcamy sobie. Też oczywiście lubi posiedzieć na kompie, czy pograć. Ale robi to wszystko z umiarem. Żeby każdy był zadowolony i nikt poszkodowany.
Ja też robię mu śniadania/kolacje/obiady , sprzątam...... Ale kiedy on wstanie pierwszy ,a ja jeszcze śpię, to kiedy się obudzę mam pod nosem pachnącą kawę ,a obok uśmiechniętego mężczyznę....

Też wynajmujemy stancję, rachunki to jakiś harcore, bo ciągle coś + kredyt, ale nigdy się nie kłócimy o kasę...Bo to nie kasa jest w życiu najważniejsza. 
Pasek wagi

yuratka napisał(a):

Im bardziej bedziesz chciała cos naprawiac, błagac o rozmowe..., tym in mocniej bedzie sie czuł panem sytuacji i juz o nic nie bedzie zabiegał


Dokładnie, stąd nie wiem, po co te wszystkie rady o "rozmowie", przecież autorka pisze wyraźnie, że nic do niego nie dociera.

modamamka napisał(a):

widzę, ale mam taki mętlik w głowie, że po prostu nie wiem co bylo by najlepszym rozwiązaniem. jednego jestem pewna-kocham go i chcę ratować, to co jeszcze zostało


Ale on nie chce niczego ratować, a do tanga trzeba dwojga. Ty za dużo z siebie dajesz, a on obrasta w pióra, że baba koło niego skacze i go błaga - pewnie w jego pojęciu jest teraz "mężczyzną", pfff. Tu trzeba radykalnych działań. Wyprowadź się. Bardzo współczuję temu dzieciątku.
.

FammeFatale22 napisał(a):

Mój narzeczony pracuje tym samym systemem. 2 dni na 2 dni.Trochę go nie rozumiem...Jest bardzo dużo czasu w domu. Ma dużo wolnego.Co do tych spacerów, mój raz pojechał z małą do teściowej, ja miałam coś innego do załatwienia. A tak nigdy nie wychodzi z Nią na dwór sam...Bo zawsze wychodzimy/wyjeżdżamy razem. Pewnie wszystko zależy od charakteru... Bo mój facet jest taki,że dzwoni i mówi,że już się nie może doczekać ,żeby być z nami w domu. Bawi się z małą, a jak mała idzie spać to cały wieczór poświęcamy sobie. Też oczywiście lubi posiedzieć na kompie, czy pograć. Ale robi to wszystko z umiarem. Żeby każdy był zadowolony i nikt poszkodowany.Ja też robię mu śniadania/kolacje/obiady , sprzątam...... Ale kiedy on wstanie pierwszy ,a ja jeszcze śpię, to kiedy się obudzę mam pod nosem pachnącą kawę ,a obok uśmiechniętego mężczyznę....Też wynajmujemy stancję, rachunki to jakiś harcore, bo ciągle coś + kredyt, ale nigdy się nie kłócimy o kasę...Bo to nie kasa jest w życiu najważniejsza. 


Famme, zawsze jak czytam Twoje posty to jestem pełna podziwu jaki związek sobie wybudowaliście i w jakim domu wychowuje się wasze bobo. Jesteś wzorową mamą i żoną? Czy tam partnerką, wszystko jedno, ale masz dużo na głowie, a do tego jeszcze znajdujesz czas, żeby dbać o siebie. :) Każdy powinien mieć tak poukładane w głowie.
G.R.u. ja też współczuję i autorce i tej  małej dziewczynce.... :-(
W ogóle dla mnie jest nie do pojęcia jak kasa może poróżnić dwoje kochających się wcześniej ludzi..pragnących założyć rodzinę.
Zresztą te jego 1700zł.miał wcześniej.......Wiedział jaka będzie sytuacja!
Zostaje im 500zł. na życie.................. Nam przy pół rocznym dziecku na jedzenie dla niego 500zł. lekko szło...A gdzie mleko i pampersy??? A gdzie ubranka? Taki maluszek wyrasta szybko...... A gdzie jedzenie dla rodziców???

Wiedział w co się pakuje..... To niech teraz do biednej dziewczyny nie ma pretensji. 


GRU dziękuję bardzo ;** 
Staram się po prostu. Bo ich kocham na zabój i oddałabym dla nich wszystko. Mój K. tak samo kocha nas. I wszyscy dajemy to sobie do zrozumienia przy każdej okazji...... Daje miłość - dostaję ją z powrotem :). 
My zawsze byliśmy dobrana i kochającą się parą, a narodziny dziecka jeszcze nas zbliżyły. 
Tak samo wiele par mówi,że psuje im się po zamieszkaniu razem.. U nas było jeszcze lepiej. Nawet się docierać nie musieliśmy, bo mieliśmy to za sobą.

Oczywiście też się czasem kłócimy o jakieś małe pierdoły, ale to przecież normalne :), mamy bardzo podobne charaktery i dlatego czasem są małe spięcia....Ale trzeba się umieć dogadać i wypracować kompromis :)

Pasek wagi
.
Dlatego uwazam, że facet autorki to dzieciak, którego przerasta życie i trzeba nim wstrząsnąć, żeby zmężniał. Nie mówię, że jest zły, bo niektórzy po prostu muszą mieć czas, żeby sobie to i owo przemyśleć, może się poprawi, ale samym błaganiem nic nie wskórasz, musisz zrobić coś, co będzie bardziej zauważalne. Rozmawiałaś ze swoją rodziną o tym problemie? Albo z jego rodzicami? W końcu to też dziadkowie i masz prawo się im poskarżyć.
.
facet pewnie jest sfrustrowany, że mimo jego ciężkiej pracy nie jest w stanie zapewnić Wam godziwego życia. Wyładowuje się na Tobie, ale na pewno tak na poważnie nie myśli.
Zaproponuj mu niech on pójdzie na wychowawczy, a Ty pójdziesz do pracy i zobaczy czy faktycznie praca w domu i przy dziecku jest łatwiejsza od jego roboty.
A jeśli chodzi o Ciebie, zajmij się może jakimś chałupnictwem, albo sama zaoferuj się jako opiekunka i przyjmuj dziecko w domu.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.