31 października 2011, 15:47
zdecydowalam ze nie ma sensu dalej ciagnac naszego malzenstwa....bo ono poprostu nie istnieje:(zyjemy ze soba jak pies z kotem...zero milosci...czulosci...zainteresowania druga osoba:(ciagle klotnie,awantury...ciche dni ktore trwaja czasami nawet 2 tygodnie:(mam tego dosyc...dusze sie w tym zwiazku...nie jestem nawet w minimalnym stopniu szczesliwa...jestesmy po slubie ponad 2 lata...mamy niespelna 2 letnie dziecko...strasznie sie boje jak to bedzie dalej....ta cala sprawa rozwodowa,zalatwianie formalnosci, boje sie czy nie bedzie robil mi problemow w opiece nad dzieckiem....boje sie czy sobie poradze sama wychowywac dziecko....czy bedzie mnie na to stac:(boje sie przyszlosci....ale mam dosyc obelg,ponizania psychicznego,zycia na pokaz......mam dosyc:(
przepraszam ale musialam to komus napisac:(
31 października 2011, 19:19
musze sobie poradzic...wiem to...ale mam duzo obaw:(no ale to jest chyba normalne..jest to dla mnie sytuacja nowa,stresujaca....pierwszy i mam nadzieje ze ostatni raz sie w takiej znalazlam...ale decyzje podjelam...nie cofne jej...moj 1 krok to adwokat..a co bedzie potem to sie okaze..ale pewnie niedlugo zloze pozew do sadu no i przekaze ta nowine mezowi....ciekawa jestem czy bedzie zaskoczony...czy wybuchnie i bedzie kolejna awantura?ehh....jakos to bedzie ale ja chce byc wkoncu szczesliwa,mam dopiero 24 lata a od 2 lat nie mam powodu do radosci...jestem nieszczesliwa...dusze sie w tym malzenstwie...mam tego naprawde dosyc....
- Dołączył: 2010-02-24
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 225
31 października 2011, 19:20
"Ogarnij dupę, zaciśnij pięści i daj radę. Nie ważne, że nie ma dla kogo - ważne, żeby opadły im kopary" - Dołączył: 2008-01-03
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2125
31 października 2011, 19:31
kopnij gnoja w dupsko pozbadz sie go poradzisz sobie :) glowa do gory
- Dołączył: 2008-06-06
- Miasto: Zielona Góra
- Liczba postów: 11337
31 października 2011, 19:40
Poradzisz sobie. Moja siostra została sama z 2 dzieci (10 i 3 lata) bez domu bez niczego nie z wyboru lecz z przymusu ;/ Daje radę Ty też dasz!!!
31 października 2011, 19:50
Rozwod to bardzo dobra decyzja.Trzymam za Ciebie kciuki.Badz dzielna i nie odwoluj swojej decyzji.
31 października 2011, 19:52
Co druga mądra i nieomylna, chce udzielać rad i oceniać kogoś, kogo nie zna.
Przynajmniej te panie z pierwszych stron tematu...
Nie znacie dobrze sytuacji, dajcie se siana z takimi głupawymi dogadywankami.
Edytowany przez Peggy.brown 31 października 2011, 19:55
31 października 2011, 19:58
Bardzo mądra decyzja. Ja po rozwodzie w końcu mam spokój psychiczny. Po 3ech miesiącach od ślubu miałam dość a rozwiodłam się po roku "małżeństwa" (w cudzysłowie, bo ten związek z małżeństwem nie miał nic wspólnego). Życzę pomyślnego wyroku i świętego spokoju!
31 października 2011, 21:19
> ja nie mowie ze ja bylam idealna zona...od samego
> poczatku mialam problemy z gotowaniem...nie
> wychodzilo mi to zbyt dobrze,ale zawsze mial cos
> do jedzenia jak wracal z pracy...nie zawsze to
> bylo 2 danie z wielka iloscia miesa...czasami
> zupa..pierogi..
Wybacz, ale się roześmieję. Kogo on z Ciebie zrobił, że uważasz się za złą żonę, bo Ci w kuchni nie szło? No kurdę, jak to mawia moja znajoma do swoich dzieci: "rączki uje...ło?". Jak chce żreć to niech sobie ugotuje. U mnie raz gotuję ja, raz mój chłopak, czasem razem, a czasem każde dla siebie. Nie czuję się z tego powodu mniej wartościowa. Czego on Ci nawmawiał dziewczyno?????????
> ale zawsze cos bylo a on i tak
> narzekal...i wybrzydzal...uwaza ze nie
> sprzatam...ze w domu jest burdel;/ale to
> nieprawda...
Jak mu burdel przeszkadza to niech sobie sprzątnie. A jeśli masz sprzątać wyłącznie Ty, to niech się pogodzi z tym, że będziesz to robić kiedy zechcesz i jak zechcesz.
> .a on mi wciaz
> powtarzal ze nie umiem gotowac,ze nie
> sprzatam....nie mowie ze wina jest tylko
> jego....bo ja tez zawinilam...ale ja nigdy nie
> bluznilam na niego,nie obrazalam...zawsze chcialam
> rozwiazywac problemy na spokojnie bez awantury i
> krzykow....
Typowy pan i władca. On potrzebował żony czy służącej? Dobrze, że przejrzałaś na oczy, niech się sam ze sobą męczy dalej :D
- Dołączył: 2011-10-31
- Miasto: Slough
- Liczba postów: 7
31 października 2011, 21:25
Kochana, moge tylko powiedziec glowa do gory. Ja, nie wiem, czzy to bedzie dla Ciebie pocieszenie,ale jestem juz po dwoch rozwodach, mam trojeczke dzieci, w tym dwoje ponizej metra i uwazam, ze rozstanie bylo dobra decyzja. Nie jest latwo, szczegolnie psychicznie i fizycznie, ale uwazam, ze dasz rade!!! Naprawde, szczegolnei, ze dla dieci dostaje sie takiego kopa silnej woli, ze wszystko staje se latwiejsze. Zycze Ci tego!!!
31 października 2011, 21:27
ehh...nie wiem co mam Wam jeszcze napisac:(
wiem ze powinnam skonczyc ten zwiazek juz dawno temu....teraz byloby juz inaczej..lepiej..a ja tkwilam w nim jak glupia:(moj blad...wielki zyciowy blad:(teraz chce to naprawic....sprobowac innego zycia...zycia bez niego....boje sie..nie ukrywam...jest mi ciezko:(ale my sie nie kochamy...oprocz dziecka nie laczy nas kompletnie nic....