17 maja 2011, 14:05
Na jakie wiele można pozwolić mężczyznie w stosunku do was? Chodzi mi o to, czy zdarzyło się Waszemu partnerowi nakrzyczeć na Was, zwyzywać Was od najgorszych? Chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat, Wasze historie. Potem Wam powiem czemu o to pytam...
Zapraszam do dyskusji!
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Sanok
- Liczba postów: 1655
17 maja 2011, 14:29
ja jestem furiatka i mój facet tez...bywa, ze jest ostro hehe, ale tak jak szybko mi sie zapala tak tez szybko gasnie..potem sie przepraszamy i bylo minęło..
- Dołączył: 2011-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4247
17 maja 2011, 14:32
ja jestem furiatka i mój facet tez...bywa, ze jest ostro hehe, ale tak jak szybko mi sie zapala tak tez szybko gasnie..potem sie przepraszamy i bylo minęło..u mnie to samo zawsze było:D
17 maja 2011, 14:44
To teraz Wam powiem czemu rozpoczęłam ten temat. Chodzi o to, że kilkakrotnie mój były już facet przy 2óch kłótniach zwyzywał mnie od szmat, mściwych kurw, puszczalskich itp. Pierwszy raz wybaczyłam. Obiecywał, że to ostatni raz. Jednak przy drugim razie próbował zrzucić winę na mnie, że to ja go sprowokowałam i chciał mnie w ten sposób uciszyć. Ciągle ostatnio powtarzał, że jestem osobą wredną, apodyktyczną, mściwą i jakąś tam jeszcze. I gdy na mnie ostatni raz nakrzyczał, powiedziałam KONIEC.
A ten zdziwiony, co on mi takiego robi, że ja go tak traktuję.
Powiedziałam sobie, że nie pozwole sobie, żeby ktokolwiek mnie tak traktował. Gdy opowiedziałam o tym mojemu przyjacielowi (meżczyznie) to wkurzył się ostro i miał ochotę mu coś zrobić, ale powiedziałam mu, że szkoda nerwów....
- Dołączył: 2011-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4247
17 maja 2011, 14:45
u mnie leciały różne epitety, ale ja nie pozostawałam dłużna, heh;d
17 maja 2011, 14:46
jesli zdenerwuje mojego faceta to krzyczy, rzuca rzeczami ale nie sypie wulgaryzmami w moja osobe, tzn nie wyzywa mnie od takich czy takich. zdarzylo mu sie powiedziec ze mnie nienawidzi, za to ze go zdenewowalam (tzn doszlo do sprzeczki)
czasem mowi ze dlatego chce zostac w domu (tam sie awanturowac) bo zalezy mi na mieszkaniu
- Dołączył: 2008-08-29
- Miasto: Ashbourne
- Liczba postów: 1372
17 maja 2011, 14:52
My z moim mężem codziennie na siebie krzyczymy i się wyzywamy, to nie są jakieś bluzgi i nie na poważnie ale takie przekomarzanie:)Ale na poważnie to jeszcze mnie nie obrażał ani nie wyzywał, on za to przestaje się odzywać, a to jest gorsze.
- Dołączył: 2008-08-29
- Miasto: Ashbourne
- Liczba postów: 1372
17 maja 2011, 14:54
Szmaty i dziwki???Od osoby, która cię podobno kocha??Absolutnie nie!!!Dobrze,że go ;pogoniłaś
17 maja 2011, 14:55
Moj byly malo kiedy krzyczal, ale potrafil odwracac kota ogonem, wszystko bylo moja wina, wierzylam w to i ciagle bylam smutna. Nie wiem czy robil to specjalnie, czy zwyczajnie wszystko widzial tylko od swojej strony i przedstawial ja, a ja nie umialam sie bronic.
Z obecnym klocimy sie zwykle na zlosliwosci, ale szybko sie opamietujemy, bo dotarlo do nas ze to bardzo destrukcyjne. Raczej jest to wypominanie niz obrazanie kogos. Raz tylko powiedzial mi, ze go "wkurwiam" i bardzo mnie to dotknelo, bylam zla przez kilka dni:P
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
17 maja 2011, 14:57
Nigdy żaden facet mnie nie zwyzywał, kłotnie owszem bywały, ale nie agresywne. Moj narzeczony nigdy na mnie nie nakrzyczał, najwyżej hmm warknął, ale zwykle w wypadkach kiedy ja też nie byłam święta. Gdyby mi zwyzywał od suk i kurew to by leciał dalej niz widział i nie miałby drogi powrotu. Dobrze zrobiłaś.
17 maja 2011, 14:58
A jesli chodzi o przekomarzanie sie to codziennie klocimy sie kto jest glupszy i takie tam:P Moze nie glupszy, ale bardziej glupkowaty, no wiecie, rabniety:P