- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
19 grudnia 2021, 22:47
Co byście zrobiły z facetem, który niby mocno kocha, jest zaopatrzony, robi dla Was wszystko ale...
...ma zbyt duży pociąg do alkoholu. Pije tylko w weekendy i to głównie piwo. Nie przewraca się, nie jest agresywny raczej jeszcze bardziej wylewny uczuciowo. Nigdy nic nie zawala, w tygodniu zero alkoholu ale w piątek zaczyna pić zaraz po pracy. Niby nic strasznego nie robi ale ilości tego piwa na pewno nie są zdrowe a na prośby o zmianę obiecuje poprawę ale nigdy nie dotrzymuje słowa. Pomimo tego że wie że mnie to niepokoi i boli to piwo zawsze wygrywa
19 grudnia 2021, 23:30
Ale ze co? Ze tak po prostu sobie siedzi w chacie co tydzien i dulda 15-20piw do lustra?
Z alkoholikami trzeba krotko, uwazam, ze jest nadzieja, ze sie ogarnie jesli naprwde kocha.
Ale nie zadne ultimatum, bo zakladam, ze juz nim gadalas pare razy. Rozstanie, podanie powodu rozstania. Jak mu zalezy/ zalezec bedzie to sam ogarnie, ze musi isc na odwyk i sam Ci o tym powie.
No albo sie stoczy i lepiej zeby Cie w jego zyciu nie bylo, bo jesli ma sie stoczyc to stoczy sie i zToba u boku, tylko wtedy bedziesz miala przechlapane.
19 grudnia 2021, 23:41
Tak, dudla w chacie siedząc przed tv. A jak idziemy do kina to bierze w plecak, a jak do restauracji to tam zamawia. Wyjeżdżamy gdzieś i jest to samo.
Do tej pory mówiłam raczej co mi na sercu leży i że to nie jest normalne i że powinien się ograniczyć. Naprawdę rozumiem że jak jest impreza to nawet można się upić raz na jakiś czas. Że w weekend można wypić dwa piwa czy butelkę wina na dwie osoby w restauracji.
Po prostu mu powiem że albo kończy z alko albo wypad bo już więcej nie będę prosić.
19 grudnia 2021, 23:43
Mam w towarzystwie alkoholika, który obecnie jest wg mnie "stracony", bo sam już spasował, nie chce nic zmieniać, tak mu dobrze, jednocześnie ostro wyrobił sobie umiejętności psychicznego znęcania się na bliskich którym jeszcze niestety na nim zależy. Ale początkowo wyglądało to dokładnie tak samo. Najpierw nieregularne, trochę, to tu, to tam, sam ze sobą. Potem co weekend, dwa, cztery, sześć piw. I tak przeleciało 10 lat i z nieszkodliwego abstynenta zrobił się groźny dla otoczenia alkoholik który miał już kilka podejść do odwyku, zrobi wszystko żeby się napić kiedy zabrakło wypłaty, a napity ma gdzieś czy uderza w drzewo, ścianę, tv czy swoją matkę.
Uciekaj.
Edytowany przez ananetka 19 grudnia 2021, 23:44
19 grudnia 2021, 23:50
Pije tylko w weekendy, nic nie zawala póki co i wydaje mu się że to kontroluje, no nie kontroluje skoro nie potrafi przestać mimo Twoich próśb. Gość już jest jedną nogą w bagnie jakim jest alkoholizm, znam takiego super faceta, też nie pił w tygodniu, nie nawalał aż do miesiąca wstecz jak już wybrał wszystkie urlopy na leczenie kaca i nie przychodzi do pracy w poniedziałek bo nie jest w stanie. Zaraz straci i tą pracę. Chcesz związku z człowiekiem który nigdy nie dotrzyma słowa bo ma inne priorytety?
19 grudnia 2021, 23:57
Dziewczyny, dla mnie to jest nieakceptowalne ale jak zaczęłam czytać w internecie to niektórzy twierdzą że są osoby które potrzebują takiego resetu i skoro nic przez to nie zawalają, nie są agresywni to nie jest to nic strasznego. U niego często jest tak że nawet nie jest pijany, ewentualnie podchmielony. Dlatego się zastanawiam czy postawić mu jakieś ultimatum czy nie ma co sobie głowy zawracać i od razu podziękować. Na początku związku mało co pił, nawet jak proponowałam piwo to odmawiał. Także trochę jestem w szoku.
Kochana, tylko, ze on nie zawala nic teraz, nie wiesz jak się to może potoczyć dalej, zwłaszcza ze juz masz mały sygnał ostrzegawczy, ze jeżeli chodzi o rzucenie picia to słowny nie jest... Niestety jak to pójdzie na grubo, to w pojedynku z butelką nie masz zadnych szans, więc lepiej go spróbować teraz naprowadzić na dobrą drogę albo zostawić.... Każdy kto ma z czymś problem będzie Ci mówił, ze go nie ma i może od ręki rzucić, no niestety tak to wygląda tylko w wyobraźni, w rzeczywistości jest to nałóg, a to jest zawsze ciężka bitwa. Przemyśl. Albo coś zdziałasz, albo w trosce o swoją psychikę i przyszłość odejdź. Jeżeli w takiej sytuacji by się ocknął i wrócił faktycznie trzeźwiejący, to wygrałaś, w przeciwnym razie możesz zrujnować sama siebie psychicznie, bo to nigdy nie poprzestanie na tym co widzisz teraz, zobacz ile on pije w tej chwili - jestem pewna, ze zaczynał od dwóch-trzech piwek dziennie a teraz masz 15-20 weekendowo
20 grudnia 2021, 00:03
Dziewczyny, dla mnie to jest nieakceptowalne ale jak zaczęłam czytać w internecie to niektórzy twierdzą że są osoby które potrzebują takiego resetu i skoro nic przez to nie zawalają, nie są agresywni to nie jest to nic strasznego. U niego często jest tak że nawet nie jest pijany, ewentualnie podchmielony. Dlatego się zastanawiam czy postawić mu jakieś ultimatum czy nie ma co sobie głowy zawracać i od razu podziękować. Na początku związku mało co pił, nawet jak proponowałam piwo to odmawiał. Także trochę jestem w szoku.
Kochana, tylko, ze on nie zawala nic teraz, nie wiesz jak się to może potoczyć dalej, zwłaszcza ze juz masz mały sygnał ostrzegawczy, ze jeżeli chodzi o rzucenie picia to słowny nie jest... Niestety jak to pójdzie na grubo, to w pojedynku z butelką nie masz zadnych szans, więc lepiej go spróbować teraz naprowadzić na dobrą drogę albo zostawić.... Każdy kto ma z czymś problem będzie Ci mówił, ze go nie ma i może od ręki rzucić, no niestety tak to wygląda tylko w wyobraźni, w rzeczywistości jest to nałóg, a to jest zawsze ciężka bitwa. Przemyśl. Albo coś zdziałasz, albo w trosce o swoją psychikę i przyszłość odejdź. Jeżeli w takiej sytuacji by się ocknął i wrócił faktycznie trzeźwiejący, to wygrałaś, w przeciwnym razie możesz zrujnować sama siebie psychicznie, bo to nigdy nie poprzestanie na tym co widzisz teraz, zobacz ile on pije w tej chwili - jestem pewna, ze zaczynał od dwóch-trzech piwek dziennie a teraz masz 15-20 weekendowo
To nie jest "maly sygnal ostrzegawczy". To nie jest swiatelko ostrzegawcze.
To sa wielkie wyjace na alarm syreny i swiecace latarnie. Pojscie w to wlasciwie oznacza zniszczenie sobie zycia na wlasne zyczenie.
Dlatego autorko jesli nie dasz rady go zostawic pomimo zerwania z jego strony ultimatum, zglos sie po pomoc dla wspoluzazelniach, zanim jeszcze nie bedzie za pozno.
20 grudnia 2021, 00:11
Tak, dudla w chacie siedząc przed tv. A jak idziemy do kina to bierze w plecak, a jak do restauracji to tam zamawia. Wyjeżdżamy gdzieś i jest to samo.
Do tej pory mówiłam raczej co mi na sercu leży i że to nie jest normalne i że powinien się ograniczyć. Naprawdę rozumiem że jak jest impreza to nawet można się upić raz na jakiś czas. Że w weekend można wypić dwa piwa czy butelkę wina na dwie osoby w restauracji.
Po prostu mu powiem że albo kończy z alko albo wypad bo już więcej nie będę prosić.
Odnośnie zabierania piwa do kina w plecaku. Byłam w kinie, cała największa sala pełna (to jeszcze w przedcovidowych czasach), w tych pierwszych rzędach siedziało takie piwkujące towarzystwo. Strasznie to przeszkadzało, bo byli głośno. Ludzie im zwrócili uwagę i nic. Przyszła jakaś dziewczyna z obsługi im zwrócić uwagę i nic. W końcu wstał taki stereotypowy łysy z siłowni (ze dwa metry wzrostu i 150 kg wagi, napakowany jak Pudzian) - chwycił za fraki chlopaczka, który siedział z brzegu, zwlókł go po schodach, otworzył drzwi (a kino takie, że się nie wychodzi na teren galerii handlowej, tylko od razu na chodnik na zewnątrz), wypchnął chłopaczka, zamknął za nim drzwi i szedł chyba po resztę na górę po schodach, ale jak to zobaczyli to sami wstali i się zaczęli ewakuować. Piękne to było :D w sense jak się śmieje teraz, bo mi się to przypomniało - ale serio, zabieranie piwka do kina to jak dla mnie już głęboka patologia. Tak samo jak ktoś pije w autobusie - wsiada taki przyczajony typ, łypie spod łba, a za chwilę wyciąga piwko zza pazuchy.
20 grudnia 2021, 00:18
Nie pakuj się w to :( mój ojciec jest alkoholikiem. Pije od kiedy pamietam. Tez teoretycznie niczego nie zawalał, biznesmen z prosperująca firma, a pic, pije „bo lubi”. Tez na początku było kilka piwek, teraz sie kończy na conajmniej kiludniowym ciągu. Na trzeźwo niby fajny facet, po alkoholu zmienia się o 180 stopni. Bliskim za każdym razem w trakcie ciągu funduje piekło. Nie funduj sobie tego.
20 grudnia 2021, 00:23
No wiesz, zachowanie (picie) to jedno, oprócz tego tam są też kwestie emocjonalne. Czyli np to że lojalność osoby uzależnionej zawsze jest po stronie nałogu, i to z tym czymś ma się najsilniejszą 'relacje'. Nie z Tobą. Ciebie można manipulować, okłamywać, relatywizować, wmawiać że szukasz problemów na siłę, wpływać na Twoją samoocenę. Byle bronic picia. To jest trochę nie fair no nie? Przecież bez picia można żyć, zachowanie jest powszechnie uwazane za ambiwalentne, to nie jest tak że się czepiasz bo koleś sobie stokrotki hoduje. Więc czemu nie pojawia się 'no wiesz, może masz rację, dużo tego, można spędzać też czas w inny sposób, nie chce żebyś się martwiła'.
Do tego powiem Ci no nie wiem jak Ty funkcjonujesz, ale ja bym nie poszła do kina z gościem który robi wiochę i wyciąga piwo z plecaka. To jest patologia społeczna i nie rozumiem czemu nie stawiasz tu granic ;-( tj wiem że nie jesteś w stanie mu zabronić, ale ja bym zwyczajnie wyszła z tego kina.
Martwi mnie to co czytam, bo brzmisz jak materiał na osobę współuzależnioną ;-(
Jego picie to jedno, może warto skupić się na sobie, na swoich granicach, na tym co jest dopuszczalne dla Ciebie, a co nie (z odniesieniem do norm społecznych). Stanie mocno na własnych nogach, świadomość siebie i swoich granic, stabilna i adekwatna samoocena: to są rzeczy które dobrze żebyś w sobie budowała, bo to jest to co Ci pomoze nie babrać się nadmiernie w cudzym syfie (rozumie że kochasz i chcesz pomóc, ale rób to mądrze i bądź ostrożna, serio).
20 grudnia 2021, 00:28
Zawsze siebie uważałam raczej za osobę pozbywając się problemów. Ale teraz się zastanawiam czy to takie fair zostawiać kogoś bo ma problem. Może z racji tego że jesteśmy razem, kochamy się (chociaż ostatnio się zastanawiam czy aby na pewno go kocham) to powinnam postarać się mu pomóc.