- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 listopada 2021, 20:37
Hej! Czytalam ostatnio artykuł, że z roku na rok coraz więcej malzenstw się rozpada. U mnie w rodzinie w przeciągu ostatnich 10-ciu lat rozwiodły się dwie pary, u męża jedna.
Jak to wyglada u Was w kręgu rodziny, znajomych? Czy faktycznie aż tak dużo związków kończy się rozwodem? Ile znacie osób rozwiedzionych?
Edytowany przez choco.lady 14 listopada 2021, 20:43
14 listopada 2021, 23:32
U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym
U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.
Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...
kiedys to baby siedziały jak je facet lał, więził i wyzywał, bo to "nie po bożemu rozwód brać" więc może dobrze, że ludzie odchodzą od tych bzdur. Sama mam ciotkę, która mąż na kasę robił 20lat a rozwodu nie bo ślubowała to musi z nim siedzieć
No jasne, ze to lepiej, ze sie nie daja tluc latami, bo slubowaly, tylko maja jaja, by odejsc.
14 listopada 2021, 23:37
U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym
U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.
Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...
Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę.
14 listopada 2021, 23:58
z mojej strony rodzina jest bardzo religijna i mało rozwodów, ale przed staniem się religijną(jakkolwiek to brzmi;)) moja babcia rozwodziła się dwa razy (jej pierwszy mąż, a mój dziadek ma już czwarta żonę, ale rozwodził się chyba też tylko 2 razy)- to były rozwody w bardzo odległych czasach- lata 60te a potem lata 80te i babcia była fenomenem wśród swoich koleżanek. poza tym w młodszych pokoleniach rozwodów w rodzinie nie było (oprócz mojego;)). Ze strony męża teściowie są po rozwodzie.
oboje z mężem się rozwodzilismy- on rocznik 81 i pracując w zespole w powiedzmy podobnej grupie wiekowej ma kilka rozwiedzionych osób, wśród moich roczników (89) ludzie są raczej po ślubach dosyć świeżo, znam 5 par które się rozwiodly.
Edytowany przez sacria 15 listopada 2021, 00:02
15 listopada 2021, 02:45
W mojej rodzinie były dwa rozwody - mój i siostry mojego taty. Wśród znajomych mam jedną rozwiedzioną parę.
15 listopada 2021, 06:25
U mnie w rodzinie nikt się nie rozwodził. Pierwszy rozwód o jakim słyszałam to byli znajomi moich rodziców, ale on miał inną na boku. A tak to u dzieci w szkole a wcześniej w przedszkolu to ciągle słysze że rodzice są rozwiedzeni. W sumie to wszyscy najbliżsi koledzy i koleżanki moich dzieci mają rozwiedzionych rodziców :-/
15 listopada 2021, 08:14
W mojej rodzinie rozwodów nie było (część rodziny jest mocno religijna), za to zdarzył się przypadek, w którym para rozstała się jakieś 2 tygodnie przed ślubem (i dobrze). Od strony męża też bez rozwodów. Wśród znajomych jest już tego więcej: dwie koleżanki, które hajtnęły się w wieku 18 lat, bo zaciążyły i zostały przyciśnięte przez swoje rodziny (jednej udało się nawet dostać rozwód kościelny), jedna z bliskich przyjaciółek mojej mamy. Wśród znajomych z pracy znajdzie się kilka osób (kilka z kilkuset, żeby pokazać skalę), goście po 40 i jedna para po 35. W mojej pracy jest dość niska średnia wieku i sporo osób albo nie jest po ślubie, albo jest w świeżych małżeństwach, chociaż większość sprawia wrażenie takich, którzy po prostu decyzję o ślubie dobrze sobie przemyśleli i ładnie się spasowali.
Wśród dzieciaków z grupy przedszkolnej mojej córki jest parę przypadków, w których dzieciaki mieszkają tylko z mamami, możliwe że część z nich też jest po rozwodach.
EDIT: zapomniałam dodać, że z opisywanych wyżej rozwodów tylko jeden miał miejsce w zeszłym roku. Reszta to sprawy sprzed kilku(nastu) lat.
Swoją drogą: znajomy prawnik mówił ostatnio, że najwięcej spraw rozwodowych ludzie składają w okresie powakacyjnym. Wygląda na to, że faktycznie w niektórych coś pęka, jak mają pobyć trochę dłużej sam na sam ze swoim partnerem/swoją rodziną - jak w domu egzystuje się obok siebie, a nie ze sobą, a do tego sporo czasu spędza w pracy i w otoczeniu innych ludzi, to niektóre zgrzyty łatwiej olać.
Edytowany przez 15 listopada 2021, 09:07
15 listopada 2021, 08:23
Moj ojciec jest po rozwodzie :) Siostra mojego męża. Moja ciocia to już jest po 2 rozwodach. Od strony mojej mamy na pewno 2 kuzynki.. musiałabym dokładniej przeanalizować, bo pewnie nie wszystkich wymieniłam.
Mnie osobiście to cieszy. Takie bycie ze sobą wiele lat jak było kiedyś mnie mierzi. Ile jest takich szczęśliwych par? 1%? Weźmy moich dziadków. Obchodzili już 50 lecie, 60 lecie.. i co z tego jak to wszystko na siłę i jest to toksyczny związek. Gdyby dziadek był młodszy już dawno bym go namawiała na rozwód.
A po urodzeniu dziecka, że ludzie się rozwodzą w ogóle mnie nie dziwi. To najtrudniejsza próba dla ludzi i związku.
15 listopada 2021, 09:14
U meza siostra I siostrzenica po rozwodzie, z tym ze dziewcze lat 19 rozwod po 6 miesiacach, chlop znalazl sobie inna Albo mial juz inna jak brali slub. u mnie w rodzinie to nie bylo zadnego rozwodu mimo ze by sie przydalo co niektorym
U mnie wsrod znajomych hitem bylo uniewaznienie malzenstwa...po kilku dniach. Tam chyba jest jakis okres, kiedy mozna uniewaznic jeszcze (Wilena?). A byli ze soba 2-3 lata, moze dluzej. Jakis walek ona zrobila totalny, chyba finansowy, do dzis nie wiem.
Mysle, ze sporym powodem tez jest to, ze ludzie sa co raz mniej wierzacy czy tym bardziej praktykujacy. Kiedys to i kobiety byly mniej wyksztalcone, mniej zarabialy, siedzialy w tych chalupach i byly od facetow totalnie zalezne, ale do tego wszystkiego mocno dochodzil aspekt religijny. Dzis go juz praktycznie nie ma, a jak sie czlowiek naczyta, jak to celebryci uzyskuja uniewaznienia koscielne, to tym bardziej...
Wałek finansowy nie wystarczy do unieważnienia małżeństwa. Jest ściśle określony katalog : bigamia, ubezwłasnowolnienie całkowite, pokrewieństwo, powinowactwo, choroba psychiczna (i upośledzenie umysłowe) , albo zawarcie małżeństwa pod wpływem groźby bezprawnej, w stanie wyłączającym świadome wyrażenie woli (narkotyki, alkohol, przejściowe zaburzenia psychiczne), albo pod wpływem błędu co do tożsamości małżonka (ale to się rzadko zdarza i nie polega na tym, że ktoś myślał że wychodzi za bogatą dziewczynę, a okazało się że ta ma same długi). Też wiesz, zawsze mogli tak samo jak ci celebryci się dogadać i coś po prostu nawymyślać, żeby mieć czystą kartę.
Wiem, ale wydaje mi sie, ze zwykli ludzie tak nie uniewazniaja koscielnie, ja przynajmniej nikogo takiego nie znam. A jak sie slyszy te slynne przypadki, to sie mysli - i tyle to slubowanie bylo warte. Wiadomo, ze tam musza byc jakies przeslanki, ale to samo to, ze wspolmalzonek zatail, ze nie chce posiadac potomstwa tez jest w stanie uniewaznic malzenstwo.