Temat: kto ma rację w tej sytuacji?

Witam wszystkich, chciałam się doradzić, bo już sama nie wiem co myśleć i dręczy mnie ta sytuacja. Mianowicie: jestem ja i moja siostra, która ma 3letną córkę. Siostra poprosiła mnie, czy mogłabym chodzić na zajęcia do klubu malucha z jej córeczką, takie tam rozwijające zabawy dla dzieci raz w tygodniu w każdy czwartek po południu. zajęcia są co tydzień i miałabym na stałe wpisać sobie w mój grafik to. zajęcia odbywają się o 17.00, ja jestem już po pracy wtedy, nie mam innych stałych planów na ten czas. nie mam swoich dzieci, mam narzeczonego z którym mieszkam.  z siostrą dzieli mnie odleglosc około 5 km. tak ogólnie z siostrą mam dobry kontakt, czasami pomagam jej z dziećmi, zostanę z ktoryms powiedzmy raz na 2-3 tyg. jednak mam wrażenie, że takie zobowiązanie to za dużo i czuję że to nadużycie już. siostra ma pretensje, że nie chcę się zaangażować w siostrzenicę i jej nie chcę pomóc. ona w tym czasie zajmuje się drugim dzieckiem. co myślicie? czy jestem "złą" ciocią, czy nie potrafię stawiać jasnych granic i ktoś chce mnie wykorzystać? 

Jak sie urodzila moja corka, to moj brat mieszkal 2 ulice dalej, ja studiowalam, pracowalam i do glowy mi nie przyszlo, zeby go kiedykolwiek prosic o regularna pomoc. Ani jakakolwiek. Chcial, to wpadal. 

Chodze z pieciolatka dwa razy w tygodniu na zajecia dodatkowe i to jest mocne zobowiazanie. U mnie dojazd to kilka - kilkanascie minut praktycznie. I kiedy mi cos wypadnie to nawet nie wpadam na pomysl, by kogos poprosic o zawiezienie jej na zajecia. To sa, regularnie tydzien w tydziem dwa popoludnia wyciagniete z zyciorysu.

Gdybys jeszcze miala na te zajecia kilka minut. I checi, to okej. Ale nie wyobrazam sobie, ze mialabym od kogos wymagac takiego zobowiazania o.O U nas np. na tancach duzo dziewczynek ma mlodsze rodzenstwo i te matki normalnie przyjezdzaja z dwojka...i czekaja z mlodszym na koniec zajec.

Z drugiej strony medalu, jak ktos tu wspomnial, zastanowilabym sie nad kondycja psychiczna Twojej siostry. Baby blues czy depresja to nie sa niespotykane stany wsrod mlodych matek. Jestem w stanie sobie wyobrazic, ze niemowlak i trzylatka to jest kombinacja wybuchowa.

Pomogłabym siostrze w Twojej sytuacji (brak dzieci, wolny czas).

to taka sprawa indywidualna ze tylko Ty z siostra mozecie sie domowic bo nie znamy dokladnie sytuacji siostry, na pewno skoro prosi to nie z lenistwa. nie nam oceniac jej sytacje, moze zaproponujesz ze pomozesz przez nastepne 2 miesiace czy cos i potem zobaczycie jak ona sobie radzi czy potrzebuje pomocy? 5km to nie jest strasznie daleko, a widac ze duza przysluge zrobisz


Pasek wagi

Osobiście nie widzę nic bezczelnego w takim pytaniu, póki ktoś na siłę nie nalega. Sama bym się zgodziła, gdyby mój brat miał dzieciaka.

😌

Pasek wagi

Obie macie rację,  z tym że każda swoją. Nie o rację tu jednak chodzi. Cóż,  jeśli się człowiek decyduje na dziecko to bierze na siebie odpowiedzialność. Na siebie, nie na innych. Fajnie jest pomóc od czasu do czasu, stale zobowiązanie to co innego i Twoje opory są zrozumiałe

Nie masz obowiazku pomagac, szczegolnie, ze klub malucha to po pierwsze regularne zobowiazanie, a po drugie fanaberia matki dziecka.

Jak wspomniano, gdyby siostra miala depresje, a trzylatka potrzebowala rehabilitacji to mowimy o zupelnie innej sytuacji. 

Zdecydowala sie na dwojke dzieci i sa to jej dzieci. Musza sobie z mezem tak zorganizowac opieke, by radzic sobie bez liczenia na pomoc innych. Nie mowie tu o przypadkach losowych, a normalnym zyciu. 

Gdybys sama zaproponowala, bo chcesz i sprawia Ci to przyjemnosc, to inna sprawa. Tu bierzesz na siebie obowiazek i moze byc tak, ze bedziesz musiala sie tlumaczyc, dlaczego nie mozesz (choroba, inne plany, doksztalcanie, nawet mozesz w ciaze zajsc i niezbyt sie czuc). Uwazam, ze pracujesz i Ty podejmujesz decyzje co robisz w wolnym czasie. Nalezy Ci sie odpoczynek po pracy lub robienie na co masz ochote, a nie jazda wg czyjegos grafika.

Pomogłabym kilka razy lub "doraźnie" gdyby siostrze coś wyskoczyło. Na pewno nie cały czas. Masz swoje zobowiązania, masz swojego narzeczonego. 

.nonszalancja. napisał(a):

tak obowiazku nie masz, ale jeżeli drugie dziecko to niemowlak to ja jako siostra  bym się zgodziła  i pomogła siostrze

Bo wybacz, ale kto jak nie rodzina ma sobie pomagać. Nie koliduje to z twoimi żadnymi planami, nie są to jakieś fanaberie tylko pomoc w rozwoju dziecka. Możesz się umówić, że np tylko przez rok aż starsze dziecko podrośnie, albo co drugi tydzień, a w pozostałe tygodnie może ona dałaby jakoś sama radę, albo w zamian ograniczylabym zostawanie z dziecmi co 2-3 tydzień do naprawdę ważnych sytuacji jak np wyjdzie do lekarza, choroba mamy, załatwienie urzędowych spraw.

juz prędzej zabrałabym siostrzenicę na zajęcia co tydzień niz co 2-3 tydzień zabierała dzieci żeby mama np. poszła gdzieś z koleżanką albo na szmatki. 

No jasne bo jak ktoś jest bezdzietny, to nie może coś mu wyskoczyć, nie może nagle chcieć poleżeć i nic nie robić?

To nie jest zobowiązanie na tydzień, dwa (wtedy to zrozumiałe, że można pomóc i zaplanować) tylko na znacznie dłuższy czas... 

AgataB899 napisał(a):

Berchen napisał(a):

nie powinnas lamac sobie glowy tylko jasno siostrze powiedziec ze chetnie jej od czasu do czesu pomagasz ale takie regularne zobowiazanie to przesada. To jej dzieci i jej pomysly na zycie. Gdyby chodzilo o rehabilitacje chorego dziecka , jakies konieczne zajecia to co innego ale to to tylko pomysl z d. dziecko moze wspomagac w rozwoju sama jesli nie dalaby rady jezdzic na te zajecia. Wozilam obie corki na rozne zajecia i nie przyszloby mi do glowy kogos tym obciazac.

właśnie podobne mam mysli, jakby chodziło o zdrowie dziecka to bym nie miała wątpliwosci, ale tutaj jakoś mam. nie wiem, po pracy też jak każdy człowiek czymś się zajmuję, obowiązki, znajomi, czy cokolwiek, albo czasami mam ochotę walnąć się na łozko i odpoczać bo dzien w pracy ciezki, a tu trzeba jechać zaprowadzić dziecko co czwartek żeby potanczylo w kółku co tydzień i porobiło fikołki...hmmm. łaćznie 3 godziny z dojazdami. siostra mi wjezdza strasznie na psyche z tym :( a chyba ona chce zeby to starsze się oderwało od domu, miało rozrywkę jak mama zajmuje sie młodszym rodzenstwem. a widzę zdania są podzielone...

trzy godziny co tydzień regularnego obowiazku to duża sprawa. Jeśli naprawdę jest to coś co Ci dokucza, to odmów. Jeśli sie zgodzisz, wczesniej czy później przeniesiesz niechęc na siostrę lub siostrzenicę, co może pogorszyć Wasze relacje bardziej, niż odmowa. 

Teraz do zaznaczonego fragmentu. Kobiety w ciązy i młode matki sa wyposażone w bardzo potężne narzedzie jakim jest determinacja podsycona hormonami. To jest naturalne, bo potrzebne do zapewnienia sobie i dziecku przetrwania. I nie jest to atawizm. Dlatego będzie Ci teraz wjeżdżać, choćby i niespecjalnie leżało to w jej naturze. Nie ma sensu racjonalizować, ona po prostu powie i zrobi teraz w myśl zapewnienia dzieciom najlepszych warunków znacznie więcej, niż w innych okolicznościach. Może Ci to nie pomoże w obronie, a może tak. 

Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, powodzenia! 

AgataB899 napisał(a):

Witam wszystkich, chciałam się doradzić, bo już sama nie wiem co myśleć i dręczy mnie ta sytuacja. Mianowicie: jestem ja i moja siostra, która ma 3letną córkę. Siostra poprosiła mnie, czy mogłabym chodzić na zajęcia do klubu malucha z jej córeczką, takie tam rozwijające zabawy dla dzieci raz w tygodniu w każdy czwartek po południu. zajęcia są co tydzień i miałabym na stałe wpisać sobie w mój grafik to. zajęcia odbywają się o 17.00, ja jestem już po pracy wtedy, nie mam innych stałych planów na ten czas. nie mam swoich dzieci, mam narzeczonego z którym mieszkam.  z siostrą dzieli mnie odleglosc około 5 km. tak ogólnie z siostrą mam dobry kontakt, czasami pomagam jej z dziećmi, zostanę z ktoryms powiedzmy raz na 2-3 tyg. jednak mam wrażenie, że takie zobowiązanie to za dużo i czuję że to nadużycie już. siostra ma pretensje, że nie chcę się zaangażować w siostrzenicę i jej nie chcę pomóc. ona w tym czasie zajmuje się drugim dzieckiem. co myślicie? czy jestem "złą" ciocią, czy nie potrafię stawiać jasnych granic i ktoś chce mnie wykorzystać? 

Rację masz Ty. Siostra w żadnym wypadku nie powinna mieć pretensji, jednak stawiając się w jej sytuacji rozumiem ją w 10000%.


Jako matka dwójki dzieci, która nie miała znikąd pomocy przy ich opiece, mąż kierowca, dziadkowie brali dzieci na wakacje, ale marzyłam o godzince raz na jakiś czas i niekoniecznie tylko po to by usiąść i wypić kawę w spokoju. Pamiętam nawet wizyty u lekarza z nimi przy nodze, nawet podczas gastroskopii 3 latka za drzwiami darła się mama mama... 


Niestety taka wyprawa z maluchem i noworodkiem i aktywne uczestnictwo w takich zajęciach to mordęga. 


Moze umów się na próbę na jeden semestr czy np jeden miesiąc.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.