- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 maja 2020, 09:35
Moja teściowa jest mądrą i ładną kobietą. Generalnie lubię ją ale... traktuje nas jak dzieci. Rozumiem, że przez wiele lat wychowywała swojego syna i dla niej zawsze będzie jej dzieckiem. Problem pojawił się kiedy postawiłam twardą granicę i nie pozwalam podejmować jej za nas naszych decyzji: np chciała żebyśmy zamieszkali w mieszkaniu a nie w domu, uważa że dom to ogrom pracy a jej syn powinien zająć się karierą. Od 2 lat naciska na nas o dziecko, my chcieliśmy sobie wtedy jeszcze pożyć bez dzieci itd. Teraz odbija mi się to rykoszetem. Zrobiła się bardzo złośliwa. Opowiada w rodzinie jak źle ją traktujemy, a my się potem tłumaczymy że mama nadinterpretuje sytuacje. Już nie wiem co zrobić, żeby przekonać ją do zaakceptowania tego że my chcemy żyć po swojemu i wolelibyśmy żeby nie próbowała wymuszać i manipulować nami. Starałam się argumentować dlaczego w danym temacie podejmujemy taką decyzję żeby zrozumiała nasz punkt widzenia i to też nie pomogło. Mam wrażenie, że teraz cokolwiek robię to jest źle. Generalnie przez to wszystko coraz rzadziej ją odwiedzamy, wolałabym żeby mąż miał kontakt z matką. Macie jakieś pomysły co można z tym zrobić...?
29 maja 2020, 10:07
Jesteś przewrażliwiona. Wygląda to tak jakbyś nastawiała męża przeciwko własnej matce i odwracała kota ogonem. A jakby na miejscu teściowej była twoja matka? Tak samo byś pisała?
29 maja 2020, 10:09
Jesteś przewrażliwiona. Wygląda to tak jakbyś nastawiała męża przeciwko własnej matce i odwracała kota ogonem. A jakby na miejscu teściowej była twoja matka? Tak samo byś pisała?
Tak samo. Swojej postawiłam takie same granice i poszło łatwiej. Chciałabyś żeby mama powiedziała ci kiedy masz zrobić dziecko?
29 maja 2020, 10:20
Ma siostręMąż jest jedynakiem?
Myślałam, że cała uwaga skierowana nie jego osobę, bo jest jedynakiem. A tu psikus. No tutaj Twój mąż musi się okazać odwagą i z mamą szczerze porozmawiać, że jego boli to i to. Broń Boże, niech nie mówi, że WAS, bo to zapewne typ wyczulony na pewne rzeczy.
29 maja 2020, 10:28
Robić swoje i ignorować fochy. Konsekwentnie. Bez tłumaczenia się bo nie ma powodu.
29 maja 2020, 10:41
Zawsze się zastanawiam dlaczego teściowe tak postępują. Zazdrosne są? Nie mają własnego życia i czekają na wnuki, żeby dziurę zapełnić? Trzeba się cieszyć, że przyszłą chętna i ogarnęła chłopa :) I jeden garb z pleców zdjęty :)
29 maja 2020, 10:44
Ale co tak przezywasz? Tesciowej mozna odparowac, ze dziecko bedzie jak Bozia da, niech sie modli I zbiera na wyprawke. I ten Sam tekst za kazdym razem. Z usmiechem, bez zlosliwosci.
Nie mieszkacie razem, wiec wiele sie nie moza wtracac. Wysluchac i zrobic po swojemu. Nie tlumaczyc.
W ogole nikomu bym sie nie tlumaczyla Z planow macierzynskich. Tó bardzo indywidualna sprawa, decyzja jest tylko I wylacznie Twoja I Twojego meza. Reszcie rodziny nic do tego.
29 maja 2020, 11:00
Opowiada w rodzinie jak źle ją traktujemy, a my się potem tłumaczymy że mama nadinterpretuje sytuacje. Już nie wiem co zrobić, żeby przekonać ją do zaakceptowania tego że my chcemy żyć po swojemu i wolelibyśmy żeby nie próbowała wymuszać i manipulować nami. Starałam się argumentować dlaczego w danym temacie podejmujemy taką decyzję żeby zrozumiała nasz punkt widzenia i to też nie pomogło.
Nic nie tłumacz i nie argumentuj. To gdzie macie mieszkać i kiedy mieć dzieci, nie podlega żadnym dyskusjom z teściową. Możesz jedynie grzecznie powiedzieć, żeby ten temat przegadała ze swoim synem. To on powinien postawić wyraźne granice. Ja sobie nie wyobrażam żeby matka dopytywała mnie o przyszłe dzieci, pewnie dlatego że ona doskonale wie, że zostałaby od razu zgaszona. W pewnym momencie trzeba wyjść z roli dziecka i uświadamiać rodzicom, że mają do czynienia z dorosłymi ludźmi, którzy samodzielnie podejmują decyzje. Zazwyczaj jest to jednak proces, który trwa latami i zaczyna się już we wczesnej młodości. Tutaj widać, że tego zabrakło.
29 maja 2020, 11:28
Nic nie tłumacz i nie argumentuj. To gdzie macie mieszkać i kiedy mieć dzieci, nie podlega żadnym dyskusjom z teściową. Możesz jedynie grzecznie powiedzieć, żeby ten temat przegadała ze swoim synem. To on powinien postawić wyraźne granice. Ja sobie nie wyobrażam żeby matka dopytywała mnie o przyszłe dzieci, pewnie dlatego że ona doskonale wie, że zostałaby od razu zgaszona. W pewnym momencie trzeba wyjść z roli dziecka i uświadamiać rodzicom, że mają do czynienia z dorosłymi ludźmi, którzy samodzielnie podejmują decyzje. Zazwyczaj jest to jednak proces, który trwa latami i zaczyna się już we wczesnej młodości. Tutaj widać, że tego zabrakło.Opowiada w rodzinie jak źle ją traktujemy, a my się potem tłumaczymy że mama nadinterpretuje sytuacje. Już nie wiem co zrobić, żeby przekonać ją do zaakceptowania tego że my chcemy żyć po swojemu i wolelibyśmy żeby nie próbowała wymuszać i manipulować nami. Starałam się argumentować dlaczego w danym temacie podejmujemy taką decyzję żeby zrozumiała nasz punkt widzenia i to też nie pomogło.
Myślę, że masz w tym dużo racji. Jeszcze jak mąż chodził na studia to prawie codziennie dzwoniła do niego. Jemu to nie przeszkadzało więc się nie mieszałam. Był na jej utrzymaniu, zakup każdego drobiazgu był konsultowany ale ona za to płaciła więc wydawało mi się to ok, ale nie dawała mu wolnej ręki. Chciała mu nawet kupić mieszkanie, warunkiem koniecznym było że przed ślubem i miało się to odbyć za moimi plecami tzn wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem, on wynajmował i miał się wprowadzić po prostu do nowego. On mi o tym powiedział i nie skorzystał z propozycji, zupełnie weszłaby nam na głowę. I takie to są zagrywki mojej teściowej.. Niby chce dobrze ale bardziej dla siebie i naszym kosztem.
Edytowany przez 123456789W 29 maja 2020, 11:31
29 maja 2020, 11:36
No dobra, pożaliłam się, wygadałam. Przestane się tłumaczyć i będę robić swoje, trudno ktoś musi pełnić rolę czarnej owcy w rodzinie ;P
Edytowany przez 123456789W 29 maja 2020, 11:36
29 maja 2020, 12:02
Jeszcze jak mąż chodził na studia to prawie codziennie dzwoniła do niego. Jemu to nie przeszkadzało więc się nie mieszałam. Był na jej utrzymaniu, zakup każdego drobiazgu był konsultowany ale ona za to płaciła więc wydawało mi się to ok, ale nie dawała mu wolnej ręki. Chciała mu nawet kupić mieszkanie, warunkiem koniecznym było że przed ślubem i miało się to odbyć za moimi plecami tzn wtedy jeszcze nie mieszkaliśmy razem, on wynajmował i miał się wprowadzić po prostu do nowego. On mi o tym powiedział i nie skorzystał z propozycji, zupełnie weszłaby nam na głowę. I takie to są zagrywki mojej teściowej.. Niby chce dobrze ale bardziej dla siebie i naszym kosztem.
No widzisz, nie było tego spokojnego odcinania pępowiny. Zazwyczaj już nastolatkowie nie konsultują z rodzicami swoich zakupów. Mają jakieś kieszonkowe, pieniądze od dziadków lub sobie dorabiają. Ten zakup mieszkania za Twoimi plecami i to jeszcze z narzuconymi warunkami, doskonale pokazuje, że matka chce mieć kontrolę i decyzyjność co do życia syna. I te codzienne telefony mamusi do dorosłego faceta, dla mnie tak naprawdę niepojęte ;) Ja wierzę, że ona chce dobrze. Niestety musisz się pogodzić z tym, że w jej oczach jesteś kobietą, która odebrała jej dziecko i wpływ na jego życie. Zawsze będziesz tą złą ;) Jazda dopiero się zacznie, kiedy pojawi się pierwszy wnuk...