Temat: Nie chcę zmieniać nazwiska

Dziewczyny, za jakiś czas biorę ślub i trapi mnie jedna kwestia, mianowicie czuję okropny dyskomfort na myśl o zmianie nazwiska na nazwisko mojego przyszłego męża. Są dwa powody: pierwszy z nich to brzmienie nazwiska, po prostu mi się ono cholernie nie podoba, jest trudne do wymówienia, napisania i nie jest zbyt ,,eleganckie". Druga rzecz jest taka, że nie przepadam za rodziną mojego przyszłego męża, chcę wziąć z nim ślub ale nie chcę podkreślać tej mojej przynależności do niego i do jego rodziny, z kolei moje nazwisko jest dla mnie czymś bardzo wartościowym, bo to nazwisko mojego ojca którego bardzo kocham i szanuję i czułabym się bardzo bardzo źle i nie w porządku gdybym z niego zrezygnowała. Wiem, że to tylko kilka literek i nic tak naprawdę to nie zmieni, po prostu czuję że bardzo tego nie chcę i siedzi to we mnie głęboko już od czasów małej dziewczynki. Myślałam o podwójnym, ale obydwa nasze nazwiska są bardzo długie i zakończone tak samo, brzmi to idiotycznie. Czy któraś z was została przy ślubie przy swoim nazwisku? 

Ja mam podwójne. Zostałabym przy swoim ale dzięki temu wspólnemu członowi nigdy nie będę musiała się zbytnio tłumaczyć kim jestem dla męża czy własnego dziecka. Słyszałam historie o kobietach które miały problem na lotnisku że względu na rozbieżność nazwisk. Natomiast moja koleżanka z pracy rozwiodla się i dlatego ma inne niż dziecko i ona z kolei nie ma problemów, z tym że w szkole czy gdziekolwiek mówią do niej nazwiskiem syna, ale cholera wie czy tak na prawdę jest to jakiś realny problem czy nie. 

moj tesc przejal nazwisko po tesciowej :) ja mam swoje, moje jest krotkie i proste do wymowienia za granica, maz ma trudne, dlugie i bardzo polskie, poza tym mam oba dyplomy z uniwersytetow na swoje nazwisko (polski i amerykanski), ewaluacje oraz licencjr zawodowa. Ani ja ani maz nie mamy z tym problemu.

Pasek wagi

znam małżeństwo gdzie to mąż przejął nazwisko po swojej żonie i wszystko jest ok.

To nie zmieniaj. Ja nie zmieniłam, bo nie podoba mi się ta tradycja i jest ok. Polecam. Nic się nie dzieje.

Pasek wagi

ja, gdybym wcześniej była świadoma ile bede sie musiala nachodzic, zeby pozmieniac nazwisko na dokumentach, w bankach , prawo jazdy mialam bezterminowe :(((( itd to bym w zyciu nie zmienila nazwiska, z wygody wlasnie ;) jakby co to mozesz tym sie zaslaniac.

Ja mam fajne nazwisko i nigdy go nie zmienie. Moja corka ma podwojne a moj Luby swoje. Wiec kazdy z nas nazywa sie inaczej ale nigdy z niczym problemow nie mialam. Jesli kiedys wezmiemy slub, to moze wezme jego nazwisko jako drugi czlon, ale on sie sam ze swoja rodzina nie identyfikuje... Zeby corka miala podwojne to byl jego pomysl, mi to bylo obojetne. Na szczescie dwa nazwiska nasze to lacznie tylko 10 liter :-) 

Despacitoo napisał(a):

Ja mam podwójne. Zostałabym przy swoim ale dzięki temu wspólnemu członowi nigdy nie będę musiała się zbytnio tłumaczyć kim jestem dla męża czy własnego dziecka. Słyszałam historie o kobietach które miały problem na lotnisku że względu na rozbieżność nazwisk. Natomiast moja koleżanka z pracy rozwiodla się i dlatego ma inne niż dziecko i ona z kolei nie ma problemów, z tym że w szkole czy gdziekolwiek mówią do niej nazwiskiem syna, ale cholera wie czy tak na prawdę jest to jakiś realny problem czy nie. 

Czy realny...mama kolegi ze szkoly miala inne nazwisko jak on i cale zycie miala wezwanie na nazwisko ojca syna... A oni chyba nawet nigdy malzenstwem nie byli. 

Z drugiej strony na przyklad babka, u ktorej mieszkalam jako au pair byla lekarka i wykladowca, etc. etc. a bylego meza nie znosila jak psa... Takiej nienawisci to sie nawet czlowiek nie spodziewa... Wiec mowila, ze nieznosi tego nazwiska okropnie, ale ma je ze wzgledu na swoja kariere i pacjentow. 

cancri napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Ja mam podwójne. Zostałabym przy swoim ale dzięki temu wspólnemu członowi nigdy nie będę musiała się zbytnio tłumaczyć kim jestem dla męża czy własnego dziecka. Słyszałam historie o kobietach które miały problem na lotnisku że względu na rozbieżność nazwisk. Natomiast moja koleżanka z pracy rozwiodla się i dlatego ma inne niż dziecko i ona z kolei nie ma problemów, z tym że w szkole czy gdziekolwiek mówią do niej nazwiskiem syna, ale cholera wie czy tak na prawdę jest to jakiś realny problem czy nie. 
Czy realny...mama kolegi ze szkoly miala inne nazwisko jak on i cale zycie miala wezwanie na nazwisko ojca syna... A oni chyba nawet nigdy malzenstwem nie byli. Z drugiej strony na przyklad babka, u ktorej mieszkalam jako au pair byla lekarka i wykladowca, etc. etc. a bylego meza nie znosila jak psa... Takiej nienawisci to sie nawet czlowiek nie spodziewa... Wiec mowila, ze nieznosi tego nazwiska okropnie, ale ma je ze wzgledu na swoja kariere i pacjentow. 

Ja jestem ciekawa, jak się mają te historie o problemach z nazwiskiem do rodzin hiszpańskich czy portugalskich i ogólnie do tych z Ameryki Południowej. Tam z kolei i nie ma tradycji przyjmowania nazwiska po mężu, więc takie samo nazwisko to ma tylko rodzeństwo.

Mam podwójne nazwisko - do swojego dokleiłam mężowskie. W sumie daje to 22 liter. Syn ma tylko nazwisko męża, przy czym mojemu było obojętne czy przyjmę Jego, czy zostanę przy swoim, czy połącze. Oba są ładne, moje "historyczne", oba mają polską końcówkę. Kiedyś, w latach 90-tych, miałam trochę problemów, bo oba nazwiska nie mieściły się w różnych tabelkach - baba w banku zrobiła mi regularną awanturę o to, że "jej się nie mieszczę" przy zakładaniu konta. 

brujita napisał(a):

cancri napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Ja mam podwójne. Zostałabym przy swoim ale dzięki temu wspólnemu członowi nigdy nie będę musiała się zbytnio tłumaczyć kim jestem dla męża czy własnego dziecka. Słyszałam historie o kobietach które miały problem na lotnisku że względu na rozbieżność nazwisk. Natomiast moja koleżanka z pracy rozwiodla się i dlatego ma inne niż dziecko i ona z kolei nie ma problemów, z tym że w szkole czy gdziekolwiek mówią do niej nazwiskiem syna, ale cholera wie czy tak na prawdę jest to jakiś realny problem czy nie. 
Czy realny...mama kolegi ze szkoly miala inne nazwisko jak on i cale zycie miala wezwanie na nazwisko ojca syna... A oni chyba nawet nigdy malzenstwem nie byli. Z drugiej strony na przyklad babka, u ktorej mieszkalam jako au pair byla lekarka i wykladowca, etc. etc. a bylego meza nie znosila jak psa... Takiej nienawisci to sie nawet czlowiek nie spodziewa... Wiec mowila, ze nieznosi tego nazwiska okropnie, ale ma je ze wzgledu na swoja kariere i pacjentow. 
Ja jestem ciekawa, jak się mają te historie o problemach z nazwiskiem do rodzin hiszpańskich czy portugalskich i ogólnie do tych z Ameryki Południowej. Tam z kolei i nie ma tradycji przyjmowania nazwiska po mężu, więc takie samo nazwisko to ma tylko rodzeństwo.
  Mieszkam w Panamie i tu prawie zadna kobieta nie zmienia nazwiska po slubie. Problemu z racji tego nie ma na zadnej plaszczyznie. Co wiecej, nie mozna przyjac wylacznie nazwiska meza - trzeba zachowac wlasne, ewentualnie dodajac "de x". Ja wybralam taka wlasnie opcje, poniewaz dla mnie zawsze wspolne nazwisko bylo waznym aspektem malzenstwa. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.