Temat: Dom a sąsiedztwo rodziny

Cześć. 

Doradźcie proszę, nie wiem co mam zrobić.

Mój chłopak i jego siostra dostaną po jednej działce budowlanej od rodziców. Są one obok siebie.
Mój chciałby tam się budować bo działka byłaby wkładem własnym. Druga z nich byłaby na razie użytkowana przez rodziców na imprezki rodzinne, ogródek. Może w pszyszłości jego siostra tam zamieszka, ale tego nie wiadomo. 

Nie mam dobrych kontaktów z jego rodzicami - mama jest zazdrosna o syna, jego siostra jest bardzo zaborcza i wpada w furię gdy coś nie jest po jej myśli. Byliśmy pare razy na jakiś wspólnych wypadach i jej zachowanie, sposób bycia sią niestety dla mnie nie do przyjęcia. 
kiedyś coś palnełam bez zastanowienia o niej przy jego matce i do dzisiaj straciłam jej sympatię. 

Zastanawiam się, czy teście jako taki przejezdni sąsiedzi albo w przyszłości jego siostra to dobre rozwiązanie.BOję się, że jak będą wpadać na swoją dziłkę to ja będę czuła ich oddechna karku. Jeśli siostra będzie kiedyś tam mieszkała też nie wiem czy będę to potrafiłą zaakceptować. 

Pytanie czy zrezygnować z tego, czy może jednak wyolbrzymiam i postawienie płotu załatwi sprawę i będzie spokój ? 

Mój chłopak strasznie nalega na to... Przede wszystkim pod kontem finansowym (i nie ma tu możliwości sprzedania tego i kupienia jej gdzieś indziej bo to jest po rodzicach i on tego nie sprzeda) bo stanowiło by to nasz wkład własny. 

Sama chcę wyprowadzić się z domu, choć jest duży, z tego względu, że nie wiem czy wytrzymam dalej z moją mamą. Boje się po prostu przejścia z deszczu pod rynnę. 

Pasek wagi

Limecia napisał(a):

HahahahahahahahahahahahahahaPewnie że można. Można też usłyszeć milion wymówek, że to kosztuje, że bez sensu. Uwierz mi. Ludzie się zmieniają na gorsze. Mój ex okazał się chujem. Zapewniał mnie że pieniądze które włożyłam są tylko moje. A teraz twierdzi że mnie ograbi z każdej złotówki. Ja i tak udowodnię co moje. Ale w kwestii finansów trzeba być czujnym i się zabezpieczyć

To akurat Twój eks. My z mężem wszystko mamy po połowie bez względu na to,  czy nabyte przed, czy po ślubie. Wszystko załatwiamy na drodze formalnej. I nie ma nawet dyskusji w tym temacie, bo to jest naturalne. Ani nie przeliczamy kto i jakiej wartości co przenosi. 

Autorka nie musi dokładać się do budowy domu jeżeli maż nie dokona przeniesienia działki do majątku wspólnego. 

Mieszkanie drzwi w drzwi z teściową to jakiś kosmos. Skoro wiesz że się nie lubicie nie pakuj się w to. Mogłoby się skończyć latami meczarni... Przekonaj go! Może przedstaw mu jakąś fajną alternatywę? Pracujecie blisko domu tesciowej?

Pasek wagi

Marisca napisał(a):

Wszystko zależy.Ja mieszkam w bloku, ale na tej samej ulicy co moja mama. Możemy do siebie w kapciach chodzić tylko, że moja mama nie jest narzucająca się. Nigdy nie wpada bez zapowiedzi. Albo ja ją zaproszę, albo ona wcześniej się zapowie. Ogólnie moja mama ma zasadę, że ma swój dom , a nasz dom to nasz dom. Mąż chciał zamieszkać w miejscowości , z której pochodzi, ale ja absolutnie nie wyraziłam na to zgody, bo moi teściowie to  takie męczydupy. Teśc lubi się napić i oni w ogóle lubią takie posiadówy z nocowaniem. Miałam cesarkę z powodu zagrożenia życia dziecka. Dziecko wcześniak, neonatolog bezwzględnie zabronił wizyt przez pierwszy miesiąc. Ewentualnie za 1-2 tygodnie tylko najbliższa rodzina pojedynczo po 5 min. Przekazałam info teściom i powiedziałam ,ze zadzwonię za kilka dni to się umówimy. Miałam ich na głowie bez zapowiedzi 2 dni po wyjściu ze szpitala . Ja słaba pocięta, po nieprzespanej nocy, bo dziecko płakało. O 9 rano poszłam się wykąpać, a tu stuk puk na drzwi. Mieli w nosie, że może przynieśli zarazki i narażają moje przedwcześnie urodzone dziecko i mieli w nosie, że jestem umęczona i chcę spokoju. Mąż wtedy załatwiał dokumenty w urzędzie, bo ja dośc długo byłam w szpitalu po porodzie z powodu komlikacji i to był ostatni dzień na załatwienie formalności . Widzieli, że wypełniam dokumenty, że z mężem, który jest w urzędzie wiszę tel. bo zaraz zamykają okienko, ale nie mieli taktu, żeby wyjść po 5 min. Na początku po porodzie jeździli mi tak co chwila bez zapowiedzi. Nie wiem co by to było gdyby mieszkali obok, Chyba by u nas zamieszkali. Mieszkają 10 km od nas, Jak zapraszam rodzinę na Wigilię to moja mama wie gdzie ma swój dom, oni zawsze muszą zostać na noc. Wyjeżdżaliśmy z dzieckiem nad morze w nocy. Specjalnie  kilka dni przed wyjazdem poświęciłam 1 dzień na to  , żeby ich zaprosić i się z nimi pożegnać to wcisnęli nam sie o 20  do domu w dniu wyjazdu. Gdybym wiedziała to bym ich nie zapraszała wcześniej  tylko wykorzystała ten czas na pakowanie. Ja spocona z odkurzaczem jeszcze porządkowałam mieszkanie, pakowałam ostatnie rzeczy i zamierzałam  jeszcze się wykąpać i przespać przed wyjazdem, ale cóż .... nie było mi dane , bo musiałam obskakiwać teściów, kawka, ciasteczka itp. Mamy duże mieszkanie , ale tylko 3 pokoje i dośc otwartą przestrzeń np, w salonie nie mamy drzwi i  teściowa żałuje cały czas, że nie mamy domu z ogródkiem, bo marzyło im się grillowanie. Mielibyśmy ich non stop na głowie. Cały czas słyszę, że dom to fajna sprawa,że tyle pokoi , że przecież jak nie użytkuję to tam nie musze sprzątać. Tylko po co mi tyle pokoi jak nie zamierzam użytkować. No po to, żeby teściów nocować. 

Oj to na zywo chyba nie jestes tak latwo wyrazajaca swoje zdanie. Zbierasz tylko w sobie zlosc na nich. 

mimo, ze mam dobry kontakt zarówno z własnymi rodzicami jak i z teściami nigdy w życiu bym się na to nie zdecydowała. Uważam, ze dystans jest zdrowy ;) 

awokdas

To są rodzice mojego męża i dziadkowie mojej córki, więc nie za każdym razem robię o wszystko aferę. Tak to czasem bywa, że trzeba zacisnąć zęby.   Na co dzień nie przyjeżdżają już bez zapowiedzi, ale np. raz w roku ich nocujemy na Wigilię, bo widzę jak mężowi zależy i jak córka się cieszy, że dziadkowie będą u nas spać. 

Udało mi się pewne rzeczy wyeliminować , a inne po prostu znoszę inaczej musielibyśmy zerwać kontakty. Poza tym jest taki typ ludzi, że cokolwiek nie powiesz to oni nie słuchają, więc już nawet nie wchodzę w dyskusję o domu, czy gromadce dzieci tylko puszczam mimo uszu. 

Przez wzgląd na tragedię rodzinną tym bardziej odpuszczam od jakiegoś czasu. 

Odkąd mam dziecko to  z moją mamą już też nie o wszystkim rozmawiam otwarcie , bo córka ją kocha i potem przeżywa jak się z mamą pokłócę i moja mama jest obrażona, więc córka nie ma kontaktu z babcią. 

Dopóki nie masz pierścionka na palcu i wyznaczonej daty, w ogóle nie powinnaś sobie zawracać głowy takimi sprawami. Korzystaj z beztroski przynależnej "chodzeniu" ze sobą. Dopóki nie będziesz miała na palcu obrączki, nie wkładaj ANI złotówki w cokolwiek, co na tej działce jest (nawet jeśli miałabyś na niej mieszkać). I tak, wziawszy pod uwagę scenariusze, jakie pisze życie, to jest jak najbardziej w porzadku. Po ślubie też musisz sie zabezpieczyć, zeby w cokolwiek na jego działce inwestować. I nawet jak będziecie sobe spijali z dziobków, na wszystko trzymaj dobrze zabezpieczone faktury...

I tak, mieszkanie w tej sytuacji koło teściów i siostry to fatalny pomysł, choć bywaja naprawde pomocni, kiedy w grę wchodzą wnuki. Nie pakowałabym sie w to, dopóki rodzina faceta nie zmieni nastawienia (ewentualnie nie wyartykułuje jasno, co im się nie podoba) ale nawet wtedy bym sie nie pakowała.

Jeżeli intuicja Ci mówi, żebyś się w to nie pakowała (a ewidentnie Ci mówi, inaczej byś nie miała potrzeby wygadania się chociażby tutaj) to się w to nie pakuj. Dwadzieścia lat mieszkałam przez płot z sąsiadami, z którymi traktowaliśmy się jak rodzina. Mnie to nie przeszkadzało, ale wiem że dla kogoś kto ceni sobie prywatność i nie lubi pogaduszek o wszystkim i niczym to pewnie byłby koszmar (na porządku dziennym było wsadzanie głowy przez siatkę z pytaniem "kupić coś, bo idę po bułki", wspólne grille latem i zagadywanie jak się było w ogródku). Podejrzewam, że gdyby to była moja szwagierka to już kompletnie bym nie miała obciachu - to tak z perspektywy kogoś po tej drugiej stronie płotu. 

Aha - i jeżeli nie załatwicie tego, żebyś też miała własność gruntu to jak dla mnie temat by z marszu odpadał. Już nieważne czy za siatką będziesz miała teściową, czy prezydenta. Jeżeli to nie będzie Twoja siatka to daj sobie spokój. W takiej sytuacji wolałabym już małe mieszkanie, ale własne - a w działkę inwestowałabym co najwyżej budując altankę i sadząc pomidory, żebyście mogli tam odpocząć latem. 

Mozecie wybudowac i wynajac. Finansowo moze sie wam nawet poprawic sytuacja. Nie wprowadzilabym sie do takiego domu za zadne skarby. 

Uwazaj w twoj wklad. Nie angazuj sie finansowo w plany chlopaka czy partnera, bo zycie uczy, ze kobiety o wiele wiecej sponsoryzuja partnerow niz odwrotnie.

Pasek wagi

Nie wyobrażam sobie być tak blisko rodziny, mojej czy faceta - nieważne. Mam dobry kontakt z rodziną, ale jak dla mnie to byłoby nie do pomyślenia. Mimo najszczerszych chęci i tak będą się wtryniać, a jeśli nie to i tak komentarze na pewno by były, a to mi zupełnie niepotrzebne. :D Chcę żyć po swojemu i z nikim się nie użerać.

Czym Ty sobie głowę zawracasz? Ani to Twój mąż, ani ojciec Twoich dzieci. Chce, to niech sobie buduje chatę na te swojej działce jesli go stac. Ty nie masz nic do jego własności, a nie pakuj swoich pieniędzy, bo tylko się że sobą spotykacie.  No chyba, że nie masz problemu, żeby wydawać na cos kase z możliwością jej straty.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.