Temat: Dom opieki społecznej

Dziekuje za wszystkie komentarze.Jednak nie ukrywam że szukałam tu rady i wsparcia .większość z was osądziła moją rodzinę nawet nie znając dokładnie sytuacji w jakiej się znajdujemy.To przykre

Osoba starsza a w dodatku sprawna fizycznie i psychicznie , wcale takiego domu opieki nie potrzebuję . Potrzebuje bliskich osób , żeby czuła się potrzebna i kochana . Problem pojawia się kiedy osoba jest chora . Kiedy stanowi zagrożenie dla siebie i dla innych , a my z różnych przyczyn nie możemy zapewnić opieki i bezpieczeństwa chorej osobie.

Moim zdaniem punkt patrzenia jest od miejsca siedzenia . Kiedy sami nie przeżyjecie rodzinnej tragedii nie zrozumiecie . A wiecie dlaczego ?

Jeszcze 2 lata temu głośno mówiłam że nigdy mamy bym nie oddała do takiego zakładu .A  teraz poważnie sie nad tym zastawiam. A jak jest dziś ? Mama lat 62 , stwierdzona demencja - początek Alzheimera , zapomina najdrobniejszych rzeczy , gaz zakręcony - bo raz odkręciła kurek i gaz się ulatniał a drugi raz spaliła czajnik,wiec cud że nie doszło do tragedii , od paru dni na noc pielucha .... A ja ? A ja w tym samym sama . Chodź nie jestem jedynaczką , bo mam brata . Dobrze że mama lubiła ludzi a ludzie ją , to mam wsparcie w sąsiadach i bardzo mi pomagają . Dodatkowo w tym wszystkim jestem ja w ciąży , mam 13 letnie dziecko które często musi zrezygnować ze swoich planów by pomógł babci,kiedy ja nie mogę ..Jest też mój mąż który w Polsce jest w piątek wieczorem i jedzie o 2-3 nad ranem w poniedziałek bo do pracy i to on bardzoooo mi pomaga ! Zajmuję się moją mamą jak by to była jego matka . Dlatego naprawdę nie oceniajcie nas , mi teraz krwawi serce kiedy patrzę jak mamę choroba ciągnie na dół i też będę cierpieć kiedy przyjdzie taki moment że nie dam już rady i będę musiała ją oddać do ośrodka . Dlatego nikt tego nie zrozumie dopóki sam tego nie przezyje.

Pasek wagi

Monika123kg napisał(a):

Osoba starsza a w dodatku sprawna fizycznie i psychicznie , wcale takiego domu opieki nie potrzebuję . Potrzebuje bliskich osób , żeby czuła się potrzebna i kochana . Problem pojawia się kiedy osoba jest chora . Kiedy stanowi zagrożenie dla siebie i dla innych , a my z różnych przyczyn nie możemy zapewnić opieki i bezpieczeństwa chorej osobie.Moim zdaniem punkt patrzenia jest od miejsca siedzenia . Kiedy sami nie przeżyjecie rodzinnej tragedii nie zrozumiecie . A wiecie dlaczego ?Jeszcze 2 lata temu głośno mówiłam że nigdy mamy bym nie oddała do takiego zakładu .A  teraz poważnie sie nad tym zastawiam. A jak jest dziś ? Mama lat 62 , stwierdzona demencja - początek Alzheimera , zapomina najdrobniejszych rzeczy , gaz zakręcony - bo raz odkręciła kurek i gaz się ulatniał a drugi raz spaliła czajnik,wiec cud że nie doszło do tragedii , od paru dni na noc pielucha .... A ja ? A ja w tym samym sama . Chodź nie jestem jedynaczką , bo mam brata . Dobrze że mama lubiła ludzi a ludzie ją , to mam wsparcie w sąsiadach i bardzo mi pomagają . Dodatkowo w tym wszystkim jestem ja w ciąży , mam 13 letnie dziecko które często musi zrezygnować ze swoich planów by pomógł babci,kiedy ja nie mogę ..Jest też mój mąż który w Polsce jest w piątek wieczorem i jedzie o 2-3 nad ranem w poniedziałek bo do pracy i to on bardzoooo mi pomaga ! Zajmuję się moją mamą jak by to była jego matka . Dlatego naprawdę nie oceniajcie nas , mi teraz krwawi serce kiedy patrzę jak mamę choroba ciągnie na dół i też będę cierpieć kiedy przyjdzie taki moment że nie dam już rady i będę musiała ją oddać do ośrodka . Dlatego nikt tego nie zrozumie dopóki sam tego nie przezyje.

Dziwię się, że was dziwią te wszystkie komentarze typu "to nieludzkie, sami sobie tam pomieszkajcie to zobaczycie" ble ble ble przecież to vitalia, czyli specjalistki w każdej dziedzinie...
Znam taką historię jak Twoja Monika, babcia z demencją, absolutnie nie mogła przebywać sama, zaczęła zapominać bliskich. Niestety nie miała tyle szczęścia, gdyż rodzina była poza Polską. Najpierw mieszkała z córką za granicą, ale był duży problem, gdyż nie chciała tam być, uciekała z domu kiedy tylko pielęgniarka na chwilę straciła ją z oczu. Nie raz czekała na przystanku autobusowym, czekając na bus do Polski. Wróciła, ale musiała zostać w domu opieki, gdyż rodzina nie mogła sobie pozwolić na powrót. Odwiedzali, dzwonili, wysyłali paczki, płacili za wszystko. 
Nie wiem dokładnie o co pytałaś autorko, ale najlepiej takie miejsce jest wcześniej dobrze sprawdzić pod względem opieki medycznej jak i zajęć jakie mają w swojej ofercie. Domu opieki są różne i nie wszystkie są z piekła rodem wzięte. 

Pasek wagi

Na marginesie.  Gdy bede dobrze starsza,  to sama wybiore sobie dom starcow.  Wole spedzac dzien w otoczeniu psiapsiolek w moim wieku i miec lekarza pod nosem niz skazywac dzieci na wyrzeczenia i oczekiwac, aby rezygnowali ze swojego zycia.  Uwazam,  ze starsi ludzie powinni sobie przemyslec swoj ostatni odcinek zycia wystarczajaco wczesnie, a nie stawiac dzieci przed decyzjami,  ktore ich przerastaja, udajac ze smierc moze ich nie znajdzie.  

Pasek wagi

Ludzie, którzy wypowiadają się negatywnie o autorce postu powinni wziąźć taką schorowana osobe na tydzien do siebie. Spróbować jak to jest, czy podołają fizycznie i psychicznie. A później oceniac.

Pasek wagi

tusia9 napisał(a):

[...] serio? a Ty byłaś w takim ośrodku? chyba nie to jak możesz się wypowiadać, ze jest tam tragicznie... 

Jakieś 20 lat temu spędziłam w domu opieki pół dnia gdy odwiedziłam znajomą umieszczona tam z powodu choroby. Ten pobyt zostawił w mojej psychice trwały ślad, dlatego uważam, że osoby chcące oddać tam bliskich powinny zamieszkać w Domu Opieki na tydzień by poznać warunki w jakich będą żyć ich bliscy. Podzielę się z Tobą tym obrazem byś sama mogła ocenić na ile to jest tragiczne.

Dom Opieki to były długie zabudowania. Na dole mieściło się kilka sal dla kobiet chodzących, świetlica, kaplica, jadalnia, łazienka. Na piętrze były sale dla osób stale leżących.Gdy przyjechałam do znajomej poszłyśmy rozmawiać na salę w której mieszkała. To była duża sala mieszcząca jakieś 15 łóżek. Stały w dwóch rzędach zgrupowane po dwa a przód sali zajmowały szafki i komoda. Przy łóżkach nie było  żadnych szafek, nic z rzeczy osobistych. Na trzech łózkach były staruszki - dwie leżały bez ruchu patrząc w sufit przez trzy godziny naszej rozmowy, trzecia siedziała, nogi spuściła w dół i cały czas się kiwała się jak sieroce dziecko. Na bardzo długim korytarzu, wzdłuż okien stały krzesła jedno za drugim jak w autobusie, a na nich siedziała reszta staruszek tępo patrząc przez okno na pusty skwer z parkowymi ławkami. W całym domu panowała głucha cisza, nikt nie rozmawiał, nikt się praktycznie nie ruszał. Po rozmowie poszłyśmy poza teren Domu na spacer, gdy wróciłyśmy akurat kobiety szły na kolację - bez słowa, z twarzami wypranymi z emocji, jak automaty. Byłam w ich łazience - miała 4 kabiny z ubikacją a w drzwiach były wyjęte szybki - pewnie ze względów bezpieczeństwa by było widać jak któraś zasłabnie, niemniej ja podchodząc do drzwi widziałam te które się załatwiały. Nie byłam w stanie skorzystać z takiej toalety i znajoma załatwiła mi wejście do tej dla personelu. 

Oczywiście babcie były oprane - codziennie zabierano od nich bieliznę i ubrania a czyste wkładano do komody w sali. Co kto sobie wybrał to ubrał.

W takich domach jest ciepłe łózko, jest ciepły posiłek, jest czyste ubranie i jest opieka. Nie ma tylko jednego - życia. Zero prywatności. Te kobiety nie miały o czym rozmawiać, nie miały się czym zająć, nie wiedziały co ze sobą zrobić. .Na początku płaczą wiec lekarze pomagają im się uspokoić przepisując psychotropy, z czasem godzą się ze swoi losem, obojętnieją, zamieniają się w bezwolne istoty.

Znajoma na dalszą ciocię w "bogatym" Domu Opieki. Jej syn na wysokim stanowisku i jego młoda nowa żona nie są w stanie opiekować się matką i co jakiś czas ją odwiedzają a znajoma nieraz zabiera się z nimi. Zawożą ciocię do pobliskiej restauracji na wykwintny obiad, spędzają tam popołudnie i odwożą do Domu. Pokazała mi zdjęcia z takich spotkać - wszyscy uśmiechnięci i ożywieni oprócz staruszki. Raz wróciła z takiego spotkania i zachwycała się popołudniem a ja spokojnie wysłuchałam. Na drugi dzień ją zagadnęłam : powiedz mi jak naprawdę jest w tym domu? Strasznie smutno, nigdy nie chciałabym tam być - usłyszałam w odpowiedzi.

Starzy ludzie są jak dzieci - bezwolni, niezaradni, niesamodzielni. Dopóki mogą ze wszystkich sił starają się być samowystarczalni. Gdy już nie potrafią sobie poradzić wymagają opieki. Podobnie jak dzieci. Oddanie staruszka do Domu Opieki to jak oddanie malucha do tygodniowego żłobka z którego już nigdy nie zabierze się go do domu.

Annne17 napisał(a):

tusia9 napisał(a):

[...] serio? a Ty byłaś w takim ośrodku? chyba nie to jak możesz się wypowiadać, ze jest tam tragicznie... 
Jakieś 20 lat temu spędziłam w domu opieki pół dnia gdy odwiedziłam znajomą umieszczona tam z powodu choroby. Ten pobyt zostawił w mojej psychice trwały ślad, dlatego uważam, że osoby chcące oddać tam bliskich powinny zamieszkać w Domu Opieki na tydzień by poznać warunki w jakich będą żyć ich bliscy. Podzielę się z Tobą tym obrazem byś sama mogła ocenić na ile to jest tragiczne.Dom Opieki to były długie zabudowania. Na dole mieściło się kilka sal dla kobiet chodzących, świetlica, kaplica, jadalnia, łazienka. Na piętrze były sale dla osób stale leżących.Gdy przyjechałam do znajomej poszłyśmy rozmawiać na salę w której mieszkała. To była duża sala mieszcząca jakieś 15 łóżek. Stały w dwóch rzędach zgrupowane po dwa a przód sali zajmowały szafki i komoda. Przy łóżkach nie było  żadnych szafek, nic z rzeczy osobistych. Na trzech łózkach były staruszki - dwie leżały bez ruchu patrząc w sufit przez trzy godziny naszej rozmowy, trzecia siedziała, nogi spuściła w dół i cały czas się kiwała się jak sieroce dziecko. Na bardzo długim korytarzu, wzdłuż okien stały krzesła jedno za drugim jak w autobusie, a na nich siedziała reszta staruszek tępo patrząc przez okno na pusty skwer z parkowymi ławkami. W całym domu panowała głucha cisza, nikt nie rozmawiał, nikt się praktycznie nie ruszał. Po rozmowie poszłyśmy poza teren Domu na spacer, gdy wróciłyśmy akurat kobiety szły na kolację - bez słowa, z twarzami wypranymi z emocji, jak automaty. Byłam w ich łazience - miała 4 kabiny z ubikacją a w drzwiach były wyjęte szybki - pewnie ze względów bezpieczeństwa by było widać jak któraś zasłabnie, niemniej ja podchodząc do drzwi widziałam te które się załatwiały. Nie byłam w stanie skorzystać z takiej toalety i znajoma załatwiła mi wejście do tej dla personelu. Oczywiście babcie były oprane - codziennie zabierano od nich bieliznę i ubrania a czyste wkładano do komody w sali. Co kto sobie wybrał to ubrał.W takich domach jest ciepłe łózko, jest ciepły posiłek, jest czyste ubranie i jest opieka. Nie ma tylko jednego - życia. Zero prywatności. Te kobiety nie miały o czym rozmawiać, nie miały się czym zająć, nie wiedziały co ze sobą zrobić. .Na początku płaczą wiec lekarze pomagają im się uspokoić przepisując psychotropy, z czasem godzą się ze swoi losem, obojętnieją, zamieniają się w bezwolne istoty.Znajoma na dalszą ciocię w "bogatym" Domu Opieki. Jej syn na wysokim stanowisku i jego młoda nowa żona nie są w stanie opiekować się matką i co jakiś czas ją odwiedzają a znajoma nieraz zabiera się z nimi. Zawożą ciocię do pobliskiej restauracji na wykwintny obiad, spędzają tam popołudnie i odwożą do Domu. Pokazała mi zdjęcia z takich spotkać - wszyscy uśmiechnięci i ożywieni oprócz staruszki. Raz wróciła z takiego spotkania i zachwycała się popołudniem a ja spokojnie wysłuchałam. Na drugi dzień ją zagadnęłam : powiedz mi jak naprawdę jest w tym domu? Strasznie smutno, nigdy nie chciałabym tam być - usłyszałam w odpowiedzi.Starzy ludzie są jak dzieci - bezwolni, niezaradni, niesamodzielni. Dopóki mogą ze wszystkich sił starają się być samowystarczalni. Gdy już nie potrafią sobie poradzić wymagają opieki. Podobnie jak dzieci. Oddanie staruszka do Domu Opieki to jak oddanie malucha do tygodniowego żłobka z którego już nigdy nie zabierze się go do domu.

Anne - z szacunkiem - to bylo 20 lat temu, mam nadzieje ze teraz mimo wszystko wyglada to inaczej, podobnie jek domy dziecka zmienily sie warunki w domach opieki, celowo nie napisalam d. st., nie przechodzi mi to okreslenie przez usta. Niemniej jestem tez zdania ze domy te to ostateczna ostatecznosc jak juz absolutnie nie ma innej mozliwosci. Opieka ta jest tez droga i mysle ze za te pieniadze mozna kogos zatrudnic do opieki w domu - jesli chora osoba jeszcze mobilna. Ta sytuacja jest przyczyna dlaczego z Polski opiekunki tak popularne sa w Niemczech. Nie wiem dlaczego nie jest to mozliwe w PL- w koncu domy opieki tez nie sa za darmo. Nie znam sytuacji w PL wiec nie wypowiem sie tu konkretnie. Wiem ze w Niemczech ludzie bedacy w domu opieki maja swoj pokoj, moga zabrac kilka swoich rzeczy. Bylam niedawno w takim domu i wyglada to przyzwoicie, chociaz musze przyznac ze na mnie takie zgromadzenie starszych i chorych w jednym miejscu dziala okropnie przygnebiajaco. 

Zgoda Berchen że to było dawno, niemniej ta pustka, brak życia i rezygnacja staruszków są aktualne. Kiedyś widziałam na amerykańskich filmach domy dla starców w których pensjonariusze grają w brydża i wyskakują do kawiarni grupkami. Bardzo mi się to podobała, ale to nie jest Polska rzeczywistość - u nas umieszcza się tam ludzi którzy są już niezaradni. Nie można zakładać, że osoba która w domu ma trudności z ubraniem się i wyżywieniem nagle w domu opieki odzyska wigor i będzie kwitnąć towarzysko. To grupa starych ludzi pozbawionych życiowego celu zamknięta na niewielkiej przestrzeni. Nic się  nie dzieje, nie ma o czym rozmawiać, można jedynie żyć wspomnieniami. Ponadto tego typu domu dla najbiedniejszych nadal istnieją. A wyobraź sobie osobę leżącą - jak myślisz, kto się zajmuje jej rozrywką czy towarzystwem?Dla takiego nawet lepiej leżeć w sali kilkuosobowej niż samotnie.  Personel rano wymyje, przebierze, nakarmi, poda leki i co najwyżej włączy telewizor. I tak dzień za dniem, noc za nocą.

Annne17 napisał(a):

Zgoda Berchen że to było dawno, niemniej ta pustka, brak życia i rezygnacja staruszków są aktualne. Kiedyś widziałam na amerykańskich filmach domy dla starców w których pensjonariusze grają w brydża i wyskakują do kawiarni grupkami. Bardzo mi się to podobała, ale to nie jest Polska rzeczywistość - u nas umieszcza się tam ludzi którzy są już niezaradni. Nie można zakładać, że osoba która w domu ma trudności z ubraniem się i wyżywieniem nagle w domu opieki odzyska wigor i będzie kwitnąć towarzysko. To grupa starych ludzi pozbawionych życiowego celu zamknięta na niewielkiej przestrzeni. Nic się  nie dzieje, nie ma o czym rozmawiać, można jedynie żyć wspomnieniami. Ponadto tego typu domu dla najbiedniejszych nadal istnieją. A wyobraź sobie osobę leżącą - jak myślisz, kto się zajmuje jej rozrywką czy towarzystwem?Dla takiego nawet lepiej leżeć w sali kilkuosobowej niż samotnie.  Personel rano wymyje, przebierze, nakarmi, poda leki i co najwyżej włączy telewizor. I tak dzień za dniem, noc za nocą.

mnie nie musisz przekonywac - jestem tego samego zdania - moja poczatkowa/przejsciowa praca w De to byla opieka - 2 lata opiekowalam sie dziadkiem z demencja - byl wczesniej dyrektorem szkoly , znany w calej okolicy - jestem szczesliwa ze te dwa ostatnie jego lata mogl spedzic dzieki mojej opiece we wlasnym  domu, zabieralam go na wycieczki nad okoliczne jezioro, codzienie wychodzilismy rzem po zakupy, zeby mogl byc miedzy ludzmi (wszyscy go tam znali, on niektorych poznawal) - to byl piekny czas - zylam z nim jak z ojcem (moj zmarl wczesnie). Jego dzieci zyly - 1. byl lekarzem od chorob tropikalnych w Afryce a corka w Londynie, pozniej w Singapurze - naukowiec. Dzieci przyjezdzaly 1-2 razy w roku na zmiane.

opiekowalam sie na studiach 97 letnia pania... slepą, tylko lub az 4h dziennie... musialam ja myc, podcierać tyłek, prowadzić pod reke, karmic, to jest wedlug mnie opieka jak niemowleciem i nie oceniam. Szkoda, ze wczesniej nie obgadaliscie tematu z dziadkami "co by bylo gdyby"... 

Ludzka starosc nie jest piekna.  Kazdy chcialby umrzec jak najpozniej,  jednak zazwyczaj jest to niedoleznosc,  brak mozliwosci ruchu,  czasami oddechu, przy rozleglej nuewydolnosci nerek i paru innych organow. Koncowka zycia nie jest piekna czy w domu u dzieci czy u wnukow czy tez w domu opieki.  Brydz i wyskoki do knajpy sa mozliwe dla staruszkow,  ktorzy wczesniej juz mieli taki tryb zycia - i do pewnego momentu zycia moga oni jeszcze tak sie bawic. W Polsce wiekszosc starszych osob siedzi przed tv, jezeli jeszcze moze siedziec, bez wzgledu na to czy jest to dom starcow czy dom rodzinny. Nie wiem dlaczego jedna czy dwie starsze osoby przed tv sa mniej przygnebiajace od 20 osob siedzacych przed tv. Jak Berchen wspomniala Domy dziecka sa milion razy bardziej przygnebiajace.  Nie ma sensu licytowac takich miejsc,  bo jest ich conajmniej kilkanascie.

Rodzice i dziadkowie powinni wystarczajaco wczesnie zdecydowac sami jak bedzie wygladac ich niedolezna starosc.  Zostawiac te decyzje wnukom,  to dla mnie zwykla podlosc i najgorszy egoizm ze strony starszych ludzi.  

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.